Następnego
dnia usiadłam na łóżku, nakładając na paznokcie drugą warstwę
lakieru o moim ulubionym czerwono-wiśniowym odcieniu. Jaxon siedział
naprzeciwko, grając w gry na telefonie i słuchając muzyki na swoim
iPodzie. Ostatnia noc była dla niego trudna, a jeszcze gorzej się
na to patrzało. Zadzwonił do swoich zastępczych rodziców i
wyjaśnił im, że teraz są wolni od przystawionej im do głowy
broni i nie muszą się więcej martwić opieką nad nim. Obiecał
im, że ich odwiedzi, a przez to, wychowując go i widząc jak
dorasta najwyraźniej pokochali go jak własnego syna, niezależnie
od tego, że nie byli jego prawnymi opiekunami. Ale tak naprawdę
bardziej złamało mi serce, kiedy byłam świadkiem, jak zadzwonił
do swojej dziewczyny, Lucy. Miał już łzy w oczach, kiedy ona
odebrała i powiedziała cześć. Jego głos załamał się, kiedy
powiedział jej, że nie wróci już do Anglii. Byłam całkowicie
zaskoczona, kiedy bez wahania udało mu się całkowicie jej ujawnić.
To było takie słodkie, że ufał jej, mówiąc jej o wszystkim
związanym z Justinem, Jazzy i resztą jego przeszłości.
Podkreśliłam, że Jaxon powinien może używać mojego MacBooka by
wejść z nią na Skype, kiedy tylko chce, by mógł na bieżąco być
z nią twarzą w twarz.
Po
tym szybko zadzwoniłam do Justina, by spytać go, czy chce przyjść
w nocy, kiedy wszyscy będą spać, jednak odpowiedział, że jest
zbyt zmęczony, żeby mnie odwiedzić. Nigdy wcześniej nie miał
problemów z prowadzenie, dlatego uznałam, że próbuje uporać się
z myślą o Jaxon'ie. Nie naciskałam na niego, wiedziałam, że jest
na granicy wytrzymałości. Potrzebował czasu, by się zregenerować,
zanim uda mi się wrócić do opieki nad Jaxon'em, Jaxon również
potrzebował czasu, by poradzić sobie z informacjami których nie
pamiętał i odkrył je godzinę temu. To był najlepszy sposób, aby
zapewnić, że ich relacje nadal będą silne.
-Myślisz,
że Justin dziś przyjdzie?- spytał szorstko Jaxon, ściągając
moje słuchawki z jego uszu.
Wydęłam
wargi- nie miałam najmniejszego pojęcia. Nie odpowiedział na żadną
moją wiadomość, a kiedy to zrobił, odpowiedź miała jedno słowo,
nic więcej. Nie chciałam naciskać na niego w obawie przed jego
postawą. Justin nie był zbyt łaskawy w słowach, kiedy był zły
lub zdenerwowany.
-Może,
zależy jak spał w nocy. Był bardzo zmęczony.
-Tak,
mówiłaś.- Jaxon westchnął zdezorientowany, chwytając za paczkę
starburstów, które kupiłam mu, kiedy wcześniej poszliśmy na
zakupy. Powiedzmy, że Jaxon miał teraz świątynię fast foodów w
mojej szafie. -Wiesz, kocham Kalifornię.- spojrzał przez okno na
błękitne niebo, uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy.
-Cóż,
to twoja ojczyzna i byłeś od niej daleko na długo.- zeskoczyłam z
łóżka, trzymając uniesione palce, chodząc na piętach, kiedy
przeszłam przez pokój, aby otworzyć drzwi balkonowe. Był dziś
zaskakująco ciepły dzień, upał, w którym czujesz się, jakbyś
był rozpalony gorączką. Złapałam za klamkę, chłodna bryza
uderzyła mnie w twarz, przez co wzdychnęłam z ulgą przez podmuch
na mojej skórze.
-Jest
tu zdecydowanie cieplej niż w Anglii.
-No
co ty, w Anglii ciągle musisz mieć ze sobą parasol.- zażartowałam,
ściągając gumkę z nadgarstka w celu związania włosów w koński
ogon.
-Nie
mamo, Sutton miała ją ostatnia. Przestańcie mnie obwiniać ugh.-
zirytowany głos Alex krzyknął za drzwiami. W odpowiedzi Jaxon
rozszerzył oczy, ukradkiem schodząc z mojego łóżka, a następnie
przemknął obok mnie na balkon. Przycisnął się do ściany,
uciekając z widoku. Stałam w drzwiach, czekając aż się otworzą-
co stało się w ciągu sekundy.
-Mama
chce wiedzieć co stało się z jego suszarką do włosów.- syknęła
na mnie Alex, wachlując się mini wiatrakiem.
-Odłożyłam
ją z powrotem do jej pokoju, pod kredensem. Nie było miejsca tam,
gdzie zwykle ją kładła.- wymamrotałam niepewnie, czując na sobie
wzrok Jaxon'a. To był pierwszy raz, od kiedy odezwała się do mnie
przez tamtym zajściem.
-Dobrze.-
powiedziała nagle Alex, jej zimne oczy spotkały moje. Jak tylko
odwróciła się do wyjścia, krzyknęłam jej imię.
-Czekaj!
Alex nie gadałyśmy od wieków, chcę wiedzieć czy wszystko z tobą
dobrze i wszystko ok...z...wiesz.- wyszeptałam, w nadziei, że
uzyskam odpowiedź. Nosiła moją siostrzenicę lub siostrzeńca.
-To
nie twój biznes.
Powinnam
wiedzieć.
Jasne,
że nie wybaczy mi w najbliższym czasie. To dzieje się tylko w tych
wyidealizowanych „wszyscy żyli długo i szczęśliwie” filmach.
Niestety moje życie to film na jakimś kanale z
horrorami/thrillerami.
-Alex
proszę, przepraszam za złamanie tajemnicy. To nie było pod moją
kontrolą, zaufaj mi nie powiedziałabym Nate'owi jeśli ktoś by
mnie do tego nie zmusił.
-Więc
kto to zrobił Sutton? Po prostu wydaje mi się, że to jedna z
twoich głównych wymówek...- Alex warknęła ostro, oparła ręce
na biodrach i przeniosła ciężar ciała na prawą nogę. Zaszydziła
z mojego tonu głosu, kontynuując. -Oh to mój błąd, nie
zrobiłabym tego gdyby ktoś naprawdę mi nie kazał, bla bla bla. Ta
sama ściema każdego dnia.
-Mówię
prawdę.- zaprotestowałam, ignorując ból, który przeszedł przez
moje ciało, gdy posłała mi kolejne obrzydliwe spojrzenie.
-Oh
tak, dowiedz tego. Kto kazał ci to wszystko wygadać? Jesteś
psychiczna? Masz jakieś zaburzenia osobowości? Diabeł siedzi na
twoim ramieniu szepcząc ci te złe pomysły i plany do ucha, aby
zmienić każdego życie w piekło? Chciałabym wiedzieć.
