Głuchy odgłos.
Poczułam łapanie za ramiona, na skórze czułam skórzany materiał. próbując mnie przycisnąć do szafek za mną. Czułam jak wiatr o mnie uderza, złapałam się za ręce, czułam cholerny ból.
-Jesteś kurwa ślepa czy coś? Patrz gdzie kurwa idziesz!- usłyszałam mocny głos klnący głośno powodujący na mojej twarzy grymas. Odwróciłam głowę i zobaczyłam wysokiego nieznajomego, który miał na sobie skórzaną kurtkę i bluzę z kapturem. Kaptur był założony. Serio, kto nosi kaptur w pomieszczeniu. Opierał się w pobliżu mnie i kiedy przejrzałam go wzrokiem zauważyłam, że jego pięść była złożona, jakby chciał mnie uderzyć. Nie mam pojęcia dlaczego był tak niegrzeczny, to nie on był popchnięty na szafki do cholery.
-Prze-przepraszam.-wyrzuciłam z siebie, szybko wrzucając telefon do torby. Kiedy spojrzałam do góry on wciąż gapił się na mnie swoimi zimnymi, jasno brązowymi oczami. W oczy rzuciła mi się jego zaciśnięta szczęka z frustracji.
-Ja.. nie patrzyłam gdzie idę, nie zauważyłam Cię...-zaczęłam się tłumaczyć, czując że moje serce przyspiesza.
-Co ty nie powiesz, Sherlocku.- prychnął na mnie ze wściekłością masując swoje ramię. Dobrze, moje kościste ramię przydało się do czegoś.- Wiesz co, pieprz się.- wysyczał i odszedł po korytarzu. Nadal byłam przybita do szafek, moje serce łomotało. Jaki do cholery był jego problem? Każda osoba przyjęła by przeprosiny i poszła dalej. Może nawet doszłoby do wymiany uśmiechów. Ale nie ten nieznajomy, którego w ogóle nie poznawałam. Na pewno był tu nowy.
-Cholera, Sutton wszystko w porządku?- usłyszałam pisk Loli i Tori podbiegających do mnie, zarzucając ich ramiona wokół mojego trzęsącego się ciała.
Świetnie, obserwowały to, ale nie raczyły mi pomóc z tym psychicznym nieznajomym. Mam naprawdę prawdziwych przyjaciół...
-Jestem trochę roztrzęsiona, ale przejdzie mi.- szepnęłam, nadal otrząsając się po zdarzeniu, które miało miejsce minutę temu.
-Myślę, że właśnie spotkałaś Justina...-Tori wywróciła oczami
-Tak, jest nowym dzieciakiem. Prawdopodobnie był wyrzucony z jego starej szkoły, teraz wiemy dlaczego!- Lola mruknęła i wycisnęła żel przeciwbakteryjny na jej ręce, dokładnie go wcierając. Nazwanie jej pedantką było zbyt małym słowem.
-Boże, powinnaś powiedzieć Liamowi, załatwił by tego Justina za to co ci zrobił.- Tori zachichotała, odgarniając włosy spoglądając w jej kieszonkowe lusterko. Czasami myślałam, że ma ona obsesje na punkcie mojego chłopaka.
-Nie, to jest nieważne.- westchnęłam. Tak, to było by ciekawe widząc jak Liam biję tego Justina, ale po zastanowieniu to nie było tego warte. Niektórzy ludzie są idiotami, musimy to jakoś przeżyć.
-O cholera, chodźmy na biologię. Pan Downing pyta nas dzisiaj.- Lola wykrzyknęła, łapiąc mnie i Tori za ręce idąc po korytarzu. Pozwoliłam by wprowadziła mnie do klasy. Zajęłam miejsce z tyłu siadając za Tori, moje myśli były wypełnione jednak Justinem. Ledwo go znałam, ale miałam to przeczucie na jego temat. Nie był osobą, z która warto było zadzierać. Coś niebezpiecznego stałoby się gdybyś przekroczył granicę. Mocno wierzyłam, że przekroczyłam granicę, a on sobie nie odpuści.
