-Tutaj!-
pociągnęłam Justina do Topshopu następnego dnia, ogromny uśmiech
pojawił się na jego twarzy, kiedy przyglądał się dziwkarskim
szortom przez główne drzwi.
-Nie
mam żadnych zastrzeżeń do kupienia ci takich.- mrugnął,
pokazując mi parę bardzo małych szortów z kolcami, które gdybym
nosiła , mój tyłek praktycznie by z nich wypływał. Cmoknęłam z
irytacją, chwytając jego policzki i starając się ściągnąć mu
uśmieszek z twarzy. Jednak to sprawiło, że bardziej się
uśmiechnął.
-Podoba
mi się.- przyjrzałam się bordowej bluzce, zakończenie było
plecione pięknymi falbankami we wzory. Wzięłam ją z wieszaka i
przyłożyłam do swojego ciała. -Co myślisz?- uśmiechnęłam się.
Justin
oblizał usta, patrząc na mnie z góry na dół. -Myślę, że chcę
wziąć cię do tej przymierzalni i...
-Justin
mówię poważnie.- odchyliłam do tyłu głowę w irytacji,
decydując się odwiesić bluzkę na wieszak i ruszyć w stronę
zwykłych koszulek.
-Jestem
skarbie.- zaśmiał się, przeglądając wieszaki i robiąc miny na
niektóre ubrania na wystawie. Poważnie, jeśli mogłabym dostać
nagranie z kamer tego sklepu. Kiedy odwróciłam się wokół i
chciałam spytać Justina o opinię na temat jednej z bluzek,
zauważyłam go ściągającego każde ubranie z wieszaka i
wieszającego je sobie niedbale na ramieniu.
-Justin,
co ty robisz? Nie możesz po prostu wziąć ich z wieszaków.-
syknęłam stanowczo, kładąc rękę na jego ramieniu, aby
uniemożliwić mu podejście do stoiska ze spódnicami.
-Mogę
robić co chcę jeśli chcę to wszystko kupić.- wzruszył
ramionami, sięgając po śliski płaszczyk i ściągnął go z
wieszaka -To byłoby dla ciebie dobre.- uśmiechnął się
delikatnie, wymijając mnie by kontynuować poszukiwanie ubrań.
-Nie
mam nic do powiedzenia w tej sprawie?- jęknęłam, zakładając ręce
na piersi.
-Ja
płacę więc nie. Idź zaczekać w przebieralni.- nakazał mi przez
ramię, znikając za rogiem. Decydując się zrobić co powiedział,
poszłam do przebieralni, gdzie stała nieco młodsza ode mnie
blondynka, w grubych kręconych włosach.
-W
czym mogę pomóc?- spytała słodko... trochę za słodko. Ton
zmienił się w pobłażliwy, kiedy spojrzała na moje puste ręce.
-Erm,
czy jest możliwość żebym zaczekała w przebieralni? Mój chłopak
przyniesie mi ubrania.
Na
to dziewczyna zachichotała cicho, różowy rumieniec rozprzestrzenił
się na jej mocno pomalowanej twarzy. Jezu pomóż mi.
-Pewnie.-
wskazała na szatnie, pozwalając mi wybrać jedną z nich. Usiadłam
na białym krzesełku, oparłam głowę o lustro w przebieralni,
kiedy czekałam na Justina, który w końcu przyniesie ubrania. Co on
chce zrobić, wykupić cały sklep? Topshop nie należy do
najtańszych, albo zapomniał spojrzeć na metki?
W
końcu przyszedł ze stertą ubrań na ramieniu. Wstałam, w sam raz
by złapać kilka koszulek, które wysunęły mu się z uścisku.
Spojrzał na stos ubrań, umieszczając je na białym krzesełku.
-Justin,
jak długo planujesz trzymać mnie z dala od domu?- moje oczy się
powiększyły, kiedy patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Na
zawsze. Nie chcę żebyś kiedykolwiek była blisko niego lub ich.-
Justin uśmiechnął się smutno, chowając kosmyk moich włosów za
ucho. -Tak czy inaczej, chcę tylko traktować swoją dziewczynę
jak kogoś specjalnego, czy to zbyt wiele?- oparł się o białą
ścianę, unosząc kolano i podpierając się pod nim stopą.
-Nie,
po prostu nie chcę żebyś wydawał na mnie za dużo pieniędzy tak?
Chcę tylko koszulkę i parę dżinsów i możemy iść.
-Wolałbym
żebyś miała na sobie rzeczy, które przyniosłem.- zażartował,
przechylając głowę na bok.
-Dobrze,
spróbuję trochę tego przymierzyć.- westchnęłam, zaczynając
grzebać w stercie ubrań. Mieszanka kolorów, rodzai szortów,
sukienek i spódnic była w moim guście co mnie zaskoczyło.
Myślałam że chłopcy nie mają poczucia stylu, kiedy kupują
ubrania dla swoich dziewczyn- Justin je ma. Kiedy chciałam podnieść
do góry swoją koszulkę, poczułam na sobie parę oczu, patrzącą
na moją nagą skórę na plecach.
