Ekran
ożył, ale nie było obrazu, pokazał się czarny kwadrat.
Usłyszałam ciężki oddech i szelest liści. Wstrzymałam oddech,
przytuliłam dżinsową kurtkę Justina mocniej do swojego
dygoczącego ciała, bojąc się o to co się wydarzy. Zamknęłam
oczy, starając się na kilka sekund zachować spokój, modliłam się
o to, by Justin dostał się do niego bez zranienia siebie. Jeśli
cokolwiek się mu dzisiaj stanie, nie wiem jak będę mogła ze sobą
żyć.
-Tak
stary, tak kurwa. Będę tam za chwilę. Jesteś pewny, że to tam
oni będą?- ekran nagle się ożywił, w oddali migotały światła
latarni, chodź nadal było ciemno, ruch kamery spowodował rozmycie
pikseli. Facet, którego rozpoznałam to Dragon, ruszył powoli
wzdłuż pustej alejki, telefon pojawił się przy jego uchu. Mówił
do kogoś z ożywieniem, a po jego odnoszeniu się do liczby mnogiej
kiedy mówił „oni”, sądziłam że mówi o Nicku i Justinie. Nie
wiedział co się do niego zbliża. Czułam się trochę winna za to,
co się z nim stanie, wiedziałam że za kilka kroków może zostać
rozstrzelany lub brutalnie zamordowany.
-Powiem
ci kiedy tam będę, tak. Stary, powiedz mi jaką ma na sobie
bieliznę. Zakład, że pójdzie w czerwonej.- Dragon prychnął do
słuchawki, przez co poczucie winy jakie przed chwilą czułam
całkowicie znikło. Co za kutas. Był jednym z tych kolesi co nie
wiedzą jak szanować kobiety, wypowiadając takie rzeczy.
Seria
moich bezsensownych myśli została przerwana kiedy Dragon zatrzymał
się w pół kroku. Przełknęłam ślinę, ekran został zbliżony
do jego twarzy, tatuaże na jego czole się pomarszczyły. Echo
obitej o ceglaną ścianę puszki rozniosło się za nim, przez co
odwrócił głowę w tamtym kierunku. Obiektyw ponownie został
zbliżony, tylko po to by pokazać wyłaniający się przed nim cień,
jednak nie był on świadomy, że jest również inna postać
obserwująca go z prawej strony.
-Neil
jeśli to jest jeden z tych pieprzonych dowcipów, wepcham ci ten nóż
głęboko w dupę...- jego groźba została przerwana przez ponowny
huk za nim. Dragon działał instynktownie, następną rzeczą jaką
zobaczyłam było to, jak wyciąga broń schowaną wcześniej w
tylnej kieszeni jego spodni. Zagryzając wargę, zmusiłam się do
kontynuowania oglądania. Gdybym teraz stchórzyła, kto wie co
zrobiłoby SA. Wciąż nie mogłam dowiedzieć się skąd postać wie
o dzisiejszej walce, o jej dokładnym miejscu. Tak jakby SA zawsze
był krok przed wszystkimi... i to przerażało mnie do szpiku kości.
Wszyscy
jesteśmy częścią gry SA.
-Neil?-
głos Dragona był teraz o oktawę wyższy, nadal patrzał na pustą
alejkę, stojąc tyłem do kamery. Zauważyłam coś, przez co
poczułam się, jakbym dostała w brzuch.
Cień
na ścianie był coraz większy, ukradkiem podchodził do niego od
tyłu.
-Nie,
zgaduj dalej.- głos drażnił Dragona zza jego pleców, powodując,
że ten się odwrócił i wpakował pocisk w ścianę. Dlaczego on
nie może zobaczyć SA? Dlaczego nie może teraz w niego wycelować, w tym
miejscu? Skończyła by się ta nasza cała męka.
-Co
to do cholery jest? Buzz?- zażądał Dragon, mały uśmiech
rozprzestrzenił się na jego twarzy.
-Zgaduj
dalej.- drażnił głos. Coś znajomego było w tym głosie.
-Lion.