*
Niestety, angielski nadszedł szybciej niż myślałam. Tori, Lola ani Liam nie byli ze mną w klasie, więc z nikim nie rozmawiałam. Jeśli nie byłam widywana z Liamem nikt nie zawracał sobie głowy rozmawianiem ze mną i szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. To było relaksujące- wejść do klasy, usiąść z tyłu, siedzieć sama i mieć czas na przemyślenia. Jednakże wnioskując po zimnym spojrzeniu na twarzy Pani Ryder, tak dzisiaj nie będzie.
-Panienko Rosegarden, nie będziesz już siedziała jak odludek z tyłu.- wrzasnęła entuzjastycznie, klaskając w ręce. Parę uczniów zaczęło się śmiać i odwrócili się w moją stronę. Przewróciłam oczami i zignorowałam ich, oparłam głowę na ręce.
-Dlaczego miałabym się przesiąść?- spytałam kpiącym tonem, jej usta zwężały się w cienką linie powstrzymując się od podniesienia na mnie głosu. Uwielbiałam jak ją denerwowałam, a ona nie mogła nic z tym zrobić.
-Panie Bieber, mógłbyś się ruszyć i usiąść z Panienką Rosegarden?- jej ton wcale nie wskazywał na pytanie. Był to rozkaz.
Poczułam jakby moje usta opadły i uderzyły o blat ławki wprawiając mnie w ten psychiczny przypadek, czując coś takiego po raz pierwszy. Jakby angielski nie mógł być jeszcze gorszy...
Pani Ryder skierowała swój długi, kościsty palec w moim kierunku i posłała mu uśmiech. On kompletnie ją ignorując, schował pięści do kieszeni swojej skórzanej kurtki i spiorunował mnie wzrokiem. Jego zimne oczy wpatrywały się w moje, zwężając je jakbym była jedyną osobą w klasie. Czując gorąco na moich policzkach automatycznie opuściłam głowę, patrząc w przestrzeń przede mną. Nadal czułam jego gorączkowe spojrzenie skierowane we mnie kierując się w stronę ławki, a ja czując się niekomfortowo przegryzłam wargę. Nikt, nigdy nie spowodował u mnie takiego zachowania. Prawdę mówiąc, nikt nigdy nienawidził mnie tak, jak on pewnie mnie nienawidził. Usłyszałam pisk krzesła kiedy je odsunął i zajął miejsce obok mnie.
Prawie czułam ten chłód, gorzkie emocje promieniujące z jego ciała kiedy z impetem stuknął długopisem o ławkę. Wiedziałam, że nienawidził każdej sekundy znajdując się blisko mnie, przez co poczułam się psychicznie źle.
-Dobrze, wszyscy wyciągnijcie swoje książki i otwórzcie je na stronie 17. Będziemy analizować postać Balzac'a.- Pani Ryder odwróciła się by napisać tytuł tekstu na tablicy, który czytaliśmy przez ostatnie dwa tygodnie.
Kurwa.
Oczywiście zapomniałam mojej książki.
-Przepraszam, Pani Ryder?- poczułam jak mój głos drży. Co do cholery było ze mną nie tak? Normalnie byłam bardzo pewna siebie mówiąc w klasie.
-Co?- zwężała swoje oczy patrząc na mnie, jej zielone, świdrujące, pełne nienawiści oczy.
-Zapomniałam mojej książki.- odpowiedziałam szybko, bawiąc się pierścionkiem ubranym na moim palcu. Liam dał mi go niedawno jako mały prezent, był piękny.
-Oh, myślę, że musisz miło spytać Justina czy może się nią z tobą podzielić.-
Pieprzona suka. Zapytałabym go, gdyby mnie nie nienawidził.
Kontynuowała lekcje nie patrząc na mnie. Ciężko westchnęłam i zasłoniłam twarz włosami, to będzie najgorsza godzina w moim życiu. Właśnie miałam wykazać się odwagą chcąc spytać Panią Ryder czy mogę wyjść do łazienki, kiedy usłyszałam jak Justin pokaszluję za mną. Spojrzałam na niego dziwnie, a on przesunął swoją książkę po ławce. Co? Więc teraz był dla mnie miły?
-Masz.- wymamrotał otwierając na stronie 17.