-Justin,
już możesz wyjść.- ponagliłam go, wypychając żartobliwie za
zasłonę przebieralni.
-Ale
stąd widok jest o wiele lepszy.- wydął wargi, jego oczy były
pełne smutku.
-Powiem
ci kiedy coś przymierzę.- wywróciłam dramatycznie oczami,
szarpiąc za zasłonę, by zasłonić szczeliny, tak że mogłam mieć
trochę prywatności bez tego zboczeńca odgrywającego ciekawskiego
Tom'a.
Ściągnęłam
szarą koszulkę z dekoltem w serek ze swojego płaskiego tułowia i
chwyciłam za wysadzane ćwiekami szorty, zakręciła się wokół
przed lustrem, moje pofalowane, brązowe włosy opadły w dół
pleców.
-Jesteś
taka wspaniała.- spojrzałam w lustro, łapiąc wzrok Justina, kiedy
wychylił głowę przez zasłonę. -Wiedziałem, że te szorty będą
dobrze na tobie wyglądać.- jego piwne oczy koncentrowały się
bezpośrednio na moim tyłku. Rumieniąc się, wypchałam go po raz
kolejny z przebieralni.
-Sutton,
proszę przestań mnie odpychać.- jęknął, kiedy zauważyłam
wybrzuszenie w jego dżinsach. Udałam, że tego nie zauważyłam i
trzymając język za zębami, zaczęłam przebiera stroje, które
Justin dla mnie przygotował.
Każdy
ciuch, który przymierzyłam po prostu uwielbiałam. Tak naprawdę
nie zwracał uwagi na to co nosiłam na co dzień, a każdy strój
został idealnie dopasowany do mojego gustu. Kiedy przeszłam przez
górę ubrań, wzięłam ostatnią rzecz.
Sukienka
była czysto biała z pięknymi, inkrustowanymi klejnocikami wzdłuż
pasa na środku. Obracając ją dookoła, zauważyłam na plecach
wycięte serduszko, co spowodowało, że jeszcze bardziej ją
pokochałam. Była idealna.
Wsuwając
ciało w delikatny materiał, nasunęłam ramiączka na ramiona,
sięgając do zamka z tyłu. Starając się go złapać, wydałam
ciche westchnięcie, przyciągając sukienkę bliżej swojego ciała
by zapiąć zamek. Po raz kolejny mi się nie udało, wywracając
ramionami, rozciągnęłam twarz we frustracji w lustrze. Kiedy
spojrzałam na swoje bose stopy, czułam jak dwie chłodne ręce,
owijające się wokół mojej tali, co wywołało u mnie gęsią
skórkę. Drżąc od jego dotyku, jego wargi zaatakowały mój kark,
a palce szybko wyszukały zamka sukienki. Poczułam jak szczelina się
zamyka, przez zasunięty zamek, jego usta nawet na chwilę nie
opuszczały mojej wrażliwej skóry.
-Jesteś
piękna.- odetchnął, posyłając na moje ucho chłodne powietrze.
-Nie
jestem.- wymamrotałam zakłopotana, pochylając głowę ze wstydu.
Justin potrząsnął głową, odwracając mnie bym była twarzą do
niego, jego ramiona owinęły się mocno wokół moich bioder.
-Dla
mnie jesteś najpiękniejszą dziewczyną.- pocałował moje czoło,
jego oczy wpatrywały się w moje.
-Nie..-
potrząsnęłam głową w zakłopotaniu, poczułam ciepło na
policzkach.
-Sutton.-
Justin powiedział stanowczo, biorąc w objęcia moją oszołomioną
twarz. Jego palce gładziły moje policzki, kiedy uśmiechał się do
mnie czule. -Nie musisz się przede mną ukrywać albo czuć się
zakłopotana. Może nie umiesz pokochać siebie, ale chcę żeby tak
było. Rozumiesz jak piękna dla mnie jesteś Sutton?
Wpatrywałam
się w niego, nie będąc w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
Justin zawsze miał na mnie wpływ, nadal nie byłam świadoma czy mi
się to podoba czy nie. W jednej minucie mógł być najbardziej
denerwującą i irytującą osobą na świecie, co wydawało się być
spowodowane przez hormony płciowe, a następnie był najbardziej
opiekuńczym, kochającym, szczerym chłopakiem, który natychmiast
potrafi rozświetlić cały pokój miłością i pasją.
Teraz
nie potrzebne były słowa.
Justin
przyciągnął mnie do siebie, przebiegając rękami po moich
włosach, zanim przywarł swoimi pełnymi ustami do moich.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek, co spowodowało że kąciki
jego ust również się uniosły. Wsunęłam język w jego usta,
szukając jego języka, pocałunek stał się bardziej gorący, ręce
Justina wędrowały po moich plecach, a jego palce odrysowywały
kształt serca z sukienki na mojej nagiej skórze.
-Kocham
cię.- odetchnęłam w jego usta, popychając go na ścianę
przebieralni. Justin zdecydowanie przycisnął usta do moich, pasja
promieniowała z jego rozgrzanej skóry. Ocierałam się o jego
twarde miejsce, mały jęk wydobył się z jego ust.