Nie
Justin. Głos krzyczał w mojej głowie, ale było za późno. Justin
pojawił się w zasięgu wzroku, broń ciasno zaciskały jego blade
ręce.
Dragon
wycelował broń w klatkę piersiową Justina.
-Nie
tak szybko kutasie.- warknął Justin, jego broń nagle została
wycelowana w stopę Dragona i przestrzeliła ją. Działał tak
szybko, że jeśli bym mrugnęła, nic bym nie zauważyła. Alejka
wypełniła się krzykiem Dragona, upadł na podłogę, wciąż
zaciskając broń w rękach.
-Opuść
broń.- Justin ostrzegł, przechylając głowę w bok, szydząc i
kierując kolejną kulę w drugą stopę Dragona.
Dragon
posłuchał, odkładając broń, podczołgał się pod mur, ściskając
mocno swoją stopę.
-Nie
wiem co Nick ci powiedział, ale to wszystko to kłamstwo.- Dragon
splunął przez oddechy, krew wyciekała z jego stopy, pozostawiając
rosnącą kałużę krwi na ziemi.
-Co
jest kłamstwem? Fakt, że zakłócasz interesy, współpracując z
wrogami. Nawet nie próbuj się tłumaczyć, wszystko po tobie
widać.- Justin mruknął, kopiąc broń Dragona na bok i przebiegł
ręką po włosach.
-Dobra
Bieber, ale wiesz, że jeśli mnie zabijesz, nic się nie zmieni.
Nick zawsze będzie miał nad nami dominację. Próbuję się tylko
zbuntować, tak jak ty to zrobiłeś. Nigdy nie widziałeś mnie
żebym strzelał w ten twój pieprzony tyłek kiedy odszedłeś...
-TO
CO INNEGO.- Justin krzyknął, dźwięk kolejnego pocisku rozbrzmiał
w miejscu. Dragon cofnął się pod ścianę, jego wytatuowana twarz
była teraz spocona.
-Bo
twoja siostra? Wiesz, ja zrobiłem to mojej matce.
-Przestań
pieprzyć gówniarzu, wiem, że zrobiłeś to po prostu żeby wkurzyć
Nicka, i powiem ci coś- idioto.
-Przynajmniej
kiedy strzelisz i mnie zabijesz będę wolnym człowiekiem. Myślisz,
że to będzie koniec kiedy umrę? Myślisz, że on naprawdę pozwoli
ci odejść...
-Mamy
inny interes.
-Ohh..-
Dragon urwał, w jego głosie można było wyczuć, że dokładnie
wie o czym mówi Justin. -Układ, gdzie on daje ci wskazówkę,
gdzie jest twój brat, tak? Bieber, myślałem, że jesteś
mądrzejszy. Teraz po prostu zdałem sobie sprawę, że jesteś kurwa
głupi, kto jest tak naiwny, żeby myśleć, że Nick tak po prostu
odda ci twojego brata. - Dragon pstryknął palcami, co zachęciło
Justina do rzucenia się na niego. Złapał Dragona za koszulkę i
podciągnął go do góry, rzucając na ścianę.
-Im
szybciej cię zabiję, tym szybciej dostanę swoją wskazówkę. Wolę
dostać wskazówkę niż patrzeć na twoją zadowoloną z siebie
twarz, chodzącą po mieście.- Justin owinął ręce wokół dużej
szyi Dragona, odgłos dławiącego się Dragona wypełnił cichą
alejkę. Skuliłam się, chowając twarz w dłoniach. Nienawidziłam
tej strony Justina. Wiedziałam, że był zmuszony by to zrobić, a
jedynym powodem popełnienia tego morderstwa był jego brat, ale coś
powodowało, że kiedy dręczył i sprawiał ból Dragonowi, wydawał
się sprawiać wrażenie, że... cieszył się każdą sekundą kiedy
to robił.
-Justin...przestań...-
Dragon dusił się, błagając Justina o zwolnienie uścisku.
-Justin
przestań.- powtórzyłam ściszonym głosem do ekranu, mój głos
załamał się, kiedy twarz Dragona zmieniła się na odcień
fioletowego. Ekran znów został przybliżony, by pokazać krople
potu spływające po czole Dragona.
