Wypadki się chyba zdarzają.
Nie dokopuj się do informacji Sutton, w przeciwnym razie możesz
skończyć kopać dla siebie grób.-SA.
-Noża
już nie będzie, nie zobaczysz go więcej.- obiecał Justin,
ściskając moją rękę, kiedy odpinał mi pas. Szczerze mówiąc
byłam w szoku, że w ogóle coś do mnie docierało po dzisiejszych
przeżyciach. To było tak, jakbym doznała trwałego szoku, ale
nadal nie uświadamiając, sobie, że Loli naprawdę już nie ma. Już
nigdy nie zobaczę jednej z moich najlepszych przyjaciółek z
dzieciństwa, to wszystko przez SA. Założę się, że to on z nią
skończył.
Teraz
nie możesz być już niczego pewnien w tym mieście.
-Sutton,
idź do domu i spróbuj się uspokoić. Nie myśl o tym, tylko się
zrelaksuj. Weź prysznic, wskocz do wanny, przeczytaj książkę-
albo obejrzyj film. Po prostu na mnie zaczekaj. Rozumiesz mnie?-
błagał, kładąc rękę na moim ramieniu. Wpatrywałam się w
opustoszałą ulicę przede mną, którą oświetlały latarnie.
-Rozumiem.-
odpowiedziałam monotonnie, wyciągając swoje drętwe ciało z jego
samochodu. Zamknęłam cicho drzwi, próbowałam pozbierać się w
całość kiedy ruszyłam przed siebie i otworzyłam drzwi frontowe.
-HALLELUJAH!-
mój wujek zaśpiewał pogodnym tonem, kiery powiesiłam swoją
kurtkę na weszaku i zabrała się za ściąganie trampek. Jego
rozentuzjazmowana, czerwona twarz wychyliła się zza framugi drzwi
salonu, nadal śpiewał swoją interpretację Hallelujah, najgorszym
głosem, jaki kiedykolwiek słyszałam. To brzmiało tak, jak kiedyś
przypadkiem Alex usiadła na dwóch kotach naszej starszej sąsiadki,
alkoholiczki, której dziecko kiedyś u nas przesiadywało. To nie
było zbyt przyjemne doświadczenie.
-Wróciła
już do domu? Jak nazywasz ten czas siostrzyczko, zbyt zmęczona po
swojej randce z Justinem?- Alex również wychyliła głowę zza
drzwi, z wymalowanym na twarzy „wszystkowiedzącym” uśmiechem.
Oni o niczym nie wiedzą.
-Nie
byłam na randce Alex.- westchnęłam, nie mając siły by powiedzieć
coś więcej czy zrobić. Zamiast tego ruszyłam do kuchni, burczało
mi w brzuchu z powodu zerowej zawartości jedzenia w żołądku.
Otworzyłam drzwi szafki, sięgnęłam po pudełko Oreo, które
trzymaliśmy tam na wyjątkowe przypadki. Zasadniczo, ja i Alex
byłyśmy uzależnione od tych niebiańskich ciastek, więc zawsze
robiłyśmy zapasy, by starczyło ich przynajmniej na tydzień.
Jednak mamy również pudełko, które lubimy nazywać „ awaryjne
Oreo”, które możemy zjeść tylko kiedy jesteśmy: a)zestresowane
lub b) zdenerwowane. Ja sprawdzałam się dziś w obu opcjach.
“Somebody
call the food police, Sutton’s cutting into the emergency Oreo
box!” Alex cried, laughing quietly to herself. I know she was only
trying to help lighten the mood, but she was making me feel even
worse. /
-Niech
ktoś zadzwoni po policję od jedzenia, Sutton zwinęła awaryjne
pudełko Oreo!- zawołała Alex, śmiejąc się cicho do siebie.
Wiem, że ona chciała spróbować rozjaśnić mój nastrój, jednak
tylko sprawiła tym, że poczułam się gorzej.
-Sutton,
wszystko wporządku?- spytał wujek Dom, jego twarz przeplatała się
niepokojem. Podszedł bliżej, marszcząc brwi.- Jesteś strasznie
blada, źle się czujesz?
-Nie.-
przełknęłam ślinę, starając się przełknąć gulę w gardle.