-Wiesz
jak cholernie cię pragnę?- uśmiechnął się, jego usta śledziły
mój obojczyk. Moje oczy zamknęły się z rozkoszy, kiedy zaczął
ssać moją skórę, drugą rękę trzymając na moich plecach.
-Tak
bardzo jak ja pragnę ciebie.- również za flirtowałam, szczerze
zszokowana tym jak daleko z nim zaszłam... szczególnie w
przebieralni. Szarpałam za jego koszulkę, aż przeciągnęłam ją
przez głowę, zostawiając go przed sobą bez koszulki. Mój oddech
się załamał, kiedy zaczęłam jeździć pocałunkami od jego linii
V do szyi, aż wreszcie do jego ust, całe jego ciało promieniowało
seksem.
Justin
zacisnął zęby w irytacji, wyciągając szybko telefon z kieszeni
dżinsów. Spojrzał na ekran przed przysunięciem w niezadowoleniu
telefonu do ucha.
-Yo,
co?- mruknął, gładząc moje ramię, kiedy oparłam głowę na jego
rozpalonej klatce piersiowej.
Z
miejsca gdzie oparłam swoją głowę, mogłam niewyraźnie słyszeć
gorzkie szczekanie Nicka do telefonu z drugiej strony linii.
-Nie
bądź dla mnie taki Bieber, wiesz co się stanie. Tylko dlatego, że
wcześniej byłem z tobą trochę pobłażliwy, teraz nic nie
powstrzyma mnie przed odcięciem szyi twojego brata.- całe ciało
Justina napięło się na te słowa, powodując, że przylgnęłam do
niego mocniej.
-Czego
chcesz do cholery, czy to jest tylko dręczący mnie telefon.
-Nie,
jest po to żeby ruszyć twój tyłek. O której mam spotkać się za
Angel'em?
-Szósta
trzydzieści, dlaczego do cholery jesteś taki wkurzony? Dopiero
trzecia.
-Jesteś
z nią, prawda? Zdajesz sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo ją
narażasz, prawda?- Nick cmoknął z irytacją.
-Jak
niebezpieczna jest wizyta w sklepie z ubraniami? Kupuję jej kilka
ubrań, nic wielkiego.
-Dragon
i jego gang tam są kretynie. Właśnie weszli na parking.
Justin
szybko zareagował, odkrywając zasłonę, przyciskając palec
wskazujący do moich ust, wyszeptał mi do ucha: -Ubierz się, weź
ubrania które chcesz żebym kupił, szybko!
Szalony
ton jego głosu zmusił mnie do tego, że szybko ściągnęłam
sukienkę i założyłam stare ubrania. Zauważyłam, że na jego
ramionach z powrotem pojawiła się koszulka, lęk pojawił się na
jego twarzy. Zebrałam ubrania, czekając aż Justin odłoży
telefon.
-Jak
blisko są?- Justin zmarszczył brwi, jego oczy nie opuszczały
moich. Justin czekał na odpowiedź, po czym odpowiedział. -Tak i
bądź ostry. Zabiorę ją stąd jak tylko to będzie możliwe.-
Justin odłożył słuchawkę, chwytając ubrania z moich rąk i
wyciągnął mnie z przebieralni. Speszona, odgarnęłam włosy z
oczu, kiedy Justin ułożył ubrania na ladzie. Kobieta spojrzała w
szoku na górę ubrań i zaczęła je kasować.
-Mogłabyś
trochę szybciej, proszę?- narzekał lodowatym tonem, stukając nogą
o podłogę. Wzięłam jego rękę, ściskając ją lekko.
-Po
prostu się uspokój, będzie dobrze.- zaproponowałam, nie mając
pojęcia o tym, co się dzieje.
-Będzie
w porządku, dopóki będziemy z dala od nich na tyle, ile to
możliwe.- wytarł usta wierzchem dłoni, przewracając oczami na
kobietę przy ladzie.
-To
będzie w sumie 500 dolarów.- kobieta postawiła 4 największej
wielkości torby Topshopu na ladzie, kiedy Justin odbił swoją kartę
kredytową w urządzeniu do tego przeznaczonym. Skuliłam się,
słysząc cenę, on naprawdę nie powinien tyle na mnie wydawać.
Żwawo wpisał 4 cyfry, szarpnął kartę i czekał na wydruk.
Kobieta starannie umieściła go w jednej z toreb, Justin złapał za
3, wskazując, że mam wziąć ostatnią. Uśmiechnęłam się do
kobiety i bezgłośnie wymówiłam przeprosiny, wybiegając za
Justinem ze sklepu.
-Powiesz
mi co tu się dzieje?- spytałam przez oddechy, kiedy
przyśpieszyliśmy idąc po ulicy.
-Gdzie
do cholery jest Nick?- Justin krzyknął ze złością, kompletnie
mnie ignorując.
-Nie
wiem.- odpowiedziałam głupio, czując się całkowicie
bezużyteczna.