-Dziękuję.- odpowiedziałam z wdzięcznością uśmiechając się w duchu do siebie. W końcu jakiś postęp.
Po dwudziestominutowej przemowie Pani Ryder o postaci Luo i jego roli w noweli, dała nam czas by napisać notatki i przeczytać tekst do siebie nawzajem.
-Przepraszam za wcześniej.- wyskoczyłam, zakładając kosmyk włosów za ucho, ledwie patrząc na niego. Wzrok Justina został na książce, jego oczy przeglądały tekst.
-Nie ważne.- powiedział nie spoglądając na mnie nawet
Więc powrócił do bycia dwubiegunowym. Dobrze, dwójka może grać w tą grę.
-Mam na myśli...-zaczęłam, odzyskując moją odwagę- miałam parę interesujących tweetów do przeczytania.-
Justin wywrócił oczami, posłał mi zabójcze spojrzenie i powrócił do czytania książki.
-Oh, były o twoim ukochanym Conorze Maynardzie?- wyśmiał mnie, uśmiechając się z wyższością do siebie. Nie będę kłamać, lubiłam Conora, ale może nie był to czas by mu to oznajmić.
-Nie, po prostu zwyczajne tweety. Na przykład, dlaczego szkoła zaczyna się tak wcześnie i...-
-Możesz przestać gadać?- wrzasnął powodując, że prawie spadłam z krzesła
Jezu kochany, on potrzebuję kursu panowania nad złością czy coś. Postanowiłam, że będę bronić mojego zdania, nie ma mowy, że będzie się do mnie tak odzywać.
-Przestałabym gdybym usłyszała "proszę" w twoim zdaniu, poza tym nie podoba mi się twój ton!- rzuciłam do niego i zaczęłam czytać. Kiedy czytałam mały akapit, kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha.- Z czego się śmiejesz?- spytałam sfrustrowana tym, że tak zalazł mi za skórę.
-Z Ciebie.- odkaszlnął
Właśnie miałam odpowiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek, który informował o końcu lekcji i o końcu dnia w szole. W sumie, dzień minął dosyć szybko, co wcale nie było złą rzeczą. Justin natychmiast wrzucił książkę do torby, przewiesił przez swoje ramię i pośpiesznie wyszedł z klasy. Nawet Pani Ryder spojrzała z zakłopotaniem, kiedy przeszedł obok niej. Ale nie miała jaj by coś powiedzieć lub z tym zrobić. Powoli wrzuciłam długopis do torby i zasunęłam moje i Justina krzesło. Kiedy miałam wyjść z klasy, Pani Ryder pisnęła.
-Panienko Rosegarden, mogłabyś zostać na minutkę?- Nie.
Podeszłam do jej biurka, a ona ugryzła kęs jabłka.
-Zrobiłaś notatki?- spytała pomiędzy kęsami
-Tak- odpowiedziałam. Wiedziałam, że mi nie ufa i miała ku temu powód. Nie zrobiłam żadnych notatek, byłam... rozproszona.
-Sutton, wiem że kłamiesz. Oczekuję, że zrobisz je dzisiaj. Nie każ siostrze znów ich robić!- westchnęła, spuściłam głowę, Alex i tak lubiła robić moje prace domowe. Następne pytanie totalnie wbiło mnie w ziemię.- Chciałabym Cię tylko spytać czy wiesz coś o tym nowym dzieciaku Justinie?-
Co?
-Nie wiem nic o nim Pani Ryder, dlaczego Pani pyta?- przegryzłam wargę, ona też była ciekawa.
-To po prostu...-wpatrywała się w boczne okno- Wiesz, nie ważne. Zrób dziś tą pracę, albo będziesz w kozie przez tydzień. Jesteś wolna.- wskazała na drzwi, a ja opuściłam pokój jak najszybciej mogłam. Cóż.. to było dziwne.
*
-Cześć kochanie!- usłyszałam krzyk Liama kiedy podchodziłam do mojego auta. Alex już tam czekała, miała włożone w uszy słuchawki. Pomachałam do niej i wskazałam na Liama, ona kiwnęła głową ze zrozumieniem i stanęła obok mojego Range Rovera. Podbiegłam do Liama i uścisnęłam go po czym on zaatakował moje usta.