Nie ma nic gorszego na świecie, niż to kiedy czujesz się tak źle,
że po prostu masz ochotę rozpłakać się i załamać. Nie chciałam
teraz tego robić, w przeciwnym razie oznaczało to, że musiałabym
wyjaśniać wszystko wujkowi D i Alex, a nie mam na to ochoty.
-Jasne,
że nie jest ok! To dlatego ukradła to cholerne pudełko Oreo...
-Alex!
Proszę zamknij się chociaż raz w życiu!- błagałam, wypuszczając
z moich drżących rąk pudełko ciastek na blat. Nienawidziłam się
z nią kłócić, ale ona naprawdę zaczynała mnie wkurzać.
-Sutton,
nie bądź niegrzeczna dla siostry. A Alex, proszę nie nakręcaj
swojej siostry. A teraz nieważne co się stało, nie ma potrzeby
trzymania tego w sobie, no nie Sutton?- wujek Dom stanął między
nami, posyłając nam surowe spojrzenia. Byłam świadoma tego, że
teraz chce być w skonsolidowanych relacjach, jednak to nie był czas
ani miejsce.
-Przepraszam,
po prostu nie wiem jak zareagować na to, że ktoś kogo znasz od
dziecka umiera przed tobą.- warknęłam, zaskoczona tym, że tak
łatwo słowa wyszły z moich ust. To było łatwiejsze niż
myślałam.
Wujek
i Alex spojrzeli na siebie w szoku. Nie mogłam ich za to winić,
sama nadal nie mogę w to uwierzyć.
-Lola?
Wiem, że została zaatakowana, ale reporter mówił, że jest z nią
dobrze!- bełkotała Alex, to jest coś, co zawsze robiła, kiedy
była zmieszana.
-Tak,
więc poszłam ją odwiedzić...
-Myślałem,
ze już jej nie lubisz? Zdradziła cię z twoim ex chłopakiem
Liamem, pamiętasz?- wypalił wujek Dom, próbując poukładać sobie
w głowie te wiadomości.
-Czasem
ludzie nie są tymi, kim uważamy, że są. Powinieneś wszystkiego
się dowiedzieć zanim kogoś o coś posądzisz.- stwierdziłam,
ignorując pojedynczą łzę spływającą w dół mojego policzka.
-Naprawdę
mi przykro Sutton.- Alex podeszła do mnie z szeroko rozłożonymi
ramionami.
-Nie.-
odpowiedziałam chłodno, unikając jej ciepłego gestu.
-Sutton,
nie bądź taka. Tylko próbujemy ci pomóc.- błagający ton wujka
Doma rozniósł się echem po kuchni.
-Nie
potrzebuję waszej pomocy. Ja tylko... Ja tylko chcę zapomnieć o
tym co dziś się stało, idę do łóżka.- obróciłam się na
pięcie, nie chcą spojrzeć za siebie na ich pokryte bólem twarze.
To przyniosłoby więcej nieznośnego, bolącego doświadczenia do
koszmaru, który się dziś rozpętał. Czułam to.
Zamykając
za sobą cicho drzwi, zaczęłam krążyć po pokoju, próbując
zignorować mieszankę uczuć w mojej głowie. Ciśnienie w mojej
głowie było tak duże, że jedyne co chciałam zrobić to uciec,
uciec jak najdalej stąd jak to możliwe. Jedyną osobę, którą
wyobrażałam sobie przy mnie podczas ucieczki, był człowiek
którego kocham.
Justin.
Poczułam
jak moje kolana zrobiły słabe, moje rozbite ciało upadło. Moje
plecy zsunęły się po ścianie pokoju, tak, że skończyłam na
brudnej kupce na ziemi. Od kiedy moje życie jest tak popieprzone?
Czy to jest fair ładować we mnie ten cały ból i zmieszanie? Mam
tylko 17 lat. Jeszcze zaledwie kilka miesięcy temu cieszyłam się
ze swojego życia, żyłam na całego. Imprezy, przyjaciele,
popularny chłopak i ubrania jakie tylko chciałam. Nie byłam na
zakupach od wieków, co nie było do mnie podobne, bo wcześniej
byłam znana z poczucia stylu.
