Chapter 37

Fizyczne cierpienie.
To była pierwsza rzecz jaką mogłam pojąć. Cierpienie było tak silne, że nie mogłam oddychać. To było tak, jakby ktoś wstrzyknął mi jad, przez który miałam trudności z oddychaniem, kiedy z mojego ciała odcinana była kończyna po kończynie. Różnica była taka, że byłam pobudzona przez tą fizyczną torturę.
Zachłysnęłam się tlenem, co spowodowało, że moje usta otworzyły się szeroko, mocno ssałam powietrze z otoczenia jak tylko to było możliwe. Czułam, że jestem teraz pod jakimś światłem, kiedy przez wnętrze moich powiek przedzierał się pomarańczowy blask. Nie tonęłam już, nie walczyłam o życie na dnie zimnego jeziora.
Moje powieki drżały, kiedy próbowałam zmusić je do otwarcia, szybko mrugając, by przystosować wzrok do mocnego światła w pomieszczeniu. Wpatrywałam się w zwykły, biały sufit, jasne światło padało na mnie.
-Dzięki Bogu.- usłyszałam w pobliżu drżący głos, jednak moja głowa była tak ciężka, że nie mogłam jej odwrócić by sprawdzić do kogo należał. Nie żebym tego potrzebowała, bo 3 sekundy później blada, przerażona twarz Justina pochyliła się nade mną, jego oczy były przekrwione, co wskazywało na to, że płakał.
-Obudziła się?- smutna, zapłakana twarz Alex pojawiła się obok twarzy Justina, zasłaniając światło tak, że mogłam im się lepiej przyjrzeć.
-Tak, idź po pielęgniarkę i twojego wujka Doma.- zażądał Justin, kierując ją w stronę drzwi. Alex pokiwała głową i bez sprzeciwień odeszła od Justina.
Pielęgniarkę? Muszę być w szpitalu. Cholera, nienawidzę ich.
Usta Justina były lekko rozchylone, jego zmartwiony wzrok wpatrywał się we mnie.
-Skarbie, przepraszam.- wyszeptał, całując czule moje czoło, zostawiając usta w tym miejscu przez jakiś czas. Chciałam coś powiedzieć, ale czułam jakby moje gardło było w ogniu lub zostało zdarte na kawałki.
-Nate.- mój słaby, skrzeczący głos zdołał powiedzieć, mój żołądek podskoczył. Co stało się z Natem? Jeśli on umarł nigdy sobie tego nie wybaczę.
-Nie martw się, wszystko z nim w porządku. Jest w pokoju naprzeciwko i wybudził się jak ty.- uspokajał Justin, siadając na brzegu szpitalnego łóżka.
Ulga ogarnęła moje ciało, jednak zaraz zastąpiło ją zmieszanie.
-Jak... si...się wydo...stałam- wybełkotałam, uczucie pieczenia w gardle wróciło.
-Usłyszeliśmy jak samochód wpada do jeziora. Nie zawahałem się wskoczyć i cię uratować. Gregg też zanurkował, ale pokazałem mu, że ma wydostać Nate. W tym czasie wyciągnąłem ciebie na powierzchnię, byłaś ledwo żywa. Stało się tak jak z Jazzy.- jego głos się złamał, chwycił mnie za rękę. -Jeśli byłbym tam chwilę później, mogłabyś umrzeć.
Słabo pociągnęłam Justina za rękę, moje ramie było wiotkie. Usiadł bliżej mnie, cała jego twarz skupiona była na mojej.
-Widziałam SA.- wydusiłam, łzy zaczęły napełniać moje oczy, a gardło paliło jeszcze mocniej niż wcześniej, jakby zaraz miało się spalić.
Justin zacisnął zęby, jego oczy zapłonęły ogniem.
-On ci to zrobił? Próbował cię zabić?- ton Justina wskazywał, że jest on bardziej zraniony niż zdenerwowany, łza spłynęła z jego wypełnionych słoną cieczą oczu. Pokiwałam głową, wydając mały szloch, kiedy Justin złączył nasze czoła.
-Nie płacz piękna, już jesteś bezpieczna. Jesteś bezpieczna.- odetchnął, głaszcząc mnie po policzku, przełykając cierpienie w swoim głosie.
-Dziękuję- uratowałeś mnie.- wymamrotałam cicho, znajdując siłę by pogłaskać go po szczęce.
-Oh Sutton!- poznałam krzyk wujka Doma, co spowodowało, że Justin wstał i zszedł mu z drogi. Wujek Dom pochylił się nade mną przyglądając mi się bliżej swoimi załzawionymi oczami. Czy wszyscy płakali?
-Szczerze mówiąc myślałem, że cię straciłem groszku.- odchrząknął, pocierając lekko moje ramię. -Pamiętasz co się stało? Dlaczego byłaś na tym moście?
-Ja i Nate pojechaliśmy po trochę drewna... i on po prostu stracił kontrolę nad autem.- skłamałam, mówiąc cicho, ponieważ nie chciałam znów zacząć kaszleć i doświadczyć dyskomfortu w gardle.
-Był upity, głupi chłopak. Wiedziałem, że nie mogę ufać imprezie w lesie o tej porze nocy. Myślę, że to było głupie pozwalając tobie i Alex iść tam bez żadnego nadzoru.
-Nate wypił tylko kilka piw i nie potrzebowaliśmy żadnego nadzoru!- rzuciła Alex z rogu pokoju, wtulając się w futrzany koc, którym była okryta.
-Spróbuj powiedzieć to swoim rodzicom kiedy wrócą. Są strasznie wkurzeni i prawdopodobnie już nigdy mi nie zaufają.
-Czekaj, co ty masz na myśli, że nasi rodzice wracają?- odezwałam się, lekko kaszląc. Dlaczego moi rodzice wracają, oni naprawdę wracają? Nie zrozumcie mnie źle, kocham ich ale ich powrót oznacza, że nie będzie więcej wujka Doma i wolności. Prawdopodobnie będą kazali wrócić mi do szkoły, a teraz to nie jest to, czego potrzebuję. Poza tym ja naprawdę nie chciałam przerywać ich podróży po Europie, nawet jeśli został im jeszcze rok.
-Chodzi mi o to, że oni właśnie lecą do domu, kiedy my rozmawiamy. Musiałem im powiedzieć co się stało Sutton na wiele względów prawnych.- wujek Dom mruknął surowo, głównie dlatego, że wciąż był na siebie zły, za to że był nieodpowiedzialny.
-Więc gdzie ty pójdziesz?- spytała Alex, osuwając się po ścianie. Justin spojrzał na moją zmieszaną twarz, kiedy ja spojrzałam na niego.
-Myślę, że wrócę do Nowego Jorku. Mam tam kilku znajomych i opłacę swoją podróż tam.- wujek Dom podrapał się niezdarnie po głowie. -W każdym razie nie myślmy o mnie. Skupmy się na tym co lepsze, dobrze groszku? Poza tym, nie tęsknicie za waszymi rodzicami? Im naprawdę brakuje waszej dwójki.
-Wolę ciebie wujku D.- załkała Alex, ocierając łzy o puchaty koc. Justin ruszył szybko przez pokój, obejmując ją w ciepły uścisk.
-Ja też.- szepnęłam, uśmiechając się do jego zakłopotanej twarzy. Wiem, że to brzmi źle, ale kocham wujka Doma bardziej niż swoich własnych rodziców. Wujek dom jest inny niż wszyscy w naszej rodzinie. Jest zabawny, wspierający, przyjazny, energiczny i bardzo sympatyczny. To szalone, że jeszcze nie znalazł dziewczyny. Niemniej jednak, ja i Alex nie możemy być samolubne. Wujek D włożył dużo starań by się nami opiekować, a teraz musimy pozwolić mu odejść i żyć własnym życiem. Ciągle jest młody, co oznacza, że nadal ma czas na znalezienie dziewczyny i ustatkowanie się. Kto wie, być może pewnego razu będzie miał swoje własne dzieci pod opieką.
-Chodźmy sprawdzić co u Nate Alex i później tu wrócimy.- ziewnął, kiedy Justin znów zaczął się do mnie zbliżać.
-Powinniście iść do domu i odpocząć, nic mi się tu nie stanie.- uśmiechnęłam się do nich, kiedy ruszyli w stronę drzwi.
-Ale Sutton ty dopiero się obudziłaś!- dolna warga Alex zadrżała.
-Wiem że jest halloween i w ogóle, ale Alex wyglądasz jak zombi. Idź i prześpij się. Prawdopodobnie dalej tu będę.- wywróciłam oczami, próbując usiąść.
-Ma rację, jest 6 rano a jesteśmy tu od północy. Wrócimy tu po południu żeby się z nią zobaczyć, dobrze Alex?- zachęcał ją wujek Dom, trącąc ją lekko w ramię.
-Dobrze.- westchnęła Alex, przyznając się do porażki. -Kocham cię siostrzyczko.
-Ja ciebie też.- zaśmiałam się, starając ułożyć głowę na zagłówku.
Justin czekał aż oboje wyjdą i zamkną drzwi, zanim włożył ręce do kieszeni dżinsów. Pogrzebał w niej trochę zanim wyciągnął mojego iPhone.
-Miałeś go?- wydyszałam, kiedy umieścił go w mojej ręce.
-Tak, wziąłem go kiedy siedzieliśmy w nocy przy ognisku.- wymamrotał z poczuciem winy. -Chciałem zobaczyć czy mogę spróbować blokować nieznane wiadomości i połączenia, ale nie mogłem. Dobra robota, nie udało się, mam nadzieję, że nie będę musiał kupować ci jeszcze jednego.- zaśmiał się do siebie, ale mogę powiedzieć, że wcale nie uważał tego za zabawne.
-Chodź tutaj.- poklepałam łóżko, co zmusiło Justina do zajęcia z powrotem miejsca na materacu.
-Bardzo cię kocham. Bez ciebie, nie byłoby mnie tu teraz.- pociągnęłam go za koszulkę, całując go delikatnie. Odsunął się, krzywiąc się lekko do siebie, przesunął mnie delikatnie, tak by mógł położyć się obok mnie na łóżku. Jego ramie owinęło się wokół mojego kruchego ciała, co pozwalało oprzeć mi głowę na jego piersi.
-Jeśli być umarła... nie wiem czy mógłbym żyć ze sobą.- przełknął Justin, jeżdżąc delikatnie palcami po kościach mojego nadgarstka. -Nie chcę żyć bez ciebie Sutton bo kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Wiem że to samolubne, ale pozwoliłbym Nateowi umrzeć sto raz tylko po to żeby uratować ciebie.
-Justin, nie myśl tak.
-To prawda. Jeśli bym go uratował i stracil siebie, to tak jakbym zabił samego siebie. To nie jest życie bez ciebie księżniczko, bo ty jesteś moim życiem. - przycisnął usta do linii moich włosów, czułam jak jego łzy spływają po mojej twarzy.
W tym momencie drzwi się otworzyły, starsza kobieta z siwymi włosami zawiniętymi w kok, podeszła do schowka, obok wózka na jedzenie.
-Panno Rosegarden, obudziłaś się w końcu!- uśmiechnęła się do mnie, ruszając w moją stronę i ciągnąc za sobą wózek. Justin właśnie miał zejść z łóżka, kiedy kobieta wyciągnęła rękę by go zatrzymać.
-Możesz tu zostać kochanie, zrobiliśmy już wszystkie badania, kiedy spała. Twoje gardło może boleć przez następne kilka dni. Czujesz, że trochę ciężko ci oddychać?
-Tak, ale nie chcę tlenu...
-Dobrze skarbie, już i tak dostałaś tlen. Tak długo jak jesteś w stanie pobierać do płuc wystarczającą ilość tlenu bez zawrotów głowy, to dobry znak. Powinnaś wyjść za dzień lub dwa. Na razie, jedyną rzeczą o jakiej chciałabym cię poinformować to musisz brać małe łyki wody i małe kęsy jedzenia. Tym złagodzimy twój obrzęk gardła, na razie nic więcej z tym nie możemy zrobić. Proszę.- pchnęła tacę tak, żeby unosiła się nad łóżkiem.
-Będę przychodzić tu żeby sprawdzać w regularnych odstępach czasu twój oddech i inne. Po prostu odpoczywaj.- pielęgniarka posłała mi ostatni uśmiech przed wyjściem i delikatnie zamknęła za sobą drzwi.
-To było...- Justin urwał, unosząc brwi.
-Szybie? Nie narzekam.- mruknęłam, wyciągając głowę do góry by go pocałować. Justin jęknął w moje usta, chowając kosmyk moich włosów za ucho.
-Idę po kawę. Potrzebujesz czegoś?
-Miałam coś na myśli, ale nie sądzę, że szpital to odpowiednie miejsce.- zachichotałam bezczelnie w jego usta, odsuwając swoje wargi tak by mógł wstać z łóżka.
-Zaczynasz robić się taka jak ja przez te komentarze.
-A to coś złego?- za flirtowałam, unosząc brwi.
-Bardzo złego.- zmrużył figlarnie oczy, ruszając do drzwi. -Za sekundę wracam.
-To znaczy, że teraz jestem twardzielką?
-Jeśli byłabyś prawdziwą twardzielką nie powiedziałabyś tak.- ton Justina wyśmiał mnie, kiedy wyszedł na chłodny korytarz.
Kutas.
Zaśmiałam się do siebie, przyciągnęłam tacę do siebie, siadając trochę wyżej, tak żebym była w stanie podnieść pokrywkę z metalowej miski. Wykrzywiłam twarz z obrzydzenia, kiedy zobaczyłam w misce spaghetti, niechętnie podniosłam łyżkę. Miałam ochotę na coś bardziej apetycznego, szczególnie po tym, że prawie utonęłam. A teraz siedzę w szpitalu a szpitalne jedzenie zawsze było gówniane. Jednak nie miałam czasu na narzekanie na jedzenie. Nawijając na łyżkę makaron, chwyciłam ją w ustach, metal i pomidor od razu zetknęły się z moimi kubkami smakowymi. Przełknęłam, zaczęłam nabierać nową porcję na łyżkę starając się nie zwymiotować, kiedy zauważyłam jakieś kształty, przez co się skrzywiłam.
Te kształty wyglądały jak „S” lub „A”.
Upuściłam łyżkę z trzaskiem, pchnęłam miskę na bok i sięgnęłam po kawę, aby zniwelować okropny smak pomidora. Nie patrząc, wzięłam duży łyk kawy i połknęłam.
To nie była tylko kawa.
Skrzywiłam się, spojrzałam w dół na zawartość kubka, byłam zdegustowana tym, co w nim było. Mieszając kawą w filiżance można było zobaczyć tam mulastą, zimną wodę z jeziora, dokładnie tą samą jaka była w tamtym jeziorze. Roztrzaskując filiżankę, posunęłam tacę jak najdalej ode mnie, jak było to możliwe, przeleciała ona przez pokój. Stabilizując swój oddech, przeczesałam palcami włosy, by zachować spokój. Mimo to tortura nie ustała.
Widząc pokrywkę od kawy, która leżała na moich nogach, podniosłam ją i obejrzałam plastik. Na wewnętrznej stronie pokrywki kubka, napisana była wiadomość różowym, wodoodpornym markerem, bazgroły sprawiły, że moja skóra zaczęła swędzieć.

Podjęłaś już swoją decyzję Sutton? Wstyd, Nate nie utonął. Udław się tym dziwko.- SA.

* * *
Udało mi się na chwilę wejść i dodać. Rozdział krótki i niezbyt ciekawy, ale łatwy i szybki był do przetłumaczenia więc dodaję go dzisiaj. 
Następny może w środę, ale nie obiecuje : )

Twitter: @SwaggaBiebah

Followujcie polskie konta bohaterów SA:
Justin: @SA_JustinPL
Sutton: @SA_SuttonPL
Tori: @SA_ToriPL
Hollie: @SA_HolliePl
SA: @SA__PL

40 komentarzy:

  1. Będę miała jeszcze większą schizę przed szpitalnym jedzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza hahahaha jaki zaszczyt jest zarąbisty moje gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO SRAM SA TO CZTEROOKI ALE PSTATNIO TO MOZE TEZ BYĆ ALEX BĄDŹ JUSTIN

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohhh kocham to opowiadanie < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. jutton są najsłodsi na świecie

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnyyy :D wielkie emocjee i jestem 1 :D czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To było sbdhdghdsgh <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję że dodałaś rozdział tak szybko bo byłam meeega ciekawa ^.^
    jaka końcówkaa *.*
    już się nie mogę doczekać kolejnego, buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  9. o mój boże <3

    OdpowiedzUsuń
  10. iuyhgtrftcvyuijk *__*
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu! jhdksdhxkjbweaiduhxkjwnxkjwa *_________* boski rozdział! <3
    czekam na NN :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  12. SA wytwarza u mnie takie emocje. o.O
    znowu nie będę mogła zasnąć. -.-

    OdpowiedzUsuń
  13. .. JA JUŻ SAMA NIE WIEM KTO JEST DO CHOLERY SA..
    Chociaż dalej myślę, że to Nick lub Liam, bo oni ostatnio się nie ukazują .. Może specjalnie zamordowali Lolę ..
    NIE MAM POJĘCIA ..

    OdpowiedzUsuń
  14. coraz bardziej mnie to przeraża @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wien co powiedzieć tak trudno komentować tak zajebiste rzeczy. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem bardzo ciekawa kim jest SA?! Różowy marker czyli wnioskuje że to może być kobieta... Czekam na następny :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Nudne? Zero nudy. Jest mega
    @dreamjariana

    OdpowiedzUsuń
  18. omg co to bylo wow..... SA to psychopata -nie ze dopiero teraz to zauwazylam....mega rozdzial i ostatnie rozdzialy sa wgl takie shshhdjzhsgagga czekam na kolejny mam nadzieje ze szybko dodasz <3 @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
  19. jestem cholernie ciekawa kim jest SA nie mogę się doczekać następnego rozdziału ten też był mega fajny :d
    przy okazji zapraszam na mojego bloga jeśli oczywiście masz czas i zechciałabyś wejść http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy mówiłam już jak strasznie kocham tego bloga?
    Powiem jeszcze raz!
    BLOG JEST WSPANIAŁY!:D
    @OMB_OMJ

    OdpowiedzUsuń
  21. nie wiem czy lubisz, jak zwraca Ci się uwagę, bo nie chcę robić tego złośliwie czy coś! po prostu słowo "shame" można odbierać na kilka sposobów, a w zdaniu na końcu chodzi o to, że "szkoda, że Nate nie utonął" a nie, że "wstyd". Tak poza tym to jestem pod wrażeniem Twojej znajomości języka angielskiego:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Wy się zastanawiacie kim jest SA a ja się zastanawiam co zrobi Justin jak się dowie #lol to znaczy wiadomo że się wkurzy, ale czy coś zrobi? Osobiście uważam że SA to kobeta, myślę, że ta babka ze szpitala ci jej przyniosła jedzenie xD

    OdpowiedzUsuń
  23. jaki super rozdzial jenyy *_* czekam na NN i wgl ;* @gocha_x3

    OdpowiedzUsuń
  24. STRASZNIE mi to przypomina serial Pretty Little Liars :/

    OdpowiedzUsuń
  25. PROSZĘ DODAJ NASTĘPNY JUTRO ! BŁAGAM! :CCCCC

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja już nie ogarniam kto może być do cholery tym SA jakieś podpowiedzi coś?

    OdpowiedzUsuń
  27. zastanawia mnie kto jest tym SA ;p

    OdpowiedzUsuń
  28. Zajebistyy *.* Omg . Koncowka przerazajaca : oo Kurde ciekawe co dalej! Czekaaaaam ; ****

    OdpowiedzUsuń
  29. kocham tego bloga!
    +Czy jest tutaj ktoś, kto chciałby zrobić mi wygląd na bloga? Błagam o pomoc, sama nie dam rady :( -> 38051185 moje gg :x

    OdpowiedzUsuń
  30. JA CIĘ BŁAGAM , NAPRAWDĘ TAK MOCNO CIĘ BŁAGAM DODAJ DZIS TEN ROZDZIAŁ :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCC

    OdpowiedzUsuń
  31. Troche dziko xd ale wykurwiscie ~_~

    OdpowiedzUsuń
  32. super rozdział! kocham ten blog, ostatnio znalazłam równie fajny :http://wedonotneednowingstofly.blogspot.com/p/blog-page_21.html POLECAM !!

    OdpowiedzUsuń
  33. bardzo ściągnięte od Pretty Little Liars :(

    OdpowiedzUsuń