Zaskoczyło
mnie kiedy Justin go puścił, pozwalając Dragonowi złapać
świszczący oddech i opaść na ziemię. Justin zrobił kilka kroków
do tyłu, śmiejąc się do siebie. Jego chłodny śmiech sprawił,
że miałam dreszcze na plecach. Był zadowolony z zabójstwa. To
była ta strona jego przed którą byłam ostrzegana. To była strona
mordercy.
-Na
co czekasz?- Dragon wybełkotał, trzymając się za szyję.
-Zamknij
się.- zażądał Justin, zniżając pistolet. -Wstawaj
kurwa...TERAZ.- poirytowany głos Justina stawał się coraz
głośniejszy, co spowodowało, że Dragon zadrżał i w mgnieniu oka
wstał.
-Nie
powiesz swojego wierszyka?- Dragon splunął na ziemię.
-A
jaki on był?- Justin odpowiedział, nie zdając sobie trudu by się
odwrócić.
-Jakieś
ostatnie słowa?- Dragon naśladował głos Justina, zauważyłam, że
ten zacisnął zęby ze złości, ale jego oczy wyglądały smutno.
Prawie tak, jakby stary on został zamknięty wewnątrz tego
wszystkiego, tej znęcającej się osoby... i nienawidziłam go z
całych sił.
-Proszę
Justin, bądź ze mną skarbie.- błagałam pod nosem, spoglądając
na sufit by zaczerpnąć wdechu.
-Wiec
czy masz jakieś ostatnie słowa?- teraz Justin odwrócił się, jego
dłonie zacisnęły się w pięści.
-Tak,
właściwie mam...- Dragon urwał, szeroki i zadowolony z siebie
uśmiech rozprzestrzenił się na jego spoconej twarzy.
Coś
było nie tak. Czułam to. Był jakiś inny układ nachodzący na
drugi, Justin o tym wiedział.
-No
dalej...- Justin stuknął nogą z frustracji, wzywając Dragona by
pozbył się tego.
-Serio
myślałeś, że będę tak głupi żeby przyjść sam. Bieber, za
tobą.- Dragon uśmiechnął się, zrywając się szybko by uchronić
się przed pustym koszem. Pisnęłam kiedy inny koleś, którego
rozpoznała, bo to on stał wcześniej z Dragonem na ulicy, wyciągnął
nóż z kieszeni i przeciął twarz Justina. Zakryłam oczy swoimi
drżącymi rękami, słysząc odgłosy pomrukiwań i wymienianych
uderzeń. Rozchylając palce, spojrzałam na ekran, zauważyłam, że
Justin jest poobijany dostając kilka razy kastetem, jęczał z bólu.
Justinowi udało się wstać, posyłając kolesiowi kolejne uderzenie
i chwycił go za kołnierz. Zajęło mu to trochę czasu, jednak
udało mu się przewrócić go na plecy. Chłopak próbował wstać,
jednak było już za późno, kiedy rozbrzmiał ostry strzał
pistoletu.
Poczułam
uderzenie fali nudności, kiedy zauważyłam Justina z pistoletem w
drżącej ręce, stojącego nad kolesiem, którego imienia nie
pamiętałam, krew gromadziła się wokół jego ciała. Dyszałam
kiedy Justin kopnął chłopaka w żebra, wielki uśmiech
rozprzestrzenił się na jego zakrwawionej twarzy. Widok był bolesny
i upokarzający.
-Yoohooo,
Dragon. Wspierający cię zespół jest martwy. Masz jakieś inne
plany ukryte w rękawie?- Justin zaśpiewał głosem mrożącym
kości, chodząc po alejce z wyciągniętą bronią. Szarpnął za
zakrwawiony nóż z bezwładnej ręki martwego kolesia, trzymał oba
narzędzia w rękach z sadystycznym uśmiechem na twarzy. Każda
cząstka mnie chciała zakończyć to połączenie, ale nie mogłam
tego zrobić bez świadomości, że z Justinem wszystko w porządku.
To nie mój Justin stał przede mną, ale mój Justin był zamknięty
w tym starym ciele, z przeszłości. Nie mogłam się poddać przez
niego, nie kiedy to wszystko co robił dawało mi nadzieję.
-Oh
na litość kurwa, nie bądź ciotą i zmierz się z bólem.- ryknął
Justin, strzelając przypadkowy pocisk w pustkę niedaleko kucającego
Dragona. Dragon podniósł głowę i wytrzeszczył oczy kiedy
zobaczył martwe ciało swojego przyjaciela, leżące bezwładnie za
Justinem.
-Neil.
Dlaczego kurwa go zabiłeś?- krzyknął Dragon, smutek i złość
przedstawiały teraz jego uczucia.
Justin
po prostu idź stamtąd. Proszę. Proszę.
Przejechałam
palcami, wdychając więcej zapachu Justina z jego dżinsowej kurtki.
-Nie
powinien przechodzić na inną stronę, zadbałeś o to prawda?-
Justin uniósł brew, ładując swoją broń.
-Zmieniłeś
się. Jesteś bardziej niebezpieczny niż wcześniej.
Bardziej
niebezpieczny niż wcześniej. Justin był gorszy niż wcześniej.
Skłamałabym mówiąc, że to nie sprawiało, że każda kość
mojego ciała nienawidziła tej strony jego. Jednak nienawiść jaką
czułam do Justina była spowodowana strachem, który krążył w
moich żyłach przez każdą sekundę.
Bang.
Justin
strzelił Dragonowi w środek jego czoła, co spowodowało, że
Dragon w jednej chwili osunął się na zimnej ziemi. Dyszałam, moje
serce mocno uderzało mi w piersi. Justin po prostu tam stał,
spojrzałam z przerażeniem na jego zakrwawione, posiniaczone
oblicze. Jego piękne piwne oczy wyglądały, jakby właśnie weszły
w kontakt z jasnymi reflektorami, a jego normalna, ciepła twarz była
przerażająco blada w półświetle.
Wtedy
jakby ktoś nacisnął przycisk.
Następną
rzeczą jaką zauważyłam był Justin zataczający się do ciała i
klękający obok niego. Wyciągnął nóż i zatopił go prosto w
martwą pierś Dragona. Krew trysnęła, brudząc jego twarz i
kurtkę- tylko go to nie obchodziło. Dźgał go jeszcze wiele razy,
był to prawie dla niego odruchowy i automatyczny proces.
Zaszlochałam, kiedy na ekranie pojawił się Nick, jego twarz była
oburzona.
-Justin
przestań, kurwa przestań popieprzony psycholu.- Nick szarpnął
Justina od ciała, wykopując mu róż z ręki i popychając go na
ścianę. Justin zaczął się stawiać, starając się dotrzeć do
pistoletu, którym wcześniej zabił Dragona, ale Nick był o wiele
silniejszy od Justina.
-Uspokój
się stary, uspokó j się kurwa. Zrobiłeś to już, teraz
przestań. Nie pozwól by ta strona tobą zawładnęła, nie warto.
Przestań.- Nick syknął pod nosem, ledwo zdołając utrzymać
Justina przy ścianie. Justin nadal kontynuował szarpaninę zanim
cała jego energia się rozproszyła, jego ciało przywarło do
ściany.
Nick
przeanalizował Justina z niepokojem, sięgając po telefon.
-Tak
Jack, tak samo jak ustalaliśmy wcześniej, ale potrzebujemy
dodatkowego worka. Muszę zabrać stąd Liona, po prostu wykonaj
swoją pracę.- Nick nakazał do słuchawki, pociągając za sobą
Justina za jego rękaw.
Następnie
kamera się wyłączyła, zostawiając mnie zupełnie oniemiałą, na
łóżku w pokoju hotelowym. Zamknęłam laptopa, przesuwając go
słabo po materacu. Krótki dzwonek zabrzmiał w moich uszach, co
spowodowało, że moje ciało czuło się jakby było martwe.
Zwijając się w kulkę, leżałam na hotelowym łóżku, zamykając
oczy. Jeśli to była opcja do cofnięcia tego czego byłam
świadkiem, to byłam gotowa to zrobić, bez względu na
konsekwencje. Dziś to nie był mój chłopak. Może wyglądał i
brzmiał jak on, ale to na pewno był pozer, on nie mógł być nim.
Nie mój Justin. Nie mój cały świat.
Rzeczywistość
kopnęła mnie mocno.
Oczywiście,
że był to Justin. Wrócił do swojego starego, sadystycznego
oblicza.
Jedno
morderstwo, jedno pociągnięcie za spust i wrócił do swojego alter
ego Liona. Nie przejmując się jak bardzo próbowałam przekonać
siebie, że mogę zapobiec tej stronie przejąć jego ciało,
wiedziałam, że to jest niemożliwe. To wszystko zależało od
Justina, a jeśli jego ciemna strona będzie go osądzać, niewiele w
tym ja będę mogła zrobić. Mogłam go stracić, na dobre.
__
Zobaczyłam
czarny samochód na poboczu chodnika, wściekły Nick wyszedł na
chłodne powietrze wcześnie rano. Wygramoliłam się z holu, biegnąc
do samochodu. Kiedy zbliżyłam się do pojazdu, Nick pokręcił
głową, łapiąc mnie za ramię.
-Chcę
go zobaczyć.- zażądałam, uwalniając się z jego uścisku.
-Sutton,
nie masz pojęcia z kim masz odczynienia.- Nick skrzywił się,
mrużąc oczy, kruche ciało Justina opuściło samochód. Jego twarz
dalej była pokryta krwią, jego oczy były przekrwione, a twarz
biała. Jego kurtka była cała podarta wraz z dżinsami, a całe
jego ciało było sztywne. Unikał spojrzenia mi w oczy, kopiąc w
kamień na ziemi.
-Justin?-
zachęciłam, starając się zniżyć głowę tak, bym mogła
spojrzeć w jego oczy. Tylko Justin odwrócił głowę, zasłaniając
mi widok.
-Co
z nim nie tak?- odwróciłam się do Nicka, zanim szybko przyjrzałam
się Justinowi.
-Poczucie
winy.- Nick westchnął, podając nieznanemu kierowcy 50 dolarów.
Samochód
odjechał w ciemność, zostawiając Nicka, Justina i mnie, stojących
przed hotelem.
-Tak
czy inaczej, myślisz że mogłabyś zabrać go do pokoju, kiedy ja
odwrócę uwagę kobiety przy biurku w holu? Coś mówi mi, że
będzie to trochę podejrzane kiedy osiemnastolatek będzie szedł z
kimś innym z twarzą, z krwi.- Nick zacmokał z obrzydzeniem na
Justina, popychając go w kierunku drzwi. Justin upadł na kolana,
moje serce złamało się. Wyglądał tak słabo.
-Zostaw
go w spokoju.- załkałam, biorąc Justina delikatnie w ramiona. -
Skarbie musimy dostać się do hotelu, po prostu wstań dla mnie,
proszę.
Justin
wstał, opierając się ciężko na moim boku. Jego ciało było
zamrożone, zarówno temperatura jak i jego pozycja, jakby był
martwy. Wystraszona, przyjrzałam się jego twarzy, założyłam mu
na głowę kaptur i nakazałam przejść mu przez hotelowe drzwi.
Nick
ruszył do biurka, mrugając do kobiety przy nim i posłał jej
flirtujący uśmiech, który spowodował, że zarumieniła się i
głupio zachichotała. Zaprowadziłam ukradkiem Justina do windy,
która na szczęście była pusta. Justin odsunął się ode mnie,
kuląc w kącie kiedy gwałtownie zaczął się trząść. Stałam
bezradna, czekając szybko będziemy na 5 piętrze. W jednej chwili
rozbrzmiał dzwonek, Justin zerwał się i wepchnął się przede
mnie, by przejść szturmem przez korytarz. Ignorując szok w jakim
byłam, podążałam głosem serca, biegnąc za Justinem. Czekał
przed drzwiami, czekał na mnie abym odblokowała kartą drzwi, by
umożliwić nam wejście do naszego pokoju. Przesunęłam szybko
kartą, drzwi wydały dźwięk, na znak, że są otwarte pozwalając
mu dostać się do środka.
Przełknęłam
ślinę, wchodząc za nim do środka, zamykając za sobą cicho
drzwi. Justin zerwał z siebie zakrwawioną koszulkę i kurtkę,
skręcając je w kulkę i rzucając przez pokój w stronę okna, z
oburzeniem. Oparłam się o ścianę, nie wiedząc jak do niego
podejść. Było oczywiste, że teraz nie chciał się ze mną
komunikować, z nikim nie chciał. Nie byłam nawet pewna czy jestem
na tyle odważna, by wypowiedzieć chociaż jedno słowo do niego.
Rzucając swoimi butami, rozpiął spodnie razem z bokserkami i
ruszył do łazienki.
Czując
ciepło na policzkach, dźwięk prysznica wypełnił pokój,
następnie odgłos świeżej wody uderzającej o płytki. Ściągając
z ramion swój sweterek, przykucnęłam i podniosłam zakrwawioną
odzież, krzywiąc się, bo przypomniało mi się wszystko, co dziś
obserwowałam. Justin nie był świadomy czego świadkiem dzisiaj
byłam, ale nie było czasu by się do tego przyznać. Kiedy
podniosłam głowę, moje oczy ujrzały Justina pod prysznicem.
Siedział tyłem do szyby, jego głowa przyciśnięta była do
kafelek. Jego ramiona drgały w górę i w dół, jakby płakał.
Bez
wahania wkradłam się do łazienki, trzymając głowę przy
framudze.
-Justin,
proszę odezwij się do mnie.- powiedziałam, żałując, że
odwrócił się twarzą do mnie. Pozostał w swojej pozycji, ale jego
ramiona przestały się poruszać, pokazując, że mnie słucha.
Decydując się zacisnąć zęby i zaryzykować, podeszłam do
prysznica, para ciepłej wody spowodowała, że moja twarz się
rozgrzała. W ubraniach, weszłam pod prysznic, ciepła woda
natychmiast zmoczyła moje włosy i odzież. Wyciągnęłam rękę,
ciekawa czy powinnam go od razu dotknąć, czy zostawić samego ze
sobą.
Położyłam
rękę na jego umięśnionych plecach, co wywołało u niego lekkie
odrzucenie. Odwrócił głowę, z jego twarzy kapała woda,
rozchyliłam usta, kiedy zobaczyłam, że jego nieskazitelnie piwne
oczy są opuchnięte. Jego twarz pokryta była fioletowymi siniakami,
jego usta były przecięte i miał okropne rozcięcie, zrobione nożem
po jednej stronie twarzy. Wzięłam jedną z hotelowych gąbek,
trzymałam ją pod ciepłą wodą i zaczęłam pocierać nią lekko o
jego twarz. Wziął gwałtowny wdech, kiedy jego rany doznały
kontaktu z wodą, więc delikatnie wzięłam do za rękę,
uspokajając go, że ból będzie tylko na chwilę. Moje serce pękało
w szwach, kiedy widziałam jego wykrzywioną z bólu twarz i
wrażliwego chłopca, któremu po twarzy spływały łzy. Nawet nie
musiałam pytać co się stało, następny łamiący serce odgłos
prawie zmusił mnie upadnięcia obok niego.
-Zabiłem
dwóch ludzi.- jego pełne usta nie mogły pomóc, ale zadrżały
kiedy zmarszczył brwi. -Jestem mordercą.- odsunął się od ściany,
stając głową pod prysznicem i zaczął intensywnie pocierać swoją
nagą skórę, starając się zetrzeć całą zaschniętą krew.
-Justin...-
próbowałam go powstrzymać, ale on ciągnął dalej.
-Jestem
mordercą. Wszędzie krew. Głupi. Lion.- jego złamane słowa
sprawiały, że trudno było mi chociaż próbować go pocieszyć,
było tak jakby miał jakiś atak paniki, czy coś. -Wszystko dla
głupiej wskazówki. Wina. Przejęła mnie. -jego samokrytyka trwała
jeszcze około minuty, zanim wyciągnęłam rękę i zmusiłam go do
spojrzenia na mnie.
-Justin
przestań. Musisz się uspokoić.- podkreśliłam, wystraszyłam się
czerwonych blizn, które zrobił sobie przez zbyt mocne szorowanie.
-Zasługuję
na śmierć.
-Nie.
-Zanim
wróci. -Justin potrząsnął głową, jakby próbował pozbyć się
myśli, że Lion nadal może siedzieć w jego głowie.
-On
nie wróci, to już koniec.- dodawałam mu otuchy.
-Nie,
to nigdy się nie skończy. On zawsze tu będzie. Jeszcze jedno
pstryknięcie w przełącznik, a on mnie przejmie. Wróci, a ja nie
mogę oczekiwać, że zostaniesz i będziesz na to patrzeć.
-Justin,
mogę ci pomóc.
-Zabiję
cię, uwierz mi.- drżał, unikając kontaktu wzrokowego.
Zrezygnowałam
z próby wykłócania się o to czy pomocy mu, żeby poczuł się w
jakiś sposób lepiej w tej sytuacji. Miał rację. Był mordercą.
Odebrał dwa życia, nie tylko te które miał. Skłamałabym jeśli
nie powiedziałabym, że to sprawiało, iż byłam chora do szpiku
kości, ale jeśli bardzo kogoś kochasz niemożliwe jest poddanie
się temu. Bycie głęboko przez kogoś kochanym daje ci siłę, by
iść dalej, a kiedy ty kogoś głęboko kochasz to daje ci odwagę.
Justin potrzebuje siły aby przeprowadzić go przez to, a wymaga to
odwagi, by w tej chwili nie pozwolić przejąć depresji nad nim
kontroli.
Owinęłam
ręce wokół jego szyi, przyciągając bliżej siebie jego nagie
ciało. Jego ciało dalej było sztywne i napięte, kiedy ścisnęłam
go mocniej. Zostawiłam kilka pocałunków na jego szyi, pieszcząc
rękami jego tors i wyrzeźbioną linię V. Wzięłam w ręce jego
poobijaną twarz, a mokre włosy odgarnęłam mu z oczu, uśmiechając
się do niego.
-Dziękuję,
że do mnie wróciłeś.- wyszeptałam, składając czysty pocałunek
na jego rozciętej wardze. Justin jęknął z bólu przez nacisk na
jego ranie, chociaż odwzajemnił pocałunek, synchronizując swoje
usta z moimi. Zaczęłam czule przemywać jego stojące pod
prysznicem ciało, nasze usta nie oderwały się od siebie ani na
chwilę, kiedy uśmiechnął się przez pocałunek.
__
Wychodząc
naga pół godziny później spod prysznica, owinęłam się
ręcznikiem wokół rozgrzanego ciała, odwróciłam się by
podziwiać nieskazitelną, mokrą twarz, wycieraną w wilgotny
ręcznik. Postanowiłam zostawić go by sobie z tym poradził.
Chciałabym pocieszyć go i oddalić od jego grzechów, ale
wiedziałam, że zajmie to trochę czasu zanim wróci do Justina,
którego znałam przez te kilka tygodni, to byłoby trudne, kiedy
jest się pod presją z każdej strony. Dobrze otulając ręcznikiem
swoje ciało, dotarłam do telefonu, który na szczęście był już
naładowany dzięki laptopowi Justina, by zobaczyć czy Alex lub ktoś
inny próbował ze mną nawiązać kontakt, tylko jak zwykle tego
pożałowałam.
Na
ekranie pojawiła się jedna nowa wiadomość od nieznanego nadawcy.
Morderca.
Morderca. Morderca. Morderca. A ja byłem wszystkiego świadkiem.
Lepiej od teraz rób wszystko to co mówię Sutton, albo to
przedstawienie zabójstwa przez twojego małego diabełka Liona
będzie wszędzie. Śpij dobrze!- SA.
* * *
WIEM ŻE CIĄGLE SĄ PROBLEMY Z LISTĄ INFORMOWANYCH ALE JUŻ ICH NIE BĘDZIE. JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI ZAPISUJCIE SIĘ W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" NAWET GDY JUŻ WCZEŚNIEJ SIĘ ZAPISYWALIŚCIE. DZIĘKUJE!
Spodziewaliście się tego? Ja myślałam, że obejdzie się bez morderstwa..
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Aaaawww.....cudnie ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Kocham ten blog mimo iż jest to tłumaczenie! <33
OdpowiedzUsuńKocham !
OdpowiedzUsuńjejku, ;o
OdpowiedzUsuń@belieb9r
Super rozdzial ! Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńBOŻ... ŚWIETNE
OdpowiedzUsuńo jezu ;o boski rozdział i tez sie nie spodziewałam tego ;o
OdpowiedzUsuńOMG :O
Aly x
hgcfbjszxmhszn to. było... WOW! <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
o mój boże to jest świetne.. cbdv xciso
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział!
@ShawtyManeJB98
Boski <333
OdpowiedzUsuń:OOOOOOOOOOOO o ja nie moge noooo głupi SA xd ughhh Oby było dobrze noo ♥ kocham cie i czekam na nn
OdpowiedzUsuńooo nie SA musi zniknąć
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział :)
OdpowiedzUsuńchce już wiedzieć kim jest ten SA..
KOCHAM *,* ASDFGHH
OdpowiedzUsuńO boże jsndhdhdjdn
OdpowiedzUsuńTo było straszne i ja depresja Justina....
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie ,dziękuje.
OdpowiedzUsuńCZekam na nn <3
jaaaaa :o
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się tego. oby było dobrze ;)
I NIECH SIĘ UJAWNI SA DO JASNEJ CHOLERY / @im15bitch
OMG *_*
OdpowiedzUsuńCudny rozdział.
Czekam nn.
Omb nie spodziewalam się tego
OdpowiedzUsuńŚwietne. <3
OdpowiedzUsuńAww to się narobiło, ciekawe czy Lion powróci.. czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńSuper :***
OdpowiedzUsuńooo matko kochana. Kocham to !! <3 biedny Justin
OdpowiedzUsuńWow. Też myślałam że go nie zabije. Kocham to opowiadanie i czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmg, jednak go zabił :o kurde kim jest SA? xd czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń@brightsselena
bozeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńcudowny, i trzymający w napięciu, jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńczekam na następny @smileedems
Ohh..to było emocjonujace ; o
OdpowiedzUsuńCzekam na nn !! < 3333
jezusie. biedny Justin. tak strasznie mi go szkoda. masakra :(
OdpowiedzUsuńjezu kocham bsuasiejri
OdpowiedzUsuńInformuj mnie jeśli możesz na tt
OdpowiedzUsuń@belieber_pati
Świetny rozdział
o matko. ja wiedziałam, że będzie morderstwo, ale jakoś nie sądziłam, że to wszystko się właśnie tak potoczy. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńwow :O
OdpowiedzUsuńo boze :o:(
OdpowiedzUsuńboskie nhfjkdhnfvjbvfcljdnjnv <33333
OdpowiedzUsuńOjej. :o
OdpowiedzUsuńJejku kocham to ! <3
OdpowiedzUsuń@DominikaMrz1
Przeczytalam wszystkie rozdzialy. Uwielbiam to *.*
OdpowiedzUsuńO Boże... Co SA ma teraz zamiar zrobić?!
OdpowiedzUsuńBiedny Justin się załamał :(
@NowSuitUp
Wow.. Po prostu brak słów.
OdpowiedzUsuńTo jak on się załamał, biedny, taki zmarnowany.
Jestem cholernie ciekawa kim jest ten SA.
To wszystko jest Mega :)
Czekam na nn<3
Świetnie tłumaczysz ;)
OdpowiedzUsuń-Jezu to tłumaczenie jest świetne. ♥ Kocham Ciebie i tego bloga ♥ Już nie mogę doczekać się NN . Ten blog uzależnia.
OdpowiedzUsuń- ----
Jak masz czas wpadnij do mnie na www.doyoulovemejustin.blogspot.com. I tak wiem że nikt nie wejdzie. Byłabym wdzięczna gdybyś sama skomentowała.
omb jaki rozdzial
OdpowiedzUsuń