Ludzie
zaczęli obwiniać o to Justina, ale to nie jego wina. Tak,
spotykanie się z nim trochę zmieniło moje życie w piekło, ale
wierzyłam, że te doświadczenie jest dla mnie przeznaczone. Liam i
Nick nie mogą krążyć przy nas ciągle jako dilerzy, Lola i Tori
zawsze będą popełniać błędy i nie będziemy się we wszyskim
zgadzać, a co do Gregga- zawsze jakaś część mnie będzie chciała
znów go zobaczyć.
Jednak
jeśli nie spotkałabym Justina- musiałabym przejść przez to
wszystko sama. Nie miałabym do kogo się mocno przytulić i nie
miałby kto mówić mi, że wszystko będzie dobrze. Nie dostałabym
takiego szczęścia by doświadczyć pasji i porządania w
największej postaci, gdyby nie ta kochana istota. Popełnia błędy.
Wszyscy je popełniamy. Może jego są trochę gorsze niż innych.
Mimo to kocham go bezwarunkowo. Za każdym razem kiedy na niego
patrzę, czuję jak ciepło wypełnia mnie od środka, moje serce
bije mocniej, a mój brzuch robi się pełny fruwających motyli,
których nie da się zatrzymać, kocham to uczucie. On jest powodem,
dla którego wciąż tu jestem, nie mogę bez niego żyć.
Ogarnęło
mnie przytłaczające uczucie straty , zwinęłam się w kłębek na
ziemi. Poczułam jak powódź łez zaczęła spływać w dół po
moich policzkach uciekając z twarzy, przyciągnęłam kolana bliżej
klatki piersiowej. Miałam nadzieję, że Justin szybko pozbędzie
się narzędzia i wróci. Potrzebowałam go tutaj, musiałam
wiedzieć, że jest bezpieczny.
Leżałam
na podłodze jeszcze jakieś 15 minut, wciąż płacząc, dopóki nie
zabrakło mi łez. Nadal czułam się jakbym płakała, nawet bez
łez, mój organizm odmawiał normalnego funkcjonowania. Nie mogłam
podnieść się z podłogi, moje ciało było zbyt słabe. Czułam
się jakbym powoli wpadała w depresję, nie mogłam znaleźć z tego
wyjścia. Mrok zjadał mnie, wyciągając ze mnie całe szczęście,
jakie kiedykolwiek czułam.
Odgłos
otwieranego balkonu był następnym odgłosem który usłyszałam,
kiedy podniosłam głowę z podłogi, czułam się jakby ważyła ze
100 kilo. Przez łzy mignęła mi stojące przede mną rozmazana
postać Justina.
Bez
wahania Justin klęknął na podłodze obok mnie, wziął mnie w
ramiona. Poczułam zimne powietrze z jego skórzanej kurtki, kiedy
przytulał moje słabe ciało do siebie i kołysał lekko w przód, i
w tył. Żadne słowa nie musiały być wypowiadane, wiedział
dokładnie co było mi potrzebne.
To
prosta potrzeba, być jego miłością.
-Jestem
zmęczona i chora próbą ukrycia bałaganu w jakim jestem.-
wychrypiałam, moja dolna warga zadrżała, kiedy cale ciało
przeszedł dreszcz. Justin oparł brodę na mojej głowie, mocniej
owijając ramiona wokół mnie.
-Niczego
nie musisz przede mną ukrywać skarbie. Zawsze tu będę dla ciebie,
nie ważne czego będziesz potrzebować.- wymamrotał, kładąc rękę
na moim czole i pocałował mnie w tył głowy. Zamknęłam oczy,
świadoma, że mascara rozmazała się na całej mojej twarzy.
-To
normalne, że czujesz się zgubiony w sobie?- załkałam, powodując
tym, że po twarzy spłynął mi kolejny strumień łez.
-Doskonale
wiem jak się czujesz.- wyszeptał, ciężko wzdychając.- Kiedy
Jazzy umarła, nie mogłem normalnie funkcjonować. To tak, jakby
ktoś wyssał z mojego ciała całe życie i opuścił je jako duch
wyglądający jak ja. Nigdy nie sądziłem, że będę ponadto, to
uczucie było zbyt silne i niestety tracisz tą osobę na zawsze. Ale
coś zawsze pomoże ci przez to przejść, pod koniec dnia. To zawsze
będzie ktoś, kto przeprowadzi cię przez ten ból.