-Alex...
-Odpuść,
nie chcę więcej słuchać twoich kłamstw.- wywróciła oczami,
zanim mocno zamknęła za sobą drzwi. Poczułam jak mój żołądek
się wywraca. Moja własna siostra odrzuciła mnie za to, co
zrobiłam. SA pracował nad wszystkim, używając mnie jako
narzędzie, próbując oddzielić ode mnie wszystkich, którzy o mnie
dbali. Wkrótce zostanę sama i co wtedy? Będę siedzieć jak
kaczka, bojąca się swojego życia dlatego, że ktoś mną kieruje?
-Sutton.-
znajomy, anielski głos tchnął mi do ucha, a następnie para ramion
owinęła się wokół mojej talii. Nie musiałam się odwracać by
dowiedzieć się kto to. Jego zapach go wydał.
-Justin,
jesteś tutaj.- wydyszałam, uśmiechnęłam się kiedy poczułam jak
jego usta przejeżdżają z tyłu mojego ucha.
-Przepraszam
za ten dystans.
Wzięłam
jego ręce w swoje, przyciskając je do piersi, kiedy ten kontynuował
całowanie mojej szyi.
-Rozumiem
Justin, nie musisz przepraszać za tak głupią rzecz.- odwróciłam
się, chwytając jego szyję, by przycisnąć swoje usta do jego.
Jego usta zamarły na chwilę, będąc zaskoczone moim szybkim
ruchem. Ssałam delikatnie jego dolną wargę, moje oczy zatrzepotały
otwarte, by patrzeć w jego piwne.
Kontynuowaliśmy,
aż ktoś odchrząknął, przerywając pocałunek. Zarumieniłam się,
kiedy zrozumiałam, że Jaxon stał w drzwiach balkonowych przez
jakiś czas, unosząc brwi, spojrzeliśmy w jego kierunku, oboje z
poczuciem winy.
-Jeśli
wy dwoje potrzebujecie dla siebie trochę czasu, będę szczęśliwy
pozwolić wam na to.
-Jest
dobrze stary, serio.- Justin uśmiechnął się, całując mnie w
głowę, przyciągnął mnie do uścisku.
-Nie
naprawdę, te napięcie seksualne mnie zabija.- śledził nas, jego
usta drgnęły, kiedy obserwował mnie i swojego brata w swoich
ramionach.
-Zatrzymam
to na urodziny Sutton.- Justin mrugnął na moją zdezorientowaną
twarz, uśmiechając się bezczelnie. -Wszystkie żarty na bok,
cieszę się, że twoja pamięć wróciła Jaxon.- Justin pokiwał
głową, aby potwierdzić Jaxon'owi swoją wdzięczność, jego twarz
była teraz poważna.
-To
nie jest najlepsza rzecz do pamiętania, ta śmierć i smutek. To
prawdopodobnie główny powód tego, dlaczego tak łatwo o wszystkim
zapomniałem. Mam na myśli, chciałbyś zapomnieć o wszystkim-
jeśli miałbyś szansę?
Justin
zastanowił się przez chwilę, jego brwi wygięły się, kiedy
myślał o tej możliwości.
-Być
może byliśmy w piekle, więc zasługujemy na taką szansę. Ale
potem, po tym co się stało, myślę, że to zrobiło ze mnie
silniejszą osobę. Wszystko co się zdarzyło, miało jakiś powód,
nie możesz uciekać od złych rzeczy, bo one i tak zawsze będą za
tobą szły przez życie.
-Wczoraj,
kiedy okazało się...po prostu nie mogłem przestać myśleć o
Jazzy.- Jaxon uśmiechnął się słabo do siebie, jego oczy
wpatrywały się w stopy. -Po prostu nie miałem jak się pożegnać,
wiesz?- Jaxon spojrzał swoim rozbitym wzrokiem na Justin i mnie, łza
wypłynęła z jego powieki.
-Jest
dobrze Jaxon.- zapewniłam, patrząc na Justina.
-Mam
pomysł.- ogłosił Justin, przez co ja, jak i Jaxon zastanawialiśmy
się, co wpadło do głowy Justinowi.
__
Nie
musieliśmy długo czekać, by dowiedzieć się o jego myślach.
Justin, Jaxon i ja kontynuowaliśmy spacer po plaży Justina, wszyscy
zmyleni tym co się dzieje. Justin nic nie wyjaśnił w aucie, tylko
to, że pomoże to w sytuacji, zwłaszcza Jaxon'owi, z radzeniem
sobie z tym, co stało się Jazzy.
-Jesteśmy.-
w końcu Justin powiadomił nas, kiedy prawie upadłam przez
intensywne palenie z tyłu moich ud, kiedy szliśmy po górze piasku.
Jaxon trzymał się w pasie, łapiąc oddech, jego postawa
zesztywniała, kiedy coś w oddali przykuło jego wzrok. Idąc za
jego intensywnym spojrzeniem, zauważyłam Justina kucającego pod
tablicą, przebierającego w pięknych różowych kwiatach, które
rosły wokół niego.
Czy
to jest to, o czym myślę?
-To
grób Jazzy, który zrobiłem, kiedy przeniosłem się do przyczepy.
Chciałem specjalnego miejsca, gdzie będę mógł iść i gdzie będę
mógł się za nią pomodlić, i to jest to. Przychodzę tu każdego
dnia, tylko po to, żeby dać nowe kwiaty i porozmawiać z nią. To
bezpieczne miejsce i wiem, że ona to widzi.- Justin oblizał usta,
kiedy spojrzał w niebo.
Patrzyłam
z podziwem na tablicę:
Jazmyn
Bieber
Ukochana
siostra i córka.
-Śpij
spokojnie, jej światło będzie świecić na nas wszystkich bez
końca.
Otarłam
łzy z moich oczu, zanim miały szansę wylecieć, moje serce złamało
się na widok przede mną. Zawsze zastanawiałam się, czemu Justin
ciągle zostawia nas, bo ma „rzeczy” do zrobienia w swojej
przyczepie. Kiedy on cały czas był w żałobie za swoją siostrę.
Obserwowałam pozornie Jaxon'a, kiedy ten błądził obok pomnika,
upadając na kolana obok Justina. Stałam z tyłu, dzięki czemu
Jaxon miał szansę ubolewać ze swoją rodziną.
-Dlaczego
musiała nas opuścić?- Jaxon pociągnął nosem, jego plecy opadły,
kiedy wybuchł płaczem. Justin ostrożnie przyciągnął go do
swojego boku, pocierając jego plecy, Jaxon wsparł się na nim
mocno.
-Ona
nas nie opuściła Jaxon. Tak naprawdę ona jest tutaj. Porozmawiaj z
nią, tęskniła za tobą.- głos Justina pękną, kiedy zauważył
jak stoję za nimi, a łzy spływają mi z oczu.
