Tego popołudnia kręciłam się w łóżku, próbując zrozumieć dzisiejsze wydarzenia.
1. Dlaczego Justin mnie nienawidził?
2. Co było nie tak z jego zmianą nastrojów?
3. Co do cholery znaczyło SA?
Nie czułam się dobrze po otrzymaniu tej wiadomości. Alex zrobiła moje ulubione danie, jednakże nie mogłam w ogóle dotknąć makaronu. Wiedząc, że jest ktoś... kto mnie obserwuje. Obserwuje mój każdy krok. Z mojego macbooka wydobył się dźwięk przychodzącej wiadomości, przerywając moje przemyślenia. Facebook był otworzony, a wiadomość od Tori była otworzona na czacie.
Tori: Przyjdziesz do mnie, nudzę się jak cholera.
Zaśmiałam się, wyobrażając sobie jej znudzoną minę.
Sutton: Przyszłabym, ale mam inne rzeczy na głowie... i nie chcę mi się wychodzić z łóżka.
Tori: Ty leniuchu! Jeśli myślisz o zadaniu domowym to możesz o nim zapomnieć, więc czy ja mogę do Ciebie wpaść?
Sutton: Pf, myślisz że bym je zrobiła? Alex je dla mnie zrobiła i tak, ale ostrzegam- nie otworzę drzwi.
Tori: Oh, Dom otworzy drzwi dla mnie? :)
Sutton: Nie, Dom jest na sportowej wycieczce. Wróci jutro popołudniu.
Tori: Cholera! Hej, więc czemu nie zrobimy nocowania? Zadzwonię do Loli! O mój boże, to będzie świetne.
Miałam właśnie zamiar odpisać z krótką odpowiedzią "Nie", ale ona przeszła na offline. Położyłam głowę z powrotem na poduszkach wzdychając. Ostatnią rzeczą, którą teraz chciałam było nocowanie, kiedy miałam do obmyślenia te dziwne rzeczy.
*
-Sutton! Twoja ździrowata przyjaciółka przyszła!- usłyszałam Alex wrzeszczącą z dołu. Pospieszyłam się by otworzyć drzwi od mojej sypialni i zjechałam na dół po poręczy od schodów.
-Nie jestem zdzirą, dziwaku!- Lola zaprotestowała, zarzucając włosy za jej ramiona
-Lola, wyluzuj, to był żart.- skłamałam, przytulając ją by się uspokoiła. Wiedziałam, że to nie był żart, ale nie potrzebowałam teraz by moja siostra była cała we krwi pobita przez moją przyjaciółkę.
-Więc, idź zrobić popcorn, a my wybierzemy film.- Tori złapała Lolę za ramię i zaniosły swoje torby do salonu. Stałam w przedpokoju z paczką popcornu w rękach, próbując się uspokoić. Przez moją głowę przebiegały dzikie myśli na temat Justina, nie miałam pojęcia dlaczego. Nie chciałam tego przyznać, ale byłam do niego przyciągana... nawet jeśli był dupkiem.
-O mój boże, Sutton, co do cholery? Potrzebuję obejrzeć ten medyczny program do projektu z biologi, a twoje przyjaciółki usiadły na kanapie i zabrały się za DVD.- Alex jęczała wybiegając z salonu podchodząc do mnie
Zamrugałam szybko, próbując usunąć Justina z myśli.
-Przepraszam, co?- spytałam monotonnie, wchodząc do kuchni
-Twoje. Przyjaciółki. Zajęły. Salon. Potrzebuje. Telewizora!- Alex powiedziała to podkreślając każde słowo
-Nie możesz po prostu obejrzeć tego na górze?- wymamrotałam, wkładając paczkę popcornu do mikrofalówki i ustawiając czas.
-Nie mam Sky w pokoju!- zaprotestowała, krzyżując ręce.
-Czego ode mnie oczekujesz w tej sprawie?!- odwróciłam się podnosząc głos- Przepraszam, ale miałaś czas by obejrzeć ten cholerny program! Nagraj go i daj mi spędzić noc z najlepszymi przyjaciółkami, ok?- Boże.
-Szmatami.- poprawiła mnie, wywróciła oczami przed kontynuowaniem- I ok, ale proszę nie urządzaj żadnych imprez, nie chcę wpaść w problemy u wujka Doma, jak ostatnim razem!-
Jedna z wielu imprez, których nie pamiętam.
-Oczywiście.- przewróciłam oczami
*
-Oh, Tayler Lautner jest taki gorący!- powiedziała Tori wpychając całą garść popcornu do jej ust. Tak, oglądaliśmy "Zaćmienie".
-Ugh, Edward jest o wiele lepszy dla Belli!- Lola odpowiedziała, pisząc do kogoś na jej BlackBerry'm.
-Nie ma mowy, Jacob jeździ na motorze!-
-Cóź, Edward się świeci!-
-Właśnie, jest wróżką, nie wampirem!- Tori zaśmiała się, podpierając się na boki aż łza spłynęła po jej policzku
-Więc jesteś w drużynie Jacoba, bo wiesz jak to jest zaznać nie odwzajemnioną miłość?- Lola zamknęła oczy i uśmiechnęła się
Potarłam moje skronie, próbując nie przejmować się ich kłótnią. Nie zrozumcie mnie źle, kocham moich przyjaciół, ale kiedy nie mam ochoty na nocowanie, naprawdę mam to na myśli.
