Fizyczne
cierpienie.
To
była pierwsza rzecz jaką mogłam pojąć. Cierpienie było tak
silne, że nie mogłam oddychać. To było tak, jakby ktoś
wstrzyknął mi jad, przez który miałam trudności z oddychaniem,
kiedy z mojego ciała odcinana była kończyna po kończynie. Różnica
była taka, że byłam pobudzona przez tą fizyczną torturę.
Zachłysnęłam
się tlenem, co spowodowało, że moje usta otworzyły się szeroko,
mocno ssałam powietrze z otoczenia jak tylko to było możliwe.
Czułam, że jestem teraz pod jakimś światłem, kiedy przez wnętrze
moich powiek przedzierał się pomarańczowy blask. Nie tonęłam
już, nie walczyłam o życie na dnie zimnego jeziora.
Moje
powieki drżały, kiedy próbowałam zmusić je do otwarcia, szybko
mrugając, by przystosować wzrok do mocnego światła w
pomieszczeniu. Wpatrywałam się w zwykły, biały sufit, jasne
światło padało na mnie.
-Dzięki
Bogu.- usłyszałam w pobliżu drżący głos, jednak moja głowa
była tak ciężka, że nie mogłam jej odwrócić by sprawdzić do
kogo należał. Nie żebym tego potrzebowała, bo 3 sekundy później
blada, przerażona twarz Justina pochyliła się nade mną, jego oczy
były przekrwione, co wskazywało na to, że płakał.
-Obudziła
się?- smutna, zapłakana twarz Alex pojawiła się obok twarzy
Justina, zasłaniając światło tak, że mogłam im się lepiej przyjrzeć.
-Tak,
idź po pielęgniarkę i twojego wujka Doma.- zażądał Justin,
kierując ją w stronę drzwi. Alex pokiwała głową i bez
sprzeciwień odeszła od Justina.
Pielęgniarkę?
Muszę być w szpitalu. Cholera, nienawidzę ich.
Usta
Justina były lekko rozchylone, jego zmartwiony wzrok wpatrywał się
we mnie.
-Skarbie,
przepraszam.- wyszeptał, całując czule moje czoło, zostawiając
usta w tym miejscu przez jakiś czas. Chciałam coś powiedzieć, ale
czułam jakby moje gardło było w ogniu lub zostało zdarte na
kawałki.
-Nate.-
mój słaby, skrzeczący głos zdołał powiedzieć, mój żołądek
podskoczył. Co stało się z Natem? Jeśli on umarł nigdy sobie
tego nie wybaczę.
-Nie
martw się, wszystko z nim w porządku. Jest w pokoju naprzeciwko i
wybudził się jak ty.- uspokajał Justin, siadając na brzegu
szpitalnego łóżka.
Ulga
ogarnęła moje ciało, jednak zaraz zastąpiło ją zmieszanie.
-Jak...
si...się wydo...stałam- wybełkotałam, uczucie pieczenia w gardle
wróciło.
-Usłyszeliśmy jak samochód wpada do jeziora. Nie zawahałem się wskoczyć i cię
uratować. Gregg też zanurkował, ale pokazałem mu, że ma wydostać
Nate. W tym czasie wyciągnąłem ciebie na powierzchnię, byłaś
ledwo żywa. Stało się tak jak z Jazzy.- jego głos się złamał,
chwycił mnie za rękę. -Jeśli byłbym tam chwilę później,
mogłabyś umrzeć.
Słabo
pociągnęłam Justina za rękę, moje ramie było wiotkie. Usiadł
bliżej mnie, cała jego twarz skupiona była na mojej.
-Widziałam
SA.- wydusiłam, łzy zaczęły napełniać moje oczy, a gardło
paliło jeszcze mocniej niż wcześniej, jakby zaraz miało się
spalić.
Justin
zacisnął zęby, jego oczy zapłonęły ogniem.
-On
ci to zrobił? Próbował cię zabić?- ton Justina wskazywał, że
jest on bardziej zraniony niż zdenerwowany, łza spłynęła z jego
wypełnionych słoną cieczą oczu. Pokiwałam głową, wydając mały
szloch, kiedy Justin złączył nasze czoła.
-Nie
płacz piękna, już jesteś bezpieczna. Jesteś bezpieczna.-
odetchnął, głaszcząc mnie po policzku, przełykając cierpienie w
swoim głosie.