-Jak minął ci dzień?- spytał na jednym oddechu, odciągając mnie lekko od siebie
-Było dobrze.- skłamałam uśmiechając się
-Serio? Pani Ryder nie udupiła Cię?- zachichotałam
-Ta, przez całą lekcję myślałam o tym, żeby czymś ją dźgnąć.- dołączył do mojego śmiechu i uśmiechnął się do mnie. Nagle jego twarz spoważniała.
-Widziałaś tego nowego kolesia, Dustin czy coś?-
-Kto? Justin?- poprawiłam go
-Ta, wydaję się być całkowitym dupkiem. Wbijał we mnie sztylety przez całą biologię. Nie wiem jaki jest jego problem.-
-"Wbijał ci sztylety"?- spytałam z ciekawością. Dlaczego miałby to robić?
-Ta, całkowity dupek.- Liam cmoknął z niezadowoleniem- Ale Nick go załatwił.-teraz chichotał
-Co masz na myśli przez załatwienie go?-
-Nie martw się o to.- Byłam zmęczona mówieniem mi tego. Zawsze byłam wykluczona ze wszystkiego.
-Liam! Przynieś tu swój tyłek!- Nick wrzeszczał z drugiej strony boiska.
-Muszę spadać, zanim trener się wkurzy.- Liam puścił mi oczko i pocałował mnie w czoło.
-Ok, kochanie, do zobaczenia.- spojrzałam na niego i obserwowałam jak idzie w kierunku Nicka. Odwróciłam się chcąc wsiaść do auta, kiedy usłyszałam brzęczenie telefonu z mojej torby. Przerzucając w niej wszystkie rzeczy w końcu go znalazłam i spojrzałam na ekran.
"Liam nie jest tym kim się wydaję. Uważaj na siebie.- SA"
Moje serce stanęło, odwróciłam się by zobaczyć czy ktoś wokół nie stoi z telefonem, śmiejąc się ze mnie, jakby to był jakiś żart. Jedyne co usłyszałam były krzyki z boiska gdzie chłopcy ćwiczyli. Skierowałam mój wzrok na drzewo znajdujące się przy wejściu do kampusu. Moje serce przyspieszyło biciu gdy zobaczyłam cokolwiek to było. Czarna postać wyłoniła się, po czym nagle zniknęła. Jakby to wszystko było wytworem mojej wyobraźni.
__
Poczułam łapanie za ramiona, na skórze czułam skórzany materiał. próbując mnie przycisnąć do szafek za mną. Czułam jak wiatr o mnie uderza, złapałam się za ręce, czułam cholerny ból.
-Jesteś kurwa ślepa czy coś? Patrz gdzie kurwa idziesz!- usłyszałam mocny głos klnący głośno powodujący na mojej twarzy grymas. Odwróciłam głowę i zobaczyłam wysokiego nieznajomego, który miał na sobie skórzaną kurtkę i bluzę z kapturem. Kaptur był założony. Serio, kto nosi kaptur w pomieszczeniu. Opierał się w pobliżu mnie i kiedy przejrzałam go wzrokiem zauważyłam, że jego pięść była złożona, jakby chciał mnie uderzyć. Nie mam pojęcia dlaczego był tak niegrzeczny, to nie on był popchnięty na szafki do cholery.
-Prze-przepraszam.-wyrzuciłam z siebie, szybko wrzucając telefon do torby. Kiedy spojrzałam do góry on wciąż gapił się na mnie swoimi zimnymi, jasno brązowymi oczami. W oczy rzuciła mi się jego zaciśnięta szczęka z frustracji.
-Ja.. nie patrzyłam gdzie idę, nie zauważyłam Cię...-zaczęłam się tłumaczyć, czując że moje serce przyspiesza.
-Co ty nie powiesz, Sherlocku.- prychnął na mnie ze wściekłością masując swoje ramię. Dobrze, moje kościste ramię przydało się do czegoś.- Wiesz co, pieprz się.- wysyczał i odszedł po korytarzu. Nadal byłam przybita do szafek, moje serce łomotało. Jaki do cholery był jego problem? Każda osoba przyjęła by przeprosiny i poszła dalej. Może nawet doszłoby do wymiany uśmiechów. Ale nie ten nieznajomy, którego w ogóle nie poznawałam. Na pewno był tu nowy.