-Muszę przyznać, że Liam ma lepszą klatę niż oni obydwoje.- Lola zaśmiała się, a Tori rozszerzyła swoje oczy. Skierowałam swój wzrok na obie. Coś było naprawdę nienormalne.
-Co masz na myśli?-
Lola zawahała się przez chwilę, a Tori trąciła ją.
-Mam na myśli, że byłam parę razy na ich treningach.-
-Tak, ja też, Suttan, jesteś szczęściarą.- Tori spojrzała na mnie
-Wszystko z wami ok?- spytałam ich z podejrzeniem. Wiedziałam, że moje przyjaciółki kłamią.
-W porządku.-
-Jak nigdy.-
Obydwie się uśmiechnęły. Nie ważne, byłam zbyt zmęczona na ich gierki.
-Możemy po prostu iść spać?- wyłączyłam telewizor
-Um, pewnie.- Lola i Tori weszły do ich śpiworów, a ja położyłam się na kanapie. Odblokowałam mój telefon, było 30 minut po północy, na mojej tapecie znajdowało się zdjęcie Liama i mnie. Pamiętam ten dzień najlepiej ze wszystkich. Byliśmy na obozowej imprezie i Nick zaoferował robienie mi i Liamowi zdjęć. Na tym całował mój policzek, przytulając mnie od tyłu. Uśmiechając się sama do siebie, zablokowałam telefon i zamknęłam oczy.
Buzz. Mój telefon za wibrował pod poduszką.
"Jesteś mądrą dziewczyną, Sutton. Domyślasz się, że twoje dwie "bestie" kłamią prosto w twoją twarz.-SA"
Od razu zrobiło mi się gorąco, rozejrzałam się po pokoju, spojrzałam na główne okno. Rolety były zasłonięte, jednakże był mały otwór na dole. Schodząc z sofy, podeszłam do okna spoglądając przez nie na ciemną ulicę. Ulica była opuszczona.
Łapiąc oddech, poczułam, że zasycha mi w gardle. Cicho poszłam do kuchni, zapaliłam światło i wyciągnęłam szklankę z szafki. Wypełniłam ją wodą, usiadłam na stołku barowym i przyciągnęłam ręce do klatki piersiowej. Jeśli to był żart, wcale nie był śmieszny. Moje ciało pokryło się gęsią skórką i trzęsłam się. Dom był wypełniony upiorną ciszą, jedynym odgłosem były lekkie pochrapywania moich przyjaciół z innego pokoju. Jedno pytanie krążyło w mojej głowie, jak ta osoba wiedziała, że coś jest nie tak z moimi przyjaciółmi? Kimkolwiek był nadawca, obserwował nas całą noc.
*
Po raz pierwszy w życiu byłam gotowa do wyjścia przed ósmą rano. Nocne wydarzenie przestraszyło mnie na śmierć, sprawiając zaśnięcie niemożliwym. Włożyłam chleb do tostera i szukałam noża do masła w szufladzie. Naprawdę musimy kupić przegródki na sztućce.
-Boo!-
Odwróciłam się unosząc nóż przed siebie. Zobaczyłam przed sobą postać, było to tylko moja siostra. Ciężko oddychając, złapałam się za klatkę piersiową i oparłam się o krzesło.
-Whoa, Sutton, wyluzuj.- zaśmiała się i wzięła ode mnie nóż odkładając go na bok.
-Nigdy. Mi. Więcej. Tego. Nie. Rób.- powiedziałam głośno, zamykając oczy.
-Sutton, wszystko w porządku?- teraz ton Alex był bardziej poważny
-Tak, w porządku, nie ważne.- odparłam i ruszyłam do salonu, gdzie moje przyjaciółki właśnie się budziły.
-Cholera, która godzina?- Tori wykrzyknęła, wyskakując z jej śpiwora. Lola natomiast tylko odwróciła się w śpiworze, na wpół śpiąco. Wymamrotała coś w stylu "Gdzie ja jestem?"
Zaśmiałam się rzucając poduszkę na jej głowę, na co ona wydała dziwny odgłos i Tori również zaczęła się śmiać.
-Jesteście dla mnie zbyt okrutne rano.- Lola jęknęła, łapiąc się za tył głowy.
Wywróciłam oczami. -Po prostu się ogarnijcie, musimy iść do szkoły.-
*
Nienawidzę poranków jak ten przez rozkład zajęć. Przeklnęłam sama do siebie i wyciągnęłam książki z szafki. Pierwszy miałam angielski.
Ja+przemęczenie+nauczycielka, która mnie nienawidzi+dupek, który również mnie nienawidzi=piekło.
-Sutton, nie będzie tak źle.- Tori przytuliła mnie, prawie czytając w moich myślach.
-Serio? To nie ty musisz spędzić godzinę z Panią Ryder i Justinem.- powiedziałam głośno, uderzając dłonią w szafkę ze złości.
-Nie martw się, na luchu pójdziemy na kawę, poczujesz się lepiej.- Lola powiedziała zbyt entuzjastycznie- Cholera, Liam idzie. Sutton, Liam idzie!- usłyszałam jak krzyczy w moje ucho. Zniszczyła mój słuch.
Liam szedł do nas, puszczając po drodze oczko do każdej z dziewczyn i stanął obok nas. Daj mi spokój.
-Hej Liam!- powiedziała Lola. Posłałam Tori wzrok w stylu 'Co do cholery?', ale ona kompletnie zignorowała moje spojrzenie. Ok, co do cholery się dzieje? Lola była mocniej zachwycona na widok mojego chłopaka, niż ja. Liam posłał na nią śmieszne spojrzenie, które mówiło "Zamknij się." i zwrócił się do mnie. Pocałował mnie i uśmiechnął się.