-Chodź
tutaj.- powiedział bezgłośnie, wyciągając rękę, by wziąć
moją. Wzięłam jego miękką dłoń, zniżając się na kolana,
tak, że mogłam oprzeć się na jego klatce piersiowej. Pogładził
uspokajająco moje ramię, jednocześnie zachęcając Jaxona do
powiedzenia kilku słów.
-Jazzy,-
zaczął Jaxon, pociągając nosem przed kontynuowaniem.
-Przepraszam, że nie udało nam się porozmawiać, tak mi przykro,
że zajęło mi to tak długo, by odzyskać pamięć. Zawsze
nazywałaś mnie głupkiem, a teraz wiem czemu. Nie rozumiem jak
mogłem zapomnieć o tak cholernie perfekcyjnym aniołku jak ty.
Nawet jeśli byłaś irytującą siostrą, która ciągle mnie
drażniła, jesteś też moją małą dziewczynką. Obiecałem sobie,
że będę dla ciebie cholernie nadopiekuńczy, kiedy będziesz
starsza i chłopcy będą przed tobą klękać. Nie byliby w stanie
powiedzieć nawet cześć bez uzyskania zgody ode mnie czy Justina.
Myślę, że to dobrze, że jesteś w niebie, nie będę owijać w
bawełnę. Możesz być wolnym duchem, bez mojej nadopiekuńczości.
Jazzy bardzo za tobą tęsknię i kiedy mój czas się skończy na
ziemi, nie będę martwił się śmiercią. Zawsze się bałem, ale
teraz nie...bo sercem wiem, że będziesz na mnie czekała. Odliczam
czas, kiedy znów zobaczę twoją piękną twarz. Kocham cię
niewyobrażalnie, jestem bardzo wdzięczny, że jestem tu i znów z
Justinem. Śpij dobrze księżniczko, jesteś wszystkim.
Jaxon
przyłożył swoją rękę do miękkich ust, pocałował dłoń, a
potem oparł ją na tablicy, zamykając oczy, kiedy wiatr owiał jego
twarz i wytarł łzy. Przytuliłam głowę do piersi Justina,
zamykając oczy, wysyłając Jazmyn swoją miłość. Nigdy jej nie
spotkałam, ale wiem, że na pewno bym ją pokochała. Nie dlatego,
że była siostrą Justina, ale dlatego, że naprawdę wyglądała na
doskonałego anioła. Miała jedną z tych twarzy, na którą nie
można się złościć. Miała złote serce.
-Jazzy,
to moja piękna dziewczyna Sutton mówiłem o niej cały czas. Wiem,
że ty też ją kochasz i swojego szczęśliwego brata, który w
końcu znalazł kogoś, kto wyciągnie go z tego ciemnego miejsca.
Nie jestem już starszym bratem, którego masz się wstydzić. Staram
się zmienić swoją osobowość, by być lepszym człowiekiem. To
wszystko dla niej. Jesteście obie jedynymi kobietami, razem z mamą,
w moim życiu. Dziękuję za błogosławienie mnie i za to, że
otworzyłaś mi oczy, by zobaczyć co było słuszne dla mnie, to
było jedynym lekarstwem na pozbycie się moich grzechów.- Justin
pocałował mój policzek, kładąc rękę na moim brzuchu. -Może
pewnego dnia będziesz ciocią i wspaniała Matka Boska będzie
czuwać nad naszymi dziećmi.- otworzyłam w zachwycie oczy, moje
serce biło szybko w mojej piersi. Jego kochany wzrok spotkał mój,
jego ręka lekko śledziła mój pępek przez koszulkę. Otworzyłam
usta, zaniemówiłam. Nigdy nie myślałam, że Justin będzie chciał
dzieci, nie wydawał się jakby nadawał się na ojca.
-Jestem
dumna z twojego brata Jazzy...z ich obu.- Jaxon odwrócił głowę,
żeby przyjrzeć mi się dokładnie, kiedy zebrałam odwagę na
odezwanie się, wdzięczny uśmiech pojawił się na jego ustach.
-Żałuję, że cię nie spotkałam, jesteś błogosławieństwem tej
dwójki. Spoczywaj w pokoju i nadal świeć swoim wspaniałym
światełkiem na nas wszystkich.
Wiatr
podniósł się w tej chwili, zwykły chłodny powiew nagle dmuchnął
na moją skórę, mieszając się z jej ciepłem.
-Ona
tu jest.- odetchnęłam, wstając, kręciłam się powoli,
pozwalając, by wiatr ściął mnie z nóg i przejął moje ciało.
Kręciłam się, dopóki nie zakręciło mi się w głowie. Przez
przypadek potknęłam się, upadając prosto w ramiona Justina.
Łapiąc oddech, wdychałam jego zapach, czując jego ciepłe ramiona
wokół siebie, by przyciągnąć mnie bardziej do jego ciała.
Oparłam policzek na jego piersi, uśmiechając się do siebie.
__
-Będę
czekać w drzwiach twojego balkonu.- Justin zaparkował samochód tuż
obok mojego domu, jego wzrok wpatrywał się we mnie.
-Będę
tam tak szybko, jak tylko mogę.- przycisnęłam krótko swoje usta
do jego, żałując, że nie mogę pozwolić zostać im na nich
dłużej, jednak nie było to fair dla Jaxon'a, który stale musiał
oglądać nasze czułości, kiedy był w pobliżu. Tęsknił za swoją
dziewczyną, i ostatnią rzeczą jaką chciał, było przypominanie
sobie o niej. To tak, jakby źle przechodzić rozstanie, a miłosne
piosenki ciągle lecą w radiu. Chcesz po prostu wziąć radio i
wyrzucić je przez okno, pozbywając się wszystkich bolesnych
wspomnień.
Zamykając
za sobą drzwi, podskoczyłam na stłumiony krzyk gdzieś w domu.
Rozpoznając kierunek hałasu, przeszłam przez salon, aż dotarłam
do drzwi gabinetu mojego ojca. Rzadko tam chodziłam, zawsze
śmierdziało tam dymem z papierosów i alkoholem. Przyłożyłam
ucho do drewnianych drzwi, słuchając sporu.
-Sprawisz,
że zachoruję.- rozpoznałam załamany głos mojej matki, jej ton
ukazywał niesmak.
-Nic
z tego nie jest prawdą kochanie, naprawdę. Dlaczego kiedykolwiek
miałbym cię oszukać? Jesteś jedyną kobietą jaką potrzebuję,
nie ma i nie było nigdy żadnej innej.- powiedział niewyraźnie mój
ojciec, po raz kolejny zbyt piany by normalnie funkcjonować.
Moje
serce przestało bić, kiedy przetrawiłam ich słowa.
SA
mówił, że powie mojej mamie. Otrzymała mój list, kiedy mnie nie
było?