-Nie.-
Justin zatrzymał się gwałtownie, jego zbolały głos poruszył
moje serce. Zanim zdążyłam spytać dlaczego to powiedział,
szarpnął mnie w alejkę między dwoma sklepami, przyciskając mnie
do ściany, kiedy wyjrzał przez szczelinę. Jego gorący, miętowy
oddech był na mojej twarzy, jego szczęka się zacisnęła. Nigdy
nie widziałam żeby jego oczy były tak przerażone, kiedy
rozglądały się po ulicy.
-TAK
KOLEGO DRAGON. TAK KURWA.- dudniący głos zawołał z drugiej strony
ulicy, rozbrzmiewając echem przez alejkę. Justin upuścił torby,
które spokojnie trzymał, kładąc szczupły palec na moich ustach.
-Zaufaj
mi.- szepnął, przyciągając mnie ochronnie do piersi. Przytuliłam
do niego głowę, jego broda oparła się o nią. Ktoś, kto szedł
pustą ulicą był oczywiście bardzo niebezpieczny, bo nawet Justin
się ukrywał.
-Słyszałeś
wiadomość kutasie?- koleś, który zakładam był Dragonem,
warknął z lekkim poczuciem rozbawienia w głosie. To wywołało
ciarki na całym moim ciele.
-TAK
BUZZ WRACA DO MIASTA.- pojawił się inny gościu, czekając aż
Dragon się do niego zbliży. Koleś miał na sobie workowate
spodnie na tyłku i niechlujną koszulkę. Całe jego ciało, od stóp
do głów było pokryte tatuażami, nawet łysina. Przełknęłam
ślinę, patrząc na Justina, który mrużył oczy na obu kolesi.
Kiedy
Dragon pojawił się na widoku prawie krzyknęłam. Miał najbardziej
niebezpieczny wygląd jaki kiedykolwiek widziałam, ciężkie
metalowe kolczyki podoczepiane były do jego ciała. Miał na sobie
skórzaną kurtkę z obciętymi niechlujnie rękawami i buty za
kostkę. Zauważyłam, że broń luźno wystawała z jego kieszeni.
-Nie
tylko Buzz, Lion też.
Buzz?
Lion? Po co im te nazwy kody?
-Lion?-
jeden z kolesi wybuchł śmiechem, ściskając się za boki kiedy łzy
spłynęły po jego twarzy. -Ten kutas, który zabił swoją siostrę
podczas roboty? Po jaką cholerę chciał wrócić?
Coś
zaświtało.
Lion
to nazwa kod Justina.
Spojrzałam
na niego ponownie, jego pełne oczy łez zamrugały by zachować
spokój. Pogłaskałam go po włosach, całując delikatnie w usta by
upewnić się, że jest spokojny.
-Najwyraźniej
Buzz mówi, że mają biznes, chodź nie wiem czy powinniśmy im
ufać.- Dragon pogłaskał się po brodzie, chodź wszystko na czym
mogłam się skupić to pistolet w jego kieszeni.
-Yo,
Dragon stary, Buzz cię zapieprzy jeśli nie pozbierasz swojego gówna
do kupy.
-Więc
ja zapieprzę go bardziej. Mam dość tego, że ten kutas ciągle na
mnie wchodzi, poza tym jest tutaj żeby się zemścić. Nie jestem
głupi, zbuntowałem się przeciwko niemu.- Dragon uśmiechnął się
szyderczo, kiwając głową przytakując do siebie.
-Będę
z tobą bracie i nie zawaham się zabrać za tego kutasa Biebera.
Marnuje tylko miejsce.- zaszydził, uderzając Dragona w ramię.
-Poczekamy
na nich aż do nas przyjdą. Nie szukajmy ich, Arizona to nasz dom.
My strzelamy.- Dragon wymusił złośliwy śmiech. Oboje zeszli z
ulicy, ich głosy stawały się coraz bardziej ciche i ciche, aż
całkowicie zniknęli.
Justin
odetchnął z ulgą, zabierając torby i wyprowadzając nas z alejki.
-Justin,
proszę nie mów, to ci ludzie, których Nick kazał ci zabić?-
przyznałam z lekkim niepokojem w głosie.
-Nie,
tylko jeden. Dragon- on jest celem.- odpowiedział sztywno, zbliżając
się do samochodu Nicka, zaparkowanego z tyłu budynku.
-Justin,
nie możesz iść za nim.- błagałam, kiedy ładował torby z
Topshopu do bagażnika samochodu.
-Justin
czy ty kiedykolwiek słuchasz tego co do ciebie mówię?
-Sutton,
przestań. Po prostu się zamknij.- warknął, chwytając mnie za
nadgarstek. -Nie możesz nic z tym zrobić. Odwiozę cię do hotelu a
potem muszę iść.
-Justin...
-Właź
do samochodu.- szarpnął za tylne drzwi, jego groźny wzrok zmusił
mnie do zrobienia tego, co mi kazał. Niechętnie osunęłam się na
tylne siedzenie, ciągnąc za pas. Nick siedział na przednim
siedzeniu, a obok niego Justin z wściekłym wyrazem twarzy.