-Kto
pomogł tobie?- wydusilam szloch, odwróciłam głowę by na niego
spojrzeć.
-Ty.-
odpowiedział, pojedyncza łza spłynęła w dół po jego policzku,
kiedy spojrzał mi w oczy.- To dlatego tak bardzo cię kocham Sutton.
Odwróciłam
twarz po tym jak odwróciłam się w jego stronę, łzy przestały
lecieć. Jego wargi drżały, kiedy pieścił moją twarz, jego
wyglądała na załamaną. Przywarłam ustami do jego, lekko na nie
napierając, kiedy oparłam obie ręce na jego klatce piersiowej.
Justin jęknął, łzy zaczęły spływać z jego oczu, leciały w
dół po naszych twarzach. Spróbowałam jego mokrych, słonych łez,
kiedy dotarły do ust, przyciągnęłam go bliżej siebie. Oboje
klęczeliśmy na kolanach, nadal będąc na podłodze i całując się
nawzajem delikatnie.
Justin
się odsunął, podniółs się do góry tak, że stał nade mną.
Odszedł ode mnie i podszedł do szuflady pełnej moich ubrań do
spania. Zmieszana wstałam, podtrzymując się ściany by móc wstać.
-C-co ty robisz?- wyjąkałam, złączając swoje zęby razem.
Justin
wyciągnął parę puszystych spodni w zeberkę i cienki sweter.
-Miałaś
długi dzień, potrzebujesz snu.- odpowiedział chłodno, wycierając
łzy z oczu, kiedy z powrotem do mnie podchodził.
-Nie
sądzę, żebym miała energię nawet na to by choćby myśleć o
przebraniu się...
Przerwałam
szybko, kiedy Justin przeciągnął mi koszulkę przez głowę. Moje
policzki się zaróżowiły, poczułam się lekko skrępowana tym, że
górną część mojego ciała zakrywa tylko stanik. Podniósł moje
ręce delikatnie, tak aby były one nad moją głową, a następnie
wciągnął sweter na moje ramiona tak, by weszły do rękawów i
przeciągnął go mi przez głowę. Kiedy pociągnął za koniec
ubrania, schylił się by złożyć kilka czułych pocałunków na
moim torsie, po czym sweter luźno opadł na teraz mojej rozgrzanej
skórze. Zdając sobie sprawę z tego co stanie się potem, zaczęłam
czuć się nieswojo, kiedy dłonie Justina znalazły się na zamku
moich dżinsów. Jego piwne oczy spojrzały w moje, jakby pytały o
pozwolenie. Skinęłam lekko głową, rozpiął zamek i ściągnął
spodnie z moich nóg.
Po
tym, jak na moich nogach pojawiły się spodnie we wzorze zebry,
zrobiłam kilka małych kroków w stronę mojego łóżka, ręce
Justina cały czas oparte były na mojej tali. Ułożyłam się,
odwracając się w jego stronę. Justin otworzył jedną z szuflad
mojej nocnej szafki i wyciągnął z niej paczkę chusteczek do
demakijażu.
-Skąd
wiesz gdzie ja to wszystko trzymam?- spytałam, zdumiona tym, że wie
gdzie wszystko znajduje się w moim pokoju.
-Obserwowałem cię przez jakiś czas, pamiętasz?- uśmiechnął się do mnie,
otwierając paczkę i wyciągając z niej jedną chusteczkę.
Podziwiałam jego nieskazitelną twarz, kiedy on delikatnie wycierał
tusz z moich policzków i okolic oczu, robił to w pełnej
koncentracji. Kiedy skończył, wyrzucił chusteczkę, umieszczając
ją rzutem w koszu po drugiej stronie pokoju i z powrotem włożył
chusteczki do szuflady. Wstał, prostując swoją kurtkę i ruszając
w stronę drzwi. Moje serce zaczęło gwałtownie bić w piersi. Nie
planował mnie teraz zostawić, prawda?