-Kłócą
się od godziny.- wymamrotała cicho Alex za mną, sprawiając, że
podskoczyłam.
-Od
godziny?- powtórzyłam cicho.
Alex
pokiwała głową w odpowiedzi, siadając w rogu salonu, przesuwając
palcami po swoich włosach. Wyglądała tak, jakby była zdenerwowana
albo czymś przestraszona, nie mogłam rozgryźć czy było to tylko
dlatego, że rodzice się kłócili, czy było coś innego.
-Czemu
się kłócą?- wyszeptałam, doszukując się prawdy, wiedziałam, z
czym mam do czynienia zanim przerwałam ich spór.
-Mama
dostała list.
-List
od kogo?
Alex
cmoknęła na mnie, patrząc na mnie uważnie, jakbym oszalała.
-Nie
udawaj, że nie wiesz Sutton, jesteś tą, która napisała ten list.
-Alex,
posłuchaj mnie...
-Szczerze,
nie mogłaś wymyślić lepszego kłamstwa? Tata znęcający się na
kobiecie? Sutton, on nie skrzywdzi muchy.
-Zakład?-
podniosłam głos, moja krew wrzała. Wściekałam się, że moja
rodzina myślała, że cały czas kłamię i że oszalałam. Tak, nie
byłam sobą od niedawna, ale jak miałam być, skoro miałam
pieprzonego prześladowcę, który ogląda każdy mój ruch,
wysyłając mi pogróżki 24/7? Bez słowa, szarpnęłam za drzwi
biura, by zobaczyć moją matkę, stojącą po jednej stronie pokoju,
z moim „rozdartym” listem w ręku i mojego ojca, stojącego po
drugiej stronie, czerwonego ze złości.
-Sutton,
wysłałaś to wcześniej?- domagała się moja mama, wskazując na
list w nienaruszonym stanie. Wzięłam go od niej delikatnie, widząc,
że nie był to całkowicie mój list, który wrzuciłam do kosza,
tylko idealnie podrobiony i dokładnie przepisany słowo w słowo. SA
naprawdę posklejał list i ponownie go przepisał? Nie miał zbyt
wiele czasu.
-Nic
nie wysłałam.- przełknęłam ślinę, patrząc na ojca, który
mrużył teraz oczy na mnie. Postara się żebym za to zapłaciła.
Wywiezie mnie, bym nigdy nie zobaczyła Justina.
-Kłamczucha.-
mój ojciec splunął, zaciskając pięści. -Nie widzisz? To
wszystko to jakiś żart Sutton, nic z tego nie jest prawdą.
Naprawdę, ten jej chłopak wbił jej te wszystkie kłamstwa do
głowy. Sutton, czy kiedykolwiek mógłbym oszukać twoją matkę,
myślisz, że jestem złym tatusiem?- naśladował mnie,
podtrzymując swój ciężar na drewnianym biurku. Zauważyłam 3
puste butelki z piwa, które pewnie wcześniej wypił.
-Nie
kłamię, napisałam ten list.- wyrzuciłam z siebie, moje serce
szybko biło w piersi, patrzyłam na matkę ze współczuciem.
-Justin wszystko mi powiedział mamo, przykro mi, ale tata nie jest
tym kim myślisz.
Smutne
oczy mojej matki obserwowały mnie intensywnie, jej dolna warga
drgała, kiedy łzy napłynęły jej do oczu. Pokiwała na mnie swoją
głową, rozpoznając, że miałam tak samo złamane serce jak ona.
-Naprawdę
jej wierzysz?- ojciec wydawał się zdegustowany, jego twarz
wywróciła się w uśmiechu, kiedy krzyknął. -Jesteś martwa
dziwko.
-Dlaczego
Sutton miałaby o tym kłamać? Nie zrobiłaby tego.
-Ta
dziewczyna może skłamać o wszystkim, jak ty możesz jej wierzyć?
Po tym wszystkim stawiasz ją przed nas. Kłamała całe zeszłe lato
o tych imprezach i chłopcach, z którymi wychodziła każdego dnia.
Powiedz mi, czemu zdecydowałaś się jej uwierzyć?
-Bo
uderzyłeś mnie wcześniej, pamiętasz?- matka podniosła głos,
rozpacz wtargnęła do jej słów. -Teraz rozumiem dlaczego chciałeś
bardziej niż cokolwiek, z całych swoich sił pojechać do Europy.
To nie dlatego, że chciałeś spędzić ze mną rok. To dlatego, że
chciałeś uciec od tego całego bałaganu, który tu zostawiłeś.
-DOBRZE.
MIAŁEM ROMANS Z TĄ SUKĄ, ALE NIGDY JEJ NIE SKRZYWDZIŁEM. NIE
JESTEM JUŻ TAKI. CO TRZEBA ZROBIĆ, ŻEBY DOTRZEĆ Z TYM DO TWOJEJ
GŁOWY? EUROPA MNIE ZMIENIŁA, A TERAZ TEN SUKINSYN, KTÓREGO SUTTON
NAZYWA SWOIM CHŁOPAKIEM, STARA SIĘ, ABY TO WSZYSTKO WYGLĄDAŁO
GORZEJ NIŻ BYŁO W RZECZYWISTOŚCI. NIGDY NIE TKNĄŁEM JEGO MATKI.
MARNOWAŁA TYLKO KURWA MIEJSCE. NIE MIAŁA ANI GROSZA NA SIEBIE.
JEDYNYM POWODEM DLA KTÓREGO OKAZAŁEM JEJ TROCHĘ UCZUCIA, BYŁO TO,
ŻE BYŁO MI JEJ ŻAL. MIAŁA 3 DZIECI I ANI JEDNEGO GÓWNIANEGO
GROSZA DLA BEZWARTOŚCIOWEJ SIEBIE DOBRZE? NIGDY NIC DLA MNIE NIE
ZNACZYŁA.- krzyknął mój ojciec, nasze rodzinne zdjęcie ze
wspólnej podróży na Florydę 5 lat temu za wibrowało na kominku.
Wzdrygnęłam się, spojrzałam na moją matkę, której twarz
odzwierciedlała czysty terror. Wiedziałam, że nie wierzyła w
słowa, które wyszły z jego ust. Był piany odkąd wrócił z
Europy, nie był w stanie tak „magicznie” wyleczyć się ze
swojej agresywności i gwałtowności z przeszłości. Minęło by
kilka lat, by uzyskać pomoc i stać się znów bardziej stabilnym.
-Chcę
żebyś dziś się wyniósł.- stwierdziła mama spokojnie, chodź
jej kolana chwiały się, ukazując fakt, że rzeczywiście się
bała, tak jak ja i prawdopodobnie Alex, chociaż byłam zbyt
przerażona, by odwrócić się i zobaczyć jak ona znosi to
wszystko.
-Przepraszam?-
ojciec wykrzywił twarz. -Wyrzucasz mnie z mojego własnego domu?