-Są
bezlitośni.- Justin powiedział z goryczą, kiedy Nick odpalił
silnik i pomknął wzdłuż drogi.
-Wiem.
Wziąłem samochód z garażu do wynajęcia i co znalazłem? Jacka na
pieprzonej ulicy.
-Jacka?-
Justin wyglądał na zaskoczonego tym, ale nie wiedziałam dlaczego.
-Ta,
wyglądał jakby dalej robił z nami interesy. Tylko Dragon znów
stał się zbyt wielkim kozakiem. Ciota.
-Mimo
to wszystko odbędzie się dzisiaj, tak?- Justin osunął się na
krześle, wpatrując się w okno.
-Nie.-
odezwałam się z tyłu, siedząc prosto.
-Justin
powiedz swojej dziewczynie żeby zachowała to...- zatrzymał się
pokazując na ustach zasuwanie zamka. -Staje na drodze tych planów,
nie zawaham się jej zamordować.
-Nie
zabijesz jej.-Justin ryknął, żyły na jego szyi były bliskie
pęknięcia.
-Jeśli
ta robota nie zostanie wykonana dzisiaj, wszyscy z którymi
kiedykolwiek nawiązałeś kontakt wzrokowy mogą nagle umrzeć. -
Nick narzucił mocno, powodując, że podskoczyłam mocno na fotelu.
W tym momencie samochód do szpiku kości wypełnił rozluźniający
dźwięk starego dzwonka telefonu. Nick niedbale podał telefon
Justinowi, domagając się od niego odpowiedzi i włączył
głośnomówiący. Justin szybko się podporządkował.
-Yo
Nick, co do cholery się dzieje?- ostry ton Liama rozległ się na
linii, w tle słychać było innych ludzi.
-Dragon
i ten gremlin, który za nim wszędzie łazi wie, że tu jesteśmy.
Nie wiem jak się dowiedzieli, ale są świadomi naszej obecności.-
rzucił Nick.
-Kurwa.
Założę się że to był ten mały gnojek Jack.
-Nie,
Jack definitywnie nadal jest w grupie. To on mnie uświadomił.
Justin prawie miał z nimi bliskie spotkanie.- Nick spojrzał na
Justina.
-I
nieważne gdzie był Justin, Sutton była z nim. Powiedz jej, że
musi ruszyć tyłek do telefonu jeśli nie chce ulicznej imprezy
gdzie będą szukać jej martwego ciała.
-Co
masz na myśli?- wyrzuciłam z siebie, pochylając się na fotelu.
-Oh
więc to prawda, Bieber serio zabrał cię ze sobą. Jesteś totalnym
idiotą Lion, wiesz że to prawda?
-Nie
jestem już Lion.- Justin zaprzeczył.
-Nieważne.
Sutton twoi rodzice się kurwa pogubili. Chodzą po okolicy i pytają
przypadkowych ludzi czy cię widzieli. Alex też się martwi.
-Nie
mogę teraz zadzwonić, mój telefon jest w hotelu. Po prostu powiedz
im że wszystko w porządku
-Oh
i co kiedy spytają mnie gdzie jesteś? Tak, przepraszam pana i panią
Rosegarden ale wasza córka jest obecnie na wycieczce ze swoim
popieprzonym chłopakiem , ten musi zabawić się w zabijanie
handlarzy narkotyków, ale bez obaw, wszystko z nią w porządku...
Nie. To nie moja robota skarbie.
-Liam,
zamknij się. Właśnie wracamy do hotelu i mamy większe rzeczy do
zmartwienia. Będę cię informować, po prostu utrzymaj rodzinę
dziewczyny grubą i szczęśliwą.- nakazał Nick, karząc Justinowi
się rozłączyć.
__
Justin
chodził po hotelowym pokoju późnym wieczorem, zamykając oczy i
nucąc pod nosem. Patrzyłam czujnie z łóżka, obgryzając
paznokcie, kiedy zauważyłam zarówno pistolet i nóż na stole,
odbijające się w lustrze i czekające na zabranie w środku nocy.
-Justin.-
Mój głos drżał, kiedy spoglądał na swój telefon po raz
piętnasty w ciągu 2 minut.
-Mmm?-
wymamrotał, pocierając twarz dłońmi.
-Czy
jest jakaś możliwość, żebym skontaktowała się z moją siostrą?
Mój telefon padł, a wiem , że Alex jest teraz jedyną osobą która
będzie potrafiła uspokoić moich rodziców bez mówienia jej całej
prawdy.
-Uh
tak, tutaj. - Justin sięgnął do torby którą kupił, wyciągając
z niej laptopa Dell i położył go przede mną na łózku.
-Jakie
jest twoje hasło?- spytałam, kiedy na ekranie pojawiła się
blokada.
-Twoje
imię.- delikatnie się uśmiechnął, chodź było to słabe.