-Nie
wychodzisz, prawda?- spytałam, mój głoz zabrzmiał wariacko, kiedy
położył rękę na klamce od drzwi balkonu. Pociągnął drzwi do
siebie, zamykając je i przekręcając klamkę do góry, tak by
kliknęła, informując o tym, że drzwi zostały zamknięte. Kiedy
ściągał z ramion swoją skórzaną kurtkę, zaczęłam czuć ulgę,
powiesił ją na krześle, później położył na nim również
swoją koszulkę i buty. Podszedł do łóżka w samych bokserkach,
podnosząc kołdrę tak, by móc położyć się obok mnie.
-Nigdzie
się nie wybieram skarbie.- uspokoił mnie, głaszcząc mój
policzek, kiedy przytuliłam go do jego dłoni. Przesunął się w
dół, kładąc głowę na poduszce i łącząc swoją rękę z moją.
Ogarnęło mnie poczucie bezsenności, przyciągnął mnie do siebie
tak, że opierałam głowię o jego klatkę piersiową. Podciągnął
na nas kołdrę, kiedy nagle w głowie uderzyła mnie pewna myśl.
-Co
zrobiłeś z nożem?
-Shh.-
odpowiedział, głaszcząc ręką moje plecy.-Nie martw się tym już
nigdy. Po prostu spróbuj i śpij piękna.
Poczułam
się zrelaksowana, a moje myśli zaczęły dryfować w spokojniejszym
kierunku, Justin zaczął śpiewać mi do ucha:
"Lights
will guide you home, and ignite your bones. And I will try… to fix
you."
__
-Sutton.-
głos skandował w mojej głowie, znalazłam siebie idącą po
opuszczonej alejce. Głos nadal odbijał się od ścian, ciągnąc
mnie dalej i dalej w ciemność. Kiedy spojrzałam w dół na swoje
blade nogi, uświadomiłam sobie, że chodzę na boso po kostce
brukowej, krew ciekła mi z lewej pięty, ponieważ odłamek szkła
się w nią wbił. To było dziwne uczucie, nie mogłam niczego czuć.
-Sutton.-
powtórzył głos zza rogu, znalazłam się w ślepym zaułku. Było
ciemno, oprócz miejsca gdzie migała duża żarówka. Za każdym
mignięciem żarówki, czułam jak skręcają mi się wnętrzności.
Był tam ktoś kto trzymał tą migoczącą żarówkę...ktoś w
czarnym kapturze.
-Widzisz
co narobiłaś Sutton?- głos lalki chucky szepnął za mną.
Odwróciłam się, dosłownie poczułam swoje serce w ustach. Nikogo
tam nie było.
-Za
tobą.- głos chucky zawołał znowu a kiedy się odwróciłam,
poczułam jak usta same mi się otwierają.
Lola
była na ziemi, rzeźniczy nóż wbity był w jej pierś, krew
sączyła się z każdej strony. Na ciele miała mnóstwo ran. Jej
szeroko otwarte oczy wpatrywały się we mnie. Próbowałam uciekać,
jednak byłam sparaliżowana.
-Biegnij!
Sutton, biegnij!- krzyknął Justin z korytarza, kiedy zakapturzona
postać trzymała nóż przy jego gardle.
-Nie
mogę cię zostawić!- usłyszałam protestującą siebie, mimo to
nadal nie mogłam ruszyć się z miejsca.
W
tej sekundzie postać wbiła nóż w gardło Justina. Justin
wytrzeszczył oczy, kiedy osunął się na kolana, krew tryskała z
dużego rozcięcia na jego szyi.
Krzyk
mrożący krew w żyłach poniósł się echem po alejce.
__
Usiadłam
na łóżku, zimny pot zaczął lecieć po linii moich włosów.
Pokój wypełnił się moim ciężkim i głośnym oddechem, kiedy
połykałam powietrze, dysząc. Nie byłam już w alejce. Światło
dnia wpadało przez okno i otoczył mnie znajomy wygląd mojego
pokoju.
-Co
do cholery się dzieje?- poczułam oddech Justina na moim uchu, kiedy
przyciągnął mnie blisko swojej klatki piersiowej. Przekręciłam
szyję by zobaczyć jego senną i zaniepokojoną twarz, przyglądającą
mi się uważnie.
-Nie
umarłeś.- westchnęłam z ulgą, przyciskając swoje czoło do
jego.