-Cholera, Sutton wszystko w porządku?- usłyszałam pisk Loli i Tori podbiegających do mnie, zarzucając ich ramiona wokół mojego trzęsącego się ciała.
Świetnie, obserwowały to, ale nie raczyły mi pomóc z tym psychicznym nieznajomym. Mam naprawdę prawdziwych przyjaciół...
-Jestem trochę roztrzęsiona, ale przejdzie mi.- szepnęłam, nadal otrząsając się po zdarzeniu, które miało miejsce minutę temu.
-Myślę, że właśnie spotkałaś Justina...-Tori wywróciła oczami
-Tak, jest nowym dzieciakiem. Prawdopodobnie był wyrzucony z jego starej szkoły, teraz wiemy dlaczego!- Lola mruknęła i wycisnęła żel przeciwbakteryjny na jej ręce, dokładnie go wcierając. Nazwanie jej pedantką było zbyt małym słowem.
-Boże, powinnaś powiedzieć Liamowi, załatwił by tego Justina za to co ci zrobił.- Tori zachichotała, odgarniając włosy spoglądając w jej kieszonkowe lusterko. Czasami myślałam, że ma ona obsesje na punkcie mojego chłopaka.
-Nie, to jest nieważne.- westchnęłam. Tak, to było by ciekawe widząc jak Liam biję tego Justina, ale po zastanowieniu to nie było tego warte. Niektórzy ludzie są idiotami, musimy to jakoś przeżyć.
-O cholera, chodźmy na biologię. Pan Downing pyta nas dzisiaj.- Lola wykrzyknęła, łapiąc mnie i Tori za ręce idąc po korytarzu. Pozwoliłam by wprowadziła mnie do klasy. Zajęłam miejsce z tyłu siadając za Tori, moje myśli były wypełnione jednak Justinem. Ledwo go znałam, ale miałam to przeczucie na jego temat. Nie był osobą, z która warto było zadzierać. Coś niebezpiecznego stałoby się gdybyś przekroczył granicę. Mocno wierzyłam, że przekroczyłam granicę, a on sobie nie odpuści.
*
Niestety, angielski nadszedł szybciej niż myślałam. Tori, Lola ani Liam nie byli ze mną w klasie, więc z nikim nie rozmawiałam. Jeśli nie byłam widywana z Liamem nikt nie zawracał sobie głowy rozmawianiem ze mną i szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. To było relaksujące- wejść do klasy, usiąść z tyłu, siedzieć sama i mieć czas na przemyślenia. Jednakże wnioskując po zimnym spojrzeniu na twarzy Pani Ryder, tak dzisiaj nie będzie.
-Panienko Rosegarden, nie będziesz już siedziała jak odludek z tyłu.- wrzasnęła entuzjastycznie, klaskając w ręce. Parę uczniów zaczęło się śmiać i odwrócili się w moją stronę. Przewróciłam oczami i zignorowałam ich, oparłam głowę na ręce.
-Dlaczego miałabym się przesiąść?- spytałam kpiącym tonem, jej usta zwężały się w cienką linie powstrzymując się od podniesienia na mnie głosu. Uwielbiałam jak ją denerwowałam, a ona nie mogła nic z tym zrobić.
-Panie Bieber, mógłbyś się ruszyć i usiąść z Panienką Rosegarden?- jej ton wcale nie wskazywał na pytanie. Był to rozkaz.
Poczułam jakby moje usta opadły i uderzyły o blat ławki wprawiając mnie w ten psychiczny przypadek, czując coś takiego po raz pierwszy. Jakby angielski nie mógł być jeszcze gorszy...
Pani Ryder skierowała swój długi, kościsty palec w moim kierunku i posłała mu uśmiech. On kompletnie ją ignorując, schował pięści do kieszeni swojej skórzanej kurtki i spiorunował mnie wzrokiem. Jego zimne oczy wpatrywały się w moje, zwężając je jakbym była jedyną osobą w klasie. Czując gorąco na moich policzkach automatycznie opuściłam głowę, patrząc w przestrzeń przede mną. Nadal czułam jego gorączkowe spojrzenie skierowane we mnie kierując się w stronę ławki, a ja czując się niekomfortowo przegryzłam wargę. Nikt, nigdy nie spowodował u mnie takiego zachowania. Prawdę mówiąc, nikt nigdy nienawidził mnie tak, jak on pewnie mnie nienawidził. Usłyszałam pisk krzesła kiedy je odsunął i zajął miejsce obok mnie.
Prawie czułam ten chłód, gorzkie emocje promieniujące z jego ciała kiedy z impetem stuknął długopisem o ławkę. Wiedziałam, że nienawidził każdej sekundy znajdując się blisko mnie, przez co poczułam się psychicznie źle.
-Dobrze, wszyscy wyciągnijcie swoje książki i otwórzcie je na stronie 17. Będziemy analizować postać Balzac'a.- Pani Ryder odwróciła się by napisać tytuł tekstu na tablicy, który czytaliśmy przez ostatnie dwa tygodnie.
Kurwa.
Oczywiście zapomniałam mojej książki.
-Przepraszam, Pani Ryder?- poczułam jak mój głos drży. Co do cholery było ze mną nie tak? Normalnie byłam bardzo pewna siebie mówiąc w klasie.
-Co?- zwężała swoje oczy patrząc na mnie, jej zielone, świdrujące, pełne nienawiści oczy.
-Zapomniałam mojej książki.- odpowiedziałam szybko, bawiąc się pierścionkiem ubranym na moim palcu. Liam dał mi go niedawno jako mały prezent, był piękny.
-Oh, myślę, że musisz miło spytać Justina czy może się nią z tobą podzielić.-
Pieprzona suka. Zapytałabym go, gdyby mnie nie nienawidził.
Kontynuowała lekcje nie patrząc na mnie. Ciężko westchnęłam i zasłoniłam twarz włosami, to będzie najgorsza godzina w moim życiu. Właśnie miałam wykazać się odwagą chcąc spytać Panią Ryder czy mogę wyjść do łazienki, kiedy usłyszałam jak Justin pokaszluję za mną. Spojrzałam na niego dziwnie, a on przesunął swoją książkę po ławce. Co? Więc teraz był dla mnie miły?
-Masz.- wymamrotał otwierając na stronie 17.
-Dziękuję.- odpowiedziałam z wdzięcznością uśmiechając się w duchu do siebie. W końcu jakiś postęp.
Po dwudziestominutowej przemowie Pani Ryder o postaci Luo i jego roli w noweli, dała nam czas by napisać notatki i przeczytać tekst do siebie nawzajem.
-Przepraszam za wcześniej.- wyskoczyłam, zakładając kosmyk włosów za ucho, ledwie patrząc na niego. Wzrok Justina został na książce, jego oczy przeglądały tekst.
-Nie ważne.- powiedział nie spoglądając na mnie nawet
Więc powrócił do bycia dwubiegunowym. Dobrze, dwójka może grać w tą grę.
-Mam na myśli...-zaczęłam, odzyskując moją odwagę- miałam parę interesujących tweetów do przeczytania.-
Justin wywrócił oczami, posłał mi zabójcze spojrzenie i powrócił do czytania książki.
-Oh, były o twoim ukochanym Conorze Maynardzie?- wyśmiał mnie, uśmiechając się z wyższością do siebie. Nie będę kłamać, lubiłam Conora, ale może nie był to czas by mu to oznajmić.
-Nie, po prostu zwyczajne tweety. Na przykład, dlaczego szkoła zaczyna się tak wcześnie i...-
-Możesz przestać gadać?- wrzasnął powodując, że prawie spadłam z krzesła
Jezu kochany, on potrzebuję kursu panowania nad złością czy coś. Postanowiłam, że będę bronić mojego zdania, nie ma mowy, że będzie się do mnie tak odzywać.
-Przestałabym gdybym usłyszała "proszę" w twoim zdaniu, poza tym nie podoba mi się twój ton!- rzuciłam do niego i zaczęłam czytać. Kiedy czytałam mały akapit, kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha.- Z czego się śmiejesz?- spytałam sfrustrowana tym, że tak zalazł mi za skórę.
-Z Ciebie.- odkaszlnął
Właśnie miałam odpowiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek, który informował o końcu lekcji i o końcu dnia w szole. W sumie, dzień minął dosyć szybko, co wcale nie było złą rzeczą. Justin natychmiast wrzucił książkę do torby, przewiesił przez swoje ramię i pośpiesznie wyszedł z klasy. Nawet Pani Ryder spojrzała z zakłopotaniem, kiedy przeszedł obok niej. Ale nie miała jaj by coś powiedzieć lub z tym zrobić. Powoli wrzuciłam długopis do torby i zasunęłam moje i Justina krzesło. Kiedy miałam wyjść z klasy, Pani Ryder pisnęła.
-Panienko Rosegarden, mogłabyś zostać na minutkę?- Nie.
Podeszłam do jej biurka, a ona ugryzła kęs jabłka.
-Zrobiłaś notatki?- spytała pomiędzy kęsami
-Tak- odpowiedziałam. Wiedziałam, że mi nie ufa i miała ku temu powód. Nie zrobiłam żadnych notatek, byłam... rozproszona.
-Sutton, wiem że kłamiesz. Oczekuję, że zrobisz je dzisiaj. Nie każ siostrze znów ich robić!- westchnęła, spuściłam głowę, Alex i tak lubiła robić moje prace domowe. Następne pytanie totalnie wbiło mnie w ziemię.- Chciałabym Cię tylko spytać czy wiesz coś o tym nowym dzieciaku Justinie?-
Co?
-Nie wiem nic o nim Pani Ryder, dlaczego Pani pyta?- przegryzłam wargę, ona też była ciekawa.
-To po prostu...-wpatrywała się w boczne okno- Wiesz, nie ważne. Zrób dziś tą pracę, albo będziesz w kozie przez tydzień. Jesteś wolna.- wskazała na drzwi, a ja opuściłam pokój jak najszybciej mogłam. Cóż.. to było dziwne.
*
-Cześć kochanie!- usłyszałam krzyk Liama kiedy podchodziłam do mojego auta. Alex już tam czekała, miała włożone w uszy słuchawki. Pomachałam do niej i wskazałam na Liama, ona kiwnęła głową ze zrozumieniem i stanęła obok mojego Range Rovera. Podbiegłam do Liama i uścisnęłam go po czym on zaatakował moje usta.
-Jak minął ci dzień?- spytał na jednym oddechu, odciągając mnie lekko od siebie
-Było dobrze.- skłamałam uśmiechając się
-Serio? Pani Ryder nie udupiła Cię?- zachichotałam
-Ta, przez całą lekcję myślałam o tym, żeby czymś ją dźgnąć.- dołączył do mojego śmiechu i uśmiechnął się do mnie. Nagle jego twarz spoważniała.
-Widziałaś tego nowego kolesia, Dustin czy coś?-
-Kto? Justin?- poprawiłam go
-Ta, wydaję się być całkowitym dupkiem. Wbijał we mnie sztylety przez całą biologię. Nie wiem jaki jest jego problem.-
-"Wbijał ci sztylety"?- spytałam z ciekawością. Dlaczego miałby to robić?
-Ta, całkowity dupek.- Liam cmoknął z niezadowoleniem- Ale Nick go załatwił.-teraz chichotał
-Co masz na myśli przez załatwienie go?-
-Nie martw się o to.- Byłam zmęczona mówieniem mi tego. Zawsze byłam wykluczona ze wszystkiego.
-Liam! Przynieś tu swój tyłek!- Nick wrzeszczał z drugiej strony boiska.
-Muszę spadać, zanim trener się wkurzy.- Liam puścił mi oczko i pocałował mnie w czoło.
-Ok, kochanie, do zobaczenia.- spojrzałam na niego i obserwowałam jak idzie w kierunku Nicka. Odwróciłam się chcąc wsiaść do auta, kiedy usłyszałam brzęczenie telefonu z mojej torby. Przerzucając w niej wszystkie rzeczy w końcu go znalazłam i spojrzałam na ekran.
"Liam nie jest tym kim się wydaję. Uważaj na siebie.- SA"
Moje serce stanęło, odwróciłam się by zobaczyć czy ktoś wokół nie stoi z telefonem, śmiejąc się ze mnie, jakby to był jakiś żart. Jedyne co usłyszałam były krzyki z boiska gdzie chłopcy ćwiczyli. Skierowałam mój wzrok na drzewo znajdujące się przy wejściu do kampusu. Moje serce przyspieszyło biciu gdy zobaczyłam cokolwiek to było. Czarna postać wyłoniła się, po czym nagle zniknęła. Jakby to wszystko było wytworem mojej wyobraźni.
__
Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie miłe słowa w komentarzach, na twitterze oraz przy pomocy w promowaniu bloga. Mam nadzieję, że z każdym rozdziałem ilość komentarzy będzie się znacznie zwiększać. :) Gdybyście mieli jakieś pytania zadawajcie je na ASK . Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawiajcie w komentarzach swoje nicki z twittera. :)
yjyjyjyhtgv koooooocham <3
OdpowiedzUsuńjesteś boska
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że akcja staje się coraz bardziej ciekawa! Nie mogę się doczekać nowego tłumaczenia :) x
OdpowiedzUsuńdokładnie <3
Usuńkiedy bd kolejny hjhfgdhjeghdg ? a ten jest cuuudowny :) dzieki ze tłumaczysz ;p
OdpowiedzUsuńJest cudoooownyyyy !!! Mysle że odniesie sukces tak jak tłumaczenie Dangera !!! To jest boskie!!! Justin taki bad boy <3 po prostu kocham!! Tłumaczenie co dwa dni tak? Jeszcze raz mój twitter - @stay_x_strong . Cudownie że tłumaczysz!!! xxx
OdpowiedzUsuńlubie to :D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co z tym SA :) x
naprawdę niesamowite! Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg zdarzeń :*
OdpowiedzUsuńhm SA ciekawe. lubię drania Justina (: informuj mnie @MalikDrug
OdpowiedzUsuńi przy okazji zapraszam do siebie, piszę o Justinie (:
uprowadzona.blogspot.com
SA? Czy tylko ja jestem max ciekawa co dalej? ;d. No i nawet się normalnie odezwał do niej, SUKCES! XD. Tajemniczy Bieber - nigdy mi się to nie znudzi :).
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na tłumaczenie kolejnego rozdziału ;) xo.
btw. odwalasz kawał dobrej roboty, myślę, że wszyscy czytający mają takie same zdanie ;) xo.
Ja chce już kolejny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńjdklfjrlkjgkrtjeg zajebisty *__*
OdpowiedzUsuńciekawe :) akcja coraz bardziej się rozkręca :D dobrze, że to tłumaczysz :P informuj mnie na tt jak możesz - @pl_swagonyou
OdpowiedzUsuńomnomnom <3 Alex ty tłumaczko moja ;* A.
OdpowiedzUsuńboskie <3 - @swagofjb
OdpowiedzUsuńnormalnie jak A w pretty little liars :D szczerze powiedziawszy urzekła mnie ta historia, więc czekam na nn,
OdpowiedzUsuńLinexe.
zajebisty początek, jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńświetnie tłumaczysz!
podoba mi się i jestem ciekawa co będzie dalej :3 czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZawaliste czekam na nn @maja378
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej... SA, ciekawe kto to.
OdpowiedzUsuń@dangerous_pl
uuuuu akcja sie zagęszcza ! @much_looooove
OdpowiedzUsuńakcja się rozkręca ! :D zajebiście <3 @BieberLovesMe30
OdpowiedzUsuńsuper tłumaczenie *.*
OdpowiedzUsuńKocham <333
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego.Ale podoba mi się x
OdpowiedzUsuńCzemu mi się to kojarzy z pll ? : o
OdpowiedzUsuńmeeega <3
OdpowiedzUsuńkurcze świetne, dopiero zaczęłam czytać, ale muszę przyznać, że masz talent *.*
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to PLL. :)
OdpowiedzUsuń