-Tak
będzie najlepiej. Nie ufam ci. Zastraszałeś moją córkę
śmiercią, a wiesz co sprawia, że jest to jeszcze gorsze? Wysłała
mi list, tylko by powiedzieć mi, że groziłeś jej. Przez ten twój
temperament, wierzę jej. Nie zasługujesz by dalej być z tą
rodziną. Więc bierz co potrzebujesz i odejdź. Motel jest
niedaleko, wzdłuż ulicy.
W
mgnieniu oka, ojciec rzucił się przez pokój, popychając mamę na
biurko, chwycił ją gwałtownie za nadgarstki. Ścisnął jej kości
na nadgarstkach, przez co zaczęła w bólu ciężko oddychać, kilka
łez spłynęło jej po policzku. Wywarł większą presję na jej
kruche kości, kiedy mocno potrząsnął jej ciałem.
-Nigdzie
się nie ruszam. Rozumiesz mnie?- jego słowa splecione były z
jadem, czekając na odpowiedź matki. Kiedy jej nie dostał, podniósł
głos, przez co odetchnęłam z przerażenia o mamie. -CZY TY MNIE
KURWA ROZUMIESZ?- mama szybko potrząsnęła głową, pragnąc by ją
puścił. Kiedy tego nie zrobił, zebrałam się na odwagę, by
wkroczyć, wiedziałam, że będzie to duży błąd.
-Po
prostu ją puść, proszę. Możesz tu zostać, ale puść ją.-
wyznałam przez łzy, próbując ją od niego uwolnić. Ostry ból
przeszedł przez moje ciało, kiedy pchnął mnie w klatkę
piersiową, przez co słabo opadłam na podłogę. Niemniej jednak
puścił moją matkę, idąc kilka kroków w stronę drzwi, jego oczy
wciąż na nas patrzyły.
-Nigdzie
nie idę. Teraz jeśli ktoś będzie mnie potrzebował, będę w
salonie oglądał mecz.- warknął, chwytając kolejną butelkę piwa
z biurka i udał się do salonu. Osunął się na siedzeniu obok
Alex, która stała jak kamień w rogu pokoju. Łzy spływały po jej
twarzy, kiedy mocno przytulała poduszkę do piersi, zwijając się w
kłębek. Jej oczy chciały, żebym coś zrobiła, ale nie mogłam
nic zrobić, tylko pocieszyć moją mamę. Przyciągnęłam ją do
uścisku, zauważyłam szorstkie, czerwone ślady palców, tam gdzie
mój ojciec paskudnie ją chwycił.
-Mamo,
powinnyśmy zadzwonić na policję.- doradziłam cicho, głaszcząc
jej nadgarstki.
-Nie!
Nie, musimy to zostawić. To nigdy się nie wydarzyło. - wyjąkała,
jej ciało drżało, kiedy wytarła tusz z oczu.
-Mamo,
nie. Justin jest na górze, może nam pomóc. Upewni się, że
wyjdzie.- uśmiechnęłam się zachęcająco, chodź czułam się
chora w żołądku. Nie chce nawet przechodzić koło niego, by iść
na górę, w obawie, co może mi zrobić. Mógł łatwo chwycić mnie
za nogę i złamać w pół, jak gałąź, bez namysłu. -Zostań tu,
nie powiem ani słowa. Udawaj, że sprzątasz.- wskazałam na
ścierkę, na oknie. -Zaraz wrócę, obiecuję.
-Po
tym, szybko przeszłam przez salon, ignorując uwagi pijanego ojca na
temat mojego ubioru i uśmiechnęłam się uspokajająco do Alex.
-Czekaj
tutaj.- powiedziałam bezgłośnie do Alex w drodze na schody.
Pokiwała, że rozumie, zagryzając wargi tak mocno, że zaczęły
trochę krwawić.
Zwiększyłam
tępo kroków na ostatnich schodkach, sprintem biegnąc do sypialni.
Poczułam ulgę, która ze mnie zeszła, kiedy Justin i Jaxon
cierpliwie czekali przy drzwiach balkonowych. Jaxon puścił mi mały
uśmiech, ale twarz Justina była bardzo zaniepokojona, obserwował
mnie, kiedy szukałam klucza, by przesunąć drzwi. Wyczuwał już,
że coś jest nie tak.
-Wchodźcie.-
szepnęłam, namawiając ich by szybko weszli do środka.
-Co
się dzieje Sutton?- nalegał szybko Justin, jego ręce szybko
znalazły się na mojej twarzy, biorąc ją w uścisk. -Płaczesz?
-Justin,
mój tata jest tutaj i moja mama wie o wszystkim co się stało.
Pokłóciła się z nim o to, ale on całkowicie to olał. Skrzywdził
moją mamę i straszył nas wszystkich śmiercią. Moja mama chce
żeby wyszedł, ale on nie chce iść. Jest teraz na dole, a Alex
siedzi obok niego. Jest zbyt przestraszona, by się ruszyć a moja
mama jest w rozsypce.- nie przeszkadzały mi łzy spływające z
oczu, kiedy próbowałam się uspokoić i niezbyt dramatyzować.
-Zrobię
tak, żeby wyszedł. Sutton, nie ucieknie od ranienia twojej rodziny
a co najważniejsze od mojego wszystkiego. Nie mogę stać i widzieć
cię taką. -podniósł mój podbródek, tak, że miałam usta cal od
niego.
-Nie
chcę żeby coś ci się stało, jest gorszy niż wcześniej.
-Nie
obchodzi mnie to. Będę przyjmował na twarz ból, tak długo jak on
stąd nie wyjdzie, z dala od ciebie. Teraz tutaj zaczekaj.- nakazał,
cmokając mnie w usta i kiwnął głową na mój pokój.
-Czekaj
tutaj Jaxon, ukryj się w szafie i nie wychodź, dopóki nie będzie
bezpiecznie.
-Ale
czekaj Sutton, co się dzieje? Nie powinnaś też tutaj zostać?-
wymamrotał Jaxon w ciekawski jak i przerażony sposób.
-Po
prostu zrób to!- nakazałam słabo, wychodząc za Justinem z pokoju.
Justin
był już w drzwiach salonu, zanim ja zdążyłam zbiec po schodach.
Kiedy weszłam w widok, zauważyłam, że mój ojciec wstaje z
kanapy. Spojrzał z irracjonalną wściekłością, kiedy zbliżył
się do Justina, który namawiał moją siostrę, by stanęła za
nim. Szepnęłam Alex do ucha, by poszła na górę i została tam,
dopóki nie pójdzie. Nie trzeba było prosić jej dwa razy, wbiegła
po schodach i wpadła do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
-Czy
ty sobie kurwa ze mnie żartujesz? Wypierdalaj z mojego domu, zanim
zrobię coś, czego będę żałować.- ojciec powiedział szorstko,
rzucając pustą butelkę z piwa beztrosko na szklany stół. Szkło
pękło po zderzeniu, przez co drgnęłam.