-Dobrze,
że to ulga.- zaśmiał się, chodź mogłam powiedzieć, że zmusił
się do tego. Był zaniepokojony.
-Przepraszam,
po prostu miałam koszmar.- oblizałam wargi przed pocałowaniem jego
policzka.
-Nie
przepraszaj, rozumiem.
W
tym momencie usłyszałam jak wujek Dom zaczął śpiewać piosenkę
Rity Ory, który grał na dole w radiu, zaczął walić czymś o
garnki i talerze.
-Bzdura.-
mruknęłam, znalazłam siłę na to by podnieść się na nogi i
stanąć obok łóżka.- Jeśli wujek D przyjdzie i znajdzie cię tu,
półnagiego w moim łóżku, zabije mnie.
-Racja.-
Justin musiał zrozumiem o co mi chodzi, naciągnął na ciebie swoją
koszulkę i przeczesał ręką włosy.
-Możesz
zapukać do głównych drzwi za jakieś 10 minut?- spytałam.
-Dla
ciebie- jasne.- uśmiechnął się lekko, przesunęłam drzwi balkonu
i zamknęłam je za nim cicho. Upewniłam się, że jest w stanie
skoczyć z takiej wysokości po czym wylądował.
-Bardzo
cię przepraszam Sutton.- Alex powiedziała cicho, kiedy stanęła w
drzwiach mojego pokoju. Jej oczy były przekrwione i czerwone z
płaczu. Jej mokre włosy opadły na jej twarz, kiedy przytuliłam ją
mocno w pasie.
-Chodź
tutaj.- szepnęłam, mocno ją ściskając. Poczułam jak jej ciało
zadrżało, kiedy zaczęła płakać w moje ramię.
-Wiem,
że czasem była szmatą, ale nie zasłużyła na śmierć.- Alex
wymamrotała przez łzy, uspokajająco poklepałam ją po plecach.
-Wiem
Alex, to nie fair. Wiem że to trudne, ale musisz spróbować i być
silna.- nalegałam, biorąc jej twarz w swoje ręce.- Poza tym, jeśli
nie będziesz silna, kto będzie dogryzał mi tymi wszystkimi
erotycznymi żartami?- zaśmiała się z tego, ocierając łzy z
oczu. Dzięki Bogu moja siostra jest silną dziewczyną- w każdym
razie znacznie silniejszą ode mnie./-
Masz rację. I hej, wujek D powiedział, że nie musisz iść dziś
do szkoły.
-A
ty idziesz?
-Nie,
ja i Nate będziemy oglądać filmy czy coś. Myślę, że nie mogę
iść tam dziś z taką twarzą.
-Jeśli
czujesz, że nie potrzebujesz iść, możesz zostać.
-Nie,
w porządku. Nie chcę ci wchodzić w drogę. Kino zawsze jest lepsze
w dzień, jeśli nie chcesz siedzieć i słuchać tych głupich
ośmiolatków wrzeszczących przez cały film.- Alex wzruszyła
ramionami, za to ja zaczęłam się śmiać z jej niechęci do
dzieci. Boże pomóż Nate jeśli chce mieć dzieci.
-Jeśli
jesteś tego pewna.
-Pozytywnie.-
uśmiechnęła się do mnie, kładąc uspokajająco rękę na moim
ramieniu.- Kocham cię siostrzyczko.
-Ja
ciebie też.
__
-To
pan Bieber?- wujek Dom otworzył drzwi jakieś 10 minut później, za
nimi stał Justin z rękami włożonymi w kieszenie swojej skórzanej
kurtki.
-Tak
prze pana.- odpowiedział grzecznie, skupiając swój wzrok na mnie,
uświadamiając mnie, że stoi w drzwiach.
-Ja
wychodzę, więc...- urwał i odwrócił się twarzą do mnie.-
Myślę, że Tori wspomniała coś wcześniej przez telefon, że
wpadnie pogadać w sprawie pogrzebu. Napisałem kilka propozycji dla
ciebie, ale możesz oddać lub skreślić coś z listy. Tyle, że ona
będzie to omawiać z rodzicami Loli i nie sądzę, że będziesz
teraz na to gotowa na tą rozmowę.
