Motylki
w moim brzuchu nadal były obecne przez cały czas przygotowań do
tego co miało wydarzyć się po południu i bez względu na to, co
robiłam, by się ich pozbyć, nie znikały. Podczas podróży do
domu nie byłam w stanie powiedzieć słowa, nawet jeśli bym
chciała. Nie zaprotestowałam, kiedy Alex zajęła miejsce na
przednim siedzeniu, mimo że nienawidziłam faktu, iż ktoś młodszy
ode mnie siedzi z przodu. Nie rozumiem dlaczego denerwuje mnie coś
tak żałosnego jak to, może to przez pychę, ale wcześniej tak nie
twierdziłam. Moja mama ciągle była natrętna, zadając mi pytania,
sugerując, że niepokoi się nagłą zmianą mojego zachowania.
Jeśli mam być szczera, bardziej martwiło mnie to, że SA w jednej
chwili może zmienić mój nastrój. Myśli z wcześniejszych chwil
pojawiły się w moim otępiałym umyśle, kiedy usiadłam w swoim
pokoju, uderzając głową o chłodną szybę drzwi balkonowych.
Nie
pozwól SA dostać się do ciebie.
Zaśmiałam
się głośno do siebie jak szalona osoba. Jak możesz nie dać
dobrać się SA do ciebie po tej ostatniej wiadomości? Poleje się
krew? To znaczyło, że ktoś zostanie skrzywdzony albo co
gorsze...zamordowany. Czy SA nie spowodował zbyt wielu zawodów
miłosnych i pogrzebów przez jeden rok? Jak ktoś mógł nienawidzić
mnie tak bardzo, by zrobić mi to wszystko, a także ludziom na
których mi zależało? Jęknęłam, patrząc na moją szafę. Czułam
się dziwnie bez Jaxona tutaj, to tak, jakby teraz był częścią
mojego pokoju.
-Sutton,
szykujesz się? Jest piąta trzydzieści.- krzyknęła mama,
marszcząc brwi, kiedy zobaczyła mnie w pozycji siedzącej na
podłodze. -Co do cholery robisz na podłodze?
-Czekaj,
piąta trzydzieści?- przeskoczyłam ze swojej pozycji z powrotem do
rzeczywistości. Nie zauważyłam, że już była ta godzina.
Musiałam być przez resztę po południa w jakimś cholernym
oszołomieniu. Skuliłam się, kiedy uczucie mrowienia sparaliżowało
mnie od pasa w dół, sygnalizując, że przez bardzo długi czas
siedziałam w jednej pozycji na podłodze.
-Tak,
jestem pewna, że Justin będzie tu niedługo żeby cię zabrać.
Zdecydowałaś co włożysz?- zaczęła iść w kierunku mojej szafy,
zanim doszło do mnie, że nie może tam iść. Co powie, jeśli
zobaczy wszystkie te torby z zakupami, materac i poduszki? Nie byłaby
zadowolona z faktu, że Jaxon tutaj nocuje.
Przeszłam
szybko przez pokój, blokując jej dojście do szafy, wyciągając
mocno ramiona. Odsunęła się do tyłu, chwiejąc się lekko, kiedy
posłała mi dziwne spojrzenie. To tylko kwestia czasu, zanim moja
mama wyśle mnie do szkoły z internatem, jeśli doprowadzę do
takiego zachowania. Z drugiej strony, może nie będzie tak źle.
Przynajmniej byłabym tak daleko od SA, jak to możliwe.
-Tak,
jest świetnie mamo mam osiemnaście lat teraz, mogę wybrać sama
ubrania na imprezę.- uśmiechnęłam się, próbując rozproszyć
zmieszanie na jej wyczerpanej twarzy. Pokiwała na mnie swoją głowę,
cofając się kilka kroków, by zachować odstęp między nami.
-Dobrze,
myślę że z tobą wszystko dobrze. Już mnie nie będziesz
potrzebować.- westchnęła z irytacją, pochylając głowę i
spuszczając ramiona.
-Mamo
wiesz, że nie miałam tego na myśli, tylko...zobacz jeśli pomożesz
zdecydować mi w wyborze koloru w jakim pójdę?- uniosłam brew, a
uśmiech pełen nadziei wpełzł na moją twarz. Nienawidziłam,
kiedy moja mama była zawiedziona, szczególnie po tym, co stało się
wczoraj wieczorem. Nie mogłam jeszcze bardziej lekceważyć jej
uczuć do rodziny. Sądząc po workach pod jej oczami i postawie,
była na skraju depresji.
-Jest
dobrze Sutton, powiem Alex żeby ci pomogła. Spędź dziś miło
czas, będę w swoim pokoju oglądać powtórki Przyjaciół jeśli
będziesz mnie potrzebować.- szybko mnie przytuliła i puściła.
Jeśli to był jej sposób na to, bym poczuła się winna za
załamywanie jej, działał.
Wywróciłam
oczami, otwierając drugie drzwi mojej szafy by przejść do sypialni
Jaxon'a. Zaśmiałam się, kiedy zauważyłam kilka papierków po
cukierkach i puszek po coli obok jego łóżka. Kiedy Jaxon mówił,
że zjada przekąski o północy, nie kłamał. Ominęłam materac by
dotrzeć do korytarza, gdzie trzymałam wszystkie moje sukienki.
Przeglądając wieszaki, poczułam dźwięk a potem wibracje w swojej
kieszeni.
Czerwony
Sutton, pamiętasz?- SA
Oblizałam
usta, czując ogarniającą mnie gorączkę i mrowienie w karku. Jak
to było możliwe, że SA wiedział wszystko? Na przykład, w jaki
sposób udawało mu się obserwować mnie 24/7? Był jakimś
niepokonanym robotem, który może być w dwóch miejscach naraz,
będąc w stanie mieć mnie na oku cały czas. Jeśli po to mieli
Joela, by dla niego pracował. Nadal przeglądałam wszystkie
sukienki, przekładając wieszaki, moja irytacja rosła. Naprawdę
chciałam założyć czerwoną sukienkę, ale od tej wiadomości
zaczęłam w to wątpić. Czy nie zagrałabym na mocniejszej stronie
SA jeśli bym to zrobiła? Nie chciałam, żeby SA wiedział, że
pękam i zrobię wszystko co mówi, z powodu jakiegoś zagrożenia.
-Teraz
już naprawdę narobiłaś. Mama dosłownie pije wino z butelki i
ogląda powtórki Przyjaciół...i Sutton, jezu nawet nie jesteś
jeszcze gotowa?- Alex stanęła przy mojej szafie, zanim zdążyłam
ją zatrzymać, oniemiała na widok materaca w środku szafy i stosu
świeżych bokserek w kącie. -Co to kurwa jest?- spytała mnie,
prostując swoją różową sukienkę.
Myśl
Sutton, myśl.
-Justin
zostaje tutaj kilka razy w tygodniu, to wszystko.- wzruszyłam
ramionami, udając zainteresowanie jednej z moich długich, zielonych
sukienek.
-Oh
naprawdę, więc dlaczego ma tu zapas bielizny?- zanim mogłam
odpowiedzieć, wywróciła oczami. -Wiesz co, zapomnij, lepiej żebym
nie wchodziła w szczegóły o tym jak zapraszasz swojego chłopaka
do tego miejsca.
-Alex,
jesteś najbardziej myślącą o seksie szesnastolatką jaką
kiedykolwiek spotkałam.
Wydawała
się zdegustowana, przez sposób w jaki odwróciła swój nos i
zaatakowała.
-Co
próbujesz powiedzieć. To dlatego przez moje myślenie o seksie
skończyłam w takiej sytuacji, w jakiej teraz jestem? Dziękuję
siostro, naprawdę bardzo to doceniam.
Machnęłam
pięścią w irytacji, przez to jak szybko oskarżyła mnie o ponowne
powiedzenie czegoś złego. Nie miało to znaczyć, że była w
ciąży, ze względu na jej stosunek do seksu, po prostu
nienawidziłam, jak zawsze przytaczała związek mój i Justina. Co
to dla niej było? To było coś między mną, a Justinem, nikim
innym. To było prywatne.
-Alex,
wiesz że nie to miałam na myśli. Spójrz, proszę pomóż mi tylko
wybrać sukienkę, nie mogę się zdecydować i wariuję, bo Justin
niedługo tu będzie.
-Idź
w tej krótkiej czerwonej, tej, której całe plecy błyszczą.
Czerwony.
-Czemu
czerwona? Co myślisz o fioletowej?- zaoferowałam, potajemnie chcąc
ubrać czerwoną. Nienawidziłam jak SA mógł mieć na mnie taki
wpływ. Nie było wolno mi już nawet zdecydować, jaki kolor
zakładam.
-Bez
obrazy, ale we fioletowym wyglądasz grubo. Jeśli chcesz, żeby
wszyscy myśleli, że jesteś wielorybem z plaży, wybieraj. Teraz
czas leci.- wzrokiem wbiła we mnie sztylety, wychodząc z mojej
szafy. Zamrugałam, by łzy nie wydostały mi się z oczu, czułam
swoją świadomość i bolało, kiedy zsuwałam czerwoną sukienkę z
wieszaka. Wiem, że skrzywdziłam Alex, ale nie potrzebowałam takich
komentarzy. Mogłam zaufać jej opinii bez jej oblicza pieprzonej
suki w tym. Zsunęłam z ramion swoje ubranie, wciągnęłam przez
głowę sukienkę, pozwalając materiałowi wokół tułowia
przylgnąć idealnie do mojej talii. Odwróciłam się, podziwiając
czerwoną tkaninę z wdziękiem opinającą moje nogi. Nagle
adrenalina przepłynęła przez moje ciało, jakbym nadal kręciła
się w kółko, coraz szybciej i szybciej, aż czerwony kolor
rozmazał mi się przed oczami.
Dobrze.
Jeśli SA chce dziś gry, będę gotowa grać.
__
Na
szczęście udało mi się pokręcić włosy i zarzucić je na jedną
stronę, zapinając je spinką do włosów, i dając mnóstw o
lakieru do włosów, a także zrobiłam makijaż przez 6:30. To
dawało mi jeszcze trzydzieści minut, zanim mam pojawić się w
klubie. Ubrałam swoje nowe obcasy, włożyłam kolczyki do uszu i
pogłaskałam swój nadgarstek, by upewnić się, że bransoletka
Jazzy nadal tam jest. Odbijała światło, posyłając mały błysk
srebra w moje oczy. Uśmiechnęłam się, wyobrażając, jak Jazzy
odwzajemnia mój uśmiech. Pocieszające było wiedzieć, że mały
aniołek mnie obserwuje.
-Cholera
Sutton, powinnaś być już na dole.- zawołała z dołu Alex,
zachęcając mnie, żebym wzięła swoją torebkę i wyłączyła
światło w sypialni.
-Alex,
co to jest- pobiegłam w dół, zatrzymując się na ostatnim
schodku, zobaczyłam stojącego w drzwiach Justina, ubranego w czarną
koszulkę z dekoltem w kształcie V, dżinsową, niebieską kurtkę
bez rękawów, czarne dżinsy, a jego włosy opadały na czoło.
Zagryzł wargę, kiedy mi się przyjrzał, przesuwając się lekko w
lewo tak, żebym mogła zobaczyć co czekało na mnie, na zewnątrz.
Pisnęłam
z podniecenia, kiedy zobaczyłam czarną, długą limuzynę z muzyką
i fioletowymi, i niebieskimi światłami oświetlającymi ulicę,
Nate i Jaxon pomachali do mnie z zewnątrz.
-Whoa
tutaj skarbie, spokojnie.- zaśmiał się na mój entuzjazm,
przyciągając mnie bliżej do swojego ciała. -Wszystkiego- zaczął,
tylko uciszyłam go pocałunkiem w usta, ściskając jego dżinsową
kurtkę mocno w ręce. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek,
przez co zachichotałam w jego usta. -Najlepszego.- uśmiechnął się
do mnie bez tchu, kiedy w końcu się od niego odsunęłam, opierając
ręce na jego piersi.
-Czy
wy dwoje możecie już przestać? Chcę iść dziś na tą imprezę.-
Alex trąciła mnie w plecy, wychodząc na świeże powietrze, idąc
w stronę Nate'a.
-Ona
nadal traktuje cię jak gówno po tym co się stało?- uśmiech
Justina zniknął, zastąpiony teraz złym spojrzeniem.
-Odpuść,
jest dobrze.- oddaliłam to od siebie, wychodząc na ganek. Justin
poszedł za mną, zamykając za sobą drzwi.
-Nie
jest dobrze Sutton, tak powiedziałaś jej chłopakowi, że jest w
ciąży, więc co? Nikt kurwa nie umarł, ona musi się uspokoić
cycki i zacząć już kontrolować swoje hormony.- mruknął mi do
ucha, kiedy szliśmy ręka w rękę, w kierunku limuzyny.
-Wszystkiego
najlepszego Sutton!- za wiwatował Nate, klepiąc mnie po plecach,
kiedy lekko mnie przytulił. -Mam coś małego dla ciebie.- wyciągnął
małe pudełeczko z kieszeni, wyciągając je w moim kierunku.
-Nie
powinieneś Nate.- uśmiechnęłam się do niego, nagradzając się
bijącymi z oczu Alex sztyletami.
-Daj
mi spokój.- odetchnęła Alex, wywracając oczami prawie do
oczodołów, zanim wskoczyła do limuzyny.
-Nate,
powinieneś trzymać swoją dziewczynę na smyczy.- Justin podniósł
głos na tyle, by Alex usłyszała go z wnętrza limuzyny.
-Wiem
stary, przepraszam za jej oschłość. Myślę, że to hormony. Dla
mnie też jest taka zimna.- wyszeptał Nate, jego oczy były w
głębokim smutku.
Otworzyłam
pudełko, rozszerzając oczy, kiedy zobaczyłam jego zawartość. Na
pluszowej poduszeczce leżała mała przywieszka w kształcie serca,
w które uderzył piorun.
-Zanim
zaczniesz myśleć, że to jakieś złamane serce, to nie to, na co
wygląda. Kobieta w sklepie powiedziała, że to symbolizuje
wojownika, który ma wielką siłę wewnętrzną. Wiem, że masz
bransoletkę z przywieszkami i pomyślałem o tym wypadku w hallowen.
Byłaś bardzo silna walcząc z tym bólem. Jesteś wojowniczką
Sutton.- pokiwał głową, drapiąc się po karku. -Plus, nie mogłem
pomóc, ale nadal czuję się winny za wpadnięcie do tego jeziora.
Gdybyś utonęła, nigdy bym sobie nie wybaczył.
-To
bardzo słodkie Nate, bardzo ci dziękuje.- cmoknęłam go w
policzek, czule pocierając jego ramie.
Justin
odchrząknął, sygnalizując nam, żebyśmy wszyscy weszli do
limuzyny. Pozwoliłam Nate'owi i Jaxon'owi wejść pierwszym zanim
wsunęłam się do środka, a Justin za mną. Westchnęłam,
podziwiając nieskazitelne, kremowe, skórzane siedzenia i
niesamowite nagłośnienie, z którego wydobywała się piosenka
Swedish Hause Mafia. Wynajęcie limuzyny musiało kosztować sporo
pieniędzy, zwłaszcza, że był tam nawet telewizor z płaskim
ekranem.
-Podoba
ci się?- Justin sięgnął po kieliszek szampana, wręczając mi go
dokładnie wtedy, kiedy limuzyna ruszyła.
-Jest
świetnie, ale proszę, nie mów mi, że za to zapłaciłeś.-
westchnęłam, chcąc, by Justin przestał wydawać na mnie tyle
pieniędzy. Naprawdę musiał zacząć wydawać więcej pieniędzy na
siebie i Jaxon'a. Justin żachnął się na moje słowa, kładąc
rękę na mojej talii. Wziął łyk szampana, uśmiechając się do
Jaxon'a, który podskakiwał w górę i w dół, w rytm muzyki.
Justin przystawił swoje usta do mojego ucha.
-Chcę,
żeby pierwsze urodziny, które ze mną spędzasz, były najlepsze.
Co z SA skradającym się i tymi dwoma kutasami strzelającymi mi w
serce, chcę żebyś wiedziała, że to czego dokonałaś w tym roku
w moim życiu, to coś specjalnego. Gdybym nie miał ciebie, pewnie
siedział bym gdzieś w rowie, pijany lub zamordowany. Nie byłoby
Jaxon'a, a co najważniejsze- nie miałbym twojej miłości.
Oparłam
głowę na jego ramieniu, uśmiechając się do siebie na jego słowa.
Ręka Justina splatał się z moimi, jego palce znalazły bransoletkę
na moim nadgarstku. Ten moment mógł być idealny, gdyby Alex nie
napotkała mojego wzroku, kiedy spojrzałam na nasze splecione ręce,
jego wzrok przeszywał mój.
__
-WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO SUTTON!- ryk wybuchł w moich uszach, kiedy przeszłam
przez szklane drzwi, w słabo oświetlonym klubie Night Club Horizon,
który był pełen połowy ludzi z mojego liceum. Wszyscy uśmiechali
się do mnie, puszki po piwie i kieliszki chlapały na ich ręce,
kiedy czekali, aż muzyka zacznie z powrotem grać. Tori wystrzeliła
z pięciu pukawek, zasypując podłogę kolorowymi łańcuchami,
konfetti i brokatem. Rozbrzmiały świeże kompozycje, natychmiast
zachęcając ludzi, aby z powrotem weszli na duży parkiet i zaczęli
skakać z podniecenia. Justin uniósł na mnie brwi, kiedy bezgłośnie
powiedziałam do niego „wow”, wskazując na klub nocny.
-Kochasz
to czy cholernie to kochasz?- Tori przekrzyczała muzykę, zmuszając
mnie do puszczenia ręki Justina, kiedy przyciągnęła mnie do
uścisku. Zauważyłam klub przez jej ramię, zwracając uwagę na
duży napis „Wesołych osiemnastych urodzin Sutton”, wierzę z
szampanem, ogromny tort urodzinowy i wszędzie były balony. Migały
światła, zmieniając kolory do rytmu piosenki.
-Cholernie
to kocham.- zapiszczałam.
-Dobrze,
bo teraz idziesz tańczyć.- Tori pociągnęła mnie bez ostrzeżenia
w stronę parkietu, dając mi tylko chwilę na odwrócenie się i w
ostatnim momencie złapać Justina. Rozszerzyłam na niego oczy, nie
chcąc niczego więcej, jak zatańczyć z nim pierwszy taniec.
„Baw
się dobrze” było ostatnimi słowami, jakie mogłam wyczytać z
jego ust, kiedy zostałam otoczona bandą pianych już ludzi,
podekscytowanych i promieniujących do mnie, kiedy byłam ciągnięta
obok nich.
W
tym momencie piosenka zmieniła się na „Va Va Voom” od Nicki
Minaj, okrzyki przeszły przez tłum. Zaczęłam przyłączać się
do tańca, czując się rozluźniona, silnie pragnęłam, by była
to najlepsza noc w moim życiu, tak jak Tori zaczęłam kręcić się
w kółko, śpiewając głośno z muzyką. Ktoś wręczył mi do ręki
szklankę z czymś, co wypiłam bez wahania. To było to, co robiłam,
kiedy szłam na imprezę i to zwykle dlatego kończyłam na drugi
dzień jak chory pies z okropnym kacem. Mieszanka jagód i wódki
wślizgnęła mi się do gardła, sprawiając, że poczułam jak pali
mi się w żołądku. Ogień przeszedł przez moje ciało, krążąc
mi w żyłach i wszedł do mojego krwiobiegu, kiedy nadal tańczyłam.
Po dłuższym czasie, przetańczyłam sześć piosenek i miałam za
sobą 4 szklanki różnych mieszanek alkoholu, które doprowadzały
mnie do szału.
Machnęłam
z ożywieniem do Jaxon'a, kiedy zaczęłam tańczyć z ludźmi w moim
wieku, wszyscy z nich dopingowali mnie, kiedy przebiegałam rękami
po włosach, rozwalając fryzurę i kręcąc wokół głową w rytm
utworu. Musiałam zbyt szaleć, bo następną rzeczą jaką
zauważyłam, było to jak leżałam na podłodze i śmiałam się.
Wypiłam więcej swojego drinka, wszystko wokół mnie stawało się
niewyraźne i miałam zawroty głowy. Zanim mogłam zrobić kolejny
łyk swojego drinka, poczułam dwie ręce podciągające mnie z
podłogi i ciągnące mnie z dala od tłumu.
-Sutton.-
zachrypnięty głos tchnął w moją twarz, silny zapach wódki
rozpalił moje nozdrza.
-Justin.-
uśmiechnęłam się, zamykając oczy, kiedy poczułam jak jego ręce
przejechały po moich plecach. -Nie tańczyliśmy jeszcze/
-Jesteś
pewna, że dasz radę tańczyć? Coś ty piła?
-Shh-
położyłam palec wskazujący na swoich ustach, czując się
bardziej trzeźwo. To nie alkohol sprawiał, że szalałam, to
atmosfera wokoło, inni ludzie w moim wieku, pijący, tańczący i
spędzający niesamowicie czas. Teraz chciałam tylko jednej rzeczy,
a był to taniec z moim aniołem stróżem.
Owinęłam
ramiona wokół szyi Justina i zaczęłam kołysać się z nim, „Sad
Beautiful Tragic” Tylor Swift wydobyło się z głośników,
sygnalizując wszystkim, aby uciszyli się i zaczęli z kimś wolno
tańczyć. Kołysałam biodrami, robiąc kroki za Justinem, kiedy bez
wysiłku ruszał się do muzyki, jego ciało synchronizowało ruchy z
moim. Kiedy zaczął się refren, Justin objął mnie na kilka
sekund, przyciskając mnie do piersi, złapałam oddech przez nagły
ruch.
-Kocham
cię Sutton.- podniosłam do góry podbródek, jego doskonałe usta
zapraszały mnie do pocałowania go.
-Ja
ciebie też kocham.- odetchnęłam, chwytając się go, kiedy
stroboskopowe światło padło na nas, oświetlając twarz Justina.
Podziwiałam jego nieskazitelną cerę, doskonale wyrzeźbioną twarz
i jego wydatną szczękę. Złapałam się na podziwianiu jego silnej
twarzy, zanim pokrył moje usta głodnym pocałunkiem. Natychmiast
odpowiedziałam, czując ciepło jego ust, pieszczących delikatnie
moje usta. Wydałam z ust cichy jęk, umożliwiając jego językowi
wślizgnięcie się do moich ust i spotkanie z moim. Zamknęłam
oczy, kiedy przebiegłam rękami po jego potarganych włosach, chcąc
by impreza się skończyła, abym mogła pokazać mu jak bardzo go
kocham i jak bardzo chcę z nim być. Po chwili Justin jęknął,
odciągając usta od moich. Przez muzykę słyszałam tylko nasze
ostre, ciężkie oddechy, kiedy wtuliłam głowę w jego ramie.
Pocałowałam jego szyję, kiedy on nadal nami kołysał, ssałam
skórę tak, że zaróżowiła się.
-Sutton,
jeśli będziesz kontynuować robienie tego, nie jestem pewny czy
będę w stanie czekać.- zagroził, próbując złapać oddech.
-Więc
nie musisz.- wyszeptałam uwodzicielsko. Odsunęłam się,
rozglądając po klubie w poszukiwaniu wolnego pokoju.
-Hej
zakochane ptaszki, podobając się wam piosenki, które dla was
wybrałam?- Tori zatańczyła walca, szybko zabijając całe
seksualne napięcie.
-Tak
były świetne, bardzo nam się podobały.- Justin uśmiechnął się
głupio, mrugając do mnie.
-Oh
tak, zapomniałam wam powiedzieć, Nate powiedział, że nie widział
nigdzie Jaxon'a od kiedy wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza.
Justin
podszedł krok bliżej Tori, jego twarz była pełna strachu.
-Co
masz na myśli, że nigdzie go nie widział? Na jak długo wyszedł?
-Około
dwudziestu minut.
-Zobaczymy
się za chwilę.- wymamrotał szybko, całując mnie w czoło zanim
poszedł w kierunku Alex i Nate'a, którzy wydawali się być w
trakcie kłótni.
-Wiesz,
że Liam próbował wejść tu wcześniej...- Tori wywróciła
oczami, wzdychając do siebie.
-Oczywiście,
że tak.- odpowiedziałam, nie będąc tym zaskoczona. Oczywiście
chciał rozwalić moje przyjęcie i zrujnować to dla mnie.
-Nie
martw się, nie są na liście, a te miejsce jest dobrze
zabezpieczone. Zakładam, że Nick go do tego namówił, skoro jest
szefem w tej dwójce. Nawet zaproponował mi jointa...
-Marnuje
tylko miejsce, po prostu o nim zapomnij.- uwolniłam się od myśli o
Liamie, skupiając ponownie swoją uwagę na mojej siostrze. Tori
musiała pójść za moim wzrokiem.
-Co
z twoją siostrą?- zmrużyła oczy na Alex, która biegła teraz w
kierunku wazy z ponczem.
-Nie
pytaj.
-Jest
cholernie irytująca. Siedzi przez całą noc na tym krześle z
kwaśną miną, topiąc swoje smutki w butelce whisky. Zachęcałam
ją, żeby z nami zatańczyła, ale ona dosłownie urwała mi głowę,
kiedy spytałam co się stało. Boże, ona jest na jakiś
hormonalnych tabletkach.
Butelka
whiskey? Była w ciąży na miłość boską, nie mogła tak po
prostu pić z butelki whiskey. Miała w swoim łonie moją
siostrzenicę lub siostrzeńca, nie chciałam, znajdowali się w
niekorzystnej sytuacji przez całe życie, tylko przez głupią,
wkurzającą postawę Alex.
-Nienawidzi
mnie w tej chwili...i zanim spytasz, nie mogę ci powiedzieć. Jest
ostatnio inna.
-Tak
i jestem zaskoczona, że dzisiaj pojawiła się w tej sukience,
myślałam, że jej czarna bluza teraz była na topie.- potem Tori
zmieniła temat. -Tak czy inaczej, twoje prezenty od wszystkich są
na stoliku w kącie korytarza, razem z moim!- uśmiechnęła się do
mnie, tylko byłam zbyt zagubiona we własnych myślach, by myśleć
o prezentach.
Czarna
bluza? Nigdy w życiu nie widziałam Alex w czarnej bluzie. Zawsze
nosiła najnowsze trendy, to dlatego nasza mama zawsze żartowała,
że powinnyśmy być modelkami w „Fashion twins.”. W naszym życiu
wydawałyśmy mnóstwo pieniędzy na ubrania, co mogło być
nierealne.
-Widziałaś
ją?- wróciłam do tematu.
-Yup.-
pokiwała Tori, kładąc nacisk na p. -Nie chciałam tego poruszać,
bo to twoja siostra...
-Powiedz
mi.- przerwałam w desperacji.
-Więc,
jednego dnia byłam w mieście na manicure, a kiedy wychodziłam,
widziałam twoją siostrę w czarnej bluzie. Kaptur miała na głowie
i szła naprawdę szybko, jakby próbowała przed czymś uciec.
Ostatnio widziałam ją jak szturmem szła w stronę przejścia i
kopała za czymś w kieszeni.
Nieprzyjemne
uczucie pojawiło się w moim brzuchu.
-O
której to było?
-Około
18. Na początku w ogóle jej nie poznałam.
-Dzięki,
że mi powiedziałaś.- wydusiłam, przytulając szybko Tori,
uciekając przed stosem prezentów czekających na mnie.
Próbowałam
przetworzyć informacje od Tori, chodź nic z tego nie miało sensu.
Dlaczego Alex ubierała czarną bluzę? Dlaczego rzekomo była zła?
Coś mówiło mi, że Alex nie była już wkurzona na mnie za to, że
powiedziałam Nate'owi o jej ciąży. To musiało byś coś innego.
Bleep.
Zgubiłaś
kogoś? Wiem gdzie on jest. Współrzędne 3,5 i 6,9. PRZYJDŹ SAMA-
SA.
Jaxon.
Otworzyłam
aplikację z mapą na telefonie, wybierając współrzędne z
okolicy, w której się znajdowałam w nadziei, że to poda mi
lokalizację tego gdzie miałam iść. Kiedy się ładowało,
spojrzałam po raz ostatni na ciągle tańczących i coraz bardziej
pijanych ludzi. Wiedziałam, że to był zły pomysł iść samemu
gdzieś, gdzie SA mnie prowadził. SA chciał mnie, nie Jaxon'a-
musiałam to zrobić. Justin siedział w kącie z telefonem, spojrzał
na brzeg z zaciśniętą szczęką. Zerknęłam na niego po raz
ostatni przed wyślizgnięciem się za drzwi ewakuacyjne klubu,
stając bezpośrednio na ulicy, na tyłach budynku.
Powietrze
było bardzo zimne, nigdzie nie było ani jednej osoby, co sprawiało,
że ulica była bardziej opustoszała. Spojrzałam znowu na swój
telefon, który teraz ładował współrzędne i znalazł lokację.
Budynek nie miał nazwy, był on tylko oznakowany „DS4” wskazując
tym, że był opuszczony. Moje serce podskoczyła. Pomysł ratowania
Jaxon'a na własną rękę wydał mi się jeszcze bardziej przerażający.
Moje
nogi szły w kierunku jaki podawała mi mapa. Najwyraźniej było to
oddalone o 15 minut drogi, jeśli będę szła tym samym tempem, w
podanym mi kierunku. Odgłos obcasów obijanych o chodnik rozchodził
się echem po całej ulicy, latarnie pociemniały, kiedy dotarłam do
tunelu metra.
Przełknęłam
gulę ze strachem, która utworzyła się w moim gardle, szłam przez
ciemną noc, jedyne światło pochodziło z mojego telefonu.
Mrowienie przeszło przez mój kark, jakby ktoś mnie obserwował.
Może ktoś prześladował mnie w cieniu nocy, gotowy mnie
zaatakować.
Piętnaście
minut później stałam na zewnątrz granicy budynku, bez ogólnego
sensu życia. Nie było tu żadnego wejścia. Pocierając się o
czoło, zastanawiałam się, czy nie było to ustawione lub żartem.
Justin i Jaxon mnie wrobili? Nie. Dlaczego mieliby to zrobić? Justin
wiedział co czułam przez SA, nie było mowy, żeby mi to zrobił.
Bleep.
Drzwi
są na tylnym wejściu, śpiesz się.- SA.
Przeszłam
przez szczelinę między budynkiem a murem, nie myśląc, biegłam
cicho wzdłuż ścieżki, która doprowadziła mnie do grubych,
metalowych drzwi, które wydawały się być otwarte. W metalu były
wgniecenia, jakby ktoś uderzał w nie łomem, by dostać się do
środka. Przełknęłam ślinę, biorąc głęboki wdech przed
wejściem do ciemnego, opuszczonego budynku.
Pierwszą
rzeczą jaką zauważyłam był ciężki zapach dymu papierosowego.
Zakryłam usta z niesmakiem, mrużąc oczy w ciemności, nadal idąc
przed siedzie, z całej siły starając się by moje kroki były
ciche. Byłam przestraszona na śmierć. Chodzenie po opuszczonym
budynku, budynku w którym kierował mnie SA, dodatkowo w ciemności
nie było dobrym połączeniem.
Zauważyłam,
że weszłam do bardziej przestronnego pokoju, zapach dymu
papierosowego zmniejszył się szybko, zostając zastąpiony bardziej
mdłym. Zielsko.
Abruptly,
a large, white bright light shone out directly in front of me,
burning my eyes due to the brightness of it. I was shocked as I
realised there were mirrors surrounding the whole parameter, my
trembling, shaken body staring right back at me with fear. /
Nagle,
duże, białe światło skierowane zostało wprost na mnie, piekły
mnie oczy ze względu na jego jasność. Byłam zszokowana, kiedy
zdałam sobie sprawę, że na wszędzie otaczają mnie lustra, moje
drżące, trzęsące się ciało wpatrywało się we mnie ze
strachem.
-Cześć
Sutton.- znajomy głos wymamrotał mi do ucha. Liam.
Zanim
mogłam odpowiedzieć, złapał mnie, splatając moje ręce za
plecami, po czym poczułam metalowy uścisk wokół nadgarstków,
mocujący je razem. Krzyknęłam, kiedy brutalnie kajdanki przecięły
moją skórę, mokra ciecz sączyła się z małego rany. Pchnął
mnie na jedno z luster, sadzając mnie na krzesło, po czym zawiązał
grube liny wokół mojego drobnego ciała.
Cofając
się, po raz pierwszy zobaczyłam jego twarz, mdły zapach znów
zaatakował moje nozdrza. Stał z zadowolonym uśmiechem na twarzy,
ręce miał skrzyżowane na piersiach. Podniósł jointa do ust,
paląc go, jego wzrok wciąż skupiał się na mnie.
W
tym momencie usłyszałam inny głos dochodzący zza niego, tylko
nie mogłam widzieć, kiedy palące się światło nadal mnie
oślepiało.
-Liam,
wydostań mnie z tych pieprzonych lin albo przysięgam na Boga.-
syknął głos Nicka, powodując że zdezorientowana odchyliłam się
w tył na moim krześle. Czy Nick i Liam nie pracowali ze sobą
zawsze? Dlaczego związał też Nicka?
-Zamknij
ryj!- ryknął Liam, przeciągając światłem po wolnej części
ściany za mną. Latarka rozświetliła cały pokój, ukazując, że
było to stare studio tańca. Zauważyłam Nicka naprzeciw mnie, na
drugim końcu pokoju, siedział na podobnym krześle z zawiązanymi
wokół niego linami. Odgłos łkania spowodował, że rozejrzałam
się gorączkowo po pokoju, znajdując leżącego na ziemi Jaxon'a
związanego linami. Złapałam z trudem powietrze, kiedy zauważyłam,
że ma podbite oko, jego włosy były poklejone krwią spływającą
z czoła i miał rozcięcie na boku prawej ręki od łokcia do
nadgarstka.
Co
się dzieje?
-Czemu
ją tu przyprowadziłeś? Nigdy nie będzie uprawiać z tobą seksu.
Więc czemu nie weźmiesz stąd tego swojego małego kutasa i nie
rozwiążesz mnie, zanim poderżnę ci gardło?- burknął Nick z
irytacją, próbując uwolnić się z lin.
-Nie,
zdrajco.- splunął Liam, spuszczając jointa na podłogę i depcząc
go.
Jaxon
pisnął z bólu, zaciskając oczy, kiedy łzy spływały po jego
posiniaczonym policzku. W jednej chwili Liam pomaszerował do
Jaxon'a, kopiąc go trzy razy w brzuch. Jaxon krzyknął w bólu,
przez co wzdrygnęłam się w swoim fotelu, wierciłam palcami,
próbując rozluźnić liny wokół moich nadgarstków. Poddałam
się, kiedy lina zaczęła parzyć moją skórę, tworząc czerwone
ślady.
-ZOSTAW
GO W SPOKOJU, KRZYWDZISZ GO. PROSZĘ PRZESTAŃ!- wrzasnęłam, mój
krzyk poniósł się echem przez studio tańca. Liam odsunął swoją
nogę, odwracając powoli swoją głowę twarzą do mnie.
-Ktoś
mnie powstrzyma?- uśmiechnął się głupio, jego noga po raz
kolejny dotknęła ciała Jaxon'a, tym razem twarzy. Cios trzasnął
Jaxon'a, jego ciało zwinęło się martwo na podłodze.
-Co
do cholery z tobą jest?- krzyknęłam, patrząc na Jaxon'a w
nadziei, że nie ma krwotoku wewnętrznego. Liam zbliżył się do
mnie, górując nad moim ciałem.
-Chcę
zapłaty.- syknął Liam, unosząc rękę, aby uderzyć mnie w twarz.
Krzyknęłam, pierzenie i mrowienie przeszło przez mój policzek,
czułam jak krew gotuje się w mojej skórze.
-Jeśli
chcesz mnie, po prostu mnie weź. Zrobię wszystko co chcesz, proszę
pozwól Jaxon'owi odejść.- błagałam go, moje oczy prosiły by
przestał go torturować i uwolnił go.
-Ty
głupia suko. Dziś chodzi o tego pieprzonego, zakłamanego drania
leżącego tam.- rzucił Liam, wskazując na Nicka.
-Liam,
poniżasz się bracie. Po prostu pozwól dziewczynie i Jaxon'owi
odejść, chcesz zabrać się za mnie, chcesz kurwa zabrać się za
mnie. Będziesz błagać jak mała dziewczynka, kiedy uwolnię się z
tych lin i będziesz w sytuacji, kiedy połamię twój kark jak
gałązkę.
-Gadasz
tal, nic nie zrobisz przyjacielu.- warknął Liam, kopiąc stojące
na podłodze butelki, przez co rozbiły się na milion kawałków.
-Zresztą, Sutton musi wiedzieć jakim jesteś zdrajcą. Nie chce
żebyś pomagał Justinowi i jej w kolejnej misji do Arizony.
-Nie
dbam o was dwóch.- krzyknęłam, spociła mi się szyja z
frustracji. -Po prostu chcę stąd kurwa wyjść. Są moje urodziny,
a tutaj jestem w środku jednej z waszych głupich gier.
-Powód,
dla którego siedzisz na tym krześle Sutton, to dlatego, że się o
ciebie martwię bardziej niż myślisz.- stwierdził Liam, za co Nick
zaszydził z niego.
-Oh
proszę, jeśli martwisz się o dziewczynę, dlaczego związałeś
brata jej chłopaka i gnoisz go przed nią?
Liam
zignorował jego komentarz, jego morderczy wzrok nadal mnie
przeszywał.
-Nie
muszę pytać skąd wiedziałaś, że tu jestem. Dostałaś wiadomość
od SA prawda?- Liam pokiwał głową, zachęcając mnie, abym
zgodziła się z jego retorycznym pytaniem.
-...tak.-
powiedziałam spokojnie, przez mój posiniaczony policzek trudno było
mi poruszać szczęką i mówić.
-Wiem
kto jest SA , a więc Nick...widziałem jak pracuje dla tej osoby,
cały cholerny czas pomagał ci.- Liam zacisnął razem zęby.
Spojrzał na Nicka, jego wyraz twarzy był nieczytelny.
-Co
ty Sutton, uwierzysz chłopakowi, który jest naćpany, jego
pieprzona twarz wszystko zdradza. To nie jest sekret, nie mam pojęcia
kto jest tym SA.
-KŁAMCA.-
krzyknął Liam, wyciągając swój pistolet. Wystrzelił pocisk
kilka cali od głowy Nicka, który rozbił szybę za nim. Odgłos
spowodował, że Jaxon się przebudził, jego oczy otworzyły się w
przerażeniu.
-Liam,
teraz po prostu robisz z siebie debila.
-Patrz,
jestem jedynym który trzyma pistolet pamiętasz?- zagroził,
odwracając się do mnie. -Złapałem ich. SA, Joel'a i Nicka.
Wszyscy rozmawiali o tobie. SA prawdopodobnie teraz skądś na to
patrzy, gotowy uratować tyłek Nicka i twój.
-Odurzyłeś
mnie, przywiązałeś i zabrałeś tutaj żebym słuchał więcej
tych twoich pieprzonych bzdur.- pisnął Nick, kręcąc głową w
niezadowoleniu. -Wiesz co, kiedy stąd wydostanę, nie będziesz
częścią w handlu. Wywalam cię na dobre.
-Kto
jest SA Liam?- przerwałam, moje serce waliło gwałtownie w piersi.
Liam
zawinął swoje usta do środka, jego oczy były smutne.
-SA
jest...
To
było to. Po miesiącu bycia torturowaną, w końcu mogłam poznać
imię osoby, która wpakowała mnie w to piekło. Osoby, przez którą
nie mogłam spać w nocy. Która zniszczyła moją rodzinę. Która
dręczyła mnie, torturowała, groziła mi. Osłabiła mnie. To
wszystko mogło się skończyć, dzięki jednemu zwykłemu imieniu
będę wolna. Może to wszystko się zatrzyma.
Bang.
Zanim
słowa zdążyły wyjść z jego ust, srebrna, metalowa kula trafiła
w środek jego czoła, przez co upadł na ziemię. Jego przerażone
oczy zatrzymały się na mnie, kiedy jego ciało upadało na ziemię,
gruba, ciemna stróżka krwi sączyła się wokół jego ciała,
barwiąc panele na czerwono.
-NIE!-
krzyknęłam, łzy spłynęły po mojej twarzy.
Joel
stał za Liamem, zniżając pistolet, kiedy po jego bladej twarzy
spływała krew.
-CZEMU
TO ZROBIŁEŚ JOEL? CZEMU?- krzyknęłam w frustracji, czując się
jak część punktu krytycznego. Upadłam gwałtownie, będąc pewna,
że oficjalnie to straciłam. Joel spojrzał na mnie, jego wzrok był
zimny. Żadne emocje nie ukazywały się na jego twarzy, nie żałował
swojej ostatniej czynności. Podszedł do mnie powoli, wyciągając w
moją stronę nóż.
To
było to. Miałam umrzeć.
Niemniej
jednak Joel nie przeciął mnie czy poderżnął moje gardło.
Przeciął liny z mojego ciała, pozwalając mi swobodnie wstać, bez
jakiejkolwiek szkody. Podszedł do Jaxon'a, również przeciął liny
z jego ciała, by mógł wstać. Zostawił Nicka związanego,
automatycznie podniósł puszkę z olejem motoryzacyjnym, który stał
za tylnymi drzwiami, ściągnął szybko z niego pokrywę. Zaczął
rozpryskiwać go po całej drewnianej podłodze, rozprowadzając to
wszędzie w kierunku drewnianych drzwi pośrodku pokoju.
Chciał
wzniecić pożar. Z jakiego powodu, nie miałam pojęcia. Nadal nie
mogłam uwierzyć, że postrzelił Liama bez mrugnięcia okiem, kiedy
ciepła krew Liama spływała mu po twarzy. Wiedziałam, że SA
pokierował go do tego wszystkiego. To był on. Liam omal nie wyjawił
mi jego imienia i nagle znalazł się martwy na podłodze. Nadal
byliśmy w grze SA, a jeśli Liam mówił prawdę, Nick również w
tym był. Jednak jeśli tak było, dlaczego nadal był związany?
-Oh
kurwa, wznieci pożar.- krzyknął Nick, próbując walczyć w
uwolnieniu się od lin. -Pomóż mi Sutton, chodź.
W
tym momencie zadzwonił telefon w kieszeni mojej sukienki,
przeraźliwy dźwięk zwrócił uwagę Joel'a. Zmarszczyłam brwi w
dezorientacji, kiedy wyjął z kieszeni zapalniczkę, zapalając ją
delikatnie.
-Odbierz
telefon.- powiedział Joel monotonnie, karząc mi to zrobić.
-Teraz.- dodał kiedy zauważył, że nadal byłam w szoku po jego
nagłym odzewie. Sięgnęłam do kieszeni, wydobywając drżącymi
rękami telefon. Oczywiście numer dzwoniącego był nieznany.
Nacisnęłam
zielony guzik, przykładając telefon do ucha.
Połączenie
miało zakłócenia i ciężki oddech rozbrzmiał po drugiej stronie
linii.
-Masz
minutę, żeby opuścić to piekło. WYNOŚ SIĘ.- zautomatyzowany
głos krzyknął po drugiej stronie, przez co wzdrygnęłam się,
przez głos krzyczący do mojego ucha. Jeol stanął na początku
śladu oleju, przesuwając zapalniczkę tak, że pojedynczy płomień
zetknął się z olejem.
-SUTTON
NIE MOŻESZ MNIE TAK PO PROSTU TUTAJ ZOSTAWIĆ! POMÓŻ. UTKNĄŁEM.-
Nick ryknął między odgłosami płomieni. Pchnęłam Jaxon'a do
drzwi, odwracając się ostatni raz, by spotkać przerażony wzrok
Nicka.
-Przepraszam.-
powiedziałam bezgłośnie, zanim wyskoczyłam za zewnątrz. Biegłam
tak szybko za Jaxon'em, jak tylko moje stopy mogły sobie na to
pozwolić, starając się nadrobić odległość między moim a jego
tempem i pomóc mu.Joel wyszedł za nami, skacząc przez płot w
przeciwnym kierunku.
BOOM
Ziemia
zadrżała pod nami, eksplozja pchnęła nas i pociągnęła na
ziemię. Wylądowałam na Jaxon'ie, ukrywając twarz w jego
posiniaczonej klatce piersiowej, kiedy odłamki szkła i palące
części drewna eksplodowały z budynku. Wiatr wiał nad nami,
otaczając nas dymem, usłyszałam słaby, piskliwy śmiech między
dźwiękiem rozbijanej szyby i palącego się ognia, powodując
kolejną mini eksplozję w nieistniejącym budynku.
__
Narracja
3-cio osobowa.
Dwie,
ubrane w czarne rękawiczki, ręce uwolniły Nicka z krzesła,
podciągając go w górę. Zakapturzona figura oddaliła się,
sygnalizując Nickowi by ruszył za nim, kiedy ogień zaczął
docierać do drewnianych drzwi. Uciekając w inną stronę, figura
przeszła przez grube, metalowe drzwi, wskazując Nickowi, by się
pośpieszył. Biegli obok siebie w dół ciemnej alejki, kiedy
wystąpił za nimi wybuch.
-To
nie była część planu! Nigdy nie mówiłeś, że będziesz chciał
wysadzić ten pieprzony budynek!- krzyknął Nick przez odgłosy
rozbijanej szyby z budynku oddalonym od nich o 50 metrów.
Zakapturzona
postać nie odpowiedziała. Zamiast tego nadal szła przez ciemny,
podziemny korytarz, aż 30 minut później dotarła do dworca
kolejowego. Nick wiedział, żeby nie zadawać więcej pytań w
czasie podróży tam. SA był niebezpieczny. Mógł zabić go bez
wahania, pozwalając mu upaść do kałuży ciepłej krwi.
Doszli,
nagle zatrzymali się przed wejściem do stacji, ukryci w cieniu.
Ręce w czarnych rękawiczkach umieściły w jego rękach paszport i
różne bilety. Zanim Nick mógł spytać, postać odwróciła się,
biegnąc w samym środku nocy.
Nick
spojrzał na liścik dołączony do biletów zabukowanych do Arizony,
potem na lotnisko w Nowym Jorku i przelot do Australii.
Wyjedź
z miasta. Jest teraz zbyt niebezpiecznie. Liam nigdy nie powinien
tego odkryć. Dzięki za cały twój wkład w to. Byłeś najbardziej
pomocny.- SA.
Nick
skręcił liścik, wrzucając go do metalowego kosza, przed ruszeniem
na teren dworca kolejowego. Jego pociąg miał odjechać za następne
15 minut. Miał dobrą passę z SA, ale teraz wiedział, że nadszedł
czas by odejść. To nie potrwa długo, aż Sutton dowie się prawdy,
a on nie chciał być w pobliżu, kiedy wszystko wyjdzie na jaw. Nie
wiedział jednak, że SA miał intencje, by więcej nie wrócił do
Kalifornii.
* * *
Spodziewaliście się? Bo ja kompletnie nie. Szkoda mi trochę Liam'a, mimo tego co zrobił Sutton.
Następne dwa rozdziały są bardzo krótkie, więc dodam je dwa pod rząd w weekend, albo na początku przyszłego tygodnia.
Pozdrowienia i dedykacja dla mojej kochanej madziuchy! (@biebersomadz)
KOCHAM<3
Miło by było, gdybyście komentowali rozdziały jeśli je czytacie. Ostatnio mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta moje tłumaczenie.. Więc jeśli czytasz to tłumaczenie, daj o sobie znać w komentarzu, co myślisz o rozdziale czy tłumaczeniu. Bardzo fajnie czyta się wasze opinie i to sprawia, że chętniej tłumaczę rozdział.
Twitter: @Swaggabiebah
Ask: www.ask.fm/swagja
Follownijcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePL
SA: @SA__PL
Zapisujcie się na listę informowanych w zakładce "informowani".
Uhuh...podejrzenie Alex jako SA? Interesujące...
OdpowiedzUsuńooo BOŻE!! co sie dzieje!! wiesz już kim jest SA? ja już strasznie chce wiedzieć kim on jest. +świetnie tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńomg *,* to chyba jeden z najlepszych rozdziałów <3 nie moge sie doczekać nn ndcjksafhsj
OdpowiedzUsuńnie mam pojecia kim jest sa ._.
ilysm @umakemelaugh69
Mam cholerne wrażenie, że SA jest Justin, nie wiem czego. Może na początku był tym dobrym SA, a później stał się zły, albo od początku miał złe intencje. Już nie wiem co mam myśleć.
OdpowiedzUsuńOMG ale akcja *.*
OdpowiedzUsuńKoocham<3
rozdział pełen emocji :)
OdpowiedzUsuńO KURWA JEBANA :O
OdpowiedzUsuńjezu chryste ;o niech ten koszmar się już skończy hdjds
OdpowiedzUsuńAujxjshskahzua cudo juz myslalam ze sie wyda a tu nic z tego no nic... Czekam nn i cudnie tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie - http://how-to-love-justin-bieber-fan-fiction.blogspot.com/?m=1
o fuck, czemu mam wrażenie, że to Justin dalej jest SA>.
OdpowiedzUsuńNoo ja też :/
Usuńwow jestem w szoku :o
OdpowiedzUsuńtego się nie spodziewałam
ugh, a już miałam nadzieje że wreszcie sie dowiem kto jest SA xd
czekam na nn x
wow, tego to ja się kompletnie nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńAjdixsnsocysxmckskc *-*
Boże boże boże! Kocham <33 nie no Kocham Cie za to tlumaczenie ! Lol ja chce wiedziec kim jest SA ! Czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńNatu xx
Uwielbiam sposób w jaki tłumaczysz *o*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ♥
omgggg genialne! nie wytrzymam! nie mogę się doczekać co będzie dalej! <3 majznsddhc
OdpowiedzUsuńO Boże, co się dzieje ?!? świetny
OdpowiedzUsuńczekam na nowy:*
@magda_nivanne
wydaje mi sie ze SA jest Alex...
OdpowiedzUsuńProsze dodaj te rozdziały jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńO moj boze ale akcja, nigdy bym sie nie spodziewala, ze ta historia tak sie rozwinie. Ty jak zwykle cudownie tlumaczysz. Zawsze jak czytam to opowiadanie to jestem zestresowana, nie mam pojecia czemu XD
OdpowiedzUsuńJa mam to samo. xD
UsuńKocham to tłumaczenie, niemalnie brak mi słów hodhishdhrvk *.* Nie mogę sie doczekac, aż dowiem sie kim jest SA, mam 3 podejrzane osoby :D . Czekam nn ; )
OdpowiedzUsuńSupeerr kocham to.!
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!<3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego.ten był świetny c:
OdpowiedzUsuńTłumaczenie świetnie xd zastanawia mnie to kim moze być SA bo do tej pory myślałam ze to Joel .Tłumacz to dalej kochana bo jest świetne
OdpowiedzUsuńjestem pierwsza ? :D nie spodziewałam się tego i jestem strasznie ciekawa kto jest SA :)) kocham cię za to że poświęcasz tyle czasu na tłumaczenie tego i tak strasznie cię kocham <3
OdpowiedzUsuńKocha. To
OdpowiedzUsuńaskjfkrjfvlmly <3 aaaaaaaaa!!!!!!!! nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń@catpowerlove
Świetny rozdział.. I nie wiem czemu ale wydaje mi się ze Alex ma coś z tym wszystkim wspólnego.. No nic czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńBoże.. kocham to tłumaczenie.. Według mnie Alex jest SA.. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału..
OdpowiedzUsuńwspaniale przetłumaczony rozdział <3
OdpowiedzUsuńdużo się działo.. nie mogę się doczekać następnego ;*
bosz... Nie spodziewałam sie tego ! Zajebisty rozdział. Musze przyznać troche było mi szkoda Liama i Nicka gdy myślłam ze spłonie ... Nie moge sie doczekac nn <3
OdpowiedzUsuńPIERWSZA. <3 BOŻE, TO OPOWIADANIE JEST TAK WSPANIAŁE! MAM PODEJRZENIA ŻE TO ALEX JEST WŁAŚNIE SA :OO CZEKAM NA DALSZE CZĘŚCI! KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńCo? Nogdy bym nie pomyślała! ALEX TO SA? NIEEE PO PROSTU NIE WIERZĘ!
OdpowiedzUsuńCo tu się wyrabia ?!? @JB_is_cute_
OdpowiedzUsuńOMG, JAKA AKCJA ! W ŻYCIU BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA SHAGDASHGDAH !
OdpowiedzUsuńŚWIETNE TŁUMACZENIE, DZIĘKUJĘ, KOCHAM CIĘ ♥
Dokładnie,mysle jak chyba wszyscy tutaj ze SA to moze byc Alex chociaz ..podejrzane wszystko .Nic tylko czekac do nastepnego rozdzialu asdgh. -@stratfordslaugh
OdpowiedzUsuńo boże boże boże mam nadzieję że Alex nie jest SA bo to by było straszne :O czekam na następny <3 dziękuję że tłumaczysz i regularnie dodajesz rozdziały
OdpowiedzUsuńtakiego obroty spraw sie nie spodziewałam ! . megaaa *.*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział ; D czekam na następny !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMega ciekawey rozdział! Czeka na następny ! KOCHAM cię i dziękuje ,że tłumaczysz ;*** <333333
OdpowiedzUsuńOsz w mordę... akcja się rozkręca! Ciekawe kto jest tym SA? Co z tą Alex? Wszystko jest podejrzane.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
Kocham tego bloga, świetnie tłumaczysz *.*
Uh, za dużo emocji jak na jeden rozdział
OdpowiedzUsuńto jest pokręcone.. Już prawie dowiedzieliśmy się kto jest SA...