-Cześć, piękna.- wyszeptał, a ja usłyszałam jak Lola i Tori się sprzeczają. Cokolwiek to miało znaczyć, zachowywali się dziwnie.
-Cześć.- uśmiechnęłam się lekko, to niesamowite co uśmiech potrafi ukryć.
-Odprowadzę Cię do klasy, jeśli chcesz?- przekrzywił swoją głowę łapiąc mnie za dłoń. Jego uścisk był zbyt mocny, oderwałam się szybko.
-Nie trzeba, nie jestem upośledzona.- podkreśliłam ostatnie słowo i odeszłam od nich wszystkich. Nie miałam siły zmagać się teraz z ich kłamstwami. Poszłam prosto na angielski, wiedząc, że byłam za wcześnie, ale nie obchodziło mnie to. Wolałam znosić przemowy Pani Ryder o tym, że powinnam zająć się nauką niż słuchać kłamstw.
-Sutton?- jej głoś był głośniejszy niż zazwyczaj, zajęłam miejsce z tyłu. Zignorowałam ją kładąc torbę na podłodze.-Dwa dni pod rząd pojawiłaś się na mojej lekcji, jestem pod wrażeniem.- usiadła na krześle, które zaskrzypiało pod jej ciężarem. Nie przejmując się hałasem, spojrzałam na moje długie paznokcie.
-Cholerka! Sutton w klasie szybciej ode mnie? Nigdy nie myślałem, że się tego doczekam!- szkolny kujon powiedział wchodząc do klasy. Odpieprz się czworo oki.
Ludzie zaczęli się schodzić do klasy, kiedy Pani Ryder i czworo oki rozmawiali o jego dodatkowej pracy domowej. Nigdy ich nie brałam, zwykłe zadania nie były wystarczające? Jezu. Byłam skoncentrowana na oglądaniu moich paznokci, nie zorientowałam się, że Justin zajął miejsce obok mnie, dopóki słaby aromat jego płynu po goleniu dotarł do moich nozdrzy. Pachniał cudownie. Położyłam moje drżące ręce na ławce, powoli odwracając głowę by na niego spojrzeć. Znowu miał na sobie skórzaną kurtkę i szarą bluzę z kapturem, miał ubrany kaptur, który zasłaniał jego twarz. Przyjrzałam się lepiej, znowu spoglądając na tą cholerną szczękę. Jednakże, spoglądałam dalej, zauważyłam że jego twarz była ciemniejsza pod oczami. Tego na pewno nie było wczoraj. Pamiętam jak pięknie wyglądała jego twarz. Przesunęłam długopis na bok ławki na tyle mocno by z niej spadł. Od razu się schylił i go dla mnie podniósł. Kiedy się odwrócił, spojrzał prosto na mnie i wtedy to zobaczyłam.
Jego prawe oko było totalnie obite, było spuchnięte, fioletowe, kontrastowało się z drugim okiem, pod którym miał naciętą ranę. Jego pulchne usta, były poturbowane, były rozdarte na boku. Zaparłam oddech, a on nawet nie mrugnął. W sumie, wyglądał dosyć niewinnie kiedy jego jasno brązowe oczy spoglądały w moje. Wtedy coś go rozproszyło, a zimne spojrzenie wróciło. Podał mi długopis i przesunął się na krześle jak najdalej ode mnie. Poprawił kaptur, więc nie mogłam go zobaczyć.
-Co się stało?- spytałam cicho, mój głos drżał
-To nie jest twój pieprzony biznes!- warknął z powrotem składając ręce w pieści. Ta, normalny Justin definitywnie wrócił.
-Kto ci to zrobił?- powiedziałam teraz trochę pewniej, ignorując jego ton.
-Nikt.. przewróciłem się, ok? Nic specjalnego.- wysyczał spod kaptura, jego głos był pełny wściekłości. Jeśli czuł się dobrze będąc tak poobijany, to ja jestem królową Angli. To było niemożliwe by mógł sprawić tyle szkody na swojej twarzy przez upadek. Myślał że jestem głupia?
-Nie ważne, więc przestanę się martwić.- zaczęłam obgryzać długopis skupiając się na Pani Ryder, która właśnie pisała tytuł rozdziału na tablicy. Kątem oka przysięgam, że mogłam zobaczyć jak się wzdrygnął.
Lekcja dobiegała końca, żadne z nas nie wypowiedziało nawet słowa. Przeczesałam włosy dłońmi z ulgą na skończenie pisania esseju. Zauważyłam, że długopis Justina leżał na ławce, jego kartka była pełna niezgrabnego pisma.
-Chcesz żebym zaniosła to do pani Ryder?- spytałam, nie obchodziło mnie to czy raczy odpowiedzieć na pytanie, czy też nie.
-Spoko.- wymamrotał przesuwając kartkę w moim kierunku. Wzięłam nasze kartki i złożyłam dokładnie. Odwróciłam się od niego i miałam już podchodzić do biurka Pani Ryder kiedy poczułam zimną ręke łapiącą mnie za nadgarstek. Zorientowałam się, że to Justin nawiązuje ze mną kontakt wzrokowy.
-Miałaś na myśli to co powiedziałaś... kiedy powiedziałaś, że Cię obchodzę?- spytał z zakłopotaniem w głosie
-Tak, przejmuję się tobą. Nie wierzę w głupią historyjkę, że się przewróciłeś.- uwolniłam się z jego ucisku, łapiąc się za nadgarstek.