Wpisałam
szybko swoje imię, a ekran ożył. Natychmiast poczułam głęboki
smutek, kiedy zauważyłam tło jego pulpitu. Było to zdjęcie jego,
Jaxona i Jazzy za starą kawiarenką. Jassy była na rękach Justina,
kiedy ten całował jej policzek, a Jaxon stał blisko nich,
uśmiechając się bezczelnie do aparatu. Justin musiał to dzisiaj
zrobić. Tylko ten jeden strzał ponownie złączy jego rodzinę
razem. Żadne słowa.
Uruchomiłam
Skype, wpisując login i hasło. Zauważyłam, że Alex nie była
dostępna, ale wiedziałam że to nie potrwa długo przed tym jak jej
nazwa pojawiła się na ekranie. Była prawie szósta trzydzieści,
co wskazywało, że w każdej chwili może wejść by porozmawiać z
Natem.
-Muszę
iść.- wyczerpany głos Justina zachwiał się, zachęcając mnie na
podniesienie wzroku z ekranu. Schował broń do kieszeni dżinsów,
nóż miał we wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki.
-Powodzenia.-
spróbowałam zabrzmieć wesoło, chociaż ból w moim głosie był
wyczuwalny, kiedy Justin zaczął iść w moim kierunku. Pochylił
się nade mną, zostawiając mały pocałunek na moim czole. Skuliłam
się, kiedy jego wargi gwałtownie zadrżały na mojej skórze, a
następnie weszły w kontakt z moimi ustami. Uspokoiłam jego twarz
swoją ręką, przyciskając mocno swoje usta do jego by go
pocieszyć. Nie chciałam myśleć, że jest to nasz ostatni
pocałunek, nie mogłam. Musiał wyjść z tego żywy. Miał zamiar
wrócić później. Jeśli to oznaczałoby wzięcie własnego życia
dla niego, wróci do hotelu wieczorem.
-Bardzo
cię kocham.- załkałam, przyciągając swoje ramiona do jego szyi,
przez co poczułam chłód jego skórzanej kurtki przez cienką
koszulkę.
-Ja
ciebie też aniołku. Bardziej niż swoje własne życie.- wyznał
boleśnie, sięgając po coś do tylnej kieszeni. Wyciągnął z niej
srebrną bransoletkę, klękając przed łóżkiem. Wpatrywałam się
w jego rozkochane oczy, moje serce przyśpieszyło bicie.
-To
była ulubiona bransoletka Jazzy. Kupiłem ją dla niej specjalnie na
jedne z jej urodzin, chodź dałem jej ją wcześniej. To było coś
co mogła mieć, wiedząc, że gdziekolwiek jest, patrzę na nią,
bez względu na to co przyniesie nam los. Teraz ona odeszła, jedyną
inną osobą której mogę zaufać jesteś ty, ta bransoletka jest
symbolem mojej miłości do ciebie.- Justin pociągnął nosem,
starannie mocując bransoletkę na moim nadgarstku. Jego miękkie
usta złożyły mały pocałunek na środku mojego nadgarstka.
-Nie
chcę żebyś szedł...- płakałam, próbując pociągnąć go za
kurtkę, jednak unikał mojego dotyku, powoli podnosząc się z
podłogi.
-Kocham
cię Sutton.- były to ostanie bolesne słowa wychodzące z jego ust,
zanim po kilku krokach dotarł do hotelowych drzwi i zamknął je
delikatnie za sobą. Nawet nie oglądając się za siebie.
Zanim
zdążyłam wydobyć z siebie szloch, krótki dźwięk rozbrzmiał z
laptopa Justina, wskazując, że ktoś właśnie zalogował się na
Skype.
Alex
Rosegarden jest dostępna.
Nawet
nie zdążyłam nacisnąć przycisku połączenia przez Skype,
dzwonek rozbrzmiał głośno przez głośniki Justina. Przeczesując
włosy, odpowiedziałam, zdezorientowana twarz Alex pojawiła się na
ekranie. Była w swojej sypialni, jej oczy były tak szerokie jak
spodki, kiedy zobaczyła mnie na ekranie swojego MacBooka.
-SUTTON
CO DO CHOLERY SIĘ DZIEJE?- płakała, rzucając swoim telefonem na
łóżko. -Czy ty w ogóle wiesz jak bardzo tata i mama się martwią,
albo jak ja się martwię? Po prostu wyszłaś wczoraj bez jednego
słowa. Nie odpowiedziałaś na żaden mój telefon czy wiadomość,
a Liam z wszystkich ludzi był jedynym, który dziś przyszedł i
powiedział, że nie powinniśmy się o ciebie martwić? Gdzie do
cholery jesteś?- bełkotała przez kilka minut, zanim w końcu
wzięła oddech. Postanowiłam to wykorzystać, nie było innego
sposobu by dała mi dojść do słowa.
-Alex,
posłuchaj mnie. Wszystko w porządku, jestem z Justinem i
zatrzymaliśmy się w Arizonie. Szczerze mówiąc po prostu chciałam
od tego wszystkiego uciec, a Justin planował wyjazd razem z Nickiem,
więc kupił mi bilet na pociąg. To wszystko było spontaniczną
decyzją i szybką, że nie miałam możliwości się z tobą
skontaktować. Poza tym, nie wzięłam ze sobą ładowarki do
telefonu, więc mój telefon padł, dlatego nie byłam wstanie
odezwać się na twój telefon czy wiadomość. Po prostu powiedz
mamię, że wszystko w porządku i szybko wrócę, załapałaś?