-Dziękuję-
uratowałeś mnie.- wymamrotałam cicho, znajdując siłę by
pogłaskać go po szczęce.
-Oh
Sutton!- poznałam krzyk wujka Doma, co spowodowało, że Justin
wstał i zszedł mu z drogi. Wujek Dom pochylił się nade mną
przyglądając mi się bliżej swoimi załzawionymi oczami. Czy
wszyscy płakali?
-Szczerze
mówiąc myślałem, że cię straciłem groszku.- odchrząknął,
pocierając lekko moje ramię. -Pamiętasz co się stało? Dlaczego
byłaś na tym moście?
-Ja
i Nate pojechaliśmy po trochę drewna... i on po prostu stracił
kontrolę nad autem.- skłamałam, mówiąc cicho, ponieważ nie
chciałam znów zacząć kaszleć i doświadczyć dyskomfortu w
gardle.
-Był
upity, głupi chłopak. Wiedziałem, że nie mogę ufać imprezie w
lesie o tej porze nocy. Myślę, że to było głupie pozwalając
tobie i Alex iść tam bez żadnego nadzoru.
-Nate
wypił tylko kilka piw i nie potrzebowaliśmy żadnego nadzoru!- rzuciła Alex z rogu pokoju, wtulając się w futrzany koc, którym
była okryta.
-Spróbuj
powiedzieć to swoim rodzicom kiedy wrócą. Są strasznie wkurzeni i
prawdopodobnie już nigdy mi nie zaufają.
-Czekaj,
co ty masz na myśli, że nasi rodzice wracają?- odezwałam się,
lekko kaszląc. Dlaczego moi rodzice wracają, oni naprawdę wracają?
Nie zrozumcie mnie źle, kocham ich ale ich powrót oznacza, że nie
będzie więcej wujka Doma i wolności. Prawdopodobnie będą kazali
wrócić mi do szkoły, a teraz to nie jest to, czego potrzebuję.
Poza tym ja naprawdę nie chciałam przerywać ich podróży po
Europie, nawet jeśli został im jeszcze rok.
-Chodzi
mi o to, że oni właśnie lecą do domu, kiedy my rozmawiamy.
Musiałem im powiedzieć co się stało Sutton na wiele względów
prawnych.- wujek Dom mruknął surowo, głównie dlatego, że wciąż
był na siebie zły, za to że był nieodpowiedzialny.
-Więc
gdzie ty pójdziesz?- spytała Alex, osuwając się po ścianie.
Justin spojrzał na moją zmieszaną twarz, kiedy ja spojrzałam na
niego.
-Myślę,
że wrócę do Nowego Jorku. Mam tam kilku znajomych i opłacę swoją
podróż tam.- wujek Dom podrapał się niezdarnie po głowie. -W
każdym razie nie myślmy o mnie. Skupmy się na tym co lepsze,
dobrze groszku? Poza tym, nie tęsknicie za waszymi rodzicami? Im
naprawdę brakuje waszej dwójki.
-Wolę
ciebie wujku D.- załkała Alex, ocierając łzy o puchaty koc.
Justin ruszył szybko przez pokój, obejmując ją w ciepły uścisk.
-Ja
też.- szepnęłam, uśmiechając się do jego zakłopotanej twarzy.
Wiem, że to brzmi źle, ale kocham wujka Doma bardziej niż swoich
własnych rodziców. Wujek dom jest inny niż wszyscy w naszej
rodzinie. Jest zabawny, wspierający, przyjazny, energiczny i bardzo
sympatyczny. To szalone, że jeszcze nie znalazł dziewczyny.
Niemniej jednak, ja i Alex nie możemy być samolubne. Wujek D włożył
dużo starań by się nami opiekować, a teraz musimy pozwolić mu
odejść i żyć własnym życiem. Ciągle jest młody, co oznacza,
że nadal ma czas na znalezienie dziewczyny i ustatkowanie się. Kto
wie, być może pewnego razu będzie miał swoje własne dzieci pod
opieką.
-Chodźmy
sprawdzić co u Nate Alex i później tu wrócimy.- ziewnął, kiedy
Justin znów zaczął się do mnie zbliżać.
-Powinniście
iść do domu i odpocząć, nic mi się tu nie stanie.- uśmiechnęłam
się do nich, kiedy ruszyli w stronę drzwi.
-Ale
Sutton ty dopiero się obudziłaś!- dolna warga Alex zadrżała.