-Nie,
myślę, że jesteś jedynym który musi „kurwa” wyjść z tego
domu, zanim ja zrobię coś czego będę żałował.
-Oczywiście,
bo jesteś bardzo dobrze wyszkolony w robieniu ludziom złych rzeczy,
prawda?- zasugerował mój ojciec, zły uśmiech rozprzestrzenił się
na jego sennej twarzy. -Czy ty go tutaj wpuściłaś Sutton? Naprawdę
myślisz, że on może zagrozić mi wystarczająco, żebym wyszedł z
tego domu? Mogę rozerwać go na kawałki w sekundę.
-Nigdy
się do niej nie odzywaj.- Justin zacisnął zęby.
-Jest
moją córką, będę robić cokolwiek chcę. Boże, jesteś tak samo
uparty jak twoja matka.
-Nie
wciągaj jej w to.
-Marnowała
tylko kurwa miejsce kiedy ją poznałem. Szkoda, że urodziła ciebie
i resztę, teraz świat ma do czynienia z bardziej bezużytecznymi,
dobrymi w niczym debilami.
Zrobił
to. Następną rzeczą, jaką zobaczyłam, była pięść Justina na
twarzy mojego ojca, bijąc go prosto w mordę. Justin nadal uderzał
go rękami, przycisnął go do ściany, uderzając jego policzkiem
kilka razy o nią, zanim sięgnął po coś do tylnej kieszeni.
-Nie
Justin!- krzyknęłam, wskazując na moją matkę, która nadal w
całkowitym szoku była świadkiem wszystkiego. Nie chciałam, żeby
wiedziała, że mój chłopak jest mordercą i nosi broń w kieszeni.
Mogłaby go wtedy zamknąć, razem z moim ojcem, nie pozwalając mi
się z nim zobaczyć. Także mimo tego, jak bardzo nienawidziłam
swojego ojca, on dalej był moim tatą...był rodziną. Justin
załapał na tyle szybko, by oprzeć się pokusie wyciągnięcia
broni, następnie kopnął mojego ojca mocno w jaja. Ojciec krzyknął
z bólu, kiedy Justin odsunął się od niego, kopiąc go ostatni raz
w brzuch.
-Teraz
wynoś się kurwa, zanim połamię każdą kość w twoim ciele.-
zagroził Justin, chwytając ojca za kołnierz i szarpnął nim w
górę. Gdy się podniósł z ziemi, ojciec uderzył Justina w klatkę
piersiową, przez co ten w bólu upadł na podłogę. Próbował
wstać, ale mój ojciec kopnął go w plecy, zmuszając Justina do
leżenia płasko na podłodze.
-Przestań!
Nie krzywdź go.- błagałam ojca, ale było za późno. Pochylił
się nad Justinem, podnosząc silne ręce do jego twarzy, aby zacząć
dusić do w szyję.
To
było to. Miałam oglądać jak Justin zostaje zabity.
Ścisnęłam
swoje powieki.
-NIE,
NIE KRZYWDŹ TEGO BIEDNEGO CHŁOPCA! PRZESTAŃ. ODPUŚĆ PROSZĘ.
PROSZĘ POZWÓL MU ODEJŚĆ I ZOSTAW NAS SAMYCH. JEŚLI KIEDYKOLWIEK
MNIE KOCHAŁEŚ, POWINIENEŚ PRZESTAĆ.- moja mama krzyknęła w
desperacji, modląc się, by mój ojciec puścił Justina. Ojciec
zamarł, przyglądając się mojej i mamy zrozpaczonej twarzy. Nawet
nie spojrzałam na niego, kiedy otworzyłam oczy. Patrzałam na
mojego anioła stróża leżącego na ziemi, jego twarz gięła się
z bólu. Moje serce pękło, kiedy zaszlochałam, wszystko we mnie
modliło się, by mój ojciec zostawił go i wyszedł.
Moje
modlitwy zostały wysłuchane, kiedy policzek Justina z powrotem
uderzył o podłogę, poczucie winy pojawiło się na jego twarzy.
-To
nie koniec.- były to ostatnie słowa, które wypowiedział,
wychodząc z domu.
* * *
Tak płakałam na części z Jazzy, a potem jeszcze ta sytuacja z ojcem Sutton. To chyba pierwszy rozdział, w którym się tyle dzieje.
Następny dodam na pewno w tym tygodniu, może w czwartek.
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Zapisujcie się na listę informowanych w zakładce "informowani".
Następny dodam na pewno w tym tygodniu, może w czwartek.
Miło by było, gdybyście komentowali rozdziały jeśli je czytacie. Ostatnio mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta moje tłumaczenie.. Więc jeśli czytasz to tłumaczenie, daj o sobie znać w komentarzu, co myślisz o rozdziale czy tłumaczeniu. Bardzo fajnie czyta się wasze opinie i to sprawia, że chętniej tłumaczę rozdział.
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Zapisujcie się na listę informowanych w zakładce "informowani".
Pierwsza. Yay! Ja też się poryczałam przy części z Jazzy. :'( Kocham twoje tłumaczenie. <333
OdpowiedzUsuńboże ryczałam , szlochałam itd na tym z Jazzy : c cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńłii 1 :D cholera, rycze :c /@opsmykidrauhl
OdpowiedzUsuńpierwsza ♥ rycze :c @opsmykidrauhl
OdpowiedzUsuńJa też ryczałam jak czytałam o Jazzy.;__;
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz!
Nie rozumiem tych słów 'Moje modlitwy zostały wysłuchane, kiedy twarz Justina z powrotem uderzyła o twarz, poczucie winy pojawiło się na jego twarzy.'
A tak po za tym jesteś świetną tłumaczką
Blog jest genialny.:D
Czekam na kolejny rozdział.:D
@OMB_OMJ
miało być o podłogę, przepraszam ale czasem jak za długo siedzę przy tłumaczeniu to potem piszę coś innego niż mam napisać xd
Usuńpłacze, płacze ;( mcnsjnnceonsj jeny ale sie porobiło.. JESTEŚ GENIALNA, KOCHAM CIĘ ZA TO CO DLA NAS ROBISZ.. <3 tłumaczysz świetnie
OdpowiedzUsuńBoski *_____________* Czekam na kolejny ;_;
OdpowiedzUsuńO japierdole japierdole co to ma być omg tak mi się ręce trzęsły jak to czytałam! Jezu! Do następneo <3 / @foreeveerjdb
OdpowiedzUsuńGenialny <3 awwww *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny ! *.*
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza.
Żesz kurwa ja pierdole!! Jak ojciec Sutton mógł coś takiego zrobić, w pewnym momencie myślałam że ona sama weźmie pistolet i.. No. Czekam na kolejny. Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńTo z Jazzy było takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńO em dżi <3 Kocham to :*** Szkoda mi Justina, mam nadzieję że ojciec Sutton nie wypełni swoich gróźb i już więcej nie przyjdzie. Czekam nn <3 <3
OdpowiedzUsuńPIERWSZA !!! :D
Oj.... a może nie pierwsza. XDD
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zobaczyłam że musisz zatwierdzić żeby został pokazany kom... :D :D
I'm sorry XD
Oh, dla mnie, komentowanie rozdziałów to przyjemność! Jeśli dzięki temu, pojawi się uśmiech na twojej twarzy <3
OdpowiedzUsuńRozdział... Boże! Tyle akcji! Ojciec Sutton to bydle! Mam nadzieję, że wyniesie się z jej życia raz, na zawsze!
Justin! On jest taki opiekuńczy, kochany i wg dajcie mi takiego Jusa *o* Mógł wyciągnąć tą broń, na pewno bym nie płakała!
Biedna mama Sutton... ona nie zasługuje na takie traktowanie...
Uwielbiam ♥
super rozdział <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ; D popłakałam się ; )
OdpowiedzUsuńfdjnsiogvdogvsoigshz Kocham twoje tłumaczenie, kocham ten rozdział i kocham ciebie. sadndoifhesfoesiahf GENIALNE!
OdpowiedzUsuńDziękuję. xx
Wspaniale tlumaczenie, wspanialy rozdzial, wspanialy blog. Bardzo dziekuje ze to tlumaczysz. To moje ulubione opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuń@DameScared
Grrr! Ojciec Sutton to totalny skurwiel!! A tłumaczenie jest ok :)
OdpowiedzUsuńOczywiście że czytamy i cię kochamy :*.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jak dotąd jest moim ulubionym. Twoje tłumaczenie jest wspaniałe (:
OdpowiedzUsuńWOW pirewsza!!! świetn rozdział <3
OdpowiedzUsuńidealny, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńjeeeej, jak zwykle zajebisty rozdział, genialnie po prostu, także smutne bardzo, ajj...aż nie wiadomo co pisać, łzę się uroniło, ufff, ale ta końcówka także mocna, bardzo ciekawi mnie co będzie dalej, to opowiadanie wciąga od samego początku do końca, świetnie jest tłumaczone, ja poprosze jak najszybciej nowy rozdział :) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńSuper jag zawsze czekam na next <3 <3 <3 :*
OdpowiedzUsuńXoxo
Popłakałam się :-C Rozdział świetny <3 Dziękuje Ci że to tłumaczysz :-*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak czytałam to o Jazzy. Mam nadzieję, że ten jej ojciec nie wróci nigdy więcej
OdpowiedzUsuńKocham to tłumaczenie ! Jest jednym z lepszych które czytam ! <3 Uwielbiam ! :) faktycznie rozdział w którym naprawdę dzieje się bardzoo dużo :> A Justin tak bronił Sutton i jej mame no i jeszcze siostre...aawwww ! <3 Super tłumaczysz ! Nieziemskie *.*
OdpowiedzUsuńKocham twoje tłumaczenie!<3 jesteś świetna ;33
OdpowiedzUsuńJej ojciec jest popieprzonym skurwielem. ;/ Ile razy można płakać na jednym rozdziale.?
OdpowiedzUsuńCudowny. <3
Kocham twoje tłumaczenie i czekałam niecierpliwie na to aż dodasz nowy rozdział ! A ten rozdział strasznie mnie wzruszył dał też trochę do myślenia jaka silna jest miłość pommiędzy rodzeństwem ! Kocham cb za to ze tlumaczysz ! Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńTo się narobiło...ale wciąga na maksa.
OdpowiedzUsuńKocham twoje tłumaczenie płakałam przy fragmencie na cmentarzu ! Dziękuję ze tlumaczysz !
OdpowiedzUsuńo boże :(
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ....świetnie tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuń☻
OdpowiedzUsuńta część o ojcu była straszna, ale imponuje mi, że Justin jest taki odważny. kurde, naprawde jestem pod wrazeniem opowiadania i nie moge sie doczekac kolejnego
OdpowiedzUsuń;o / @ilovenightx
OdpowiedzUsuńJezu, siedze teraz ze łzami zaschniętymi na policzkach. Przez scene z Jazzy..to było takie...magiczne...
OdpowiedzUsuń@chinnchinchins
O boże ;o Też się popłakałam przy części z Jazzy ;( mam nadzieję że ten huj ich wkońcu zostawi i da im spokój ... Ciekawe czy SA coś jeszcze dorzuci bo wtedy będzie dopiero ciekawie . Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i strasznie ci dziękuje że tłumaczysz to opowiadanie ! Jesteś kochana ;*
OdpowiedzUsuńHbgtuj świetne tłumaczenie! Kocham cię @EACHDAYISDRIVE
OdpowiedzUsuńTo było straszne, kiedy ojciec Sutton zaczął bić Justina ..
OdpowiedzUsuńI jeszcze te porypane SA i ten list..
Płakałam gdy to czytałam ;_;
OdpowiedzUsuńKurcze... Ryczalam na fragmencie na cmentarzu pozniej to co sie dzialo w domu Sutton... Masakra :c
OdpowiedzUsuńSwietnie tlumaczysz <3
Nie moge doczekac sie nastepnego *-*
Masakra co się dzieje. Szkoda mi tak strasznie Justina
OdpowiedzUsuńzryczalam sie jak bóbr :') i jak juz sie rozkrecilam z tym plakaniem to na konjec jakojciec Sutton zacza bic Justina to tez sie poryczalam xd ogolnie to rozdzial zajebisty !! <3
OdpowiedzUsuńJeju kocham to.! Tak się popłakałam.! :'(
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńo mój boże to sie porobiło :'o jak była część z Jazzy to sie po prostu poryczałam, a później jeszcze ta kłótnia.. ale sie dzieje :/
OdpowiedzUsuńTeż się rozkleiłam na części o Jazzy...
OdpowiedzUsuńomg tyle emocji..tyle się działooo C:
świetnie tłumaczysz, kocham Twoje tłumaczenie! ;)
@Swag_Marika97
omg....
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze tlumaczysz kochanie xxx szkoda, ze w tuch ostatnich rozdzialach jest malo o milosci justina i sutton ale mimo wszystko duzo sie dzieje
OdpowiedzUsuńo mój boże <3
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
o ja pierdoleeeeee!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział!! ale... prosze pisz patrzyłam, a nie patrzałam .. ;)
OdpowiedzUsuńO rany, tak się popłakałam, że się cała trzęsę ;c
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny i przerażający .
OdpowiedzUsuńDlatego tak zajebiście się czyta.
Uwielbiam tego bloga.
I oczywiście czekam na nn.
<3
OMG !! Adsgdcsdnsb <3 To było takie świetneee. Miałam łzy w oczach przy scenie z Jazzy. Ojciec Sutton to potwór.
OdpowiedzUsuńoooo kurwa. nie milo
OdpowiedzUsuńTeż płakałam na scenie przy grobie .....
OdpowiedzUsuńA potem Justin i ojciec Sutton ajhxxsjhzhzhbs
brak słów żeby opisać ten rozdział, ta scena z Jazzy i to co się stało z ojcem Sutton, nie mogę się doczekać następnego rozdziału + twoje tłumaczenie jest świetne <3
OdpowiedzUsuńBardzo długi i ciekawy rozdział <3
OdpowiedzUsuńMatko to jest świetne. Najlepsze ff jakie kiedykolwiek czytałam :) szkoda że tak mało rozdziałów. Byłoby wspaniale gdyby była 2 część.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne tłumaczenie akighajhgd już nie moge się doczekać.
Strasznie ci dziękuję że tłumczaysz. KC xx
nvsnovnmcomowmadoncwofnvneonv :3
OdpowiedzUsuńkocham
Omb ,o ja ,tyle emocji .rozbeczalam sie jak dziecko ;( kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJejku jaki świetny *.*
OdpowiedzUsuńcudowne Cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne @biebahcatch
OdpowiedzUsuń6 to dla ciebie mało ? O.o
OdpowiedzUsuńo matko.
OdpowiedzUsuńtyle emocji w jednym rozdziale ah
OdpowiedzUsuńŁAŁ ZAJEBISTE MEGA:) mega tłumaczenie
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych rozdziałów. Największa ilość akcji z wszystkich :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
NA TYM ROZDZIALE A DOKŁADNIE SCENA Z JAZZY WYLAŁAM STRUMIENIE ŁEZ . A SCENA Z OJCEM SUTTON . JEJ . !!!
OdpowiedzUsuńA JAK JUSTIN ZACZĄŁ MÓWIĆ O DZIECIACH ! <3
<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie < 3
Płakałam o Jazzy, a jak była akcja z ojcem miałam ochotę mu porządnie wpierdolic!! Co za huj!
OdpowiedzUsuńMocny rozdzial
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńcudowne <3 tylko martwie sie co bedzie z justinem. :-(
OdpowiedzUsuńpłakałam przy scenie z Jazzy :( czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńCała zaryczana siedzę :((
OdpowiedzUsuńAdtdtfviopbiedchggghjgdet <3
OdpowiedzUsuńpłakałam praktycznie pół rozdziału boże chce żeby okazało sie że dziwnym sposobem jazzy żyje ;c
OdpowiedzUsuńMiałam łzy w oczach,ale nie chciałam się rozklejać i jakoś się powstrzymałam.Dzięki,że tłumaczysz.Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie. Cudowny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńczytam!:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam jak tłumaczysz, zazdroszcze ci tego że tak umiesz świetnie angielski, wiedz to! Rozdział mega, mega dołujący ;(((( czekam na następny! Kocham <3
OdpowiedzUsuńrównież płakałam na akcji z Jazzy
OdpowiedzUsuńBoze, prawie sie poryczalam!
OdpowiedzUsuńDLACZEGO TO JEST ATKIE ASDFGHJKL? *.* POPŁAKAŁAM SIĘ ALE CHUJ...
OdpowiedzUsuńo Boże
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Tak, ja również płakałam na części z Jazzy. A całą scenę w domu przeczytałam nie oddychając.. Uwielbiam to tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńo boże, ile się dzieje;o czekamy na nexta. dziękuję że tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńYo , Nie ma s tobą dzisiaj kontaktu na ask'u Co jest będzie dzisiaj rozdział ? Qrwa nie mogę się doczekać xd
OdpowiedzUsuńto jest genialne. oczywiście popłakałam się też na tej części z Jazzy. mistrzowski FF! <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! :)
OdpowiedzUsuńZnalazlam to opowiadanie nie dawno I strasznie je przezywam. Jest inne I takie przerazajace ale na prawde swietne.
OdpowiedzUsuńMega *_*
OdpowiedzUsuńfajnie, ale dodawaj szybciej!
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz ! :D Kocham to kochaaaam ♥ Popłakałam się na części z Jazzy .. ;c
OdpowiedzUsuńO boże. Świetnie i wzruszające *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
błagam o następny rodział ;_; ❤
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM TO <33!
OdpowiedzUsuńwięc tag xd nie myśl że coraz mniej osób cię czyta bo tak na prawdę nie jest xd 70% moich znajomych czyta to opowiadanie, a zwłaszcza ten rozdział mnie o tym przekonał, ponieważ na tablicy fb było baardzo dużo wpisów o tw tłumaczeniu ^^ ja sama czytam to tłumaczenie z zapartym tchem ! U W I E L B I A M J E ! ! a tb dziękuje że je tłumaczysz <33 :**
OdpowiedzUsuńCzytalam te opowiadanie chyba przez tydzien.. Strasznie dlugo... A teraz juz nie mam co czytac... Wiec czekam nn <3
OdpowiedzUsuńPS.
KOCHAM TWOJE TLUMACZENIE <3
Ja też płakałam .. Kocham to <3
OdpowiedzUsuńTak, ja też ryczałam na części z Jazzy..jezus nienawidzę ojca Sutton..zajebać dziadyge :( Cudowny rozdział, cudowne tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuń@BieberrHeaven
nvxvnkjfbvkjf zajebisty <3
OdpowiedzUsuń@catpowerlove
Łzy spływały mi po policzkach na część z Jazzy :/ Bardzo cię kocham Demi, i uważam ,że twoje tłumaczenie jest świetne :)
OdpowiedzUsuńGratuluję angielskiego kicia :* Czekam na następny rozdział ^^
omg *,* chyba każdy płakał na części o Jazzu ;c a ta sytuacja z ojcem kdksjadsa o.o omg. Kocham to opowiadanie jak i tłumaczenie :) dziękuję Ci za to <3
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale popłynęły łzy, szczególnie przy Jazzy, cale to opowiadanie od 1 rozdziału przeczytałam w 2 i pół dnia jest świetne zastanawiam się tylko kto jest tym popapranym SA to nie jest ani Liam,ani Nick ani ojciec Sutton,ani reszta to kto to do jasnej cholery jest?! Czekam z niecierpliwością na kolejne, aha i ojciec Sutton to straszny dupek @annie_pilch informuj mnie proszę
OdpowiedzUsuńja też płakałam.straszne emocje są . jedno z najlepszych tłumaczeń <3
OdpowiedzUsuńCudowny ♥ Jesteś wielka :** Też ryczałam :c KOCHAM TWOJE TŁUMACZENIE ♥ Kiedy następny ?? :))
OdpowiedzUsuńlol jaki powalony ojciec
OdpowiedzUsuńPopłakałam się i to tak dosłownie strasznie wzrusza! ;c
OdpowiedzUsuń