-Tak,
brzmi dobrze.- odetchnęłam, opierając się o drzwi.- Gdzie
idziesz?
-Trening,
pierwsze sprawozdanie z powrotu z Europy. Będę niedługo. Powiem o
tym później twoim rodzicom.- wujek D obszedł Justina i odblokował
swój samochód, idąc w dół po schodach. Justin cicho zamknął za
nim drzwi i ruszył w moją stronę.
-Dobrze
się czujesz? Wyglądasz jakbyś miała zemdleć.- spytał Justin,
kładąc ręce na moich biodrach. Byłam zmęczona tym, że ludzie
pytali mnie czy wszystko jest okej. 1.To jest irytujące, kiedy kilka
osób pyta cię o to samo. 2.Nie miałam pieprzonego pojęcia czy
jest dobrze czy nie.
-Jest
dobrze. Cóż, nie jest dobrze ale pracuję nad tym.- wymamrotałam,
potrząsając głową z mojej własnej głupoty.
Justin
uciszył mnie, przyciskając usta do moich, przez co cicho jęknęłam,
czując chęć poczucia wnętrza jego ust.Kiedy pocałunek zaczął
się pogłębiać z pasją, rozbrzmiał się dzwonek do drzwi, przez
co Justin jęknął mi w usta.
-To
musi być Tori.- wywróciłam oczami, zostawiając ostatni pocałunek
na jego ustach.
Udałam
się do drzwi, wyciągając swoje ramiona.- Otworzyłam drzwi,
uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy.
-Liam?-
szepnęłam kiedy przyłożył mi broń do głowy.
* * *
I jak wrażenia? Ciekawa jestem po co Liam zjawił się u Sutton. Justin jest dla niej taki kochany<3
Przepraszam was, rozdział miał być 2 dni temu, ale wczoraj zepsuł mi się laptop,a jak dziś wróciłam do domu, to okazało się, że tata wgrał mi na nowo system i całe tłumaczenie tego rozdziału mi się usunęło i musiałam tłumaczyć na nowo.
Co do sms na początku to miał on być jeszcze w tamtym rozdziale, ale jakimś cudem go nie skopiowałam i dodaję go tutaj, później edytuję jeszcze tamten rozdział.
Następny rozdział postaram się dodać w weekend : )
Zapraszam na wspaniałe tłumaczenie opowiadania, na pewno wam się spodoba!
Follow naszą polską Sutton: @SA_SuttonPL i Justina: @SA_JustinPL
Ask: www.ask.fm/swagja
Twitter: @Swaggabiebah
Pierwsza! :DD
OdpowiedzUsuńO.O On przyłożył jej broń do głowy. Co on od niej znowu chcę ? co on jej zrobi? coś czuję, że teraz będzie akcja.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Co Liam od niej chce? !
OdpowiedzUsuńO druga :D chyba xd świetny <3 jestem ciekawa tylko czego chce Liam . Justin ją obroni :D
OdpowiedzUsuńJezu, ale się porobiło o.O Ciekawe czego od niej chce.
OdpowiedzUsuńO boże boże bożeee... Ja już chcę następny. ;x niecierpliwie czekam. <3
OdpowiedzUsuńasdfghjkl Justin jest boski ♥
OdpowiedzUsuńOMG. Co będzie dalej? Czekam na NN ;)
OdpowiedzUsuńomg! Dlaczego w takim momencie? boski rozdział. :)
OdpowiedzUsuńcholera,po co on do niej przyszedł ? : o zaczyna robić się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńzmieniłam nazwe na tt,teraz jestem @stratfordslaugh więc informuj mnie o nowych rozdzialach tam :') ( bylam @ishirtlessbies)
Druga =D
OdpowiedzUsuńAle rozciął siuiuuper vdhdururiaisuusjdhdhdu<3<3<3<3<3<3<3<3 czekamy na następny <3<3<3<3
FUCK! FUCK! FUCK! FUCK! CO SIĘ TERAZ STANIE!? FUCK! ~ @swaggieSMILEE
OdpowiedzUsuńco tu do cholery robi Liam.?!
OdpowiedzUsuńVjrghrss suuuper
OdpowiedzUsuńomg.. tyle wzruszenia i wgl czytając ten rozdział.
