Trzask
trzask trzask.
Podskoczyłam
gwałtownie, owijając się desperacko satynową kołdrą wokół
mojego nagiego ciała, by spojrzeć w ciemność, w stronę
hotelowych drzwi. Justin otworzył jedno oko, jęcząc, kiedy
podniósł się z łóżka. Zakładając swoje bokserki, wyciągnął
ramiona, ziewając, kiedy podchodził do drzwi. Uchylił lekko drzwi,
jasne światło z korytarza wkradło się do pokoju, przez co
przykryłam oczy ręką, podrażnione przez nagłą jasność.
-Nick
co do cholery?- usłyszałam mamroczący, śpiący głos Justina,
kiedy Nick wepchnął się do pokoju, w pełni gotowy i ubrany.
Przyciągnęłam kołdrę bliżej swojego ciała, rzucając mu
nerwowe spojrzenie, kiedy spojrzał na mnie zalotnie.
-Stary,
wyjdź.- narzekał Justin, próbując wypchnąć Nicka za drzwi,
jednak Nick szybko zadziałał, szarpiąc Justina za ramię tak, że
ten upadł na ziemię z wykręconą ręką.
-Przestań!-
krzyknęłam, prawie wyskakując z łóżka, jednak szybko zdałam
sobie sprawę, że jestem bez ubrań. Poczułam się bezradna
zostając w łóżku. Nie było mowy, żebym cokolwiek Nickowi
pokazała.
-Daj
spokój, jeśli jest tu coś czego wcześniej nie widziałem dam ci
dolara. Tak czy inaczej, wasza dwójka powinna się ubrać,
powinniśmy wyjechać w ciągu godziny.
-Dlaczego
w ciągu godziny?- Justin zrzędził w bólu, podnosząc się z
podłogi.
-Nie
możemy tu zostać kiedy węszą gliny, Jack zarezerwował dla nas na
5:30 rano pociąg, więc lepiej szybko się ubierzcie, inaczej jadę
bez was.- Nick warknął, wyciągając papierosa i zapalniczkę.
-Nie
powinieneś tutaj palić!- zawołałam, przyglądając się sobie czy
czasami nie odkryłam jakiejś części mojej nagiej skóry.
-Nie
sądzę, że powinnaś uprawiać seks z zabójcą Sutton, ale zasady
są po to żeby je łamać.- Nick uśmiechnął się, zapalając
papierosa i zaciągając się. Wypuścił dym w moim kierunku, przez
co Justin zacisnął zęby w niezadowoleniu.
-Dobra,
będziemy za pół godziny. Bądź cierpliwy.- Justin prychnął,
chwytając za parę czystych dżinsów z krzesła przy drzwiach.
-Mam
twoją wskazówkę, więc im szybciej się stąd wyniesiemy, tym
szybciej znajdziesz swojego brata.- Nick zaśpiewał, wypuszczając
kolejne kółko dymu przed wyjściem z pokoju. Poczekałam aż drzwi
pokoju całkowicie się zamkną, zanim wyskoczyłam z łóżka i
sięgnęłam po moje majtki i biustonosz. Weszłam do łazienki,
szukając toreb z Topshopu, które kupiliśmy dzień wcześniej,
wyciągnęłam z niej dresy z podkoszulką oraz luźną bluzę z
kapturem. Nie byłam w nastroju by się ubierać, po postu chciałam
wrócić do domu, do tego piekła.
-Jesteś
gotowa Sutton?- Justin wychylił głowę przez drzwi, jego oczy wciąż
były przekrwione. Prawie nie spaliśmy, przypominając sobie, że
zaledwie kilka godzin temu zabił ludzi. Wzdrygnęłam się, kiedy
przypomniałam sobie tamte wspomnienie, tak jakby one stale
odtwarzały się w mojej głowie.
-Tak,
nieważne.- odetchnęłam, wiążąc włosy w kucyk. Justin
zmarszczył brwi przez mój niepokój, podchodząc do mnie i
przytulając mnie mocno do swojej klatki piersiowej.
-Coś
nie tak?- westchnął, przyciskając usta do mojej szyi i głaszcząc
mój brzuch.
-Po
prostu nie chcę wracać. To będzie straszne.
-Przez
twojego ojca?
-Przez
wszystko, Justin.- wyznałam, przełykając gulę w gardle.
Justin
oparł głowę na moim ramieniu, jego ręce wciąż jeździły po
tych samych miejscach, na udach i tali.
-Jeśli
mogę z tobą uciec, zrobię to.- powiedział cicho, patrząc wprost
na mnie w odbiciu, w lustrze. Zrobiłam półuśmiech w odpowiedzi.
-Więc
dlaczego nie możemy? Dlaczego po prostu nie wsiądziemy tu w pociąg
i nie pojedziemy gdzieś indziej?- domagałam się z entuzjazmem,
odwracając się twarzą do niego.
-Pojadę
z tobą gdziekolwiek Sutton, jeśli będę mógł.
-Możemy.-
uśmiechnęłam się go niego, owijając ręce wokół jego szyi.
-Tak długo jak jestem z tobą, pójdę wszędzie. Sam nawet
powiedziałeś, że chcesz uciec i nie patrzeć wstecz. Przestańmy o
tym marzyć i faktycznie to zróbmy.
-Nie.-
twarz Justina była surowa.
Odrzucenie
przepłynęło przez moje żyły, silne i intensywne, kiedy
pochyliłam głowę.
-Przepraszam
Sutton, wiesz że cię kocham z całych sił i jesteś jedyną osobą
jaką mam, ale proszę. Pomyśl o swojej rodzinie.
-Nie
mogę przejmować się swoim oj-
-Twoja
mama? Alex? One nadal cię potrzebują. Jeśli kiedyś odkryją
prawdę, będą zdruzgotani.
-Mają
siebie nawzajem.
Westchnął.
-Nie
mogę być samolubny Sutton.- wywrócił oczami, kiedy cmoknął mnie
w usta. Otworzyłam usta by coś powiedzieć.
-Nie
wiem jak mam sobie z nim poradzić w życiu Justin. Wiedząc co
zrobił...Nie mogę sobie z tym poradzić.
-Więc
powiemy twojej mamie, razem. Nie może wygrać skarbie, nie pozwolę
mu na to.
-Nie,
musisz skupić się na odzyskaniu swojego brata. Poradzę sobie z
moim ojcem.- zapewniłam go, gładząc jego posiniaczony policzek.
Nie chciałam nic więcej od Justina, niż tylko to by był przy moim
boku przy przejściu przez to wszystko, miał własne problemy do
rozwiązania. Byłabym samolubna prosząc go o zbyt wiele,
szczególnie kiedy musiał poddać się próbie przejścia przez to
wszystko.
-Jeśli
jesteś pewna.- wyszeptał, zagryzając delikatnie zębami swoją
dolną wargę.
-Powinniśmy
iść.- odpowiedziałam chłodno, zgarniając torby z Topshopu w
ramiona.
-Sutton.-
usłyszałam jak mówi Justin, jednak było już za późno,
opuściłam łazienkę i zaczęłam zbierać wszystkie nasze rzeczy.
Po tym jak wszystko zostało zapakowane, spojrzałam w górę by
zobaczyć czekającego w drzwiach Justina, przesuwającego swoją
ręką w dół swojej koszulki by ją wyprostować. Wzięłam swój
telefon, machając torbą Justina przed nim.
-Wszystko
spakowane.- uśmiechnęłam się, podając mu torbę. Wziął ją
łaskawie, całując mnie w czoło.
-Chodźmy.-
wziął mnie za rękę, głaskając kciukiem moją delikatną skórę,
kierując nas za pokój, w dół do holu.
__
Kiedy
dotarliśmy, Nick niecierpliwie stukał stopą przy biurku, czekając
na nas.
-Nareszcie!-
wyciągnął ręce w irytacji, wytykając długopis na Justina.
Justin podpisał dokument i oblizał ranę na swojej wardze,
gładziłam delikatnie jego rękę by zachował spokój. Nagle duży,
ciemnoskóry, silny mężczyzna wyglądający na spokojnego przeszedł
przez drzwi z elektronicznym urządzeniem do komunikowania się w
uchu.
-To
jest Coolio, zabierze nasze bagaże. Chodźcie do samochodu przed
wejściem.- nakazał Nick, potrząsając ręką Coolio przed
wyjściem na zewnątrz, wcześnie rano.
Zignorowałam
ochotę głośnego roześmiania się przez przerażająco brzmiące
imię faceta, a schowałam twarz w pierś Justina, idąc w stronę
samochodu. Otworzył mi drzwi, weszłam do środka na tylne
siedzenie, przyciskając kolana do klatki piersiowej. Justin dołączył
do mnie z tyłu, trzymając mnie mocno, podczas gdy Nick usiadł z
przodu. Ze względu na wielkość samochodu ledwo były dwa miejsca
pasażerskie między nami a Nickiem. Umięśniony mężczyzna
zapakował torby do bagażnika samochodu przed zajęciem miejsca po
stronie kierowcy. Ostatni raz podziwiałam hotel przez okno, zanim
zaczęliśmy jechać w kierunku dworca kolejowego.
Nick
i „Coolio” zaczęli rozmawiać z ożywieniem na przednim
siedzeniu o nowej grze Black Ops 3, która właśnie została wydana,
kiedy Justin gładził moje włosy. Patrząc przez okno, noc była
bardzo ciemna, rzucając upiorne cienie na opuszczone budynki.
Arizona była strasznie przerażająca we wczesnych godzinach
porannych, biorąc pod uwagę pustki jakie w niej były.
Nagle
poczułam jak Justin potrząsnął się obok mnie, jego całe ciało
silnie drżało.
-Justin?-
jego rozszerzone oczy spotkały się z moimi, gdy złapał oddech,
odsuwając się do okna.
-Co
jest, skarbie? Wszystko w porządku?- położyłam uspokajająco rękę
na jego kolanie, podczas gdy drugą położyłam na jego włosach i
przejechałam po nich.
-Yo
Justin, co się tam dzieje?- usłyszałam ciekawski głos Nicka, jego
oczy koncentrowały się na nas w bocznym lusterku samochodu.
-Nic,
wszystko dobrze.- Justin westchnął, odchylając się mocno w
siedzenie.
-Justin...-
szepnęłam tak cicho, żeby Nick nie mógł usłyszeć.
-Powiedziałem,
że jest dobrze Sutton, po prostu odpuść.- Justin mruknął, ale
jego uśmiech oznaczał, że miał dobre intencje. Nie wierzyłam mu
ani przez sekundę. Na pewno nie wpadł by w histerię, jeśli nie
byłby czegoś świadkiem.
-Oczywiście
to nic takiego...
-Sutton
naprawdę.- warknął, wyciągając z kieszeni słuchawki i podłączył
je do iPoda. Wepchnął obie słuchawki w uszy, całkowicie mnie
olewając. Usłyszałam cichą melodię ciężko brzmiącej muzyki,
pogłośnił muzykę upewniając się, że nic nie słyszy,
szczególnie mnie, tylko muzykę. Jego głowa spoczywała oparta o
okno, ramiona były mocno skrzyżowane na piersi.
Pokręciłam
głową w porażce, decydując się na wyciągnięcie swojego
telefonu i wysłanie wiadomości do Alex o tym, że niedługo wrócę.
Alex,
jestem w drodze do domu. Co słychać w domu? Xo
Po
wysłaniu wiadomości zdałam sobie sprawę która jest godzina,
spoglądając na niebieski guzik na górze. Była prawie 5 rano, nie
zdziwiłabym się, jeśli Alex odpowie na tą wiadomość
przynajmniej za 7 godzin. Mój telefon natychmiast się rozdzwonił,
dając sygnał, że odpowiedziała.
Sutton,
dzięki Bogu. Tata cholernie szaleje, a mama strasznie się o ciebie
martwi. Nie zdziw się, jeśli zostaniesz za to uziemiona.. kocham
cię siostra, wracaj bezpiecznie x
Stłumiłam
swój śmiech na słowa „uziemiona za to”. Znając moich rodziców
cały następny rok spędzę w swoim pokoju przez tą spontaniczną
podróż. Pomimo zabójstw, było warto. Ja i Justin doświadczyliśmy
trochę czasu tylko dla siebie, w całkowicie odrębnym miejscu od
Kalifornii i chociaż Justin próbował oddalić mnie od swojego
życia, miłe było to, że mogłam go pocieszyć.
Ja
ciebie też kocham. Xo
Odpisałam,
uśmiechając się do siebie.
__
Dotarliśmy
do Kalifornii z powrotem w czasie lunchu. Słońce zaczynało
zachodzić, małe, puszyste chmury szybko przebiegały po błękitnym
niebie. Justin wyciągnął swoją torbę z pociągu, wyciągając do
mnie swoją rękę, aby pomóc mi wyjść z pociągu. Jednak kiedy
moja stopa zetknęła się z podłogą, moja kostka lekko się
wykręciła, przez co uderzyłam w jego pierś. Justin zachwiał
się, upuszczając swoją torbę by złapać równowagę i mnie.
-Przepraszam.-
przeprosiłam niezręcznie. Atmosfera przez większość podróży
pociągiem była bardzo napięta. Justin nie wypowiedział do mnie
nawet dwóch słów, z wyjątkiem tego, kiedy przeprosił mnie, abym
przesunęła nogę, bo chciał iść do łazienki.
Spojrzałam
na niego, wstrzymując oddech. Jego twarz była surowa, towarzyszyło
temu niezdecydowanie i frustracja, jego wargi drżały.
-Czy
dwa zakochane ptaszki już skończyły?- rzucił Nick, jego nozdrza
się rozszerzyły. -Ruszcie swoje tyłki do środka, żebyśmy mogli
dostać kawę. Wyjaśnię wam co stanie się potem.- ruszył w
kierunku szklanych drzwi, trzymając je otwarte zarówno dla mnie jak
i Justina, by pośpieszyć nas do wejścia, do środka. Weszłam
niechętnie, odwracając głowę, aby zachęcić Justina by również
postępował zgodnie z instrukcjami. Wlekł swoimi butami po
chodniku, taszcząc za sobą torbę.
Wzięliśmy
stolik w roku, kupiliśmy nasze kawy, a Nick kupił dla siebie
czekoladowe muffinki. Usiadłam na siedzeniu najbliżej okna,
obserwując ruchliwą stację kolejową, po której peronie kręcili
się ludzie, ich twarze były wzburzone. Justin usiadł obok mnie,
jego ciało było niewzruszone, a jego ramiona sztywne. Nick
przesunął mój kubek po stoliku, pozwalając mi upić zawartość.
Ciepło przeszło przez moje ciało, co sprawiło, że poczułam się
bardziej komfortowo. Justin nie tknął swojej kawy, patrzał tylko
groźnie na Nicka w oczekiwaniu. Nick zrobił chytry kęs swojej
czekoladowej muffinki, uśmiechając się do siebie, kiedy zauważył
Justina.
-Więc,
twój brat...- Nic zaczął po tym jak zjadł muffinkę.
-Tak,
to dlatego tu jestem.- Justin powiedział sarkastycznie, znieważając
inteligencję Nicka.
-Uspokój
się, albo w ogóle go nie odzyskasz.
-Wtedy
będę musiał cię zabić i torturować Kahna by uzyskać
odpowiedź.- Justin naciskał, zaciskając zęby.
-Oh
teraz rozmawiam z Lionem?- dokuczał mu Nick, naciskając na Justina.
Dokładnie wiedział co robi.
Justin
wstał od stołu, waląc w niego pięściami.
-Justin
przestań.- błagałam, pociągając go za ramię z powrotem do
pozycji siedzącej. -Możesz po prostu powiedzieć nam co stało się
z Jaxonem?- popędzałam Nicka.
Nick
oparł się w fotelu, przechylając głowę na bok.
-Więc,
Jaxon jest w Anglii.- uśmiechnął się. Oczy Justina zapłonęły,
a jego całe ciało zadrżało w gniewie.
-Zanim
kolejny z twoich stresujących napadów złości które masz od 3 lat
cię dopadnie, mam kilku kolesi, którzy odeskortują go z powrotem
do Kalifornii. Będzie z tobą dzisiaj. Odstawią go prosto pod drzwi
twojej przyczepy.
Justin
wypuścił powietrze, przecierając czoło.
-Ale...-Nick
zaczął, zwracając swoją uwagę na mnie. -Obiecałem jednemu z
nich randkę z Sutton. Dziś wieczorem.
-Nie.-
odpowiedziałam chłodno, wykrzywiając twarz z obrzydzeniem na
Nicka.
-Obawiam
się, że nie ma innej opcji kochana moja. Nie martw się Justin, to
tylko jedna randka.- Nick rozpromienił się, klaszcząc w dłonie.
-Tak czy inaczej, mam nadzieję że wy dzieciaki zrobicie wiele w tym
pięknym dniu, w Kalifornii, a Justin upewni się, że wróci dziś
do przyczepy. Do widzenia.- wziął ostatni łyk swojej kawy i zerwał
się z miejsca, ruszając na parking kawiarenki.
-Musisz
wrócić do domu.- Justin powiedział niepewnie, jego szczęka się
zacisnęła.
-Bardzo
mi przykro.- wzięłam go za rękę, zmuszając jego palce do
rozluźnienia się. Justin pochylił się w moją stronę, stykając
swoje czoło z moim.
-To
nie twoja wina, nic z tego Sutton. Proszę po prostu wróć do domu,
odezwę się później.- odetchnął, pocierając nos o mój. Kiedy
chciałam przycisnąć swoje usta do jego, on pochylił się,
wyciągając z torby telefon.
-Taxi,
stacja kolejowa proszę.- usłyszałam bełkot Justina, kiedy wyszłam
za nim na zewnątrz stacji, do słońca.
__
Gdy
tylko zamknęłam drzwi domu, poczułam jak ktoś owija ręce wokół
mojego ciała, ściskając mnie tak, że brakowało mi tlenu w
płucach.
-Sutton
skarbie, gdzie do cholery się podziewałaś? Strasznie za tobą
tęskniłam .- moja matka zagruchała przy moim uchu, zostawiając
pocałunki na całej mojej twarzy.
-Mamo,
jest dobrze. Przykro mi.- zachichotałam, odpychając ją.
-Powinno
ci być przykro. Twój ojciec, Alex i ja martwiliśmy się o ciebie.
Gdzieś ty była? Na wycieczce z Justinem prawda?
-Uh
tak, Arizona.- powiedziałam z wahaniem, kiedy zauważyłam jak mój
tata staje w drzwiach kuchennych, z rękami skrzyżowanymi na piersi.
-Dobrze
się bawiłaś?- odpowiedział surowo, jego oczy były wściekłe.
-Zostawmy
to na dzisiaj, tak?- moja mama zakaszlała w kierunku ojca,
odwracając swój pełen miłości wzrok z powrotem na mnie. -Jestem
pewna, że Sutton nie chciała przestraszyć nas na śmierć, tak
długo jak nie zrobisz tego ponownie. Alex wyjaśniła nam, że twój
telefon został rozładowany czy coś. Czemu nie zabrałaś
ładowarki?
-Tak
przepraszam za to, wycieczka była spontaniczna, nawet nie wiedziałam
że pojadę, dopóki nie znalazłam się na stacji kolejowej. Justin
zorganizował wycieczkę.
-Jak
słodko z jego strony.- mój ojciec zaszydził, jego ton spleciony
był z wrogością. Moja matka spojrzała na niego ponownie, biorąc
mnie w ciasny uścisk.
-Więc
cieszę się, że wróciłaś. Ja i Alex aktualnie planowałyśmy
pójście do Chińskiej knajpki. Chcesz pójść z nami?- mama
spytała słodko. Mój ojciec miał nieodgadnięty wyraz twarzy, jego
wściekłe oczy nie opuszczały moich. Wyglądało to tak, jakby
zachęcał mnie do odrzucenia zaproszenia.
-Uh
nie, dziękuję mamo. Jestem naprawdę zmęczona po podróży i nie
jestem głodna. Chcę się teraz zrelaksować.
-Tak
i nie powinniśmy chwalić jej za opuszczenie domu bez słowa, aby
wyjechać do innego stanu.- mój ojciec dodał, zaciskając pięści.
Wzdrygnęłam się, wyobrażając sobie, co te pięści robiły
wcześniej z twarzą mamy Justina.
-SUTTON!-
Alex pisnęła podekscytowana, pędząc w dół po schodach co dwa
schodki, zanim rzuciła mi się na szyję. -Bardzo za tobą
tęskniłam.- szepnęła, ściskając mnie czule.
-Ja
za tobą też Alex.- uśmiechnęłam się, głaszcząc ją po
plecach.
-Wychodzisz
ze mną i mamą? To mogłoby być wcześniejsze świętowanie twoich
urodzin, które są w przyszłym tygodniu.- rozpromieniła się.
-Uh
nie, przepraszam. Po prostu chcę zostać w domu.
-Tak,
poza tym- ja i Sutton musimy o czymś porozmawiać.- mój tata
zmrużył oczy, powodując u mnie dreszcz. Dokładnie wiedziałam co
miał na myśli.
-Dobrze,
zostawimy was z tym. Zadzwoń jeśli będziesz czegoś potrzebować.-
mama puściła nam obu buziaki i ruszyła przez drzwi obok Alex.
Drzwi
zamknęły się z charakterystycznym kliknięciem, po czym ojciec
zrobił krok w moją stronę. Cofnęłam się lekko, odkładając
nieporadnie torby z Topshopu na podłodze.
-Justin
ci to kupił?- spytał mój ojciec, jego oczy bacznie obserwowały
moją twarz.
-Tak,
rzeczywiście, ma to jakieś znaczenie?
-Bez
powodu.- wymamrotał, strzelając palcami.
Cisza
zapadła w korytarzu, gęsia skórka zaczęła pokrywać moją skórę,
ojciec pomału zbliżał się do mnie.
-Tak
więc, jeśli nie mamy już nic do powiedzenia, myślę, że pójdę
na górę?- zaoferowałam, kiwając głową w stronę schodów, od
razu zatrzymał mnie mój ojciec, chwytając za rękę i ciągnąc w
tył. Krzyknęłam, mój oddech stał się ciężki.
-Ukrywasz
coś przede mną księżniczko?- spytał ojciec, użycie słowa
księżniczka mroziło mi szpik w kościach. Wydaje mi się, że nie
powinno się używać tej nazwy, w tym kontekście.
-Nic,
przysięgam.
-Kłamiesz.
Cokolwiek ten twój chłopak ci powiedział, to wszystko to kłamstwo
Sutton.
Wszystko
to kłamstwo? Dlaczego Justin miałby kłamać o tym, że nad jego
matką ktoś się znęcał? Nie mogłam już odpuścić tej
informacji. Musiałam poznać obie wersje tej historii.
-Oh
więc kłamał o tym, że miałeś romans z jego matką?- warknęłam,
odpychając go od siebie. Jego twarz wyglądała surowo, jego oddech
był nierówny.
-To
nie jest prawda Sutton, to wszystko jest gówno prawdą. Ten dzieciak
to nic tylko kłopoty.
-Naprawdę?
Więc fakt, że maltretowałeś jego matkę też teraz jest
kłamstwem? Widzisz, mam wrażenie, że dzieciak którego tak na
marginesie kocham, w ogóle nie kłamie. Tak naprawdę człowiek, na
którego patrzę, na którym mogłam polegać, o którym nigdy bym
nie pomyślała, że kłamie- to on kłamie mi prosto w twarz.-
zapobiegałam łzą, które wypływały mi z oczu, czułam w gardle
mocne i uporczywe pieczenie. Nie mniej jednak, nie miałam zamiaru
dać mu tej satysfakcji, że będzie świadkiem mojego płaczu.
Ojciec
spojrzał na mnie bojaźliwie, czerwony odcień zaczął wkraczać na
jego policzki, żyły na szyi sterczały.
-Nie
możesz nikomu powiedzieć Sutton.
I
tak po prostu jakby świat zawalił mi się przed stopami. Tak jakby
całe moje życie okazało się kłamstwem. Mężczyzna, który stał
przede mną, jedyny mężczyzna jakiego bezwarunkowo kochałam,
zdradził swoją rodzinę, mnie. Był potworem. Niszcząca dusza
potwora i to sprawiało, że psychicznie czułam się chora kiedy
miałam spojrzeć mu w oczy.
-Mamę
też biłeś? To dlatego tyle płakała kiedy Alex była dzieckiem?
Używałeś Pattie jako worka treningowego? Wszystkie kłamstwa,
wydały się. Założę się, że miałeś z tego adrenalinę.-
wyrzuciłam z siebie cały szok i nienawiść, która budowała się
we mnie w ciągu kilku dni, zaczynając pękać jak zbyt mocno
wstrząśnięta butelka.
Ojciec
rzucił się na mnie, szarpiąc mnie za włosy, przez co zaczęłam
krzyczeć. Gwałtownie pchnął mnie na ścianę, przykrywając
dłonią moje usta, by zagłuszyć krzyki. W końcu kiedy zaczęłam
czuć lekkie zawroty głowy, przestałam, próbując go od siebie
odepchnąć.
-Nie
jestem już tamtą osobą Sutton. Powód dla którego twoja matka i
ja pojechaliśmy na tą wycieczkę do Europy był taki, by zapomnieć
o przeszłości. Nie powinna dowiedzieć się, co się stało, możesz
wyobrazić sobie, co stanie się, kiedy się o tym dowie? Staram się
trzymać to od niej z daleka, od was wszystkich. To moje błędy i
zostały popełnione już dawno. Nie ma co płakać nad rozlanym
mlekiem.- niepewnie oddalił rękę od mojej twarzy, kiedy było już
oczywiste, że nie zamierzam krzyczeć, ale to nie powstrzymało łez
wylewających się z moich oczy, moja cała głowa, która była
szarpana za włosy, czułam jakby była w ogniu. Odepchnęłam go od
siebie, moje ciało było jakby pod napięciem, drżało.
Nie
mogłam nawet znaleźć słów, by coś powiedzieć. Nawet nie
chciałam się z nim porozumieć. Mężczyzna przede mną nie będzie
już dłużej moim ojcem. Był brutalnym, potworem bez serca. Jednym
słowem był wrogiem.
-Sutton,
księżniczko proszę. Dorośnij do niektórych rzeczy, zostaw to.
-Dorośnij
do niektórych rzeczy?- podniosłam nagle głos, czując frustrację.
-Będę osiemnastolatką w przyszłym tygodniu tato. Jestem pewna, że
to co zrobiłeś jest formą przemocy. Znęcanie się. Możesz zostać
skazany.
-Ale
nikt się nie dowie.
-Oh
tak? Patrz na mnie.- droczyłam się.
-Więc,
jeśli powiesz swojej mamie, niestety będziesz musiała iść do
szkoły z internatem. Twoja matka i ja rozmawialiśmy o tym, po tym
jak chodziłaś na imprezy i piłaś. Wiesz, jesteśmy przekonani, że
to będzie najlepsze dla ciebie.
-Nie
możesz mnie odesłać, nie po tym co zrobiłeś.
-Masz
też osiemnaście lat w przyszłym tygodniu, tak myślę. Niemniej
jednak, twój chłopak znaczy dla ciebie wiele. Cokolwiek powiesz,
nigdy więcej go nie zobaczysz. Tak naprawdę, zaczynam czuć jakby
było go tu zbyt wiele. Powinien zatrzymać dystans. Chyba, ze
chciałby aby nagrania z jego przestępstwami zostały dołączone.
Ale to twój wybór Sutton, na koniec dnia będziesz musiała się
pozbierać. Powiesz swojej matce,że poszedłem zobaczyć się z
Al'em do baru księżniczko?- ojciec cofnął się powoli, głupi
uśmieszek rozprzestrzenił się na jego twarzy. Sięgnął po
kluczyki do samochodu i wyszedł, zostawiając mnie samą w
korytarzu.
Odetchnęłam
mocno, przesuwając się po ścianie do pozycji siedzącej i zaczęłam
wypełniać płuca tlenem. Wyciągnęłam swój telefon, wybrałam
numer Justina, telefon wysunął się w moich rękach po pierwszym
dzwonku. Zaklęłam pod nosem, ścisnęłam razem ręce by nie
drżały, chodź to nie miało sensu.
-Halo?-
głos Justina rozbrzmiał w telefonie, który przejechał przez
pokój. Podczołgałam się w tamtym kierunku, trzymając twarz w
dłoniach.
-Justin.-
załkałam, przykładając rękę do ust.
-Skarbie
wszystko dobrze? Co się stało?
-Mój
ojciec. To wszystko prawda.- udało mi się wymamrotać.
-Sutton,
co zrobił? Co on ci powiedział. Proszę nie płacz księżniczko.
Księżniczka.
Rzuciłam
się na podłogę, słone łzy wciąż spływały po moich
policzkach. Kołysałam się dopóki cała zawartość mojego żołądka
nie rozprysła się na drewnianej podłodze, trzymając się za
brzuch, starając się pozbyć całego tego horroru.
-Sutton,
idę do ciebie.
-Nie
nie, nie możesz!- krzyknęłam, ocierając usta wierzchem dłoni.
-Nie
mogę po prostu siedzieć, będąc świadkiem tego, że jesteś chora
i zdenerwoana i nic z tym nie zrobić. To łamie mi serce Sutton...
-A
mój ojciec połamie ci obie nogi jeśli cię tu znajdzie. Poszedł
tylko do baru na końcu ulicy. Proszę, zostań w domu i czekaj na
swojego brata. Będziesz bezpieczny.- szepnęłam.
-Sutton
czekaj-
-Odezwę
się niedługo.- przerwałam mu, chowając telefon do kieszeni.
Po
oczyszczeniu się, pobiegłam do pokoju, ściągając swoje ubrania i
zamieniając je na czystą koszulkę, którą kupił mi Justin.
Spakowałam nawet jego dżinsową kurtkę do jednej z toreb z
Topsopu, by móc mieć go przy sobie, kiedy tak naprawdę go nie ma.
Wciągnęłam jego zapach, moje serce zaczęło powoli bić,
położyłam się na swoim łóżku, tuląc się do kołdry. Była
dopiero 4 po południu, ale czułam się fizycznie i psychicznie
wyczerpana. Zamykając oczy, wtuliłam dżinsową kurtkę mocno do
piersi i wyszeptałam rozbita „kocham cie” w materiał.
__
-Sutton.-
głos tchnął gorączkowo blisko mnie. Otworzyłam oczy w
dezorientacji, teraz zauważyłam, że w moim pokoju było ciemno,
nie było światła, które świeciło kiedy kładłam się spać.
Spojrzałam na godzinę, na moim telefonie, była 00:17. Spałam
więcej niż 8 godzin. Podciągając się na łokciach, podeszłam do
drzwi, gdzie stała postać kilka centymetrów od nich.
-Nie
śpisz?- teraz rozpoznałam, że był to głos Alex.
-Alex?
Co się stało?- wymamrotałam w oszołomieniu.
Alex
wkradła się do pokoju i usiadła na skraju łóżka. Usiadłam tak,
że byłam naprzeciwko niej, światło księżyca oświetliło łzy
na jej twarzy.
-Dlaczego
płaczesz?- popędziłam ją, chowając kosmyk jej brązowych,
falowanych włosów za ucho.
-Popełniłam
błąd.- zaszlochała cicho, przyciągnęłam ją do ciepłego
uścisku. Moje ramię szybko stało się mokre od jej łez.
-Hej
teraz, jestem pewna, że to nic złego kochanie. Proszę powiedz mi
co się stało.
-Nie
mogę. Znienawidzisz mnie.
-Nie
mogę cię znienawidzić Alex, nie bądź głupia. Teraz proszę, nie
mogę tak siedzieć i patrzeć na ciebie.- otarłam łzy z jej oczu,
kładąc uspokajająco dłoń na jej ramieniu.
Następnie
dwa słowa wyszły z jej ust, czego nigdy się nie spodziewałam-
uderzyły we mnie jak fala.
-Jestem
w ciąży.
* * *
Sutton będzie ciocią! Spodziewaliście się, że ojciec Sutton zrobi coś takiego?
Wpisujcie się na listę informowanych w zakładce "Informowani"
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Ojciec Sutton to skurwiel -.-
OdpowiedzUsuńA Alex? Wow. W życiu bym się nie spodziewała o.O
Nie mogę się doczekać kolejnego. Buziaki <3
@NowSuitUp
Matko boża, to się porobiło.
OdpowiedzUsuń@sa_suttonpl
o ja cie, jestem w szoku......
OdpowiedzUsuńOmg o_O Nie spodziewałam się.
OdpowiedzUsuńo boże :O Alex w ciąży, szok
OdpowiedzUsuńOmg
OdpowiedzUsuńw c-ciąży? że jak, z kim? ;o
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się, w ogóle ;o
belieb9r
Ile emocji ;O
OdpowiedzUsuńDziękuję że tłumaczysz <3 już się nie mogę doczekać następnego ; D
Omfg :oo
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi sie wydaje ze ojciec Sutton jest SA?
To jest ZAJEBISTEE *.* a za razem choree..
Kocham to tlumaczenie i cb <3
@mak3mesmil3
Omg czyli ze SA jest jej ojciec?!?! O.o
OdpowiedzUsuńOmg czyli ze SA jest jej ojciec?!?! O.o
OdpowiedzUsuńOMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG!!!
OdpowiedzUsuńjak myślicie kto jest SA ?
OdpowiedzUsuńnie ale wydaje mi sie ze to tata sutton
Nienawidzę jej ojca. Sukinsyn jebany aaaa. Rozdział ogólnie świetny czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńKJSDKSJF Coś mi się wydaje, że SA to tata Sutton : )Dzięki, że tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńnjhyg
OdpowiedzUsuńojciec Sutton się nieźle wkurzy omg
czekam na następny
@ShawtyManeJB98
Masakra co się dzieje !
OdpowiedzUsuńO BOŻE...W CIĄŻY JEST.... O.O
OdpowiedzUsuńnienawidzę jej ojca skurwiel jebany poryczalam sie rozdzial zajebisty :D
OdpowiedzUsuńOJCIEC SUTTON TO SA. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TAKIEGO ZAKOŃCZENIA :O
OdpowiedzUsuńdziękuje że tłumaczysz to opowiadanie kocham cie
OdpowiedzUsuńONA.W.CIAZY.?. .......ojciac ja chyba zabijee o_O
OdpowiedzUsuńOmg
OdpowiedzUsuńOMB KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńWYDAJE MI SIĘ, ŻE SA JEST OJCIEC SUTTON. ALE KTO MOŻE BYĆ OJCEM DZIECKA ALEX? NATE? CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY! :3 / @madeincanada94
OdpowiedzUsuńOMJ to jest atfvbiekugfvcuacdgvfbiegkjf *_* czekam na kolejny // @yo_shawties
OdpowiedzUsuńTO OJCIEC SUTTON JEST SA : "Chyba, ze chciałby aby nagrania z jego przestępstwami zostały dołączone." ! Jaki cham m a s a k r a ! ;o OMG trochę sie dzieję, nawet trochę dużo - jeszcze Alex w ciąży .. wow . Nie mogę się juz doczekać nexta !
OdpowiedzUsuńTeż tak myśle xd to na pewno jest jej ojciec ;#
UsuńOmg Alex w ciąży ?!
OdpowiedzUsuńo cholera. nie wierze. w ciąży? o mój boże. w życiu bym się tego nie spodziewała. a ojciec sutton? masakra. czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńNO TO WOW! llvndjkdfnvjkndfklsdmljk <3
OdpowiedzUsuńojciec sutton jako SA tego sie nie spodziewalam
OdpowiedzUsuńo jacie.jej ojciec jest nienormalny.jak on mogl! ciekawe czy na serio jaxon przyjedzie, no i alex w ciazy? sie porobilo
OdpowiedzUsuń;oooooooooooo
OdpowiedzUsuńno kurde.. o co chodzi z tymi nagraniami, ale mimo wszystko watpie zeby ojciec sutton byl SA .
OdpowiedzUsuńaaaaa to się porobiło nie spodziewałam się tego
OdpowiedzUsuńOjciec.Sutton jest SA?!? CHCIAŁ.ZABIĆ WŁASNĄ CÓRKĘ!! Co?! a Sutton jeszcze.Justinowi tego nie powiedziała? Kurwa, kurwa, kurwa, nie wierze Alex w ciązy, ojciec Sutton SA i potwore, Jaxon wraca! Kurwa no nie wierze. Wiem że nikt nie lubi gdy się go pośpiesza, ale ja potrzebuję kolejny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńo matko ile informacji w jednym rozdziale , omomomo <3 nie mogę sie doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńLoool jaki zwrot akcji o-o ale cham z tego ojca ;-; i nie moge z alex. Ale jestem strasznie ciekawa co bd z dzieckiem .
OdpowiedzUsuńo kuzwa masakra Alex w ciąży z kim z tym swoim chłopakiem \//
OdpowiedzUsuńOjciec jest ch*jem, ale bosz. Alex będzie matką! ;o Szybko tłumacz następny
OdpowiedzUsuńNajlepiej by było, jakby Sutton chcociaż udawała, że wszystki jest dobrze i zachowywała się jak wcześniej... ALEX W CIĄŻY UUUUUUU <3
OdpowiedzUsuńOMG! Alex w ciąży?! matko ciekawe co zrobi....
OdpowiedzUsuńNie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu. Tlumaczysz swietnie!
OdpowiedzUsuńjuż nienawidzę ojca Sutton... -,-
OdpowiedzUsuńOMG! Alex mamą?! *____*
i... mam nadzieję, że Jaxon naprawdę wróci do Justin'a :)
czekam na NN, tłumacz jak najszybciej! <3
@saaalvame