-Nie,
nic nie rozumie. I nie kupuję teraz twojej historii. Wyglądałaś
wczoraj na zrozpaczoną, kiedy wychodziłaś z domu, jakby Justin
chciał cię na dobre zostawić. Coś jest nie jasne Sutton. Jak
fakt, jak bardzo próbujesz się teraz nie rozpłakać.
Alex
miała rację, ale nie mogłam jej tego powiedzieć. To był jedyny
sposób, by zatrzymać wszystko od rozpadnięcia się na kawałki.
-Alex
przysięgam ci, wszystko jest dobrze. Powiedz mamie, że jestem
bezpieczna.
-Czemu
tylko mamie?- Alex zmarszczyła brwi.
-Bo
tak. Zanim pójdę, mogę zapytać, czy znaleźliście Joela?
-Nie,
Nate cały czas go szuka, ale policja myśli że on... nie żyje. -
Alex westchnęła, przykładając rękę do ust. -Spójrz Sutton, po
prostu szybko wróć proszę? Potrzebuję cię teraz.
-Obiecuję.-
uśmiechnęłam się, posyłając jej buziaka i zakończyłam rozmowę
na Skype.
Zeskakując
z łóżka, nie mogłam pomóc, ale pozwoliłam by łzy spłynęły
strumieniem po mojej twarzy, kiedy ukryłam ją w dłoniach. Dlaczego
zawsze kończyło się tak, że chcą ochronić ludzi których
kocham, zawsze musiałam ich okłamywać? Upadłam na podłogę,
zwijając się w ciasną kulkę.
Pozwoliłam
spłynąć każdej łzie spłynąć z frustracji i wyczerpania by
pozwolić mojemu ciału odpłynąć i obudzić się po pół godziny.
Ruszając z powrotem do łóżka, zauważyłam jedną z dżinsowych
kurtek Justina pod puszystą poduszką. Bez wahania złapałam za
materiał, wtulając w niego twarz. Przytuliłam ją mocno do piersi,
zamykając oczy, jego zapach przylgnął do mojej skóry. To było
prawie tak, jakby tu ze mną był, mocno mnie przytulając i
zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Chociaż wiedziałam, że
tego nie robi.
Pojawiła
się relacja live od użytkownika SA.
Skomputeryzowany
kobiecy głos wydobył się z komputera, przez co otworzyłam oczy z
ciekawości. Obraz był czarny, z pojedynczym ID dzwoniącego na
środku. Było to podobne do Skype, ale wcześniej nigdy nie
spotkałam się z czymś takim. „PRYWATNA ROZMOWA” białe litery
poruszały się na ekranie u góry, podczas gdy pusta obraz ikony z
krótkimi wiadomościami znajdował się na środku. Pod tym znalazła
się zielona ikonka z telefonem do odebrania i czerwona do
odrzucenia, sygnalizując mi czy chcę przyjąć lub odrzucić
rozmowę. Kiedy przybliżyłam się do ekranu, złapałam powietrze,
przyglądając się wiadomości obok nieznanej ikonki.
Głowa
do góry Sutton, chcesz wiedzieć czy twój chłopak wyjdzie z tego,
z życiem? Jeśli chcesz zobaczyć walkę spójrz w dół. Na żywo.
Teraz zaakceptuj rozmowę suko, lub coś innego.- SA.
Nacisnęłam
na opcję na zielonej ikonce, moje całe ciało drżało ze strachu.
* * *
WIEM ŻE CIĄGLE SĄ PROBLEMY Z LISTĄ INFORMOWANYCH ALE JUŻ ICH NIE BĘDZIE. JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI ZAPISUJCIE SIĘ W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" NAWET GDY JUŻ WCZEŚNIEJ SIĘ ZAPISYWALIŚCIE. DZIĘKUJE!
WIEM ŻE CIĄGLE SĄ PROBLEMY Z LISTĄ INFORMOWANYCH ALE JUŻ ICH NIE BĘDZIE. JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI ZAPISUJCIE SIĘ W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" NAWET GDY JUŻ WCZEŚNIEJ SIĘ ZAPISYWALIŚCIE. DZIĘKUJE!
Miejmy nadzieję, że szybko odblokują SA na JBFF bo chcę wiedzieć co z Justinem!
Zapraszam was wszystkich na tego bloga: Blood Makes Me Feel.
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
aaaaaaaaaaaaaaaaa idealne! świetne <3
OdpowiedzUsuńJEEEEEEJ, ale się skończyło!
OdpowiedzUsuńniech odblokują już to!!!!
świetny rozdział!