-Powinnaś.-
-Cóż, nie zrobiłam tego.-
-Co z tego jeśli ktoś mnie pobił? To nie powinien być twój problem.- podniósł brwi. To było dziwne widzieć, że ze mną rozmawia po całej lekcji ciszy.
-Nawet jeśli jesteś kompletnym dupkiem- po prostu nie sadzę, że ludzie mogą być maltretowani.- wzruszyłam ramionami
-Może na to zasłużyłem.-
-Nikt nie zasługuje na nadużywanie psychiczne i fizyczne.- Innymi słowami, totalnie cię załatwić.
Jego białe, górne zęby przegryzły wargę kiedy słowa opuściły moje usta. Wow, naprawdę sprawiłam że Pan Dupek zaniemówił. Czekałam na jego odpowiedź, ale zawiodłam się kiedy zadzwonił dzwonek, a on opuścił klasę bez wypowiadania się. Zaniosłam prace do Pani Ryder, opuściłam angielski- moje myśli znów się pomieszały.
*
Na lunchu zdecydowałam, że pójdę do pokoju z szafkami i przeproszę Liama za moje wcześniejsze zachowanie. Całkowicie przesadzałam, nie było powodu by moje dwie najlepsze przyjaciółki i chłopak mieli by kłamać i wykluczyli mnie z pętli. Mówiliśmy sobie o wszystkim, nie ważne co by się działo. Weszłam do pokoju z szafkami, szłam powoli wzdłuż szafek, kiedy usłyszałam coś przez co zamarłam. Były to szepty, pochodzące z jednego z przejść, odbijające się od ścian.
-Liam, nie możesz mnie teraz po prostu spławić!- Liam, mój Liam? Ten piskliwy głos wydawał mi się znajomy.
-Tak, mogę kochanie. Kocham Sutton, a ty jesteś jej przyjaciółką. Nie możemy tego robić za jej plecami!- ten głos zagroził szeptem. Cholera. To był Liam.
Dosłownie poczułam jak rozpada się mój świat.
-Nie możesz mnie używać do seksu, bo Sutton nie odczuwa takiej potrzeby. To nie znaczy, że mogę być twoją suką.-
I wtedy to do mnie dotarło, ten głos należał do jednej z moich "najlepszych przyjaciółek" Loli.
-Więc mówisz, że chcesz związku?-
-To właśnie mówię. Kocham Cię Liam.-
Czułam, że moje serce się łamię, ale słuchałam dalej.
-Ale.. Ja kocham Sutton.- odpowiedział, usłyszałam jego kroki zbliżające się, więc schowałam się za rzędem szafek, nadal analizując każde słowo.
-Tak bardzo ją kochasz, że przespałeś się ze mną za jej plecami?- Lola zakpiła zanim kontynuowała- Dalej Liam, przyznaj to. Jesteś z nią tylko na pokaz. Ona ma pieniądze, ty masz pieniądze. Jesteście popularną parą, której wszyscy zazdroszczą. Jeśli rzuciłbyś Sutton, nie istniał byś!-
-Ok!- Liam wrzasnął- Tak jestem zakochany w tobie, a nie Sutton! Ale potrzebuje jej, potrzebuję by utrzymała mnie rozpoznawalnym. Jeśli nie będę mieć jej, co mi pozostanie?-
Nie mogłam znieść więcej. Wyszłam z pokoju najszybciej jak mogły iść moje nogi.
**
1. Dlaczego Justin mnie nienawidził?
2. Co było nie tak z jego zmianą nastrojów?
3. Co do cholery znaczyło SA?
Nie czułam się dobrze po otrzymaniu tej wiadomości. Alex zrobiła moje ulubione danie, jednakże nie mogłam w ogóle dotknąć makaronu. Wiedząc, że jest ktoś... kto mnie obserwuje. Obserwuje mój każdy krok. Z mojego macbooka wydobył się dźwięk przychodzącej wiadomości, przerywając moje przemyślenia. Facebook był otworzony, a wiadomość od Tori była otworzona na czacie.
Tori: Przyjdziesz do mnie, nudzę się jak cholera.
Zaśmiałam się, wyobrażając sobie jej znudzoną minę.
Sutton: Przyszłabym, ale mam inne rzeczy na głowie... i nie chcę mi się wychodzić z łóżka.
Tori: Ty leniuchu! Jeśli myślisz o zadaniu domowym to możesz o nim zapomnieć, więc czy ja mogę do Ciebie wpaść?
Sutton: Pf, myślisz że bym je zrobiła? Alex je dla mnie zrobiła i tak, ale ostrzegam- nie otworzę drzwi.
Tori: Oh, Dom otworzy drzwi dla mnie? :)
Sutton: Nie, Dom jest na sportowej wycieczce. Wróci jutro popołudniu.
Tori: Cholera! Hej, więc czemu nie zrobimy nocowania? Zadzwonię do Loli! O mój boże, to będzie świetne.
Miałam właśnie zamiar odpisać z krótką odpowiedzią "Nie", ale ona przeszła na offline. Położyłam głowę z powrotem na poduszkach wzdychając. Ostatnią rzeczą, którą teraz chciałam było nocowanie, kiedy miałam do obmyślenia te dziwne rzeczy.