-Wiem
że jest halloween i w ogóle, ale Alex wyglądasz jak zombi. Idź i
prześpij się. Prawdopodobnie dalej tu będę.- wywróciłam oczami,
próbując usiąść.
-Ma
rację, jest 6 rano a jesteśmy tu od północy. Wrócimy tu po
południu żeby się z nią zobaczyć, dobrze Alex?- zachęcał ją
wujek Dom, trącąc ją lekko w ramię.
-Dobrze.-
westchnęła Alex, przyznając się do porażki. -Kocham cię
siostrzyczko.
-Ja
ciebie też.- zaśmiałam się, starając ułożyć głowę na
zagłówku.
Justin
czekał aż oboje wyjdą i zamkną drzwi, zanim włożył ręce do
kieszeni dżinsów. Pogrzebał w niej trochę zanim wyciągnął
mojego iPhone.
-Miałeś
go?- wydyszałam, kiedy umieścił go w mojej ręce.
-Tak,
wziąłem go kiedy siedzieliśmy w nocy przy ognisku.- wymamrotał z
poczuciem winy. -Chciałem zobaczyć czy mogę spróbować blokować
nieznane wiadomości i połączenia, ale nie mogłem. Dobra robota,
nie udało się, mam nadzieję, że nie będę musiał kupować ci jeszcze jednego.- zaśmiał się
do siebie, ale mogę powiedzieć, że wcale nie uważał tego za
zabawne.
-Chodź
tutaj.- poklepałam łóżko, co zmusiło Justina do zajęcia z
powrotem miejsca na materacu.
-Bardzo
cię kocham. Bez ciebie, nie byłoby mnie tu teraz.- pociągnęłam
go za koszulkę, całując go delikatnie. Odsunął się, krzywiąc
się lekko do siebie, przesunął mnie delikatnie, tak by mógł
położyć się obok mnie na łóżku. Jego ramie owinęło się
wokół mojego kruchego ciała, co pozwalało oprzeć mi głowę na
jego piersi.
-Jeśli
być umarła... nie wiem czy mógłbym żyć ze sobą.- przełknął
Justin, jeżdżąc delikatnie palcami po kościach mojego nadgarstka.
-Nie chcę żyć bez ciebie Sutton bo kocham cię bardziej niż
cokolwiek innego na świecie. Wiem że to samolubne, ale pozwoliłbym
Nateowi umrzeć sto raz tylko po to żeby uratować ciebie.
-Justin,
nie myśl tak.
-To
prawda. Jeśli bym go uratował i stracil siebie, to tak jakbym zabił
samego siebie. To nie jest życie bez ciebie księżniczko, bo ty
jesteś moim życiem. - przycisnął usta do linii moich włosów,
czułam jak jego łzy spływają po mojej twarzy.
W
tym momencie drzwi się otworzyły, starsza kobieta z siwymi włosami
zawiniętymi w kok, podeszła do schowka, obok wózka na jedzenie.
-Panno
Rosegarden, obudziłaś się w końcu!- uśmiechnęła się do mnie,
ruszając w moją stronę i ciągnąc za sobą wózek. Justin właśnie
miał zejść z łóżka, kiedy kobieta wyciągnęła rękę by go
zatrzymać.
-Możesz
tu zostać kochanie, zrobiliśmy już wszystkie badania, kiedy spała.
Twoje gardło może boleć przez następne kilka dni. Czujesz, że
trochę ciężko ci oddychać?
-Tak,
ale nie chcę tlenu...
-Dobrze
skarbie, już i tak dostałaś tlen. Tak długo jak jesteś w stanie
pobierać do płuc wystarczającą ilość tlenu bez zawrotów głowy,
to dobry znak. Powinnaś wyjść za dzień lub dwa. Na razie, jedyną
rzeczą o jakiej chciałabym cię poinformować to musisz brać małe
łyki wody i małe kęsy jedzenia. Tym złagodzimy twój obrzęk
gardła, na razie nic więcej z tym nie możemy zrobić. Proszę.-
pchnęła tacę tak, żeby unosiła się nad łóżkiem.
-Będę
przychodzić tu żeby sprawdzać w regularnych odstępach czasu twój
oddech i inne. Po prostu odpoczywaj.- pielęgniarka posłała mi
ostatni uśmiech przed wyjściem i delikatnie zamknęła za sobą
drzwi.
-To
było...- Justin urwał, unosząc brwi.
-Szybie?