OdpowiedzUsuńa po za tym ten koniec.. fuck, szybko dawaj następny.
nie mogę się doczekać kolejnego.
xoxo
Jaki świetny ♥!!! Ciekawe czego Liam od niej chce ?!!
OdpowiedzUsuńWow, bosko! Jutton rządzi! Niech ten Liam sie wypcha!
OdpowiedzUsuńOMG!! Co ten Liam kombinuje...
OdpowiedzUsuńJustin jest taki kochany!! wtdmgdjpwe
@dangerous_696
„Hej, razem ze Scooter’em natknęliśmy się na wasze filmiki na youtube.
OdpowiedzUsuńChcielibyśmy wam pomóc, mamy propozycję nie do odrzucenia.
Jednak jest mały problem ponieważ mieszkacie dosyć daleko,
dlatego chcielibyśmy was zaprosić na prywatne spotkanie w LA.
Czekamy na odpowiedź.”
Wiadomość, która zmieniła życie dwoje nastolatków: Rosalie Mills i Nathan'a Lewis'a.
Zaczęli od nagrywania zwykłych filmików z coverami i wrzucania ich na YT.
Dzięki Justin'owi Bieber'owi dostają szansę na spełnianie swoich marzeń.
Chcesz poznać całą historię tej dwójki? Zapraszam do lektury. :)
http://lepszeodsnu.blogspot.com/
*___________________*
OdpowiedzUsuńOmG po co on do niej przyszedł ? Jeeejkuu dodaj szybko 33 :)
OdpowiedzUsuńwooow, świetny rozdział! <3 też jestem ciekawa po co Liam przyszedł do Sutton o__O czekam już na NN <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
jak zwykle jest bwdvuihwgfigejwig *O*
OdpowiedzUsuńomg, to się porobiło. końcówka jest po prostu.... szok i tyle.
niech mu Justin je**ie czy coś xD
mam nadzieję że kiedyś będzie szcześliwa :)
zmieniłam nazwe na tt, już nie jestem @kidrauhlismygod tylko @ahmyhubby możesz mnie informować nadal ? :)
Ciekawe po co ten debil przyszedł do nich?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ^^
zapraszam do mnie: tlumaczenie-changed.blogspot.com
O boże on jej nie zastrzelili no nie?! Jsbjejxuzbsndnd świetny rozdział świetny rozdział świetny rozdział świetny rozdział świetny rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńO boze o boze o boze!
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
Druga!!;) kiedy kolejny rozdział już nie mogę się doczekać!!!!!!
OdpowiedzUsuńO matko : o
OdpowiedzUsuńCo ona chce od Sutton, oby nic jej nie zrobił ;c
Drugaa! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny!:D
asdfghjklkjhghdkfhdjgfsaf*.*
OdpowiedzUsuńnie mogę tego inaczej ująć♥
O wow widze ze dobrze sie trzyma na szczescie, ale po co Liam znowu? Grozi jej palant jeden. Takiego to bym chetnie skopala -,- Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń@dreamjariana
o matko, końcówka :O
OdpowiedzUsuń:o po co tam ten śmierdziel liam...
OdpowiedzUsuńłooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńjnjhdfbjhfbhdc <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać nn ! <3
OdpowiedzUsuńświetne! c: omg, czego Liam może od niej chcieć? ;o czekam z niecierpliwością na kolejny :) x
OdpowiedzUsuń@galaxybiebur, was @demertiabeats x
omg... Liam?!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego! kocham Cię <3
@aania46
PS. "Lights will guide you home, and ignite your bones. And I will try… to fix you." ... lepszej piosenki nie mógł wybrać <333
aż wstrzymałam oddech na koniec, o matko...
OdpowiedzUsuń/ @Im15bitch
Czego Liam od niej chce? :O I czemu przyszedł do niej. Dodawaj jak najszybciej <3 @Justeliaa
OdpowiedzUsuńjestem strasznie ciekawa po co liam do niej przyszedł.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy.
czekam na nn! *o*
nie moge sie doczekać następnego! ale akcja ♥
OdpowiedzUsuńjeny jaki super rozdział . *o* prosze o informowanie . na tt @take_me_believe .
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 świetne akcje i emocje ♥
OdpowiedzUsuń