*
-Sutton! Twoja ździrowata przyjaciółka przyszła!- usłyszałam Alex wrzeszczącą z dołu. Pospieszyłam się by otworzyć drzwi od mojej sypialni i zjechałam na dół po poręczy od schodów.
-Nie jestem zdzirą, dziwaku!- Lola zaprotestowała, zarzucając włosy za jej ramiona
-Lola, wyluzuj, to był żart.- skłamałam, przytulając ją by się uspokoiła. Wiedziałam, że to nie był żart, ale nie potrzebowałam teraz by moja siostra była cała we krwi pobita przez moją przyjaciółkę.
-Więc, idź zrobić popcorn, a my wybierzemy film.- Tori złapała Lolę za ramię i zaniosły swoje torby do salonu. Stałam w przedpokoju z paczką popcornu w rękach, próbując się uspokoić. Przez moją głowę przebiegały dzikie myśli na temat Justina, nie miałam pojęcia dlaczego. Nie chciałam tego przyznać, ale byłam do niego przyciągana... nawet jeśli był dupkiem.
-O mój boże, Sutton, co do cholery? Potrzebuję obejrzeć ten medyczny program do projektu z biologi, a twoje przyjaciółki usiadły na kanapie i zabrały się za DVD.- Alex jęczała wybiegając z salonu podchodząc do mnie
Zamrugałam szybko, próbując usunąć Justina z myśli.
-Przepraszam, co?- spytałam monotonnie, wchodząc do kuchni
-Twoje. Przyjaciółki. Zajęły. Salon. Potrzebuje. Telewizora!- Alex powiedziała to podkreślając każde słowo
-Nie możesz po prostu obejrzeć tego na górze?- wymamrotałam, wkładając paczkę popcornu do mikrofalówki i ustawiając czas.
-Nie mam Sky w pokoju!- zaprotestowała, krzyżując ręce.
-Czego ode mnie oczekujesz w tej sprawie?!- odwróciłam się podnosząc głos- Przepraszam, ale miałaś czas by obejrzeć ten cholerny program! Nagraj go i daj mi spędzić noc z najlepszymi przyjaciółkami, ok?- Boże.
-Szmatami.- poprawiła mnie, wywróciła oczami przed kontynuowaniem- I ok, ale proszę nie urządzaj żadnych imprez, nie chcę wpaść w problemy u wujka Doma, jak ostatnim razem!-
Jedna z wielu imprez, których nie pamiętam.
-Oczywiście.- przewróciłam oczami
*
-Oh, Tayler Lautner jest taki gorący!- powiedziała Tori wpychając całą garść popcornu do jej ust. Tak, oglądaliśmy "Zaćmienie".
-Ugh, Edward jest o wiele lepszy dla Belli!- Lola odpowiedziała, pisząc do kogoś na jej BlackBerry'm.
-Nie ma mowy, Jacob jeździ na motorze!-
-Cóź, Edward się świeci!-
-Właśnie, jest wróżką, nie wampirem!- Tori zaśmiała się, podpierając się na boki aż łza spłynęła po jej policzku
-Więc jesteś w drużynie Jacoba, bo wiesz jak to jest zaznać nie odwzajemnioną miłość?- Lola zamknęła oczy i uśmiechnęła się
Potarłam moje skronie, próbując nie przejmować się ich kłótnią. Nie zrozumcie mnie źle, kocham moich przyjaciół, ale kiedy nie mam ochoty na nocowanie, naprawdę mam to na myśli.
-Muszę przyznać, że Liam ma lepszą klatę niż oni obydwoje.- Lola zaśmiała się, a Tori rozszerzyła swoje oczy. Skierowałam swój wzrok na obie. Coś było naprawdę nienormalne.
-Co masz na myśli?-
Lola zawahała się przez chwilę, a Tori trąciła ją.
-Mam na myśli, że byłam parę razy na ich treningach.-
-Tak, ja też, Suttan, jesteś szczęściarą.- Tori spojrzała na mnie
-Wszystko z wami ok?- spytałam ich z podejrzeniem. Wiedziałam, że moje przyjaciółki kłamią.
-W porządku.-
-Jak nigdy.-
Obydwie się uśmiechnęły. Nie ważne, byłam zbyt zmęczona na ich gierki.
-Możemy po prostu iść spać?- wyłączyłam telewizor
-Um, pewnie.- Lola i Tori weszły do ich śpiworów, a ja położyłam się na kanapie. Odblokowałam mój telefon, było 30 minut po północy, na mojej tapecie znajdowało się zdjęcie Liama i mnie. Pamiętam ten dzień najlepiej ze wszystkich. Byliśmy na obozowej imprezie i Nick zaoferował robienie mi i Liamowi zdjęć. Na tym całował mój policzek, przytulając mnie od tyłu. Uśmiechając się sama do siebie, zablokowałam telefon i zamknęłam oczy.
Buzz. Mój telefon za wibrował pod poduszką.
"Jesteś mądrą dziewczyną, Sutton. Domyślasz się, że twoje dwie "bestie" kłamią prosto w twoją twarz.-SA"
Od razu zrobiło mi się gorąco, rozejrzałam się po pokoju, spojrzałam na główne okno. Rolety były zasłonięte, jednakże był mały otwór na dole. Schodząc z sofy, podeszłam do okna spoglądając przez nie na ciemną ulicę. Ulica była opuszczona.
Łapiąc oddech, poczułam, że zasycha mi w gardle. Cicho poszłam do kuchni, zapaliłam światło i wyciągnęłam szklankę z szafki. Wypełniłam ją wodą, usiadłam na stołku barowym i przyciągnęłam ręce do klatki piersiowej. Jeśli to był żart, wcale nie był śmieszny. Moje ciało pokryło się gęsią skórką i trzęsłam się. Dom był wypełniony upiorną ciszą, jedynym odgłosem były lekkie pochrapywania moich przyjaciół z innego pokoju. Jedno pytanie krążyło w mojej głowie, jak ta osoba wiedziała, że coś jest nie tak z moimi przyjaciółmi? Kimkolwiek był nadawca, obserwował nas całą noc.
*
Po raz pierwszy w życiu byłam gotowa do wyjścia przed ósmą rano. Nocne wydarzenie przestraszyło mnie na śmierć, sprawiając zaśnięcie niemożliwym. Włożyłam chleb do tostera i szukałam noża do masła w szufladzie. Naprawdę musimy kupić przegródki na sztućce.
-Boo!-
Odwróciłam się unosząc nóż przed siebie. Zobaczyłam przed sobą postać, było to tylko moja siostra. Ciężko oddychając, złapałam się za klatkę piersiową i oparłam się o krzesło.
-Whoa, Sutton, wyluzuj.- zaśmiała się i wzięła ode mnie nóż odkładając go na bok.
-Nigdy. Mi. Więcej. Tego. Nie. Rób.- powiedziałam głośno, zamykając oczy.
-Sutton, wszystko w porządku?- teraz ton Alex był bardziej poważny
-Tak, w porządku, nie ważne.- odparłam i ruszyłam do salonu, gdzie moje przyjaciółki właśnie się budziły.
-Cholera, która godzina?- Tori wykrzyknęła, wyskakując z jej śpiwora. Lola natomiast tylko odwróciła się w śpiworze, na wpół śpiąco. Wymamrotała coś w stylu "Gdzie ja jestem?"
Zaśmiałam się rzucając poduszkę na jej głowę, na co ona wydała dziwny odgłos i Tori również zaczęła się śmiać.
-Jesteście dla mnie zbyt okrutne rano.- Lola jęknęła, łapiąc się za tył głowy.
Wywróciłam oczami. -Po prostu się ogarnijcie, musimy iść do szkoły.-
*
Nienawidzę poranków jak ten przez rozkład zajęć. Przeklnęłam sama do siebie i wyciągnęłam książki z szafki. Pierwszy miałam angielski.
Ja+przemęczenie+nauczycielka, która mnie nienawidzi+dupek, który również mnie nienawidzi=piekło.
-Sutton, nie będzie tak źle.- Tori przytuliła mnie, prawie czytając w moich myślach.
-Serio? To nie ty musisz spędzić godzinę z Panią Ryder i Justinem.- powiedziałam głośno, uderzając dłonią w szafkę ze złości.
-Nie martw się, na luchu pójdziemy na kawę, poczujesz się lepiej.- Lola powiedziała zbyt entuzjastycznie- Cholera, Liam idzie. Sutton, Liam idzie!- usłyszałam jak krzyczy w moje ucho. Zniszczyła mój słuch.
Liam szedł do nas, puszczając po drodze oczko do każdej z dziewczyn i stanął obok nas. Daj mi spokój.
-Hej Liam!- powiedziała Lola. Posłałam Tori wzrok w stylu 'Co do cholery?', ale ona kompletnie zignorowała moje spojrzenie. Ok, co do cholery się dzieje? Lola była mocniej zachwycona na widok mojego chłopaka, niż ja. Liam posłał na nią śmieszne spojrzenie, które mówiło "Zamknij się." i zwrócił się do mnie. Pocałował mnie i uśmiechnął się.
-Cześć, piękna.- wyszeptał, a ja usłyszałam jak Lola i Tori się sprzeczają. Cokolwiek to miało znaczyć, zachowywali się dziwnie.
-Cześć.- uśmiechnęłam się lekko, to niesamowite co uśmiech potrafi ukryć.
-Odprowadzę Cię do klasy, jeśli chcesz?- przekrzywił swoją głowę łapiąc mnie za dłoń. Jego uścisk był zbyt mocny, oderwałam się szybko.
-Nie trzeba, nie jestem upośledzona.- podkreśliłam ostatnie słowo i odeszłam od nich wszystkich. Nie miałam siły zmagać się teraz z ich kłamstwami. Poszłam prosto na angielski, wiedząc, że byłam za wcześnie, ale nie obchodziło mnie to. Wolałam znosić przemowy Pani Ryder o tym, że powinnam zająć się nauką niż słuchać kłamstw.
-Sutton?- jej głoś był głośniejszy niż zazwyczaj, zajęłam miejsce z tyłu. Zignorowałam ją kładąc torbę na podłodze.-Dwa dni pod rząd pojawiłaś się na mojej lekcji, jestem pod wrażeniem.- usiadła na krześle, które zaskrzypiało pod jej ciężarem. Nie przejmując się hałasem, spojrzałam na moje długie paznokcie.
-Cholerka! Sutton w klasie szybciej ode mnie? Nigdy nie myślałem, że się tego doczekam!- szkolny kujon powiedział wchodząc do klasy. Odpieprz się czworo oki.