@ShawtyManeJB98
Boskie :)
OdpowiedzUsuńomg *-* wjxjjdwljsjxks nie nie nie czemu to się skończyło w takim momencie ? ;__;
OdpowiedzUsuńBoskie... Możesz mnie informować o nowych rozdziałach? <3
OdpowiedzUsuńbłagam jak najszybciej nowy, poryczałam się przy tym, serio... codziennie będę sprawdzać kiedy będzie nowy<3
OdpowiedzUsuń<3 kndjhbndvjhbhjdbj <33333
OdpowiedzUsuńvdfvdfbvdfkjvb o boże, ale się boję. I dziękuję kochanie za reklame, kc <3
OdpowiedzUsuńOmg.. Co dalej jdjjdjdkkdkd @Justeliaa
OdpowiedzUsuńBosz.....nie wiem co napisać..xD zatkało mnie..:)x
OdpowiedzUsuń@Dizo_Polish1D
uDBHVDANIJVBNADBIJDJNJDBNHADN JA CHYBA JUŻ WIEEEEM... omójboże;-;
OdpowiedzUsuńOmfg svaghsfjdjd taki moment :o nie mogę się doczekać nn, love u / @foreeveerjdb
OdpowiedzUsuńCO DALEJ?! Już się nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńAle się działo w tej przymierzali ^.^ wohohoho
A potem? Dobrze że ten Dragon cały ich nie zauważył xD
Dziękuję, buziaki <3
@aania46
Fhfcudvjunsobdksbs @EachDayIsDrive
OdpowiedzUsuńboże, to jest cudowne *.* ale też takie smutne ;c
OdpowiedzUsuńjejku, chcę już kolejny *____*
@ahmyhubby
Agfjaiahaga nie wytrzymam. ;x
OdpowiedzUsuńkooochammm ! <3 @MartynaSmile
OdpowiedzUsuńcholera. sa, kim jest sa... to naprawdę bardzo ciekawe. i przerażające jak wie wszystko i jest wszędzie. martwię się o justina... on musi przeżyć
OdpowiedzUsuńCo dalej O.o czekam niecierpliwie !! < 3
OdpowiedzUsuńMyśle że to Joel jest SA. Bo wszystko wskazuje na niego, dziwnie sie zachowuje, teraz jeszcze zniknął, a mógł zniknąć bo pojechał do Arizony za Sutton i Justinem. Ja tak myśle.
OdpowiedzUsuńnie może być. przecież Joel przechodził w tej samej chwili obok SA w szkole przed imprezą halloween'ową
Usuńo ja pierdziele ja bym nie chciała tego oglądać
OdpowiedzUsuńO matko. Nie chce wiedzieć co tam zobaczy.. Ale chce wiedzieć co się stanie z Jusem
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa! potrzebuję natychmiast NN! nie wytrzymam... co z Justin'em?!
OdpowiedzUsuń@saaalvame
jezu kocham to ♥ genialnie tłumaczenie. wydaje mi się, że to ta dziewczyna z imprezy (chyba Rebecca)jest SA. Justin na pewno przeżyje XD to dopiero 41 rozdział, a wdziałam że jest 52 :D
OdpowiedzUsuńoO.o. bożeee wiem, że Juss przeżyje, ale tak sram w majteczki .;/ masakra. czekam nn :*
OdpowiedzUsuńdajesz nastepny!
OdpowiedzUsuńTłumaczenie ,,We never knew" ---> we-never-knew-tlumaczenie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńObstawiam że to Joel jest S.A. !!! Nie moge doczekac się nn <3 Kocham tw tłumaczenie <3 // WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3
OdpowiedzUsuńKocham<3
OdpowiedzUsuńale emocje jezu fkjldjfjs
OdpowiedzUsuńO Matko jakie to jest cudowne. *_*
OdpowiedzUsuńKocham cię za to że to tłumaczysz.
Nie mogę się doczekać nn.
spoko rozdzial.mam nadzieje,ze szybko odblokuja
OdpowiedzUsuńOMG! Czysta perfekcja :D
OdpowiedzUsuńNa początku tak wesoło, szczęśliwi, a teraz drama.
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, chcę zobaczyć co będzie dalej jfaiofjiajfad xd
Czekam na nn<3
o fuck :oooo
OdpowiedzUsuńJEST JBFFPlus! PROSZE TŁUMACZ !!
OdpowiedzUsuńblagam niech Justinowi nic sie nie stanie :-/
OdpowiedzUsuńjest bosko *-*
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle ŚWIETNY!!! Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału ♥♥♥ Uzależniam się♥ Błagam dodaj jak najszybciej NN♥♥♥
OdpowiedzUsuń~~~
A jakbyś mogła wpadłabyś do mnie :
http://doyoulovemejustin.blogspot.com
http://dangerous-meen.blogspot.com
http://friendship-or-love-or-something-more.blogspot.com : i tak wiem że nikt nie wejdzie.
KIEDY NOWY ROZDZIAŁ ? :))))))))))))))))))) Proszę mam nadzieję ze niedługo <3
OdpowiedzUsuńno właśnie kiedy xd?
UsuńKto wejdzie? http://bieebs-believe.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam..no wiec chciałabym wiedzieć czy wgl mam po co pisać..
Super opowiadanie :) A oto moje opowiadanie :) mam nadzieje, że wejdziecie :)http://american-nightmare-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń