Pierwszą
rzeczą, z jakiej zdałam sobie sprawę, było mrowienie, które
przeszło przez moje ciało. Czułam ciepło, promieniujące na
plecach, w łopatce, emitując je do mojego obojczyka i prawej
stronie szyi. Zmarszczyłam twarz, niepewna czy śnię czy to jawa,
kiedy dziwne łaskoczące uczucie musnęło mój policzek. Cokolwiek
to było, czułam jak pierze pociera moją chłodną skórę,
zachęcając moje oczy do lekkiego otwarcia. Zanim jednak
przetoczyłam się na plecy, by zobaczyć dlaczego pierwszą rzeczą
jaką czułam rano, było takie uczucie, nagle zostałam zatrzymana
zachrypniętym głosem.
-Wszystkiego
najlepszego piękna.- wymamrotał Justin do mojego ucha, całując
jego płatek miękkimi ustami, tak, że mógł go ssać, ustami o
doskonałym kształcie.
Bam.
Totalnie
zapomniałam, że dziś są moje urodziny. Nigdy wcześniej nie
zapomniałam o żadnych urodzinach, nie mam 17...teraz jest 18 rok
mojego życia. To było coś, na co zawsze czekałam. Jednak w tym
roku było inaczej. Z tą całą traumą i tragedia jaką, która
miała miejsce od ubiegłego roku, aż do teraz- wszystko się
zmieniło. Przeanalizujmy to.
1.Spotkałam
Justina, który zapoznał mnie z faktem, że przez całe życie
żyłam w kłamstwie.
2.Mój
ojciec miał romans z matką mojego chłopaka, a był agresywnym
alkoholikiem.
3.
Moja siostra była w ciąży z moją siostrzenicą albo
siostrzeńcem, jednak znienawidziła mnie.
4.
Liam (mój były chłopak) i Nick byli handlarzami narkotyków,
znęcali się nad Justinem i mną.
5.
Jaxon żyje teraz w mojej szafie.
6.
Moja najlepsza przyjaciółka Lola została zamordowana i jej krew
oraz dowód zbrodni był zostawiony na blacie w mojej kuchni.
7.
Nie zapominając, że SA ma dowód zbrodni z moimi oraz Justina
potencjalnymi odciskami palców.
8.
Mój wujek już z nami nie mieszka.
9.
Mam prześladowcę, który lubi mnie torturować codziennie
wysyłając zadania, którymi krzywdę innych, i by oni mnie
nienawidzili, przez co zostaję sama i bezbronna.
Więc
wybaczcie, że w tym roku zapomniałam o swoich urodzinach. Mówiąc
szczerze, nie byłam nawet w nastroju, by świętować po tym
wszystkim co się wydarzyło.
Justin
nadal atakował mój kark, zjeżdżając do obojczyka, gdzie oparł
głowę. Po tym co stało się wczoraj, moja mama pozwoliła zostać
Justinowi na noc, jednak nie zgodziła się, abyśmy spali w jednym
łóżku. Oczywiście nie wiedziała, że Jaxon, młodszy brat
Justina śpi w mojej szafie każdej nocy, ale coś mówiło mi, że
nie powinnam o tym wspominać. Pocieszałam Justina i pomogłam mu
przemyć i wyczyścić rany, by w nocy nie wdało się w nie
zakażenie, później czekałam aż zaśnie na sofie w salonie. Nie
chciałam go zostawić, ale po jakimś czasie moje powieki zaczęły
opadać, kiedy siedziałam i patrzyłam na niego, była 2 w nocy i
potrzebowałam wypoczynku.
-Co
ty tu robisz? Jeśli moja mama cię tu znajdzie, zabije cie.-
szepnęłam, wywracając oczy w tył głowy, z przyjemności jaką
dawały jego wargi mojej wrażliwej skórze. W jednej chwili, Justin
przewrócił się ze mnie, siadając okrakiem na moje ciało, położył
długi, smukły palec do moich rozchylonych warg. W półciemnym
pokoju, zauważyłam jego posiniaczony lewy policzek i spuchniętą
górną wargę, kiedy unosił się nade mną, jego potargane włosy
opadały na pożądliwe oczy.
-Chciałem
być pierwszym, który złoży mojej pięknej dziewczynie życzenia.-
odetchnął, zagryzając moja górną wargę. Tępo mojego oddechu
wzrosło, jęk uciekł z moich ust, kiedy przycisnął się do mnie
mocniej, moje piersi przez cienką koszulkę ocierały się o jego
nagi tors. Podniosłam rękę, by ściągnąć mu z oczu włosy, tak
bym mogła pieścić jego posiniaczoną twarz. Obdarowałam jego
spuchnięty policzek delikatnym buziakiem, szepcząc dziękuję do
jego ucha, zanim oparłam głowę na poduszce i odchyliłam ją w
górę.
-Mam
dla ciebie prezent, ale niestety został on w mojej przyczepie. -
wymamrotał cicho do mojej klatki piersiowej, atakując ustami moją
nagą skórę na niej. Zaczął ją ssać, jedna z jego chłodnych
rąk wsunęła się pod koszulkę i wzięła w objęcia moją pierś,
przez co bardzo trudno było mi się skupić na tym, by nie obudzić
Jaxon'a.
-Jest
dobrze.- stwierdziłam bez tchu, kiedy zaczął ściskać pierś w
dłoni, jego głębokie spojrzenie nie opuszczało mojej twarzy.
-Masz
jakieś pojęcie, jak bardzo chcę cię teraz?- warknął Justin,
zostawiając na moim uchu ciepły oddech.
Dlaczego
tak to utrudnia?
-Justin,
nie możemy. Jaxon śpi w szafie po drugiej stronie pokoju.
-Więc
będziemy musieli być bardzo cicho.- poczułam jego uśmiech na
swojej szyi, kiedy zaczął zostawiać na niej gorący ślad
pocałunków, jego ręce podciągnęły do góry moją koszulkę, tak
by jego pełne usta mogły wejść w kontakt z moim nagim brzuchem.
Wygięłam plecy w łuk, zagryzając wargi, by powstrzymać się od
jęczenia, kiedy jego język lizał miejsce wzdłuż moich majtek.
Jego uwodzicielski wzrok nie opuszczał mojego, kiedy całował i
ssał , nie wybiegając tam, gdzie paliło mnie pragnienie, przez co
bardzo tego chciałam. Jego palce przebiegły po brzegu mojej
bielizny, zaczynając ciągnąc ją w dół, po moich gładkich
nogach, po czym mały huk i przekleństwa spowodowały, że
zamarliśmy. Podciągnęłam majtki, zmuszając Justina, by
przetoczył się ze mnie na wolną stronę łóżka.
-Kurwa
mać, zapomniałem że jestem w tej cholernej szafie.- Jaxon wysunął
się z szafy, tym razem trzymając się za czoło. Jego obolały
wzrok patrzył na mnie i Justina, kiedy próbowaliśmy złapać
oddech, moja twarz była speszona, kiedy podciągałam koszulkę na
brzuch. -Kurwa, byliście w trakcie-
-No
faktycznie...- Justin odezwał się, jednak chwyciłam go za ramię
pod kołdrą.
-Nie,
Justin przyszedł tylko złożyć mi urodzinowe życzenia, to
wszystko.- uśmiechnęłam się, moje serce nadal trzepotało z
podniecenia.
-Oh
racja tak, tak się składa, że mam coś dla ciebie...- urwał
Jaxon, grzebiąc za czymś w torbie, dopóki nie przyniósł mi
prezentu, owiniętego w lekko różowy, świecący papier.
-Wszystkiego najlepszego Sutton.- podszedł do łóżka, wręczając
mi swój prezent.
-Jaxon,
naprawdę nie trzeba.
-Chciałem,
teraz otwórz.- nalegał, szybko mrugając do Justina.
Ostrożnie
oderwałam papier, aż zobaczyłam wzorzyste, pudełko w aksamitnym
kolorze, gdzie napisane było „DAISY MARC JACOBS.”
-To
moje ulubione perfumy, dziękuję Jaxon.- pocałowałam go w
policzek, uśmiechając się jak dziecko w świąteczny poranek. To
było słodkie, że znaliśmy się miej niż tydzień, a on już stał
się dla mnie bliskim przyjacielem.
-Cóż,
nie mogę wziąć wszystkiego na siebie...Justin powiedział mi, że
je lubisz i właśnie ci się kończą.
Spojrzałam
na Justina, który wzruszył ramionami, uśmiechając się, kiedy ja
uśmiechnęłam się do niego. Justin najwyraźniej zwrócił na to
uwagę, kiedy stały na mojej komodzie, w przeciwnym razie nie było
możliwości, by wiedział, że mi się kończą. Nigdy nie
rozmawiałam z nim na temat perfum.
-Dziękuję
wam obu.- odetchnęłam, zwijając papier do prezentów i celnie
wrzucając go do kosza, po drugiej stronie pokoju.
-Jaxon
muszę wrócić do przyczepy, by wziąć rzeczy dla Sutton, nie
chcesz się ubrać i iść ze mną?
-Uh
tak jasne, za chwilę będę gotowy.
Poczekałam
aż Jaxon zamknie drzwi szafy, zanim usiadłam w rozkroku na kroczu
Justina, popychając jego klatkę piersiową w dół, całując
namiętnie jego usta.
-Sutton
skarbie, nie możemy teraz. Muszę iść zabrać twoje rzeczy i Jaxon
jest tutaj.- wymamrotał przez pocałunki, ściskając w ręce jeden
z moich pośladków.
-Później?-
poprosiłam bez tchu, całując linię jego szczęki, ocierając się
o jego krocze.
Uniósł
na mnie brwi, przewracając mnie tak, że teraz on znów był na
mnie.
-Jeśli
to jest to, czego chce mój skarb, oczywiście.- jego ochrypły głos
spowodował dreszcze w moim kręgosłupie, kiedy przebiegłam rękami
w dół jego tułowia, śledząc linie jego sześciopaka. -Muszę
iść, ale niedługo wrócę. -pocałował mnie ostatni raz, zanim
zeskoczył z łóżka. -Zabiorę moją koszulkę z dołu i pójdę do
samochodu, powiedz Jaxon'owi, że tam się spotkamy.
-Jasne.-
rozpromieniłam się, kiedy wyszedł z pokoju.
__
Po
wzięciu prysznica, przebrałam się w jeden z moich ulubionych
szary, workowaty sweter i parę czarnych, obcisłych dżinsów. By
skompletować strój, nałożyłam na głowę kapelusz od Rovena
Roller i zakręciłam włosy w grube loki, aby nadać im objętości.
Przechodząc przez pokój, poczułam powiew czegoś maślanego i
usłyszałam odgłosy w kuchni, wzywające mnie, bym sprawdziła o co
chodzi.
-Dzień
dobry piękna Sutton, wszystkiego najlepszego kochanie!- zapiszczała
mama, przyciągając mnie do ciasnego uścisku. Skuliłam się na jej
entuzjazm, wymieniając z Alex, która właśnie jadła swoje tosty i
wywracała oczami, zdezorientowane spojrzenie. Puściła mnie, jej
twarz uśmiechała się do mnie. Mogłabym uwierzyć, że jej
szczęście jest prawdziwe, jeśli nie chowałaby przede mną swoich
nadgarstków i jej wargi nie drżały, jakby miała się rozpłakać.
-Mamo,
docenia to, ale nie powinnaś robić...tego.- wskazałam na gofry,
które przygotowywała i stos prezentów, które czekały na mnie na
barze śniadaniowym. -Wiem, że to boli, i jest mi przykro przez to,
przez co musiałaś wczoraj przejść...
-Sutton,
nie chcę rozmawiać o wczoraj, szczególnie nie w twoje urodziny. A
teraz przestań mnie rozdrażniać i idź otworzyć prezenty. Nie
wspominajmy dziś o twoim ojcu, rozumiesz?- jej oczy prosiły abym
odpuściła i po prostu cieszyła się dniem, więc zdecydowałam
chodź raz być egoistką. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się z
dnia, bez martwienia się o problemy innych i chronienia ich uczuć.
Dzisiaj jest dzień, gdzie wszyscy będą martwić się o mnie na
zmianę i pomogą mi odciągnąć myśli od faktu, że SA knuje
więcej złych planów i zadań, które będę znosić w przyszłości.
Usiadłam
naprzeciwko Alex przy barze śniadaniowym, która była zbyt zajęta
przeglądaniem Vouge, by życzyć mi wszystkiego najlepszego.
Zdecydowałam nie naciskać na nią by cokolwiek powiedziała,
przysunęłam do siebie fioletową torbę z prezentem dla mnie,
czytając liścik.
Kochana
Sutton,
Wspaniałych
urodzin!
Kocham,
mama.
Zauważyłam,
że było tam zamazane „i” i „tata”, wyglądało to na
zrobione niedawno, na początku napisane było na niebiesko, ale
potem słowa zamazano czarnym atramentem. Mama musiała zmienić to
od ostatniej nocy. Otworzyłam torbę, sięgnęłam do środka,
zaskoczona, kiedy wyciągnęłam duże pudełko. Sapnęłam, kiedy
zdałam sobie sprawę, że były to czerwone słuchawki od Dr Dre,
przez co moja twarz w jednej chwili się rozjaśniła. Zawsze
chciałam takie.
-O
mój Boże mamo, dziękuję!- odwróciłam się i posłałam jej
buziaka, kiedy ona układała gofry na chińskim talerzu. Przeszła
przez pokój, kładąc talerz przede mną.
-Nie
ma za co kochanie, śmiało otwórz inne. Chcesz sok pomarańczowy
czy jabłkowy?
-Jabłkowy
proszę.- zaśpiewałam, wkładając pudełko z powrotem do torby,
zanim zabrałam się za rozpakowywanie reszty prezentów. Otwierałam
je wszystkie po kolei, w tym samym czasie popijając sok jabłkowy i
jedząc gofry, dziękowałam mamie za każdą rzecz, jaką kupiła mi
na urodziny. Inne prezenty jakie otrzymałam to była: diamentowa
obudowa na telefon, chusta w czaszki, nowe lakiery do paznokci, karta
podarunkowa na iTunes, skórzana kurtka i para obcasów Romildy Suede
z kolcami.
-Alex,
jest coś co chcesz powiedzieć swojej siostrze...masz coś dla
niej?- zachęciła mama, kiedy ostrożnie zerknęłam na Alex.
Zdecydowanie odłożyła szklankę z sokiem pomarańczowym, zmuszając
się do uśmiechu.
-Wszystkiego
najlepszego Sutton, najlepsza siostro na świecie.- dla mojej mamy
prawdopodobnie zabrzmiało to jakby była wspaniałą siostrą, w
przeciwieństwie, ja usłyszałam jej gorzki sarkazm w każdym
słowie, co wzdrygnęłam się na swoim siedzeniu. -Proszę bardzo.-
podniosła spod stołu połyskującą, niebieską torbę, przesuwając
ją w moją stronę. Z wahaniem otworzyłam torbę, wyciągając
grubą kartę podarunkową. To był rabat, na wystylizowanie i
farbowanie włosów, w jednym z najdroższych i luksusowych salonów
fryzjerskich w mieście. Sapnęłam, przypominając sobie, jak dawno
nie farbowałam włosów, Alex naprawdę zwróciła na to uwagę.
Innymi dwoma prezentami była droga, ćwiekowana, skórzana torba i
dopasowana czerwona czapka.
-Bardzo
dziękuję Alex, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. To wszystko o co
kiedykolwiek mogłam prosić i więcej.- uśmiechnęłam się do niej
z wdzięcznością, wstrzymując oddech na otrzymanie od niej
pozytywnej odpowiedzi. Niemniej jednak, ona po prostu przerzuciła
włosy przez ramię i zeskoczyła ze stołka barowego, wychodząc z
pokoju.
-Alex!
Nie bądź niegrzeczna dla swojej siostry!- zawołała za nią mama,
jednaj chwyciłam ją za rękę, błagając by to zostawiła. Alex
nadal miała prawo być na mnie zła. Tylko dlatego, że ostatniej
nocy odkryła, że nasz ojciec miał romans i był niebezpieczny, nie
oznaczało, iż znów będziemy w siostrzanej więzi i wszystko
zostanie zapomniane. Pewnie Alex czuła się jeszcze bardziej zła i
zdradzona przeze mnie, bo nie powiedziałam jej, kiedy dowiedziałam
się jako pierwsza o naszym ojcu. Potrzeba było czasu, by zdobyć
jej szacunek i zaufanie po raz kolejny, ale nie zamierzałam się
poddać. SA nie będzie trzymał jej z dala ode mnie na zawsze.
-Tak
czy inaczej, co myślisz o pójściu do River Gauche na lunch?
-Mamo,
aktualnie wydałaś na mnie zbyt dużo, nie martw się.
-Nie,
chcę tego. Poza tym, gdzie jest Justin? Myślałam, że może pójść
z nami.
-Poszedł
po mój prezent, wróci niedługo.
-Dobrze,
stolik dla czworga.
-Właściwie
mamo- mogłabyś zamówić stolik dla piątki?
-Oh,
chcesz zaprosić Tori?
Zawahałam
się przez sekundę, gryząc się w język. Nie miałam planu
powiedzieć mamie, że brat Justina- Jaxon, aktualnie jest w naszym
domu, ale co złego może się stać, jeśli poinformuję ją, że
tylko jest w mieście? Nikt nie wie o Jaxon'ie i może nadszedł
czas, by wprowadzić go to rodziny.
-Nie,
um... brat Justina, Jaxon jest w mieście i pomyślałam, że byłoby
miło dla niego, powitać go z powrotem w Kalifornii, świętując to
w tak ekskluzywnym miejscu jak River Gauche.
-Justin
ma brata? On także był świadkiem, jak twój ojciec bił ich matkę?
-Mamo
myślałam, że nie chcesz o tym rozmawiać...- zmarszczyłam brwi,
zauważając, że jej ciało drży.
-Masz
rację, pozwól, że pójdę nałożyć trochę makijażu i będziemy
gotowi do wyjścia. Napisz Justinowi, że tam się spotkamy. Złączyła
ręce, wycierając blat, pokazała mi, żebym zaniosła prezenty na
górę.
Kiedy
zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy, jakimi zostałam rozpieszczona
i umieściłam je z powrotem w ich torbach, zadzwonił dzwonek do
drzwi. W podskokach otworzyłam drzwi, prostując swój kapelusz,
kiedy otworzyłam drzwi, zostałam przywitana przez kwiatowego
kuriera, niosącego długie, cienkie pudełko.
-Jesteś
panią Rosegarden?
-Uh
tak, to ja.- stwierdziłam, ciekawa kto wysłał mi kwiaty. Być może
to jeden z wyczekiwanych prezentów niespodzianek od Justina, na moje
urodziny. Mężczyzna podał mi pudełko, życząc pięknego dnia,
delikatnie kopnęłam drzwi, by zamknęły się za mną. Wróciłam
do kuchni, odkładając średnie, białe pudełko. Nie było żadnych
wskazówek, przez kogo zostało wysłane, tylko zwykłe pudełko,
patrzące mi w twarz. Powoli ściągnęłam pokrywkę pudełka,
zastanawiając się jaki rodzaj kwiatów tam był. Może było tam
mnóstwo róż od Justina, albo duży bukiet przypadkowych kwiatów.
Powiedzenie,
że byłam przerażona zawartością pudełka nie było odpowiednie.
Zakryłam
usta rękami, moje wnętrzności zareagowały instynktownie, kiedy
smród gnijącej ziemi i śmierci wypełnił moje nozdrza. Zwiędłe
kwiaty leżały bezwładnie i bez życia, leżąc w błocie,
gnijących liściach, które straciły odcień zieleni od lat
wypełniając pudełko. Tylko, że tonie było jedyną zawartością.
Robaki, larwy, ślimaki były wszędzie, wiły się by wyjść, przez
co miałam mdłości. Odwracając pokrywkę, zauważyłam dołączoną
karteczkę. Zatrzasnęłam wieczko z powrotem na pudełku, wrzucając
je do pół pełnego kosza, kopiąc do jak najgłębiej. Zamykając
pokrywę, wierciłam się niespokojnie, próbując uwolnić swój
umysł od okropnego widoku Nawet nie musiałam wiedzieć od kogo jest
ten prezent, dokładnie domyślałam się nadawcy. Rozwiązałam
czerwoną wstążkę z karteczki, otwierając ją do pełnych
rozmiarów.
Zapach
śmierci i gnicia wypełnia powietrze
Sprawiając,
że się krztusisz i masz nudności
To
jest tylko tam gdzie ty
Śmierć
czy pochowanie żywcem i zmuszenie do odejścia
Nie
spocznę, dopóki wszystko co masz, nie odejdzie
Gra
dopiero się zaczyna.
Wszystkiego
najlepszego dziwko, mogą to być twoje ostatnie. -SA
Nie
powstrzymałam się od podarcia i rozrywania na strzępy listu,
wrzucając to wszystko do kosza na obrzydliwy prezent jaki dostałam.
W moim stylu myślenie, że SA nie będzie w stanie wysłać mi
wiadomości czy prezentu na moje urodziny, by mnie dręczyć. Z
drugiej strony, zaczęłam przyzwyczajać się do faktu, że ktoś
narusza moją prywatność i grozi mi przez większość czasu. Dziś
był początek nowej reguły.
Nie
pozwól SA dostać się do ciebie.
__
Przyjechaliśmy
do restauracji godzinę później, szybko przywitani zapachem
gotowanego właśnie cudownego jedzenia i układów drogich stołów
i krzeseł, które nas otaczały. Podziwiałam różnokolorowe
kwiaty, które z wdziękiem zostały umieszczone na środku każdego
stołu wraz ze świecami, świecącymi jasno obok nich, w szklanych
miseczkach. River Gauche było moją ulubioną na świecie
restauracją przez doskonałą kuchnię i panujący wokół spokój,
i miłą atmosferę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, zatrzymując
wzrok na dwóch mężczyznach, cierpliwie siedzących przy pobliskim
stoliku, gdzie kucharze przygotowywali jedzenie dla klientów przy
przejściu obitym kremowymi panelami. Justin złapał mój wzrok, od
razu wstając na nogi, by uśmiechnąć się do mnie i wskazać byśmy
do nich podeszły. Odparłam się pokucie, aby przebiec przez
restaurację w jego ramiona i złożyć namiętny pocałunek na jego
ustach, ale sposób, w jaki powinno zachowywać się w tej
restauracji miał pokazywać dobre wychowanie i maniery.
Cmoknęłam
Justina w policzek, kiedy do niego dodarłam, mocno pachniał wodą
po goleniu i miał miętowy oddech, przez co jeszcze bardziej nie
mogłam mu się oprzeć. Wysunął krzesło, pozwalając mi na nim
usiąść i wsunął je pod stół. Justin usiadł po mojej prawej
stronie, Alex usiadła naprzeciwko, uśmiechając się głupio do
Jaxon'a, który usiadł obok niej. Mama usiadła na kocu stołu,
promieniejąc do nas.
-Ty
musisz być Jaxon Bieber mój drogi?- spytała mama, uśmiechając
się do niego.
-Tak,
miło mi panią poznać i...Alex prawda?- Jaxon uniósł brew na
Alex, która zaczerwieniła się i spojrzała na swój talerz.
-Więc
cieszę się, że udało ci się przyjść, to miło dla nas
wszystkich świętować razem urodziny Sutton.
Dokładnie
kiedy moja matka przestała mówić, spięłam się, kiedy
rozpoznałam znajomo wyglądającego kelnera patrzącego na nasz
stolik. Gregg niedbale przeszedł, wsuwając swój notes i pióro
między sznurek w jego fartuchu, zawiązany wokół bioder.
-Gregg?
Jak miło cię tutaj widzieć!- mama powitała go radośnie, podczas
gdy ja, jak i Justin robiliśmy się coraz bardziej spięci na
naszych siedzeniach. Położyłam rękę na jego udzie, sygnalizując
mu, że ma zachować spokój i nie wybuchnąć na środku
restauracji. Szczerze, tylko chciałam zjeść spokojnie obiad bez
żadnych dramatów- nie dzisiaj po wszystkie dni.
-Pani
Rosegarden, miło panią widzieć! Alex...Sutton.- kiwnął głową
na nas obie, spoglądając podejrzliwie na Jaxon'a i Justina. -Tak w
ogóle wszystkiego najlepszego.
-Dzięki.-
powiedziałam cicho, układając prosto nóż i widelec, by uniknąć
jego wzroku. Nie był on czasem zwolniony stąd i nie zyskał pracy
jako wuefista w mojej szkole?
-Więc,
mogę zebrać od was zamówienia na napoje?
Wszyscy
zamówiliśmy po kolei swoje napoje, szczęśliwie odsyłając Gregga
od naszego stolika i czekając, aż w międzyczasie je nam przyniosą.
Mój telefon zadzwonił w kieszeni, przez co zamknęłam oczy z
wyczerpania. Czy SA nie zrobił wystarczająco dużo szkód tym
pudełkiem z piekła? Tak czy inaczej wyciągnęłam telefon,
wzdychając z ulgo, kiedy zdałam sobie sprawę, że to Tori do mnie
pisze, a nie mój mściwy, manipulujący prześladowca.
Wszystkiego
najlepszego piękna! Chciałam podrzucić ci prezent, ale wygląda na
to, że wszyszłaś. Zgaduję, że będę musiała dać ci prezent
później. Przyjdź do klubu nocnego Horizon około 19 i upewnij się,
że włożyłaś coś gorączego. Masz niespodziankę! Kocham twoja
najlepsza przyjaciółka, Tori Xo
Uśmiechnęłam
się jak głupia do telefonu, odpisując szybko, w celu
poinformowania jej, że otrzymałam jej wiadomość i jestem gotowa
na to co będzie o 7 wieczorem. Nie trzeba było być naukowcem by
dodać do siebie dwa i dwa, co oznaczało, że Tori przygotowała dla
mnie imprezę. Przerzuciłam włosy przez ramię, po raz kolejny
prostując swój kapelusz. Nie mogłam doczekać się, aż po prostu
się zrelaksuję i wyluzuję. Miałam zamiar pić, tańczyć z moimi
przyjaciółmi, a na koniec nocy uprawiać seks z moim wspaniałym
chłopakiem. Nic mnie nie powstrzyma. Potrzebowałam powrotu
prawdziwej Sutton Rosegarden. Ta, która ją zastąpiła, była zbyt
słaba.
Gregg
wrócił do naszego stolika, postawił napoje przed każdym z nas,
zanim po raz kolejny sięgnął po notes i pióro. Wszyscy
zajrzeliśmy w menu, decydując się co chcemy zjeść i zamówiliśmy
wszystko, Justin, i ja wzięliśmy pastę pesto- za którą mogłabym
umrzeć.
Patrzyłam
na Gregga z daleka, kiedy dawał nasze zamówienie kucharzom.
Spojrzał na mnie, jego ciemne oczy mrugnęły, żebym poszła za
nim, kiedy ten kierował się do tylnej części restauracji, za
rogiem, gdzie zlokalizowane były toalety. Czego on teraz chciał?
-Za
chwilę wrócę, idę do toalety.- powiedziałam wszystkim, którzy i
tak pozostali niewzruszeni ze swojej ożywionej rozmowy. Tylko Justin
usłyszał, pokiwał głową, mówiąc mi, żebym nie była tam zbyt
długo.
Przechodziłam
między stolikami, słysząc słabe odgłosy rozmowy i flirtującego
śmiechu, kiedy mijałam jedzących swoje dania ludzi. Skręciłam w
korytarz, stykając się ze szczęśliwym Greggiem, opartym jedną
ręką o marmurową ścianę.
-Czego
chcesz Gregg?- prychnęłam, stając tak, że byłam naprzeciwko
niego, opierając się po drugiej stronie na ścianie z marmuru.
-Długi
czas cię nie widziałem Rosegarden...czemu nie było cię w szkole?-
przechylił głowę na bok.
-To
nie jest twój biznes. Tak czy inaczej, myślałam, że zostałeś
stąd zwolniony.- burknęłam, zaczynając żałować, że
kiedykolwiek poszłam tu by z nim porozmawiać. Sprawiał, że czułam
się zła i sfrustrowana, pieprzony dupek.
-To
nie twój biznes.- zaszydził, śmiejąc się do siebie. -Pozwól, że
zgadnę, długie 7 godzin bez Justina przy tobie to zbyt wiele dla
ciebie, dlatego rzuciłaś szkołę.
-Zamknij
się kurwa.- wymierzyłam palec w jego klatkę piersiową, będąc na
niego jeszcze bardziej zirytowana. -Nie wiesz nic o Justinie i o
naszym związku, więc nie wtrącaj się i pozwól mi być
szczęśliwą. To nie twój...
-Biznes?-
zaproponował Gregg, unosząc brew. -Dobrze, nieważne. Ale kiedy
będzie pieprzył inną dziewczynę za twoimi plecami, co
chce...nadal będę tu dla ciebie Sutton.
-Justin
nigdy mi tego nie zrobi. Po prostu odpieprz się i wpieprzaj gdzie
indziej, bo naprawdę zaczyna boleć mnie przez ciebie głowa.-
zaprzeczyłam, zaciskając zęby ze złości.
-W
tym problem- nie mogę Sutton. Kocham cię już cholernie długo i
nie ważne jak bardzo się staram, moje uczucia po prostu nie odejdą.
Nic nie mogę poradzić na to, że cię kocham i nienawidzę tego, że
jesteś z kimś innym. Nienawidzę tego, że on przytula cię,
całuje, pociesza przez cały czas. Kurwa nienawidzę tego, że jest
on trochę popapranym dzieckiem bez wsparcia na przyszłość i jak
bardzo na końcu cię skrzywdzi. On jest okropny Sutton, pewnego dnia
z tobą zerwie, zostawiając cię cierpiącą na własną rękę.
Chcę żebyś znów mnie kochała, żebym mógł pokazać ci, że
lepiej będzie ci ze mną niż z nim.
Odetchnęłam
ciężko, zaciskając usta, moje oczy skupiły się na drzwiach
toalety.
-Przestań
marnować czas na ludzi, którzy cię nie kochają Gregg. Kocham
Justina i chcę być z Justinem do końca mojego życia. Nic dla mnie
nie znaczysz, jesteś tylko bratem mojej najlepszej przyjaciółki i
tylko tym zawsze byłeś.- obróciłam się na pięcie, ruszając w
innym kierunku, słysząc jak Gregg woła za mną.
-Nie
mów, że cię nie ostrzegałem Sutton.
Wyrzuciłam
z głowy jego słowa, osuwając się z powrotem na swoje miejsce obok
Justina. Wszyscy dalej byli zajęci rozmową, Jaxon wyjaśniał, że
żył w Angli z bratem jego najlepszego przyjaciela przez chwilę, bo
wolał tam się uczyć. Justin pogłaskał mnie po ramieniu,
odwracając się do mnie.
-Wszystko
w porządku?- spytał, patrząc na mnie z niepokojem, podniósł
nieco mój kapelusz, żeby móc spojrzeć mi w oczy.
-Tak,
nigdy lepiej.- uśmiechnęłam się do niego. -Tak czy inaczej, nie
mówiłeś, że idziesz po mój prezent?- dodałam, decydując się
zmienić temat.
-Tak,
chcesz go teraz otworzyć?
-Proszę.-
odetchnęłam, nie chcąc niczego bardziej niż odsunięcia swoich
myśli od konfrontacji jaką miałam z Greggiem. „On jest okropny
Sutton, pewnego dnia z tobą zerwie.” Głos Gregga odbił się
echem w mojej głowie, przez co oblizałam usta zaniepokojona. „Nie
mów, że cię nie ostrzegałem Sutton.” O co mu chodziło? Nigdy
nie znał Justina osobićcie, więc jak mógł tak oceniać? Nic nie
rozumiałam. Skąd mógł wiedzieć, że Justin będzie chciał mnie
skrzywdzić? Nie był nowym Ravenem Baxterem, umiejącym przepowiadać
przyszłość.
Wyrwałam
się ze swoich myśli, kiedy Justin podał mi duże pudełko w
kwiaty, wypchane prezentami. Nie było lekkie, co można było
zauważyć po sznurkach, które były prawie zerwane przez ciężką
zawartość.
-Otwórz
to.- nalegał, przyciągając swoje krzesło bliżej mnie tak, że
jego gorący oddech czułam na swojej szyi. Posłuchałam jego
komendy, podnosząc duże pudełko w dłoniach. Zerwałam papier,
byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam nowy aparat. To była najnowsza
wersja aparatu Canon w czarnym kolorze z dodatkowym obiektywem.
-Jest
świetna.- westchnęłam, całując Justina w policzek, kiedy
przytulił mnie do piersi.
-Nie
otworzyłaś wszystkiego.- wymamrotał w moje włosy, wskazując z
powrotem na dużą torbę z wciąż zapakowanymi prezentami.
Wywróciłam oczami na fakt, że Justin wydał na mnie jeszcze więcej
pieniędzy, wstrzymałam oddech kiedy odpakowałam prezenty jakie mi
kupił.
Wszystkie
były wspaniałe.
Otrzymałam
srebrną ramkę na zdjęcie z napisem KOCHAM napisanym na górze
zawijaną czcionką, było w niej zdjęcie Justina i moje, w moim
pokoju, piękny złoty zegarek Michaela Korsa, opaska na głowę z
cekinami, różne pierścionki i naszyjniki, torebka Chanel, a także
poduszka z napisem „Believe”.
-Justin,
to bardzo słodkie. Zdecydowanie za dużo wydałeś na Sutton.- mama
położyła dłoń na swojej piersi, szybko robiąc miejsce na
jedzenie, kiedy zauważyła, że zmierza do naszego stolika.
-Wszystko
dla mojej dziewczyny.- wyszeptał cicho, pomagając mi spakować z
powrotem wszystko do torby, aby nasze dania mogły zostać
umieszczone przed nami. Zauważyłam, że teraz naszą kelnerką była
blond dziewczyna, a Gregg obsługiwał inny stół. Uwolniłam się
od niego. Jeśli jeszcze raz powie jedno złe słowo na Justina
podczas rozmowy, dostanie w twarz.
-Więc,
jakie są twoje plany na resztę dnia Sutton?- pisnęła Alex,
chrupiąc dużą porcję swojej sałatki.
-Tori
zaplanowała dla mnie imprezę w nocnym klubie Horizon w mieście,
ale nie jestem pewna czy chcę iść.
Wydało
się, że wszyscy zaczęli mówić naraz.
-Impreza?-
Jaxon rozszerzył oczy, jego twarz się rozświetliła.
-Idę.-
stwierdziła Alex stanowczo.
-Będzie
tam alkohol?- spytała mama.
-Ej
wszyscy, nie naraz.- zachichotałam. -Tak, to urodzinowa impreza,
Alex możesz przyjść i zabrać ze sobą Nate i mamo oczywiście
będzie tam alkohol- wspominałam już, że Tori jest organizatorką?
-Więc
masz już 18 lat, myślę, że powinnam dać ci trochę więcej
swobody.- Wzięła do ust kawałek tuńczyka. -Poza tym, może to da
mi szansę by mieć dom tylko dla siebie, jeśli Alex idzie z tobą.
-Nie
byłem na imprezie od wieków...proszę powiedz mi, że wasze imprezy
są lepsze niż brytyjskich nastolatków. Wszystko co tam było to
siedzenie na krawężniku i picie z ekipą tandeciarzy WKD.-
zaszydził Jaxon, przez co moja mama zaśmiała się razem z nim
głośno.
-Imprezy
Tori są najlepsze, to główny powód dla którego idę.-
uśmiechnęła się Alex.
-To
urodziny twojej siostry, czy to nie powinien być główny powód?-
nastraszył Alex Justin, upuszczając swój widelec i zostawiając
talerz z pastą pesto nietknięty.
-Kiedyś
to było głównym powodem, dopóki nie zdecydowała się być
przeciwko mnie.
-Co
masz na myśli Alex?- przerwała mama.
-Oh
nic mamo, tylko twoja kochana, aniołkowata córka nie jest taka
szlachetna i niewinna jak wszyscy myślą.
-Alex,
proszę.- spojrzałam jej w oczy, prosząc by nie mówiła nic
więcej. Z drugiej strony, nie powinna tego mówić, bez ujawnienia,
że jest w ciąży.
-Po
prostu jedzmy.- rozwiązał niezręczną chwilę Jaxon, pakując
jedzenie do buzi.
Przy
stole zapanowała niezręczna cisza, nikt nie odważył się mówić,
a zamiast tego wszyscy jedli. Kiedy wszyscy skończyliśmy, mama
poprosiła o rachunek, kiedy wstaliśmy i zaczęliśmy przygotowywać
się do wyjścia.
-Jaxon
i ja wrócimy do mnie na chwilę, po to żeby położyć więcej
kwiatów dla Jazzy. Chcesz iść z nami czy chcesz mieć więcej
czasu na przygotowanie się do imprezy i później cię zabierzemy?-
spytał Justin, podnosząc pudełko z moimi prezentami z podłogi.
-Um,
wrócę z mamą i Alex, przygotujemy się i takie tam.
Uśmiechnął
się do mnie, całując mnie w czoło, głaszcząc mój policzek
kciukiem.
-Zobaczymy
się później, kocham cię.- cmoknął mnie raz w usta, przyciągając
do ciasnego uścisku.
-Ja
ciebie też kocham, dziękuję za wszystko.- ścisnęłam go, szybko
się odsuwając, kiedy mama zapłaciła za rachunek i ruszyła w
kierunku wyjścia.
-Zobaczymy
się później.- pomachał, kiedy ruszyłam do wyjścia z restauracji
i na palące słońce. Zbliżając się do samochodu, mój telefon
zadzwonił na przyjście nowej wiadomości.
Impreza?
Będę tam oglądając każdy twój ruch kochanie. Czas na
świętowanie w stylu twoich 18 urodzin. Ubierz się na czerwono,
będzie pasować do krwi, jaka przeleje się dzisiaj.- SA
* * *
Nie pytajcie się kiedy następny. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć nie trzymam się terminów, więc pojawi się w najbliższym czasie.
Miło by było, gdybyście komentowali rozdziały jeśli je czytacie. Ostatnio mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta moje tłumaczenie.. Więc jeśli czytasz to tłumaczenie, daj o sobie znać w komentarzu, co myślisz o rozdziale czy tłumaczeniu. Bardzo fajnie czyta się wasze opinie i to sprawia, że chętniej tłumaczę rozdział.
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Zapisujcie się na listę informowanych w zakładce "informowani".
Ha! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJuż mam dość tego podłego SA. Nie da nawet spokoju Sutton w jej własne urodziny. Nie moge sie doczekac kiedy sie dowie kim jest SA. Ja sama nie chce sobie psuc niespodzianki. Tłumacz dalej świetnie ci to idzie
SA to na bank Jaxon
Usuńświetnie! <3
OdpowiedzUsuńbooooooooooooskiiiiiiiiiiiiiii ♥
OdpowiedzUsuńchce wiecej ^^
Coś czuje że następny rozdział będzie szokujący
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tłumaczenie <3
Matko już się boje co stanie się na tej imprezie :Ooo
OdpowiedzUsuńzajebiastyczneee :) czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńsuper ! <3
OdpowiedzUsuńYay! Niech ten SA się wali. Poza tym jestem strasznie ciekawa kto to. 0.o Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ^_^
OdpowiedzUsuńuh, SA zamierza zepsuć Sutton urodziny. już się boję kto następny zginie
OdpowiedzUsuńugh SA wszystko psuję -.-
OdpowiedzUsuńprzez te wiadomości od SA zaczynam sie bać o.o
czekam na nn x
Jest cudownie . Ale martwię się o Sutton . Boję się co może zrobić SA , a wygląda na to , że nie żartuje :<
OdpowiedzUsuńNie spiesz się z kolejnym rozdziałem ze względu na Nas . Zrozumiemy , że nie masz czasu : )
Pozdrawiam i do następnego <3
+ Przepraszam , że wcześniej nie komentowałam rozdziałów :c
omg *,* ale emocje njkcnjkasncla Alex nie powinna byc nie miła dla Sutton w jej urodziny ale cóż..też chce takie prezenty *,* boje sie co zrobi SA :x Ale nie moge się doczekać nastepnego rozdziału. + perfekcyjne tłumaczenie <3 #ilysm @UMakeMeLaugh69
OdpowiedzUsuńAjxogietobeixjdos <3
OdpowiedzUsuńTo jest genialne !!
To jest genialne *.*
OdpowiedzUsuńjsbsudbdhddbudhd KOCHAM TO! NIE MOGE SIE DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU.JUŻ MAM DOŚĆ TEGO CHOLERNEGO SA.
OdpowiedzUsuńTaa, ciekawe kto tym razem będzie martwy .. Super, czekam na nowy *.*
OdpowiedzUsuńBooszee Koocham To ! Kocham to opowiadanie . Kim do cholery jest ten SA i co on ma zamiar zrobic ? Uugh nie lubie go , idiota z niego . Juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu . KOOCHAM ! xoxo
OdpowiedzUsuńkocham to tłumaczenie i ciebie xx
OdpowiedzUsuńKurwa denerwuje mnie tenSA jak jasna cholera
OdpowiedzUsuńKiedy to SA przestanie przesladować Sutton, jestem ciekawa kto to. Wyczuwam kolejne morderstwo.
OdpowiedzUsuńBoje się będzie dziać na imprezie Sutton
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńKuźwa co ten SA od niej chce?! Kkto nim jest?! Co zamierza zrobić na imprezie?! ...
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać jak już uzyskam odpowiedzi na te pytania :)
Kocham tego bloga! Świetnie tłumaczysz <3
czekam z niecierpliwością na nexta *.*
cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAwwwwww...ciekawe co wydarzy się w następnm..kocham <33 *.*
OdpowiedzUsuńkiedy się dowiemy kim jest SA ? on lub ona jest chorym psychicznie ;/ rozdział zajebisty :) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńboskie <3 czekam na nowy :** XOXO
OdpowiedzUsuńCiekawe co wymyślił SA. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńAww sa przyslal jej kwiatki i napial list z zyczeniami
OdpowiedzUsuńAwwwe SA przyslal jej kwiatki , wyslal list z zyczeniami i nazwal ja "kochanie"
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki hrketjrngrjtgrki. a tłumaczenie takie iwhrjnbeurngeg. :3
OdpowiedzUsuńaz sie boje co wymysli SA...
OdpowiedzUsuńtroche to glupie ze "nie trzymam sie terminow" jako usprawiedliwienie na wszystko. ale mimo to fajnie tlumaczysz, czekam na nastepny!!!
swagismy
Ugh.. coś mi się wydaje że SA spieprzy urodziny..
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty! Świetnie tłumaczysz! *.*
@Swag_Marika97
O.o świetny. <3
OdpowiedzUsuńO Boze.. swietny
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Kochanie wiedz, że zawsze czytam twoje tłumaczenie ale komentuje co 2-3 rozdział bo zwykle czytam na tel, noo i to trochę długo trwa zanim mi się załaduje:( Rozdział zajebisty:) Czekam na nn, powodzenia w tłumaczeniu, też chyba zacznę coś tłumaczyć:)) tylko muszę jeszcze się troszkę podłuczyć ang:) zostały mi 8 lekcji ang, prywatnych, do tego w Londynie (wakacje u taty) więc.. hahha mam nadzieję, że się uda;33
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. chyba polubiłam tak to ff z tego powodu że po prostu uwielbiam pretty little liars :) jestem ciekawa co wydarzy się na tej imprezie !
OdpowiedzUsuńchyba najlepszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn xo
Jesli SA zepsuje jej urodziny to go kur.a osobiscie zajebie :/ no to tyle w tym temacie
OdpowiedzUsuńgenialny *-*
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać następnego!
Mam dziwne przeczucie że SA to Nate...
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJe zu SA chyba nigdy nie odpuści, czytam i uwielbiam to ff
OdpowiedzUsuńBoski! KREW BĘDZIE SIE LAŁA?? BOJĘ SIĘ!
OdpowiedzUsuńA tak wgl SA przypomina mi trochę Pretty Little Liars.. Nie?
To jest genialne i moim zdaniem Sa jest Greg. Z niecierpliwoscia czekam na nowy !
OdpowiedzUsuńwspaniale tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńo boże co się stanie!
@ShawtyManeJB98
świetny rozdział !!!!!!! czekam na następny ; D
OdpowiedzUsuńBoże *.* JAI ROZDZIAŁ , Justin dał cudowne prezenty Sutton , boje się ze SA zniszczy imprezę sutton ;C Chcę żeby Alex nie była już zła na Sutt.. no bo ona nie wie przez co ona przechodzi.. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAC NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU *.*
OdpowiedzUsuńczytaaaaaam aww <3
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale zastanawiam się nad jedną rzeczą. Kim jest SA? Nikt nie przychodzi mi na myśl.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zazdroszczę Ci że tak dobrze znasz angielski, nie mogę się doczekać następnego, ily ♥
OdpowiedzUsuńTłumaczenie genialne! Jesteś cudowna <3 Tak strasznie jestem ciekawa następnego rozdziału i z niecierpliwością na niego czekam :3 Miłego tłumaczenia kochanie! :3
OdpowiedzUsuńcudowny :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńGanialne, SA jest irytujący! A Justin jest słodki haha ;D
OdpowiedzUsuńSwietne!+ niedlugo rowna 50 ^^ jak mnie wkurwia to SA ;-;
OdpowiedzUsuńJest boski... Pewnie będzie wielka akcja w kolejnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE TŁUMACZYSZ I DZIĘKUJĘ, ŻE TO ROBISZ ! XX
@Anne_195
Niecierpliwie czekam na następny rozdział.. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi..
OdpowiedzUsuńświetne, czekam na następny #MUCHlove
OdpowiedzUsuńCzym więcej rozdziałów tym bardziej nie mam pojęcia kim jest SA..
OdpowiedzUsuńA te pudło co jej przesłał było obrzydliwe.. :/
Boze swiety ! Dzirwczyno chwala Ci za to ze tlumaczysz to opowiadanie xd haha ! Rozdzial mistrzkwski ! Kocham kocham kocham ! Czekam na nn ;*;*
OdpowiedzUsuńNatu xx
czekałam na ten ich seks... Gregg to chuj i idiota. Rozdział świetny, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńTa ostatnia wiadomość od SA mnie przeraziła... Ciągle mam nowe pomysły kto może nim być. Obecnie uważam, że to Gregg, ale pewnie za niedługo zmienię zdanie ;P Dziękuję Ci, że tłumaczysz, jesteś kochana <3
OdpowiedzUsuńa tutaj link do mojego opowiadania: http://the-biggest-secret-i-love-you-bieber.blogspot.com/
Dopiero zaczynam, a początki zawsze są trudne..
o boże, jakiś świetny rozdział <3 świetnie tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńKOCHAMY CIE <3
Superr rozdział ! Już nie mogę doczekać się kolejnego .. XD KOCHAAM *__*
OdpowiedzUsuńKocham to *-*
OdpowiedzUsuńProsiłaś o komentarz, więc piszę. Nie wiem co powinnam napisać, więc powiem jedynie, że tłumaczenie jest w porządku.
OdpowiedzUsuńlubię czytać to opowiadanie :) nawet bardzo. Justin jest taki kochany. jedyną wadą jest to, że tak rzadko dodajesz te rozdziały....
OdpowiedzUsuńchce więcej *.* boję się co zrobi SA :((
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny c: czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńSUPER!!! Uważam, że SA to Greg :***
OdpowiedzUsuńJuz nie moge doczekac sie nastepnego adfghjkl
OdpowiedzUsuńPiekne
OdpowiedzUsuńMega jak zwukle xd
OdpowiedzUsuńtylko żeby nic się nie stało Sutton ..
OdpowiedzUsuńHjejdjjsnsnbshwjwjashhs OKEJ, STWIERDZAM IŻ TO MOJE ULUBIONE TŁUMACZENIE, DZIĘKUJĘ ZA TO CO ROBISZ <3333333
OdpowiedzUsuńświeeetny <3
OdpowiedzUsuńHgmvuvhjhjubjcy Jutton team zawsze zwycięży :D *-*
OdpowiedzUsuńTeż nie zdziwiłabym się gdyby Justin był SA
OdpowiedzUsuńCzuje się jak przy oglądaniu PLL.:D
Świetnie tłumaczysz!
Czekam na kolejny.xx
@OMB_OMJ
Omg rodzial zajebisty nie mg sie doczekac nastepnego. .;*
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem SA jest Greg, bo kto inny mógłby wiedzieć o tej imprezie, jak nie on. Przecież jego siostra jest organizatorką.
OdpowiedzUsuńrozdzial suuper<3 ale najbardziej zastanawia mnie kim jest SA , czytam bardzo duzo blogow ale signed anonymous jest zdecydowanie najlepsze <3<3 ps. EXTRA TLUMACZYSZ!
OdpowiedzUsuńTa ostatnia wiadomość od SA mnie przeraziła... Ciągle mam nowe pomysły kto nim jest. Na razie wydaje mi się, że to Gregg, ale pewnie za niedługo zmienię zdanie ;P
OdpowiedzUsuńdziękuję, że tłumaczysz, jesteś kochana <3
Jsjdhsjdhsjfhjdjdsjdjcdjcj jestem przekonana ze to greg jest SA.. wszytsko idealnie do niego pasuje. Tlumaczenie swietne, teraz tylko czekam na nn :)))
OdpowiedzUsuńProszę daj następny rozdział !! ;* uzależnienie !! :*
OdpowiedzUsuńswietne
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać next ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz
G.<3
W.S.P.A.N.I.A.Ł.E !!!!! Chce nn!! Myslalam, ze umre po tym momencie z tą poduszką <333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial czekam na nastepny . *-* ciekawe co bedzie na tej imprezie *___*
OdpowiedzUsuńNa prawde jest świetne zaraz biore się za czytanie następnego rozdziału, który się już pojawił <33
OdpowiedzUsuńCudne, cudne, cudne! <3
OdpowiedzUsuńkochanie koffam ciem za to tłumaczenie ^o^
OdpowiedzUsuńja tez uwielbiam perfumy marca jacobsa! dobre tlumaczenie ;d
OdpowiedzUsuńMysle ze SA to greg super tlumaczenie
OdpowiedzUsuńczytam ;)
OdpowiedzUsuńZajebisteeeee <3 Kocham ;)
OdpowiedzUsuń