Ludzie zaczęli się schodzić do klasy, kiedy Pani Ryder i czworo oki rozmawiali o jego dodatkowej pracy domowej. Nigdy ich nie brałam, zwykłe zadania nie były wystarczające? Jezu. Byłam skoncentrowana na oglądaniu moich paznokci, nie zorientowałam się, że Justin zajął miejsce obok mnie, dopóki słaby aromat jego płynu po goleniu dotarł do moich nozdrzy. Pachniał cudownie. Położyłam moje drżące ręce na ławce, powoli odwracając głowę by na niego spojrzeć. Znowu miał na sobie skórzaną kurtkę i szarą bluzę z kapturem, miał ubrany kaptur, który zasłaniał jego twarz. Przyjrzałam się lepiej, znowu spoglądając na tą cholerną szczękę. Jednakże, spoglądałam dalej, zauważyłam że jego twarz była ciemniejsza pod oczami. Tego na pewno nie było wczoraj. Pamiętam jak pięknie wyglądała jego twarz. Przesunęłam długopis na bok ławki na tyle mocno by z niej spadł. Od razu się schylił i go dla mnie podniósł. Kiedy się odwrócił, spojrzał prosto na mnie i wtedy to zobaczyłam.
Jego prawe oko było totalnie obite, było spuchnięte, fioletowe, kontrastowało się z drugim okiem, pod którym miał naciętą ranę. Jego pulchne usta, były poturbowane, były rozdarte na boku. Zaparłam oddech, a on nawet nie mrugnął. W sumie, wyglądał dosyć niewinnie kiedy jego jasno brązowe oczy spoglądały w moje. Wtedy coś go rozproszyło, a zimne spojrzenie wróciło. Podał mi długopis i przesunął się na krześle jak najdalej ode mnie. Poprawił kaptur, więc nie mogłam go zobaczyć.
-Co się stało?- spytałam cicho, mój głos drżał
-To nie jest twój pieprzony biznes!- warknął z powrotem składając ręce w pieści. Ta, normalny Justin definitywnie wrócił.
-Kto ci to zrobił?- powiedziałam teraz trochę pewniej, ignorując jego ton.
-Nikt.. przewróciłem się, ok? Nic specjalnego.- wysyczał spod kaptura, jego głos był pełny wściekłości. Jeśli czuł się dobrze będąc tak poobijany, to ja jestem królową Angli. To było niemożliwe by mógł sprawić tyle szkody na swojej twarzy przez upadek. Myślał że jestem głupia?
-Nie ważne, więc przestanę się martwić.- zaczęłam obgryzać długopis skupiając się na Pani Ryder, która właśnie pisała tytuł rozdziału na tablicy. Kątem oka przysięgam, że mogłam zobaczyć jak się wzdrygnął.
Lekcja dobiegała końca, żadne z nas nie wypowiedziało nawet słowa. Przeczesałam włosy dłońmi z ulgą na skończenie pisania esseju. Zauważyłam, że długopis Justina leżał na ławce, jego kartka była pełna niezgrabnego pisma.
-Chcesz żebym zaniosła to do pani Ryder?- spytałam, nie obchodziło mnie to czy raczy odpowiedzieć na pytanie, czy też nie.
-Spoko.- wymamrotał przesuwając kartkę w moim kierunku. Wzięłam nasze kartki i złożyłam dokładnie. Odwróciłam się od niego i miałam już podchodzić do biurka Pani Ryder kiedy poczułam zimną ręke łapiącą mnie za nadgarstek. Zorientowałam się, że to Justin nawiązuje ze mną kontakt wzrokowy.
-Miałaś na myśli to co powiedziałaś... kiedy powiedziałaś, że Cię obchodzę?- spytał z zakłopotaniem w głosie
-Tak, przejmuję się tobą. Nie wierzę w głupią historyjkę, że się przewróciłeś.- uwolniłam się z jego ucisku, łapiąc się za nadgarstek.
-Powinnaś.-
-Cóż, nie zrobiłam tego.-
-Co z tego jeśli ktoś mnie pobił? To nie powinien być twój problem.- podniósł brwi. To było dziwne widzieć, że ze mną rozmawia po całej lekcji ciszy.
-Nawet jeśli jesteś kompletnym dupkiem- po prostu nie sadzę, że ludzie mogą być maltretowani.- wzruszyłam ramionami
-Może na to zasłużyłem.-
-Nikt nie zasługuje na nadużywanie psychiczne i fizyczne.- Innymi słowami, totalnie cię załatwić.
Jego białe, górne zęby przegryzły wargę kiedy słowa opuściły moje usta. Wow, naprawdę sprawiłam że Pan Dupek zaniemówił. Czekałam na jego odpowiedź, ale zawiodłam się kiedy zadzwonił dzwonek, a on opuścił klasę bez wypowiadania się. Zaniosłam prace do Pani Ryder, opuściłam angielski- moje myśli znów się pomieszały.
*
Na lunchu zdecydowałam, że pójdę do pokoju z szafkami i przeproszę Liama za moje wcześniejsze zachowanie. Całkowicie przesadzałam, nie było powodu by moje dwie najlepsze przyjaciółki i chłopak mieli by kłamać i wykluczyli mnie z pętli. Mówiliśmy sobie o wszystkim, nie ważne co by się działo. Weszłam do pokoju z szafkami, szłam powoli wzdłuż szafek, kiedy usłyszałam coś przez co zamarłam. Były to szepty, pochodzące z jednego z przejść, odbijające się od ścian.
-Liam, nie możesz mnie teraz po prostu spławić!- Liam, mój Liam? Ten piskliwy głos wydawał mi się znajomy.
-Tak, mogę kochanie. Kocham Sutton, a ty jesteś jej przyjaciółką. Nie możemy tego robić za jej plecami!- ten głos zagroził szeptem. Cholera. To był Liam.