Nie narzekam.- mruknęłam, wyciągając głowę do góry by go
pocałować. Justin jęknął w moje usta, chowając kosmyk moich
włosów za ucho.
-Idę
po kawę. Potrzebujesz czegoś?
-Miałam
coś na myśli, ale nie sądzę, że szpital to odpowiednie miejsce.-
zachichotałam bezczelnie w jego usta, odsuwając swoje wargi tak by
mógł wstać z łóżka.
-Zaczynasz
robić się taka jak ja przez te komentarze.
-A
to coś złego?- za flirtowałam, unosząc brwi.
-Bardzo
złego.- zmrużył figlarnie oczy, ruszając do drzwi. -Za sekundę
wracam.
-To
znaczy, że teraz jestem twardzielką?
-Jeśli
byłabyś prawdziwą twardzielką nie powiedziałabyś tak.- ton
Justina wyśmiał mnie, kiedy wyszedł na chłodny korytarz.
Kutas.
Zaśmiałam
się do siebie, przyciągnęłam tacę do siebie, siadając trochę
wyżej, tak żebym była w stanie podnieść pokrywkę z metalowej
miski. Wykrzywiłam twarz z obrzydzenia, kiedy zobaczyłam w misce
spaghetti, niechętnie podniosłam łyżkę. Miałam ochotę na coś
bardziej apetycznego, szczególnie po tym, że prawie utonęłam. A
teraz siedzę w szpitalu a szpitalne jedzenie zawsze było gówniane.
Jednak nie miałam czasu na narzekanie na jedzenie. Nawijając na
łyżkę makaron, chwyciłam ją w ustach, metal i pomidor od razu
zetknęły się z moimi kubkami smakowymi. Przełknęłam, zaczęłam
nabierać nową porcję na łyżkę starając się nie zwymiotować,
kiedy zauważyłam jakieś kształty, przez co się skrzywiłam.
Te kształty wyglądały jak „S” lub „A”.
Upuściłam
łyżkę z trzaskiem, pchnęłam miskę na bok i sięgnęłam po
kawę, aby zniwelować okropny smak pomidora. Nie patrząc, wzięłam
duży łyk kawy i połknęłam.
To
nie była tylko kawa.
Skrzywiłam
się, spojrzałam w dół na zawartość kubka, byłam zdegustowana
tym, co w nim było. Mieszając kawą w filiżance można było
zobaczyć tam mulastą, zimną wodę z jeziora, dokładnie tą samą
jaka była w tamtym jeziorze. Roztrzaskując filiżankę, posunęłam
tacę jak najdalej ode mnie, jak było to możliwe, przeleciała ona
przez pokój. Stabilizując swój oddech, przeczesałam palcami
włosy, by zachować spokój. Mimo to tortura nie ustała.
Widząc
pokrywkę od kawy, która leżała na moich nogach, podniosłam ją i
obejrzałam plastik. Na wewnętrznej stronie pokrywki kubka, napisana
była wiadomość różowym, wodoodpornym markerem, bazgroły
sprawiły, że moja skóra zaczęła swędzieć.
Podjęłaś
już swoją decyzję Sutton? Wstyd, Nate nie utonął. Udław się
tym dziwko.- SA.
* * *
Udało mi się na chwilę wejść i dodać. Rozdział krótki i niezbyt ciekawy, ale łatwy i szybki był do przetłumaczenia więc dodaję go dzisiaj.
Następny może w środę, ale nie obiecuje : )
Twitter: @SwaggaBiebah
Ask: ask.fm/swagja
Followujcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePl
SA: @SA__PL
o kurwości !
OdpowiedzUsuńOmB *___*
OdpowiedzUsuńBędę miała jeszcze większą schizę przed szpitalnym jedzeniem.
OdpowiedzUsuńpierwsza hahahaha jaki zaszczyt jest zarąbisty moje gratulacje
OdpowiedzUsuńO MATKO SRAM SA TO CZTEROOKI ALE PSTATNIO TO MOZE TEZ BYĆ ALEX BĄDŹ JUSTIN
OdpowiedzUsuńOhhh kocham to opowiadanie < 3
OdpowiedzUsuńjutton są najsłodsi na świecie
OdpowiedzUsuńświetnyyy :D wielkie emocjee i jestem 1 :D czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńświetnny
OdpowiedzUsuńTo było sbdhdghdsgh <333333333333333
OdpowiedzUsuńdziękuję że dodałaś rozdział tak szybko bo byłam meeega ciekawa ^.^
OdpowiedzUsuńjaka końcówkaa *.*
już się nie mogę doczekać kolejnego, buziaki <3
Agjahwjshejwhwfa *o*
OdpowiedzUsuńo mój boże <3
OdpowiedzUsuńiuyhgtrftcvyuijk *__*
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
Jezu! jhdksdhxkjbweaiduhxkjwnxkjwa *_________* boski rozdział! <3
OdpowiedzUsuńczekam na NN :)
@saaalvame
SA wytwarza u mnie takie emocje. o.O
OdpowiedzUsuńznowu nie będę mogła zasnąć. -.-
.. JA JUŻ SAMA NIE WIEM KTO JEST DO CHOLERY SA..
OdpowiedzUsuńChociaż dalej myślę, że to Nick lub Liam, bo oni ostatnio się nie ukazują .. Może specjalnie zamordowali Lolę ..
NIE MAM POJĘCIA ..
coraz bardziej mnie to przeraża @Justeliaa
OdpowiedzUsuńNie wien co powiedzieć tak trudno komentować tak zajebiste rzeczy. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa kim jest SA?! Różowy marker czyli wnioskuje że to może być kobieta... Czekam na następny :)))
OdpowiedzUsuńNudne? Zero nudy. Jest mega
OdpowiedzUsuń@dreamjariana
omg co to bylo wow..... SA to psychopata -nie ze dopiero teraz to zauwazylam....mega rozdzial i ostatnie rozdzialy sa wgl takie shshhdjzhsgagga czekam na kolejny mam nadzieje ze szybko dodasz <3 @ewelina9757
OdpowiedzUsuńjestem cholernie ciekawa kim jest SA nie mogę się doczekać następnego rozdziału ten też był mega fajny :d
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam na mojego bloga jeśli oczywiście masz czas i zechciałabyś wejść http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/
świetny :)
OdpowiedzUsuńCzy mówiłam już jak strasznie kocham tego bloga?
OdpowiedzUsuńPowiem jeszcze raz!
BLOG JEST WSPANIAŁY!:D
@OMB_OMJ
nie wiem czy lubisz, jak zwraca Ci się uwagę, bo nie chcę robić tego złośliwie czy coś! po prostu słowo "shame" można odbierać na kilka sposobów, a w zdaniu na końcu chodzi o to, że "szkoda, że Nate nie utonął" a nie, że "wstyd". Tak poza tym to jestem pod wrażeniem Twojej znajomości języka angielskiego:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWy się zastanawiacie kim jest SA a ja się zastanawiam co zrobi Justin jak się dowie #lol to znaczy wiadomo że się wkurzy, ale czy coś zrobi? Osobiście uważam że SA to kobeta, myślę, że ta babka ze szpitala ci jej przyniosła jedzenie xD
OdpowiedzUsuńjaki super rozdzial jenyy *_* czekam na NN i wgl ;* @gocha_x3
OdpowiedzUsuńSTRASZNIE mi to przypomina serial Pretty Little Liars :/
OdpowiedzUsuńPROSZĘ DODAJ NASTĘPNY JUTRO ! BŁAGAM! :CCCCC
OdpowiedzUsuńJa już nie ogarniam kto może być do cholery tym SA jakieś podpowiedzi coś?
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie kto jest tym SA ;p
OdpowiedzUsuńo kurde!
OdpowiedzUsuńZajebistyy *.* Omg . Koncowka przerazajaca : oo Kurde ciekawe co dalej! Czekaaaaam ; ****
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga!
OdpowiedzUsuń+Czy jest tutaj ktoś, kto chciałby zrobić mi wygląd na bloga? Błagam o pomoc, sama nie dam rady :( -> 38051185 moje gg :x
JA CIĘ BŁAGAM , NAPRAWDĘ TAK MOCNO CIĘ BŁAGAM DODAJ DZIS TEN ROZDZIAŁ :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
OdpowiedzUsuńTroche dziko xd ale wykurwiscie ~_~
OdpowiedzUsuńuwielbiam *-*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział! kocham ten blog, ostatnio znalazłam równie fajny :http://wedonotneednowingstofly.blogspot.com/p/blog-page_21.html POLECAM !!
OdpowiedzUsuńbardzo ściągnięte od Pretty Little Liars :(
OdpowiedzUsuń