OdpowiedzUsuńNie komentuje rozdziałów bo po każdym targają mną emocje i nie umiem ułożyć normalnego zdania. To nie jedyne ff którego nie komentuje, ale staram sie zacząć. Czekam na następny x
wspaniały ;o
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
KOCHAM TO <33!
OdpowiedzUsuńmoze i Alex jest SA ale czy Nick wchodził by w bizznes z młodą dziewczynką wątpie po drugie czy dała by temu rade? moze jest nim Justin ale czy zastraszał by sam siebie hemm... też mało prawdopodobne no ale... nwm. czy kojarzycie dziewczyne ktora przyjaznila sie z Sutton przed Lolą i Tori moze miala do niej zal? no nwm. albo ojciec Sutton wiemy doczego jest zdolny tyle ze przecież on byl w Europie hemm... podejrzewam tez brata Tori czasami jest taki jakis dziwny... albo nawet samą Tori
OdpowiedzUsuńw końcu miała dobry wpływ na Joela i tez wsumie kłóciła się z Lolą... chociaz osobiscie uważam że SA raczej nie będzie dziewczyną logicznie rzecz biorąc no ale tu wszystko jest możliwe dziękuję że tłumaczysz i czekam nn ;)
Moi zdaniem to jest najlepszy rozdział jak dotychczas, to opowiadanie jest boskie a ty jesteś kochana, że je tłumaczysz, ily (:
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego! Rozdziały są genialne, a ty cudownie tłumaczysz <3 Kocham cię i czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńWow! Zajebiscie tlumaczysz;)
OdpowiedzUsuńA rozdzial asdfghjkl*.* tyle akcji, emocji... nie spodziewalam sie tego;o
Czekam na nn! C:
Swag_Marika97
Mega<3
OdpowiedzUsuńMyślałam, że SA jest Alex.. ale w sumie teraz wydaje mi się, że może to być też Justin..
OdpowiedzUsuńswietne .. na prawde
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńale rozdział .
ja myśle że SA jest Gregg czy jak jest temu bratu Tori .
Chociaż nie wiadomo.
O.o
mam podejrzenia że albo justin albo alex są SA nwm dlaczego. a tak wogule świetny rozdział czekam na nn
OdpowiedzUsuńJa uważam ze SA jest ojciec Sutton.Koniec.Kropka
OdpowiedzUsuńWow.. JA.... JA... Ja jestem w totalnym szoku o.O
OdpowiedzUsuńJuż mieli się dowiedzieć prawdy, a tu nagle coś takiego...
A Alex jest podejrzana.. Jej dziwne zachowanie i to co powiedziała Tory sprawia, że sądzę, że ona ma coś wspólnego z SA. ;)
Dzieki wielkie ze tlumaczysz xx
czekam na nn xx
Jezu ale ten SA przesadza. ..
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten ff i czekam na nn.
Czy to możliwe żeby to opowiadanie mogło być jeszcze lepsze. ?! Jest tak bardzo cudowne !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za tułmaczenie KOCHAM CIĘ <333
To jest tak strasznie podobne do Pretty litte liars. To jak SA popsuł pomnik Loli, a w PLL pomnik popsuł A. Tu i tu dziwne zagadki i tajemniczy nadawca wiadomości. Kocham to opowiadanie jak i ten serial. Ciebie również za to, że tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńBłagam szybko dodaj te rozdziały bo umrę z ciekawości.
OdpowiedzUsuńszok kompletnie się tego nie spodziewałam! czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń@kasq_00
SA to nate ,joel, justin albo alex!!
OdpowiedzUsuńjeden z najlepszych rozdziałów :) każdy może być SA, to mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńogòlnie dziękuję Ci, że to tłumaczysz :)
Świetne <3
OdpowiedzUsuńAle by byly jaja jakby jej matka byla SA... Boze... Nie mozliwe to jest raczej no ale tutaj wszystko moze sie zdarzyc... Masakra ahaha
OdpowiedzUsuńCudo.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to szkoda mi Liama, pomimo tego wszystkiego co zrobił. Szkoda, że musiał zginąć :c
A co do SA to nie mogę nawet mówić to jest po prostu... wow.
Teraz jak to czytałam to przez myśl mi przeszło, że to Justin jest SA, ale stwierdziłam, że to niemożliwe.
Czekam na nn<3
Tak jeszcze w sumie jak teraz przeczytałam komentarze to większość ma przypuszczenia, że to Alex, no ale w sumie Alex chyba jako SA nie kazałaby siostrze powiedzieć jej chłopakowi o tym, że ona jest w ciąży.
OdpowiedzUsuńAlex nie może być SA ! Przeciez sama by nie kazala Sutton powiedziec Nate'owi że jest w ciąży. To nielogiczne. Skoro nie chciala zeby wiedzial, to nie kazalaby to zrobic.
OdpowiedzUsuńI Justin też nie może być SA!!!
To ktos z jej bliskiego otoczenia...ta osoba jest ta ktora bylaby najmniej podejrzana o to. Napewno ma jakies alibi i nikt nie pomyslalby ze to akurat ona jest SA...jakas nniby niewinna duszyczka, ktora nie sprawia podejrzen.
OMG... Genialny rozdzial. Tego sie nie spodziewalam... Swietnie tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuńTo jest najdziwniejszy i najfajniejszy rozdział ever..
OdpowiedzUsuńBoże, to coraz bardziej przypomina mi kryminał lub horror
Szczerze? Nie wiem kto jest SA
Justin raczej nie, bo przecież gdy był blisko Sutton, te wiadomości i tak przychodziły, albo z tym nożem gdzie były jego odciski palców ..przecież nie chciałby sam siebie wkopać
Nick, Joel, Liam - odpadają,, są tylko pomocnikami
Lola - nie żyje
Tori - pamiętacie te nagranie z Haloween, gdzie tańczyła, a SA chowało się za drzewem? No właśni
Alex - czyżby chciała grozić tym, aby Sutton powiedziała Nate'owi o dziecku? Bez sensu
Nate- podczas Haloween wpadł razem z Sutton do jeziora przez SA, więc niby jak mógłby nim być?
Greg- czyżby kazał wybierać Sutton kogo najpierw zabić, jego czy Justina.. Kolejny bezsens
Ojciec lub matka Sutton - byli w Europie
Ludzie z którymi Justin musiał walczyć - niby jak jednocześnie bili się z Jussem i nagrywali filmik?
Wujek Dom - możliwe
Czuję się jakbym jakieś śledztwo prowadziła, haha
Osobiście uważam że SA jest mężczyzną..
To jest tak wszystko poplątane..
Ok, jeśli macie jakieś propozycje kim jest SA , a jeszcze tutaj nie wyjaśniłam, to piszcie w odpowiedzi do tego komentarza, a postaram się rozwiązać tą zagadkę ;)
A tak wgl już wiem jaki zawód do mnie pasuje: Detektyw .Hahah
Pozdrawiam xx
wydaje mi się że SA jest Alex albo Justin hmm
OdpowiedzUsuńJEEZUUUU ! JEDEN Z NAJLEPSZYCH ROZDZIAŁÓW , POWOLI ZACZYNAM SIĘ BAĆ ... Alex i Justin NIE SĄ na pewno SA !!!!!!
OdpowiedzUsuńkocham twoje tłumaczenie ... no i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały . nie mam pojęcia kim może być SA .
Super rozdział. Świetnie tłumaczysz. Nie mam pojęcia kim może być SA ale wiem ,że to na pewno nie jest Justin. Alex? Być może, ale wydaje mi się że autorka chce nas zbić z tropu i SA okaże się ktoś inny. Czekam na kolejny rozdział. ILY <3
OdpowiedzUsuńojapierdole.........jezus ciekawe kto nim jest........cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuń@BieberrHeaven
omg ale rozdzial
OdpowiedzUsuńJejku ale meeega <3 zajebiście tlumaczysz *-*
OdpowiedzUsuń