Dosłownie poczułam jak rozpada się mój świat.
-Nie możesz mnie używać do seksu, bo Sutton nie odczuwa takiej potrzeby. To nie znaczy, że mogę być twoją suką.-
I wtedy to do mnie dotarło, ten głos należał do jednej z moich "najlepszych przyjaciółek" Loli.
-Więc mówisz, że chcesz związku?-
-To właśnie mówię. Kocham Cię Liam.-
Czułam, że moje serce się łamię, ale słuchałam dalej.
-Ale.. Ja kocham Sutton.- odpowiedział, usłyszałam jego kroki zbliżające się, więc schowałam się za rzędem szafek, nadal analizując każde słowo.
-Tak bardzo ją kochasz, że przespałeś się ze mną za jej plecami?- Lola zakpiła zanim kontynuowała- Dalej Liam, przyznaj to. Jesteś z nią tylko na pokaz. Ona ma pieniądze, ty masz pieniądze. Jesteście popularną parą, której wszyscy zazdroszczą. Jeśli rzuciłbyś Sutton, nie istniał byś!-
-Ok!- Liam wrzasnął- Tak jestem zakochany w tobie, a nie Sutton! Ale potrzebuje jej, potrzebuję by utrzymała mnie rozpoznawalnym. Jeśli nie będę mieć jej, co mi pozostanie?-
Nie mogłam znieść więcej. Wyszłam z pokoju najszybciej jak mogły iść moje nogi.
**
No i jest kolejny rozdział, dziękuję za wsparcie ukazane miłymi słowami w komentarzach, na twitterze, mam nadzieję, że teraz jeszcze bardziej zwiększy się ilość komentarzy, ponieważ to po nich mogę wnioskować czy ktoś chce to czytać.
I muszę poruszyć to wydarzenie, koncert Justina w Polsce, nie mogę w to nadal uwierzyć, mam nadzieję, że wszystkie się tam spotkamy, spełnimy swoje marzenia i będziemy się bawić jakby to był 3012 ;) Jestem taka szczęśliwa, że chyba sama nie mogę tego pojąć. Trzy lata czekania, udało nam się, dzięki naszym staraniom. Kocham was.
Jak ta świnia mogła tak postąpić!!!! Debil głupi!!!! Świetny rozdział czekam na nn!!!!
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej zaczyna mi sie podobać to opowiadani e!
OdpowiedzUsuńczekam co się wydarze dalej :3
może z racji tego, ze jest weekend kolejny rozdział będzie jutro?
buuziak
TO JEst świetne;D Wiedziałam , że coś pomiędzy tą dwójką jest xD Zarąbiste, a co do koncertu- IIIIIPPP:D
OdpowiedzUsuńczekam na nn<3
zajebisty,tej jej chłopak to dupek xd
OdpowiedzUsuńteż cieszę się i ryczę,że Justin u nas będzie.
Wooow jaki zwrot akcji *-* Nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc :D Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest zupełnie inne. Jest o naszym wspólnym idolu, a jednocześnie zawiera nutkę powieści - jednym słowem, jest ŚWIETNE <3 czekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam Paula.
OdpowiedzUsuńLiam nie spodziewałam się tego :o Justin... boże jaki on jest świetny *-* dodawaj kolejne tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńŚwietny rodział, świetne stłumaczenie, świetnie, że to tłumaczysz! xx Liam do skurwiel.. ;c ~@justsejswag
OdpowiedzUsuńo cholera ;o to jest takie inne i ciekawe. czekam na nn!
OdpowiedzUsuńLiam ;O nie spodziewałam się tego. z niecierpliwością czekam na kolejny :) @pl_swagonyou
OdpowiedzUsuńBoże boże boże.!!! Ale mnie to wciagnelo!!! Jak ten dupek Liam mógł jej to zrobić!!! Co za świnia!!! Nie mogę się doczekać następnego !!!
OdpowiedzUsuńA co do koncertu... Mi się niestety nie uda spełnić marzenia i to jest dla mnie bardzo ciężkie... Strasznie się załamałam, ale cieszę się. Cieszę się , że inne Beliebers spełnią swoje marzenia. Mam nadzieję że będziecie tam za mnie. Będę z wami całym sercem.
W końcu nie ważne jest to na ilu koncertach byłam, a to jak bardzo go kocham, a kocham bardzo. <3
wow! czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów, świetne opowiadanie ! @rysiiia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tłumaczysz to opowiadanie. (: Uwielbiam postać Justina, a do Liama - brak słów, to samo tyczy się " przyjaciółek " S.
OdpowiedzUsuńCóż, czekam z niecierpliwością na rozdział czwarty. xo
ahh zdolniacha :D jak zwykle świetne <3 Dziękuje za tłumaczenie ale przestań już kręcić się na mojej kanapie <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Tak jak podejrzewałam... Coś jest pomiędzy Liamem i Lolą. Liam to skończony dupek!!
OdpowiedzUsuńKolejna wiadomość od SA. ... Takie to wszystko tajemnicze...
@dangerous_pl
drama ***
OdpowiedzUsuńkurde, końcówka przypomniała mi trochę moje opowiadanie, ale tylko troszeczkę ;) db, idę czytać dalej !
OdpowiedzUsuńOMFG !
OdpowiedzUsuńPO.PROSTU.KOCHAM <333
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytac opowiadanie pt. 'Danger'
OdpowiedzUsuń